Pstrągowy Armagedon
Kolejna wyprawa do Norwegii za nami. Tym razem było nie tyle zimno, co deszczowo. Ale co tam…. Widokowo jak zawsze Pierwsza Liga, albo nawet Extra Klasa. Góry, rzeki, rzeczki, pstrągi, owce…. Niekiedy tylko jakiś przedstawiciel naszego gatunku pojawiał się na horyzoncie. Dla fanów dzikiej przyrody nie ma nic piękniejszego. Wieczorem szum rzeki, a rano dźwięk dzwoneczka i nieustanne „meee”. Wydaje się jakby czas nie istniał. A ryby? No cóż, raz są, raz ich nie ma. Takie jest wędkarstwo i takie ryzyko niesie za sobą odkrywanie nowych miejsc. Norwegia, która przez lata obrosła już mitem „raju wędkarskiego” nie zawsze jest łaskawa i tym razem nas pokonała. Przyroda okazała się silniejsza i bezlitosna. Jednak już dziś z utęsknieniem patrzymy na zdjęcia z wyprawy i tęsknimy do dźwięku nieustannie padającego deszczu o namiot (nie sądziliśmy, że to kiedyś przyznamy!). Nawet kleszcze, które tym razem przeprowadziły inwazję na naszej ekipie, nie wydają się już takim utrapieniem. Wraz z nadchodzącą jesienią i długimi wieczorami, przyjdzie czas na planowanie nowej ekspedycji na północ. Mamy już pewne plany… A cała przyjemność w tym, żeby z kubkiem gorącej herbaty usiąść przed mapą i wspólnie obmyślać koncepcje wyprawy. Prawdopodobnie tym razem padnie na Daleką Północ (już czujemy mroźny oddech Królowej Lodu). Już za kilka miesięcy z nowym entuzjazmem i energią będziemy mogli powiedzieć „Witaj Przygodo!”, a niejeden lorbas zadrży przed kotwicą ekipy CF!
tekst: Ewelina Szul
foto: Remigiusz Kopiej, Ewelina Szul, Adam Doering
Zobacz też:
jak złowić pstrąga
woblery na pstrąga