Tajemnice wielkiej rzeki
Wakacje spędzane nad wielką rzeką od zawsze kojarzyły mi się z namiotem, pieczonymi kiełbaskami i komarami. Jeszcze jako młody chłopak, szukając dużych rzecznych ryb, nie zaglądałem tak wnikliwie pod powierzchnię wody. Wtedy bardziej interesowały mnie płotki, ukleje, krąpie. To był dla mnie wędkarski raj, a duża rzeka układała mi się w jedną całość z kamiennymi główkami, kulką ciasta i palącym słońcem. Rzeka pozostała dla mnie ogromną tajemnicą do dzisiaj.
Myśląc o dużej rzece, widzę rozlewającą się po sam horyzont wodę. Jej różnorodność po dziś dzień mnie zaskakuje. Nierzadko po kolejnej, wędkarskiej porażce, stwierdzam: oj, jeszcze dużo przede mną nauki…
I właśnie te słowa wypowiadane na przemian z nowymi spinningowymi koncepcjami, są dla mnie kluczem do sukcesu. Bowiem, aby choć w minimalnym stopniu rozpoznać rzekę, nauczyć się jej zwyczajów i kaprysów, przyjdzie nam spędzić kilkanaście sezonów nad jej brzegiem. Nie mówię tu o letnich podbojach niżówki czy weekendowych grillach ze znajomymi po kiju. Aby poznać rzekę, trzeba ją polubić, zaprzyjaźnić się z nią i oczywiście często odwiedzać. Przez rok, dwa, czasem pięć.
Przytłaczająca wielka woda.
Po wielu latach spinningowania w największych polskich rzekach, przyszedł dzień w którym zrozumiałem jak dobrze trzeba znać rzekę i jak długa jest droga do jej poznania, aby móc z pełną premedytacją łowić w niej ryby. Polować na określone gatunki, wiedzieć gdzie można liczyć na najgrubsze okazy, jakie przynęty stosować i jak dobierać wabiki względem pory dnia czy roku. Znam wędkarzy, którzy nad rzeką spędzają całe życie. Wiem o tym, że rozmawiają ze swoją wodą, a każdą złowiona rybę traktują z ogromnym szacunkiem. Ci wędkarze zaszczepili we mnie wielką wodę oraz wprowadzili w jej podstawy. Pokazali przykosy, wlewy, płanie, główki, żwirowiska, burty, rynny, bełty, bystrza. Od tego się zaczęło. Każde miejsca i nowy odcinek wody charakteryzował się odmienną wodą. Na jednym odcinku ta sama rzeka był powolna, dostojna i leniwa. Kilometr dalej, płynęła już niczym górska rzeka. Oczywiście związane to było z zamieszkiwanymi rybami w danym miejscu. Jednak ryby jakie początkowo łowiłem były czystym przypadkiem. Raz uwiesił się szczupak, czasem sandacz, a znowu innym razem puknął klonek. Nad wodą byłem codziennie. Łowiłem ryby, ale nie mogłem powiedzieć, że poznałem już rzekę. Prawdę mówiąc to nic o niej nie wiedziałem, a całe moje wędkarstwo oparte było o zrządzenie losu. Siadłem któregoś dnia na kamieniu rozmyślając o tym, co tak naprawdę kryje się pod wodą. Patrząc w prawo widziałem dobre dwa kilometry równej jak stół opaski. Po lewej stronie mrowie kamieni i umocnień brzegowych. Przede mną dobry kilometr równiutko rozlanej wody. Byłem pokonany. Wielka rzeka mnie przytłoczyła.
Rzeczna układanka.
Pierwszym filtrem, który powinniśmy nałożyć na nasze łowisko, to pora roku. Oczywiście chodzi o to, co dzieje się pod wodą w związku z temperaturą otoczenia oraz intensywnością nasłonecznienia, a nie o porę roku wyznaczaną przez dzień tygodnia w określonym miesiącu. Kalendarz rzecznego świata jest bardzo rozregulowany. Poza upływającym czasem w środowisku wodnym zachodzą bardzo istotne zmiany: począwszy od temperatury wody, przez choćby jej poziom, do tak przez nas pomijanych czynników, jak natlenienie wody. Wskaźników wpływających na zachowanie ryb, a przez to pośrednio na prawdopodobieństwo upolowania naszej upragnionej sztuki, jest całe mnóstwo.
Wszystkie organizmy zasiedlające tę masę płynącej wody, są bezgranicznie uzależnione od kaprysu rzeki. Ich rozwój jest związany z tym, co niesie ze sobą woda, jak wysoki będzie jej poziom oraz charakter w danym sezonie. Dolne odcinki naszych największych rzek, obfitują we wszystkie praktycznie ryby (z wyłączeniem łososiowatych). Większość ryb występujących w atlasach wędkarskich, możemy bez problemu odnaleźć na poszczególnych odcinkach rzeki. Już po pierwszym sezonie będziemy znali miejsca, gdzie przebywają sandacze i szczupaki. Kiedy będziemy polowali na klenia czy jazia wybierzemy inne miejsca. Kiedy przyjdzie czas na wielkie bolenie znów musimy przekwalifikować charakter poszukiwań. Rzeka to swego rodzaju układanka. Kilometr piaszczystych łach, potem ostry zakręt z kamienistą opaską po zewnętrznej stronie, zaraz potem powalone do wody drzewa z mulistym dnem i wielkimi zastoiskami. Raz będziemy łowili brzanę, raz wybierzemy się na suma. Zanim zaczniemy rozpoznawać rzekę, powinniśmy już nieco wiedzieć o rybach. Chodzi o oczywiście o ich przyzwyczajenia. Poszczególne gatunki ryb preferują bardzo specyficzny charakter wody. Pewne ryby ochoczo przebywają z danymi gatunkami, inne zaś nie tolerują się nawzajem. Podstawowa wiedza ichtiologiczna to podstawa. Kolejna sprawa to umiejętność prawidłowego czytania rzeki. Łatwo powiedzieć. Weźmy choćby taką główkę, czyli bodajże najbardziej popularną rzeczną miejscówkę. Znajdziemy płytką i rozlaną, zasypaną drobnym jak mąka piachem. Taka główka jest omijana przez wędkarzy szerokim łukiem, a przecież to prawdopodobnie najlepsze łowisko nocne, jakie możemy sobie wymyślić. To potwierdza konieczność zbudowania naszego wędkarskiego schematu postępowania. Układanka ta jednak opiera się o zwyczaje ryb, które żyją w naszej rzece. I wcale nie chodzi o te najbardziej przez nas pożądane, jak sandacz, sum czy boleń. Ważne będą dla nas kiełbie, ukleje, płotki i wszystkie inne wodne organizmy.
Przygotowanie i rozpoznanie.
Dziś mamy potężną przewagę nad rybami. Wystarczy włączyć którąś z dostępnych map satelitarnych i na podstawie zamieszczonych fotografii, będziemy mogli w miarę dokładnie określić charakter wody nad którą mamy ochotę połowić. Do tego dołożymy jeszcze szczegółowy poziom wody w rzece i jesteśmy przygotowani niemal jak na wielką bitwę. W bardzo prosty sposób stajemy się posiadaczem wiedzy, która ukazuje nam wodę metr po metrze. Dokładnie będziemy widzieli główny nurt rzeki, odnajdziemy wielkie łachy naniesionego piachu. Doskonale widoczne będą kamieniste opaski, rafy, przykosy, a nawet poszczególne ostrogi. To dla nas wielkie ułatwienie. Zaoszczędzi nam to sporo czasu i w zdecydowany sposób przyczyni się do złowienia pierwszych ryb.
Sezon nad wielką wodą najłatwiej rozpocząć w lecie, czyli w okresie w którym woda jest najniższa, a rzeka odsłania największe tajemnice. Bardzo istotne będzie rozpoznanie podczas pierwszych obchodów rzeki, wszelkich charakterystycznych miejsc, jak powalone stare drzewa czy zgrupowanie dużych kamieni na brzegu. To proste sprawy. Trudniej będzie już z tym, co będziemy obserwowali nad samym lustrem wody. Czasem widoczne będą nieznaczne załamania na samej powierzchni, innym razem drobne lejki tworzone przez nurt. Tego typu sygnały są dla nas kluczowe. Na podstawie tak konstruowanego notatnika charakterystycznych miejsc będziemy tworzyli mapę występowania poszczególnych gatunków ryb. Tu po raz pierwszy przyda nam się podstawowa wiedza ichtiologiczna. W tym momencie rozpoczniemy też właściwe wędkowanie. Coraz częściej będziemy wybierali się nad wodę przygotowani pod konkretne warunki łowienia. Nasze doświadczenie będzie podpowiadało stosowanie odpowiedniej przynęty. Pamiętam doskonale chwile, gdy na jednej z wiślanych opasek odkryłem głęboką rynnę. Oj, jak bardzo chciałem dotrzeć do niej swoją przynętą. Wiem jak długo zajęło mi dobranie odpowiedniej przynęty, która pozwalała obłowić czterometrową rynnę z potężnym uciągiem wody. Nic tak mocno nie utkwiło mi w pamięci jak pierwszy sandacz wyholowany na woblera, poszukiwanego przez dobry sezon. Takie dylematy będziemy spotykali codziennie. Rzeka, nawet przy najniższym stanie wody nie odkryje nam wszystkiego. To od nas będzie zależało jak szybko dotrzemy do wędkarskiego miodu.
Narzędzia wędkarskie.
Dobór podstawowego ekwipunku dla wędkarza rzecznego, chcącego poznać wielką wodę, nie jest prosty. Wychodzimy oczywiście z założenia, że nie będziemy polowali na drobnicę, a celem naszych spinningowych podchodów będzie gruba ryba. To bardzo ważna sprawa przy wyborze wędki, kołowrotka i linki. Nie wierzmy tym, którzy mówią o boleniach z Wisły czy Odry, łowionych na żyłkę o średnicy 0,16mm. Nie kompletujmy uniwersałów na rzekę, opartych o kijek do 15 gram i kołowrotek wielkości 2500. Największe rzeki to wielka siła, duży nurt i wielkie, waleczne ryby. Zestawów docelowo będziemy mieli trzy lub cztery. Potrzebny będzie kijek kleniowo-jaziowy. Ważny będzie zestaw na bolenie, brzany, szczupaki. Kij sandaczowy to zupełnie inna koncepcja, która nie będzie nam pasowała ani do kijów średnich ani super mocnych. Ale powolutku, nie ma obawy, na dzień dobry nie będziemy potrzebowali całego arsenału wędek i kołowrotków. Proponuje zacząć od kija w przedziale 25-30 gram. Najłatwiej będzie nam się łowiło kijem w okolicach 290 cm. Ważne jest jednak, aby nie była to wędka zbyt szybka. Najbardziej pożądana akcja to taka, która podczas holu wyzwoli w wędce pracę w środkowej części. Istotne jest, aby wędka miała spory zapas mocy. Przewertowałem wiele różnych wędek, aby po kilku latach wybrać lekki kijek, produkowany za oceanem do połowu łososi. Do tego nie bójmy się założyć kołowrotka w rozmiarze 4000. Ciężkie warunki rzecznego łowienia nie lubią kompromisów. Mocny, duży kołowrotek z szeroką szpulą, obsłuży nam sporo przynęt oraz nawinie wiele kilometrów linki. Proponuję też połowić plecionką. Przynajmniej na początku, czyli w naszym starcie z wielką rzeką. Letnia woda jest zwykle dość mętna i plecionka o mocy około 10Lbs, będzie idealnym rozwiązaniem.
W ten sposób możemy zaplanować wstęp do rozpoznania wielkiej rzeki. Nie powinniśmy na siłę gonić ryby. Na początku wystarczą nam godziny spędzone nad wodą i poznawanie meandrów rzeki. Ryby zaczniemy łowić już od samego początku, ale z wyprawy na wyprawę wszystko zaczniemy układać w szkic, wskazujący nam klucz do prawdziwego wędkowania w wielkiej rzece. Dotarcie do skutecznego spinningowania zajmie nam sporo czasu, jednak nie bójmy się go poświęcić, gdyż zostanie nam wielokrotnie wynagrodzony: z jednej strony przepięknymi zachodami słońca, a z drugiej emocjonującymi holami i wspaniałymi rybami.
autor: Remigiusz Kopiej
Foto: autor / Michał Barabasz
SKOMENTUJ TEKST NA FORUM
Przeczytaj więcej o:
ustawianie pracy woblera
okoń i jaź - wiosenne ryby
wiosenne okonie na spinning
malowanie przynęt
boleń - sprzęt i metody
Zobacz też:
przynęty spinningowe
przynęty na jazia
obrotówki na klenia
cykady na okonia
wahadłówka na bolenia