Koguty - jak to jest zrobione
Artykulik ten piszę przede wszystkim dla tych, którzy mają troszkę wolnego czasu (zwłaszcza w długie zimowe wieczory) oraz dla lubiących łowić na przynęty własnej produkcji. Co do samych kogutów to nie będę się rozpisywał na temat sposobów łowienia, jedno, co jest pewne to, iż bywają niesłychanie skuteczne i to nie tylko na zbiornikach zaporowych i nie tylko na sandacze.
Skuteczność swą zawdzięczają przede wszystkim agresywnością i odmiennością od innych popularnych przynęt (podobna sprawa jak z cykadami). Oczywiście można iść do sklepu i zakupić sobie koguta, lecz polecam własną produkcję ze względu na to, że możemy wykonać dowolną gramaturę, kolorystykę itp., a poza tym nie ma większej satysfakcji niż złowienie ryby na własną przynętę.
Ale dosyć tego. Czas do pracy - przede wszystkim trzeba zaopatrzyć się w główki z wpuszczonym drutem, tak, aby można było zamontować na nim kotwicę. Należy wybierać takie, gdzie uszko ustawione jest pod kątem 45 stopni (ze względu na ruchy, jakie potem wykonuje przynęta). Można wykonać je też na gotowych główkach z pojedynczym hakiem, ale te raczej występują w wersji okoniowej i pstrągowej.
Nie polecam własnoręcznego odlewania główek, bo jest to trudne zadanie, zwłaszcza, gdy nie mamy odpowiednich form. Ja osobiście dostałem siwej brody obmyślając nad tym i nie doszedłem do niczego, więc kupuję gotowce w praktycznie dowolnej gramaturze. Kotwice powinny być dobrane do rozmiaru główek i wielkości przynęty, jaką zamierzamy wykonać. Nie powinny być zbyt duże, ale przede wszystkim muszą być to najmocniejsze kotwice, jakie można dostać. Jest to o tyle istotne, że w błystkach, woblerkach itp. można je wymieniać, a w kogucie są integralną częścią przynęty i wymiana raczej nie wchodzi w rachubę.
A więc zaczynamy od montażu kotwic. Potrzebujemy do tego celu paru narzędzi typu kombinerki i szczypce do gięcia i cięcia - zdjęcie nr.1, następnie wyginamy drut tak jak na zdjęciu nr.2. – tak, żeby kotwica tworzyła jedną linię z drutem, po czym przetykamy go przez uszko i zaginamy na łączeniu kotwicy (zdjęcie nr. 3.) i znowu przetykamy przez uszko obcinając końcówkę i doginając wzdłuż trzonka (zdjęcie 4, 5 i 6). Kotwice montuję środkowym grotem do góry tak, aby tworzył linię prostą z uszkiem w główce, ale są różne szkoły. Na koniec prostuję i wyrównuję kotwicę względem główki. Następną czynnością będzie wiązanie piór, tych których używam to pióra kapkowe i siodłowe kogutów (sprężyste i smukłe), pióra marabuta (puchowce) farbowane i naturalne, można jako dodatek stosować również inne dobrodziejstwa ptasie. Pióra można zdobywać na własną rękę lub po prostu kupić w przeróżnych sklepach (trzeba zwracać uwagę na długość i ilość piór w kapce) - zdjęcie nr. 7.
Wiązanie zaczynamy od najdłuższych piór. W centrum dajemy z reguły z 2-3 szt. piórek, które wiążemy zagięciem do wewnątrz, a następnie dodajemy z 1-2 mniejsze na wierzch, lub uzupełniamy puchowcami marabuta, kolory można dobierać wedle własnego widzimisie. Pióra wiążemy za pomocą mocnej nici nylonowej typu dratwy, a po obwiązaniu puszczamy na to kropelkę kleju typu cjanoakryl (kropelka, superglue itp.) - zdjęcie nr. 8. Trzeba pamiętać żeby pióra raczej nie przekraczały 1,5 długościgłówki z kotwicą. Na koniec całość maskujemy srebrną lub złotą nicią czy sznureczkiem. Polecam to drugie ze względu na czas jaki spędzimy na obwiązywaniu. Sznureczek wiążemy w ten sam sposób co haczyk lub przelotki, czyli nie zostawiając węzła i również go podklejając. Sznurek lub nić kupimy w większości pasmanterii. Po wykonaniu tych czynności powinno wyglądać to tak jak na zdjęciu nr. 9.
Następną czynnością jest dorobienie kryzy. I znowu mamy dwie możliwości. Możemy wykonać ją z chenilu czyli tzw. kotka, owijając koguta od główki do punktu mocowania kotwicy i jest to metoda łatwa, a takie koguty są ogólnie dostępne w sklepach. Możemy też pomęczyć się jeszcze trochę i zrobić kryzę z wiskozy, jak na zdjęciu nr. 10 (nić, sznureczki, wiskoza i kleik).
Osobiście wykonuję ją z wiskozy ze względu na to, iż uważam, że ma wpływ nie tylko jako dodatek wabiący czy kolorystyczny, ale przede wszystkim ma to znaczenie dla pracy przynęty, spowalniając opad (im większa i gęstsza kryza tym opór większy). Niestety zdobycie wiskozy jest trochę trudne ze względu na to, iż jest już chyba nie produkowana od czasów PRL-u, ale można popytać ciotek i babć, bo to przecież najlepszy materiał na wydzierganie babcinych bamboszy. Jak już zdobędziemy nici wiskozowe to tniemy je na kawałki około 4 cm i przywiązujemy za pomocą nici dookoła główki. Ilość odcinków to jakieś 8-10 szt. Po przywiązaniu maskujemy wiązanie tym samym sznureczkiem, co poprzednio i w ten sam sposób, obcinając końcówki, a następnie sklejamy to paroma kroplami kleju (zdjęcie nr. 11). Po wykonaniu tego zabieramy się do rozczesania wiskozy przy pomocy dosyć mocnego i gęstego grzebienia (można go zdobyć w łazience - z reguły własność żony lub córki), wiskozę rozczesujemy tak żeby zrobiła się puszysta - zdjęcie nr. 12. Końcowym etapem jest przystrzyżenie kryzy (nożyczki z tego samego źródła, co grzebień, najlepsze małe do paznokci) na długość taką, aby po przygładzeniu wzdłuż korpusu nie dotykała grotu kotwicy (zdjęcie nr. 13)
I tak wreszcie dotarliśmy do końca tworzenia i pozostaje nam tylko miłe użytkowanie aż do pierwszego zaczepu, a potem drugiego i trzeciego, a te przy kogutach zdarzają się nader często, więc proponuję zaopatrzyć się w spory zapas. Podany przepis dotyczy kogutów o gramaturze od 18g do 32g (waga samej główki). Trzeba jednak pamiętać, że po wykonaniu waga wzrasta o parę gram.
Aby robić samemu kogutki nie trzeba wiele, trochę umiejętności manualnych i cierpliwości, proponuję też złożyć się z jednym czy dwoma kolegami na materiały - wtedy możemy mieć kilkadziesiąt szt. do wyrwania za nieduże pieniążki, około 1/3 ceny sklepowej.
I na koniec parę słów usprawiedliwienia dla tej przynęty. Nie jest prawdą, że jest to szarpak rozrywający wszystko, co się rusza przy dnie i połowa złowionych ryb wzięła przynętę nie pyskiem tylko brzuchem. Do tej pory przez cały czas mojego łowienia tylko raz zdarzył mi się taki przypadek na Odrze i był to 10 cm krąp. Ponieważ koguta można prowadzić nie tylko agresywnie szybko i nerwowo, ale również bawiąc się nim przy dnie, tak jak przy modnej coraz bardziej metodzie drop-shot. To tyle mam nadzieję, że moja opisówka się na coś komuś przyda, przepraszam za jakość zdjęć, ale to już wina aparatu, jak potrzeba to coś podpowiem skąd materiały, ilości itp.
Pozdrawiam.
dawid_1976
Przeczytaj więcej:
Jak łowić na koguty
Jak łowić pstrągi na koguty
Zobacz więcej:
Koguty pstrągowe
Koguty sandaczowe
Mikro koguty
Koguty na okonia