Jigowanie
Obserwowałem niegdyś stadka małych okonków, które niczym zahipnotyzowane patrolowały dno. Przesuwały się bardzo wolno wzdłuż brzegu i tylko co kilka chwil raptownie chwytały pokarm. Długo zastanawiałem się dlaczego właśnie w tak dziwaczny sposób, z głową skierowaną w stronę dna, przeszukiwały swoje miejscówki.
Co one tam widziały? Dlaczego tak polowały? Kilka lat upłynęło zanim wróciłem do obserwowania okonków na kamienistym brzegu. Postanowiłem dokładnie zweryfikować temat i w miarę możliwości rozgryźć jego najdrobniejsze szczegóły. Wiedziałem wówczas, że musi być w tym coś istotnego dla naszego spinningowania.
Malutkie okonki, które zaczynają intensywnie żerować, skupiają się głównie na skorupiakach. Te z kolei w ogromnej ilość zamieszkują dno naszych zbiorników wodnych. W wielu rzekach przybrzeżne umocnienia brzegowe są nimi niemal oblepione. To idealne miejsce dla rozwoju młodych drapieżników, które już za kilka lat z diety robaczej przerzucą się nieco bardziej rybne kąski. Jednak w początkowym okresie rozwoju, podstawowy składnik menu okoni, jak i innych drapieżnych rybek, to właśnie podwodne skorupiaki. Jeśli dobrze przeanalizujemy sposób poruszania się większości drobnych wodnych organizmów, otworzy się przed nami magia jigowania i prowadzenia przynęty skokami. Począwszy od rozwielitek i oczlików, przez kiełże i chrząszcze, to podwodne organizmy, których poruszanie się, sposób przemieszczania, a szczególnie ucieczka przed zagrożeniem, przypomina energiczne szarpanie gumowym twisterkiem.
Co kusi ryby w podszarpywaniu?
Drapieżniki, które zamieszkują nasze wody, zmuszone są do zdobywania pokarmu w przeróżnych warunkach. Podstawową zasadą każdego mięsożercy jest kalkulacja oparta o rachunek kaloryczny oraz gospodarka energetyczna organizmu. Młody szczupaczek, tak samo jak jego metrowy brat, w pierwszej kolejności atakował będzie rybkę, która swoim zachowaniem wskazuje na nikłe szanse jej ucieczki. To podwodna matematyka. Tak samo jest z sandaczami. Te z kolei płynąc w niewielkich ławicach, penetrują spore obszary dna w poszukiwaniu pokarmu. Wszystko, co będzie im przed nosem uciekało, skakało i pukało o dno, będzie jednocześnie nadawało sygnał: „jestem łatwym kąskiem”. Wydawać by się mogło, że tylko na przykładzie okoni, szczupaków czy sandaczy, możemy wnioskować o wyjątkowej skuteczności jogowania. Nic bardziej mylnego. Wytrawni łowcy rzecznych kleni czy boleni doskonale wiedzą jak ważny jest tzw. odskok woblerka. To oni właśnie, niemal z uporem maniaka, szukają wśród całej masy przynęt tylko takich, które migną czasem i dodatkowo odskoczą w bok. To przecież nic innego jak sygnał dla drapieżnika. To wydrukowane dużymi literami hasło mówiące o słabej kondycji drobnej rybki.
Wracając znowu do okoni. Moim zdaniem te ryby kochają jigowanie, bowiem od najmłodszych lat w ich instynkt wpisany jest bardzo określony sposób pobierania pokarmu. Dla okonia najbardziej kuszące jest to, co pracuje drobno i nierówno. Dlatego .między innymi tak skuteczne na okonka są cykadki i małe koguciki. Z tego samego powodu mały twisterek na 3 gramowej główce, którym nieco poszperamy po dnie, okazuje się przynętą niemal doskonałą.
Jak wykorzystywać efekt jigowania?
Nierówne prowadzenie można zastosować niemal przy każdej przynęcie spinningowej. Są jednak takie, które tego wręcz wymagają, aby zwiększyć ich skuteczność. Podstawową i najbardziej znaną przynętą są różnego rodzaju gumy zbrojone na hakach jigowych. To przynęta, która prezentuje swoje najlepsze właściwości tylko podczas prowadzenia na tzw. ”piłę”. Dziś gumki są tak popularne, że opowiadanie o ich sposobach prowadzenia będzie co najmniej nadużyciem. Weźmy jednak pod lupę np. cykadę. Dla wielu wydaje się to być przynęta, która nie robi w wodzie nic więcej oprócz hałasu. Natomiast cykada posiada w sobie aż trzy różne charaktery pracy, widoczne jedynie podczas zróżnicowanego prowadzenia. Magia tej przynęty polega na umiejętności poprowadzenia w opadzie. Tak. Ta niepracująca dla wielu przynęta właśnie w tej fazie prowadzenia jest najbardziej skuteczna na okonie, szczupaki czy sandacze. Wiele też można powiedzieć o klasycznych woblerach sterowych. Tu jednak napotkamy większą trudność, bowiem widujemy na rynku takie, którymi można nieco podszarpnąć oraz takie, które do szarpania nie nadają się zupełnie. Chodzi o zastosowany materiał do produkcji woblera oraz sposób jego pracy. Najskuteczniejsze woblery, pozwalające na finezyjne jigowanie podczas poszarpywania, lekko odchylają na boki brzuszek i odjeżdżają na boki. To właśnie element, który zwiększa bicie serca u boleni i kleni. Ta sama historia dotyczy wahadłówek. Duże i lekkie wahadełka idealnie pracują, gdy nadamy im szczytówką nieco życia. Opuszczanie i podnoszenie szczytówki to efekt popularny u łowców szczupaków. Wahadełko wspaniale pracuje wówczas, gdy pozostawimy je samemu nurtowi rzeki, który wykona za nas całą najtrudniejszą robotę.
Nieco inaczej wygląda sprawa z popularnymi dziś jerkami. Tutaj cała akcja przynęty oparta jest o szarpanie, jigowanie, podrygiwanie. To jednak najprostszy sposób do prezentacji przynęty. Dla wielu ryb cykliczne szarpanie szczytówką, przeplatane nawijaniem linki, jest podejrzane. Tego rodzaju przynęty zaczynają być przez nasze cwane ryby omijane szerokim łukiem. Jak zatem wybrać jerka pracującego tak, jak zachowuje się konająca ryba? Wobler bezsterowy powinien mieć pływalność zbliżoną do neutralnej lub ewentualnie może lekko tonąć. Duży, leniwie pracujący wobler, bezwzględnie nie powinien mieć regularnej pracy. Jego największa moc to właśnie nieobliczalność. Błyskanie, odjazdy, zatrzymywanie w miejscu i do tego jeszcze podrygiwanie oraz szybowanie, to elementy, które cechują klasyczną pracę skutecznego jerka. I wówczas zaczynamy nasze działania nad przynętą. Dopiero wtedy możemy rozpocząć kuszenie przez nadanie bardzo określonego charakteru, który akurat w danym łowisku czy dniu okazuje się skuteczny. Jerk to przynęta do podszarpywania, jednak jej smak będzie idealnie widoczny wtedy, kiedy będziemy mogli wyciągnąć z przynęt coś, co szczupaka przekona do ataku właśnie w wyznaczonej przez nas chwili.
Jigowanie, jerkowanie, podszarpywanie, pauzowanie to tylko jedne z wielu metod prowadzenia przynęty spinningowej. Zanim zaczniemy przynętę prowadzić zachęcam do tego, aby czasem pochylić się nad lustrem wody i nieco poobserwować podwodny świat. Wierzcie mi tam, pod wodą, znajdziemy odpowiedzi na niemal wszystkie wędkarskie zagadki.
tekst / foto: Remigiusz Kopiej
zobacz też:
wobler na sandacza
koguty na sandacza
cykady na okonia
jigi na okonia
preczytaj więcej o:
kolor przynety spinningowej
sumy z Odry
przynety na klenia
sandacz