Jak łowić na spinning? Spinningowe sztuczki
Już wypływając na łowisko wiatr był na tyle silny, że przeszkadzał w swobodnym wejściu na łódkę. Kołysało niemiłosiernie. Do tego jeszcze siąpiący deszcz. Kurczę! Ja to mam pecha. Pewnie, gdybym na łowienie wybierał się sam, ciężko by mi było usiąść na zimnej i mokrej ławce łódki i do tego przez ponad czterdzieści minut płynąć, czując na policzkach mokry, wschodni wiatr. Do wędkowania zachęcały mnie jedynie słowa mojego bardzo doświadczonego kompana. Remik... Płyniemy!!! Damy jakoś radę.
Nastawieni na okonie i uzbrojeni w delikatne zestawy mieliśmy tego dnia polować na garbusy życia. Kiedy już dopłynęliśmy do łowiska, woda przez dziób łodzi wdzierała się na pokład. Oj, byłem wściekły. Ochota do wędkowania przechodziła z każdą kroplą wody wpadającą mi za kołnierz. Rozkładamy wędki i niemal jednocześnie rzucamy gumy na 16 gramowych główkach. Pod nami 10 metrów wody ze skosem na 16. Miejsce wymarzone. No, ale ten wiatr. Kolejne rzuty i misterne, jak na te warunki, prowadzenie przynęty, nie przynosiły jakiegokolwiek skutku. Ja zmieniałem kolory i kształty gumek, kiedy mój kompan wziął do ręki króciutki i delikatny kijek. Pod nosem lekko się uśmiechnąłem, ale nawet nie miałem zamiaru na ten temat rozmawiać. Kiedy Mirek na koniec cieniutkiej żyłki zawiązał ripperka na 3 gramowej główce pomyślałem, że wiatr narobił już swoje i wywiał reszty wędkarskiej myśli z głowy kumpla. Tym bardziej zacząłem obserwować całą akcję. Mirek rzucił gumkę z wiatrem na jakieś 15 metrów i szybkim ruchem położył żyłkę na mocno falującej wodzie. Przynęta opadała, ale co jakiś czas wędkarz wykonywał płynny ruch szczytówką. Dokładnie zaobserwowałem energiczne branie. Walnięcie mocne, jak przy co najmniej 60-centymetrowym szczupaku. To był pierwszy okoń złowiony w toni na opadającego ripperka. Ripperka, którego prowadził... WIATR. Cała sztuka polegała na tym, aby położyć linkę na mocno falującej wodzie. Przynęta opadając ciągle bujała się zgodnie z rytmem fal. Prawdopodobnie Ripperek idealnie naśladował trąconą, drobną rybkę, która starała się walczyć ze wzburzona wodą. Okoniom to bardzo pasowało i co ciekawe, ataki następowały już w połowie głębokości. Wykorzystując „falujący” sposób złowiliśmy tego dnia kilkadziesiąt dorodnych okoni.
Jak łowić na spinning, by osiągać najlepsze rezultaty?
Łowienie na spinning zdecydowanie króluje, jako najznakomitsza metoda połowu ryb drapieżnych. Aby była skuteczna, przede wszystkim należy skompletować odpowiedni sprzęt. Podstawą jest wędka spinningowa, ale też przynęty, które najczęściej przypominają do złudzenia naturalny pokarm drapieżników.
Przynęty spinningowe do złudzenia imitują naturalny pokarm nie tylko za sprawą swojego wyglądu, ale również przez swoje niebywałe ruchy w wodzie. Najpopularniejsze przynęty spinningowe stosowane obecnie przez wędkarzy to woblery, błystki obrotowe i wahadłowe, a także wszelkiego rodzaju gumy.
Dobrze przygotowany wędkarz powinien w swoim zestawie wędkarskim posiadać kilka typów przynęt spinningowych, w różnych rodzajach, rozmiarach i oczywiście kolorach. Tym sposobem na pewno zwiększa swoje szanse na złapanie wymarzonych okazów ryb drapieżnych. Niektóre z nich są nieco kapryśne i czasem zupełnie nie reagują na dany typ przynęty. W takim wypadku wystarczy zmiana rodzaju lub tylko koloru danej przynęty i od razu widać różnicę w braniach.
To samo tyczy się sposobu prowadzenia przynęty w trakcie łowienia na spinning. Gdy nie widzimy efektów, należy nieco zmienić tempo lub podszarpnąć przynętę, dając sygnał, że coś nowego dzieje się pod wodą. Kompletując sprzęt do łowienia ryb na spinning nie można zapominać o dobrej jakości kołowrotku, który będzie współpracował z żyłką lub plecionką w sposób zsynchronizowany oraz niezawodny i co ważne, będzie w stanie wytrzymać wielogodzinne łowienie.
Kiedy można łowić na spinning?
Po pierwsze należy zastanowić się, jaki gatunek ryb chcielibyśmy złowić. Ma to kluczowe znaczenie, ponieważ na większość drapieżników w naszym kraju ustanowiony został okres ochronny, który w zależności od regionu może przebiegać nieco inaczej. Trzeba każdorazowo dokładnie sprawdzać informacje na temat zakazów łowienia i okresów tarła poszczególnych gatunków, aby uniknąć łamania prawa. Ogólnie, jeśli chodzi o to, kiedy można łowić na spinning, wszystko ma znaczenie - zarówno pora roku, warunki atmosferyczne, jak i konkretna pora dnia lub nawet nocy.
Zastanawiając się nad tym, kiedy można łowić na spinning, o wiele prościej jest powiedzieć, kiedy nie można tego robić. Doświadczeni wędkarze zdecydowanie odradzają łowienie w wyjątkowo niekorzystnych warunkach atmosferycznych, zwłaszcza przy skrajnie niskich temperaturach powietrza. Łowienie spinningowe przy bardzo silnym wietrze, intensywnych opadach deszczu, a nawet w czasie burzy, negatywnie oddziałuje na cały połów. Ponadto może także zagrażać bezpieczeństwu łowiących. Dlatego lepiej unikać takich sytuacji. I chociaż odradza się łowienie w skrajnych warunkach atmosferycznych to już te umiarkowane, w połączeniu z nawet całkowitym zachmurzeniem, będą jak najbardziej wskazane. Dobrze jest także unikać łowisk, na których znajduje się zbyt duża ilość glonów, które najzwyczajniej będą nam przeszkadzać i utrudniać zarzucanie przynęty. Przeciwnie jest w przypadku gęstej roślinności, porastającej dno akwenów wodnych, która pełni wręcz funkcję pomocniczą. W końcu to w niej ukrywają się największe drapieżniki, szukające cienia i spokoju.
Jakie ryby na spinning biorą najchętniej?
Są takie gatunki ryb, które dużo lepiej biorą w dzień, jednak wiele wykazuje zdecydowanie większą aktywność, gdy zapadnie zmrok. Mówi się, że ryby będące nocnymi markami cenią sobie ciszę panującą w tym czasie na łowisku i dlatego z większą odwagą wychodzą ze swojego ukrycia. Absolutnie nie wolno świecić latarką w taflę wody, ani palić ogniska w pobliżu brzegu, gdyż mogłoby to je spłoszyć. Często także w czasie pełni łowienie nocne bywa nieskuteczne.
Łowienie na spinning w porze nocnej przyciąga zwłaszcza takie gatunki jak: karpie, amury, leszcze, sandacze, miętusy oraz węgorze. Każdy wędkarz z powodzeniem znajdzie coś dla siebie. W nocy, podobnie jak w przypadku łowienia w wodach mętnych, dobrze jest stosować wyraziste przynęty, a nawet te w kolorach fluorescencyjnych. Ich widoczność jest bardzo dobra, co w połączeniu z wibracjami, przyciągnie uwagę niejednego drapieżnika, wabiąc go nawet z bardzo dużej odległości.
To, jakie ryby na spinning będziemy łowić, w dużej mierze zależy od nas samych, jednak aby zwiększyć swoje szanse, warto brać pod uwagę takie kwestie, jak aktywność danego gatunku o określonej porze. Przykładowo szczupaki najlepiej jest łowić na początku sezonu wędkarskiego, gdyż właśnie w maju wykazują one największą aktywność. Nieco mniejszą, choć także bardzo wysoką skuteczność, wykazują jesienią, dokładnie w okolicach listopada, zwłaszcza jeśli łowimy na rzece. Wielu wędkarzy wyjątkowo ceni sobie łowienie metodą spinningową także pstrągów i choć jest to zadanie dla najbardziej cierpliwych bywalców rzek, z powodzeniem radzą sobie oni nawet na najtrudniejszych łowiskach.
Skuteczne łowienie ryb na spinning - podsumowanie
Łowienie na spinning – czy to lekki, średni, czy ciężki – daje bardzo satysfakcjonujące rezultaty. Z tego też powodu wciąż rośnie jego popularność wśród wędkarzy nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Mówi się, że podstawą skutecznego spinningu jest dobrze skomponowany sprzęt, jednak nie da się ukryć, że równie ważne są umiejętności i doświadczenie, zarówno w kontaktach z poszczególnymi gatunkami ryb, jak i różnorakimi łowiskami.
Początki ze spinningiem nie są łatwe. Polegają głównie na nauce odpowiedniego zarzucanie wędki i odczytywaniu wysyłanych spod wody sygnałów. Z czasem jest coraz lepiej i skuteczniej. Również to, jakie ryby na spinning będziemy łowić, ale i kiedy zamierzamy to robić, powinno być spójne z naszymi umiejętnościami i preferencjami.
Łowienie ryb na spinning polecane jest głównie wiosną i jesienią, jednak dla miłośników tej metody tak naprawdę nie ma złych momentów. Prawdą jest, że wszystkie rady i wskazówki, które słyszymy od innych, to tylko wytyczne, które weryfikują dopiero osobiste doświadczenia na łowisku. Dlatego najważniejsze w łowieniu na spinning jest to, by nie bać się eksperymentować i próbować wciąż nowych rzeczy, gdyż może okazać się, że będą jeszcze skuteczniejsze niż te, z którymi dotychczas mieliśmy do czynienia.
Tylko ze względu na doświadczenie Mirka mogliśmy coś w takich niesprzyjających warunkach wymyślić. Złowić coś na wodzie, która tego dnia wypędziła nawet najbardziej twardych wędkarzy. Podobnych sposobów na przechytrzenie nawet najbardziej cwanej ryby jest masa. Najwięcej frajdy da nam opracowanie swoich „prywatnych” sposobów, ale zachęcam też do obserwowania doskonałych spinningistów, specjalizujących się w łowieniu w ściśle określonych warunkach. Wiele podpowiedzą nam boleniarze, kleniarze czy właśnie ci, którzy kochają okonie. Jednak największą skarbnicą wiedzy są pstrągarze. Ludzie wychowani nad maleńkimi strumykami z przeźroczystą wodą.
Niestandardowa prowokacja kolorem
Zima to czas, kiedy nad rzekami pstrągowymi pojawia się masa utęsknionych za czerwonymi kropkami wędkarzy. Wszyscy uzbrojeni po zęby starają się w te pierwsze dni sezonu złowić choć jedną rybkę. Piękne, kolorowe przynęty, doskonale dobrane zestawy. No, ale właśnie... Kolorowe przynęty zimą. Kiedyś sam przez długie zimowe wieczory segregowałem woblerki w pudełku pstrągowym i nad wodę startowałem wyposażony w najbardziej efektowne wabiki. Jak zwykle przypadek nauczył mnie, aby przynęty segregować względem kolorów ze świata otaczającego pstrąga. Nad maleńką rzeczką, której brzegi pokryte były resztkami śniegu i lodu, ukryty między zaroślami był spinningista. Ubrany w białą pelerynę wydawał mi się wtedy mega dziwakiem. Nie wytrzymałem i postanowiłem choć chwilę z nim podyskutować. Kiedy cichutko zbliżałem się do „białego pstrągarza”, który słysząc moje kroki nieco szybciej nawijał linkę, aby (jak to mają we krwi pstrągarze), ukryć przynętę, przed oczami mignął mi wobler. Był biały równie jak śnieg i peleryna wędkarza. Po długiej rozmowie spinningista pochwalił się swoim pstrągiem złowionym na śnieżnego woblera. Opowiedział mi dlaczego akurat na początku roku stosuje białe przynęty. Pamiętam jak dziś jego słowa:
- Wszystko jest białe, szare i bez koloru. Nie można teraz łowić na jaskrawe przynęty, bo pstrągi boją się takich kontrastów. Biały wobler to wierna imitacja bladych rybek, które przyklejone do dna oczekują na nieco cieplejszą i bardziej żyzną wodę. Gdyby produkowali wędki białe, też bym na takie łowił.
Właśnie w ten sposób do mojego zimowego pudełka trafił biały wobler. Miał jedynie nieznacznie zarysowany grafitowy grzbiet i lekko opalizujące boczki. Wielokrotnie na takiego woblera łowiłem pstrągi, klenie czy jazie i to właśnie wtedy, gdy nad wodą jest już bardzo zimno, a ryby nie wykazują ochoty do żerowania.
Diametralnie inny kolor i inna sytuacja zmieniły moje postrzeganie podwodnego świata po tym, jak w akcie desperacji do plecionki dowiązałem czarnego twistera. Łowiłem wtedy sandacze w wodzie o głębokości 15 metrów. Nigdy wcześniej przez myśl nie przechodziło mi łowienie na gumę w takim kolorze. A jednak! Moje zaskoczenie było ogromne, kiedy po kilku rzutach na kiju poczułem ukochane przez wszystkich chorych na sandacza „PUK-PUK”. Już w sekundę po zacięciu zacząłem zastanawiać się, jak to jest możliwe, że ryba dostrzega czarną przynętę na głębokości 15 metrów. Przecież tam jest bezwzględnie ciemno.
Prowokacja przez prezentację
Wiele mówi się o doskonałych woblerach. O cudach wytwarzanych przez najlepszych wędkarzy w Polsce. Są spinningiści, którzy łowią tylko i wyłącznie na przynęty ręcznie wykonywane. Szukają w ten sposób przynęt, które będą łowiły ryby praktycznie we wszelkich okolicznościach. Ja jestem tego zdania, że wobler doskonały to taki, który najlepsze swoje walory ukazuje nawet przy jednostajnym prowadzeniu. Niestety tego typu przynęty dla wielu wędkarzy są nieosiągalne, a jeśli już uda nam się pozyskać taką przynętę, okazuje się, że w porównaniu z woblerem sklepowym jest dość droga. Jak zatem zwykłego woblera choć trochę upodobnić do killera wykonanego przez najlepszego rękodzielnika? Najprościej jest powiedzieć, że trzeba go zniszczyć. Woblery seryjnie muszą być produkowane idealnie, ale dla wędkarzy nie mają tego, co w przynęcie jest najsmaczniejsze, czyli niuansów wpływających na ich dużą skuteczność. Najłatwiej jest zająć się uszkiem woblera. Przeginanie oczka do zaczepiania agrafki w kierunku przeciwległego brzegu, spowoduje wykładanie się przynęty podczas prowadzenia. To jest zabieg mało inwazyjny w przynętę, ale można w ten sposób wytworzyć bardzo ciekawą pracę. Chodzi jednak o to, aby wobler po naszej korekcie nadal, przy średnim tempie prowadzenia, szedł równo. Jednak przy podszarpywaniu powinien lekko wykładać się na bok. Jak zatem wykorzystać tego rodzaju zachowanie przynęty? Najpewniejsze miejsce to dość płytkie płanie z równym przepływem, czyli klasyczne miejsca przebywania kleni, boleni i jazi. Rzucając woblerka pod przeciwny brzeg staramy się prowadzić go w naszą stronę po tzw. łuku. Kiedy wobler wpłynie już w potencjalne stanowisko ryby, wtedy odpalamy w nim nasz „drugi bieg”. Energiczne, ale płynne pociągnięcie szczytówką, spowoduje, że przynęta zdecydowanie ucieknie w kierunku przeciwległego brzegu. To bardzo atrakcyjne dla drapieżników zachowanie imitujące paniczną ucieczkę ofiary. Drugi bieg, kopniak i inne niestandardowe zachowanie woblera, to bardzo pożądana przez najlepszych spinningistów akcja.
W bardzo łatwy sposób możemy też nawet najprostszą gumę przystosować do tego, aby jej ukryta moc prowokowała nawet najbardziej cwane ryby. Najzwyklejszy ripperek o długości 7cm może w bardzo prosty sposób uzyskać ciekawą i atrakcyjną pracę. Wystarczy uzbroić gumę w lekką główkę, w przedziale 5 do 7gram, z przydługim hakiem. Hak w główce jigowej powinien wychodzić w gumie tuż u nasady ogonka. Dodamy w ten sposób do standardowej pracy ripperka efektowne migotanie, bardzo prowokujące szczupaki i okonie.
Modyfikowana gumka wrzucona na niewielką głębokość niezwykle interesująco prezentuje swoje smakowite walory. Polecam też tego rodzaju przynętę prowadzić w bardzo leniwy i ospały sposób.
Ciekawym sposobem prowokowania leniwych drapieżników w rzece jest również tzw. wsteczny bieg. Cała sprawa polega na tym, aby odnaleźć „pewne” miejsce, gdzie przebywają drapieżniki. Technika polega na prowadzeniu lekkiej wahadłówki, nienagannie pracującej obrotówki czy doskonałego woblera, do tyłu. Stając przed stanowiskiem ryb, rzucamy przynętę za wybraną miejscówkę. Nawijając linkę wprowadzamy wabik przed miejsce, gdzie spodziewamy się ryb. I uwaga... Odbezpieczamy blokadę kołowrotka i kręcimy korbką w odwrotna stronę. Staramy się oczywiście, aby nurt rzeki nadal wprowadzał naszą przynętę w pracę, ale jednocześnie przynęta pracując, musi spływać do tyłu. To dość trudny trik, ale zapewniam, że na pstrągi piekielnie skuteczny. W ten sposób wielokrotnie przekonałem do współpracy najbardziej wybredne ryby.
Stosowanie różnorodnych technik i sposobów łowienia drapieżników jest niewątpliwie związane z rozwojem naszych umiejętności oraz wędkarskiego cwaniactwa. Podglądając naturę oraz wędkarzy, spędzających nad wodą całe życie, jesteśmy w stanie wyciągnąć wnioski pozwalające nam na bardzo skuteczne łowienie. Technik, sposobów i trików, jakie stosują spinningiści, jest cała masa. Część dotyczy sposobów prowadzenia, inne znowu wynikają z charakteru stosowanych przynęt. Wykorzystywanie niekonwencjonalnych metod w wędkarstwie bardzo często będzie owocowało doskonałymi rezultatami.
autor: Remigiusz Kopiej
przeczytaj więcej o:
jak łowić ryby
sandacz w zbiorniku zaporowym
łowienie w rzece
łowienie na koguty
rodzaje woblerów
bolenie - przynęty i techniki
zobacz też:
przynęty spinningowe
błystki obrotowe
błystki wahadłowe,
mikrowoblerki - smużaki
przynęty podlodowe
woblery na szczupaka