Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Pamiętnik starego Lorbasa
2010-08-23

Pamiętnik starego Lorbasa

Po kilku godzinach snu budzi mnie wściekły sygnał budzika. Jest czwarta rano. Obolały po wczorajszej i przedwczorajszej gonitwie po bagnach i krzakach, organizm mówi mi: jeszcze nie wstawaj, pośpij choć kilka chwil! Nic z tego. Przez sen powstały w głowie nowe pomysły, no i przecież trzeba się rozliczyć z Lorbasem. Z tym, który robi na wodzie młyn i jedzie tak ostro, aż żyłka gwiżdże najpiękniejszą melodię.


Pamiętnik starego Lorbasa
Pamiętnik starego Lorbasa

Kątem oka widzę siedzącego przy stole Lorbasa. Ludzie... o co tu chodzi. Lorbas na naszej kwaterze przy kawie. Siedzi przy stole jak cwaniak, podparty płetwą tłuszczową o powycierane krzesło. Jest duży, złoty, a kufę ma już dobrze zarysowaną i pokłutą przez setki woblerów. Lorbas grzebie coś w naszych pstrągowych pudełkach i skrzętnie wszystko fotografuje. Zdjęcia wkłada do albumu i podpisuje:
Papaja Pepper – nowa przynęta na moich grubych kolegów. Wystrzegajcie się bracia.
Strzebla SS – dziwactwo od niejakiego Szuszkiewicza. Trzeba być ostrożnym, bo tego jeszcze nie widziałem.
Kwiski Kobel – łamaniec przypominający ponoć śliza. Pływa jak prawdziwa ryba.


Kilka chwil obserwowałem Lorbasa. Kiedy skończył swoją robotę, skrzętnie poukładał wykonane notatki i schował je do albumu z fotografiami. Przecierałem oczy ze zdziwienia, przy czym niezdarnie starałem się podejść bliżej, aby sprawdzić co Lorbas zrobi z tymi fotografiami. Usłyszał mnie. W ułamku sekundy schował album i zniknął. Wyskoczył przez okno i kryjąc się w gęstwinie brzegowych zarośli parł do swego pstrągowego domu. Wspólnie z Andrzejem i Łukaszem obserwowaliśmy to, co zostawił po sobie stary i cwany Lorbas. Papierki z rysunkami przynęt, nieudane fotografie woblerów i co najciekawsze nasze portrety. Ależ to cwana ryba. Żeby po kryjomu wedrzeć się do naszej kwatery, opisać nasze najskuteczniejsze przynęty i do tego jeszcze na koniec zapamiętać nasze twarze. Byliśmy w szoku! Wiedzieliśmy, że to cwaniaki, ale aż takie...


pstrąg potokowy na wobler
wobler pstrąg
wobler pstrągi

Pamiętnik starego Lorbasa
Pamiętnik starego Lorbasa

Właśnie w ten sposób wieczorami opowiadaliśmy sobie o rybach na które polowaliśmy. Taki nastrój panował przez pełne cztery dni, na ostatniej w 2010 roku wyprawie na pstrąga. Było fantastycznie!

Dzień rozpoczynały wspaniałe widoki dziko płynącej rzeki oraz łąk pokrytych sierpniową rosą. Wschody słońca zatrzymywały nas, aby choć przez chwilkę popatrzeć na coś innego niż rzeka. Codziennie rano nasza uzbrojona po zęby trójka wyruszała nad wodę. Wszyscy każdego dnia nastawieni na ciężkie ryby. Łowienie poprzedzała kilkuminutowa odprawa. Kto idzie w górę, kto w dół. Rzeczka maleńka, więc trzeba było wszystko dokładnie przedyskutować i ustalić szczegóły łowienia.
Andrzej bezgranicznie oddany Papajom mocno eksploatował swoje woblerki. Specjalnie na naszą wspólną wyprawę przygotował dwa nowe kolory woblera Papaja Mint. Opowiadał nam, jak ważne jest malowanie, wychwalał nowe kolory i zapewniał o ich skuteczności. W tym czasie moje oko szperacza wychwyciło dziwaczy woblerek. Szybkim ruchem przechwyciłem nową przynętę z wypchanego po brzegi pudełka i obiecałem wnikliwe testowanie. Woblerka nazwałem „fajeczka”. Był naprawdę dziwaczny i z pewnością pstrągom nieznany. W momencie, kiedy wszystkie te woblerki macaliśmy i przebieraliśmy, w oczach Łukasza widziałem przerażenie. Ciekaw jestem co wtedy myślał o dwóch wariatach znad rzeki.


wobler łamany
papaja woblery
duży pstrąg

Startujemy. Woda fantastyczna, lekko trącona w średnim stanie. Pierwsze rzuty i już w głowie powstaje koncepcja doboru przynęty. Stawiam na coś grubszego niż najmniejsze pstrągowe kąski. Duże łamańce to na koniec sezonu skuteczne rozwiązanie. Andrzej kusi Pepperem i Mintem. Wszyscy zmieniamy kolory, aż trafiamy na te jedyne – najskuteczniejsze. Łukasz mówi krótko: Foxinus KLB i PSF oraz Mint w kolorze pstrąga do prowadzenia z nurtem. @Luka łowi pierwszą rybę. Wszyscy już mamy bardzo uśmiechniętą minę, bowiem to zapowiedź dobrych łowów. Po chwili Andrzej na nowy kolor Minta kusi pstrąga. Zaczęło się na dobre. Rozdzielamy się i łowimy w samotności. To najpiękniejsze pstrągowanie. Tylko ja i rzeka... Cisza i to, co kocham najbardziej na świecie. Branie grubego kropka. Kiedyś opowiadałem Łukaszowi jak to jest:
- Wiesz ten duży nie puka. Jak chce jeść i dasz mu dobrą przynętę, łapie ją natychmiast i nie poczujesz na kiju trącenia. To gejzer siły i dynamiki. Zawrót pstrąga rwie zbyt słabe żyłki i rozgina mierne kotwice. To dynamit. Dlatego trzeba mieć mocny kij, mocną żyłkę i kotwice, które wytrzymają grubego sześćdziesiątaka.


wobler w kolorze pstrąga
samiec pstrąg
jak łowić na wobler łamany

Co kilka miejsc mieliśmy kontakty z rybami. Większość niewielkich, ale dawały nam masę radości. Mieliśmy bowiem w głowach już to, że za kilka chwil będziemy wysychać z tęsknoty za sezonem z pstrągami. Wszyscy połowiliśmy do syta, każdy z nas miał kontakt z dużymi rybami. Coś tam nawet z tych większych udało się wydłubać. Andrzej miał wielką satysfakcję, że na jego nowe kolorki Papajek udało się złowić dwa piękne pstrągi. Teoria producenta woblerków została potwierdzona przez ryby. To dla rękodzielników najważniejsze. Łukasz cieszył się pierwszymi pstrągami. Widziałem jak mocno był zdeterminowany i chłonął wiedzę, która płynęła z dzikiej wody. Ja poznałem kolejną piękną rzeczkę z moimi ukochanymi rybkami. Fajnie. Teraz przyjdzie długi czas na budowanie nowych teorii, nowych przynęt, kolorów i sposobów kuszenia Lorbasa. Boję się jednak, że ten cwaniak znowu przyjdzie do naszego pokoju i potajemnie wykradnie wszystko to, co staramy się tak misternie przygotować przez ten długi jesienny i zimowy czas.

Dzięki Panowie za wspaniały wyjazd. Dzięki Lorbasy za kolejną naukę.
 

Autor: Remigiusz Kopiej
Foto autor i A. Hrechorowicz

SKOMENTUJ TEN ARTYKUŁ


Przeczytaj więcej o:
kiedy łowić pstrąga
woblery ręcznie robione
cykada na pstrąga
sposób łowienia pstrąga

Zobacz też:
woblery z czarnego
woblery Wielkopolskie
woblery Szuszkiewicza
woblery Kwiskie
woblery Łamane
obrotówki



Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

multiplikator casting na sandacza
multiplikator casting na sandacza
Na sandacza czekałem dwa dni. Na pierwsze branie podobnie. Codziennie oglądałem masę przedziwnego sprzętu wędkarskiego; poznałem też wielu wspaniałych wędkarzy. Spędziłem tydzień z wariatami, którzy bardzo kochają łowić ryby. ...
rzeka odra boleń
rzeka odra boleń
Pierwsze kroki w wędkarstwie: moja droga do pasji Moje pierwsze kroki w wędkarstwie stawiałem, jeżdżąc z dziadkiem lub tatą nad Odrę oraz na rozlewiska Odry, zwane kanałami – przepiękne miejsca pełne przygód. Z dziadkiem często ...
ZWIĘKSZYĆ SKUTECZNOŚĆ!
ZWIĘKSZYĆ SKUTECZNOŚĆ!
Każdy człowiek popełnia błędy. Spinningista też. Nawet ten najlepszy, profesjonalista zwyciężający seryjnie w zawodach. Po każdej rybie, która nam zeszła, po każdym potężnym braniu, które nie skończyło się skutecznym ...
pstrągarze
pstrągarze
Kim jest prawdziwy pstrągarz? Najprościej należałoby powiedzieć, że to facet, który kocha pstrągi. Jednak to łowienie pstrągów to tylko i wyłącznie wstęp do tego, aby mówić że ktoś jest pstrągarzem. Znamy wielu ...
zachód słońca nad rzeką
zachód słońca nad rzeką
Niemal cały rok czekam na chwilę, gdy nad rzeką zrobi się pusto. Jesienna rzeka to raj dla spinningistów kochających trudne wyzwania. Woda staje się cicha, brzegi wolne od wędkarzy. Nigdzie nie widać żerowania ryby. Woda jest martwa, ...
łowienie z powierzchni
łowienie z powierzchni
Łowienie na duże przynęty z powierzchni ma swój urok. Ciężka orka, godziny mozolnego nawijania linki, setki rzutów i czasem jedno jedyne branie. Ale za to jakie! Często właśnie dzięki dużej przynęcie odkrywamy swoją wodę ...
boleń w zimę
boleń w zimę
Jest taki czas, kiedy kilku moich znajomych wędkarzy porzuca wszystkie zębate drapieżniki, aby na tydzień, może dwa, odwiedzić w samotności największe Polskie rzeki w poszukiwaniu potężnych boleni. Tak, to prawda, właśnie teraz, tuż ...
Jak zapłakałem razem z rzeką.
Jak zapłakałem razem z rzeką.
Kilka lat temu, po całodziennym przedzieraniu się przez zakrzaczone brzegi rzeczki pstrągowej, zasiedliśmy z moim kompanem do wieczornej kolacji. Dyskutowaliśmy jak zwykle o pstrągach, pięknej wodzie i o woblerach. W głowie mnożyły nam ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.24 s