Woblerki owadzie
O tym, że woblery to przynęty bardzo skuteczne nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Najczęściej są one imitacjami narybku oraz dorosłych niewielkich rybek (kiełbie, płocie, jazgarze, ukleje). Niekiedy ich wygląd jest po prostu artystycznym odzwierciedleniem pomysłów ich twórcy (kolorowe dziwolągi). Ponieważ spinning jest metodą, która już od dawien dawna ewoluuje, zaczęto tworzyć kombinację przynęt spinningowych z przynętami służącymi do innych metod połowu. Tak jak twistery są imitacją pijawek, gąsienic itp. stworzeń, tak z metody muchowej zapożyczono – owada. Ale nie prawdziwego, ale oczywiście sztucznego.
Historii dotyczących pomysłu powstania woblerków owadzich jest tysiące. Trudno odszukać tą prawdziwą. Jedną z bardziej prawdopodobnych jest połączenie technik muchowych ze spinningiem. Tutaj jednak subtelne muszki wiązane na niekiedy maleńkich haczykach zastąpiono woblerkami – imitującymi owady.
Poławia się nimi przede wszystkim ryby bardzo płochliwe, w których menu regularnie znajduje się wszelkiego rodzaju robactwo. Stąd przed łowcą staje też problem naturalnej prezentacji przynęty. Chodzi mianowicie o podanie przynęty i jej poprowadzenie. Woblerek owadzi powinien naśladować robalka, który albo żyje w środowisku wodnym, albo znalazł się tam przypadkowo (spadł z gałęzi, albo zabrakło mu sił w czasie lotu i został porwany przez nurt).
Sprzęt
Jako, ze mikro woblerki imitujące owady są przynętami bardzo małych rozmiarów (najczęściej od 2 do 4 cm), aby nimi sprawnie się posługiwać należy łowić sprzętem bardzo delikatnym. Wędka może mieć nawet 3m i więcej, ważne żeby była bardzo delikatna. Linka również – jak najcieńsza. Z monofilów optymalne są 0,16mm i 0,14mm, może być też cienka plecioneczka (np. 5LB). Niekiedy trzeba wykonać dość daleki rzut i tylko delikatny zestaw może nam to zagwarantować.
Podanie i prowadzenie przynęty
Nadmienię, ze już podczas rzutu wędkarz powinien być maksymalnie skupiony. Często bowiem branie następuje z chwilą gdy wabik wpada do wody.
Łowiąc woblerkiem owadzim należy zapomnieć o przyzwyczajeniach w prowadzeniu przynęt bardziej standardowych. Tutaj musimy prowadzić przynętę bardzo wolno, ale z wyczuciem. Mikrowoblerki podczas szybszego ściągania mają tendencję do wykładania się. Nie to jednak jest jedynym czynnikiem determinującym sposób prowadzenia przynęty. Chodzi o to by przynęta zachowywała się w wodzie naturalnie. Widział ktoś kiedyś żuczka śmigającego pod prąd z dużą prędkością? Nie! Ryby raczej też nie. Woblerkami najlepiej łowić w nurcie. W wodach stojących można nimi zapolować na wzdręgę, ale to bardzo wysoka szkoła jazdy. W rzece możemy naszego owadka spławić z prądem tak by smużył po powierzchni. Podszarpujemy wtedy lekko szczytówką, by imitował owada, który ze wszystkich sił stara się walczyć z nurtem, który go porwał i znosi w nieznane. Pamiętajmy ciągle, że tempo podciągnięć ma być bardzo wolne i niekoniecznie regularne. Brodząc w bardzo silnym nurcie jest jeszcze jeden ciekawy sposób prowadzenia owadka. Wyłączamy blokadę obrotów wstecznych w kołowrotku i spuszczając woblerka z prądem kręcimy korbą do tyłu, cały czas dbając o to by wobek pracował. Jest to dość trudne, ale na delikatnym kiju absolutnie wykonalne, nawet dla początkującego. W tym roku tą techniką złapałem pięknego jazia na odległości około 80m od stanowiska w którym byłem. Sposób ten jest również bardzo skuteczny w małych pstrągowych rzeczkach o wartkim nurcie.
Przynęty
Producenci prześcigają się w tworzeniu nowych wzorów i barw mikro woblerków. W sklepach można dostać istne dziwolągi, które w przyrodzie nie występują. Mimo wszystko wędkarze je kupują, a ryby na nie biorą. Bywa, że mikrowobki mają doczepiane skrzydełka z piórek, sierści i rozmaitych kosmaczków. Ich barwy są również niespotykane w przyrodzie. Aby dostosować przynętę do swojego łowiska zmuszeni jesteśmy więc na ciągłe eksperymenty.
Nie byłbym sobą, jakbym nie próbował znajdywać drogi na skróty. Z moim owadzim pudełkiem poluję głównie na klenie, jazie oraz pstrągi. Przyłowu w postaci białej ryby nie liczę, chociaż trzeba przyznać, że bywa on niekiedy zaskakujący. Co więc mieści się w moim pudełeczku? Otóż zawartość mojego pudełka determinują nasze – Polskie warunki. Czyli imitacje owadów, które występują u nas powszechnie. Ryby na nie łowione (zwłaszcza większe osobniki) są niezmiernie ostrożne, widoczność w okolicach powierzchni (nawet mocno zmąconej wody) jest doskonała, zatem stawiam na naturę. Przed rozpoczęciem wędkowania warto pooglądać przybrzeżne krzaki, chaszcze, drzewa, być może właśnie tam znajdziemy odpowiedź na pytanie, której przynęty użyć. Nie zawadzi zapoznać się odrobinę z nauką entomologii (dla niewtajemniczonych: jest to dział zoologii zajmujący się badaniem owadów). Pomoże nam to w większości pór roku wynaleźć „złoty środek” w doborze wabika. Oto kilka przykładów moich owadków, których imitacjami się posługuję.
Chrabąszcz majowy mierzy 2 - 3 cm. Charakteryzują go czerwono-brunatne pokrywy skrzydeł z płytkimi wzdłużnymi bruzdami. Spód ciała ma wełniasto-owłosiony. Należy dodać, że ubarwienie tego chrząszcza jest zmienne. Na bokach tylnej części odwłoka znajdują się jasne trójkątne znaki.
Późną wiosną chrabąszcze majowe roją się o zmierzchu w parkach, ogrodach i na skraju lasów liściastych. Lubią one latać w gromadach z głośnym brzęczeniem. To właśnie one letnimi wieczorami głośno brzęczą. Gdy zatem jesteśmy na łowisku (albo w jego pobliżu wieczorem) i słyszymy brzęczenie zacznijmy od niego. Jeśli uda nam się znaleźć jakiegoś żywego, bacznie mu się przyjrzyjmy ubarwieniu. Posiadanie woblerka idealnie „dostrojonego” barwą do środowiska będzie prawdziwym błogosławieństwem i narzędziem, którego będą nam zazdrościć koledzy na łowisku.
Stonka ziemniaczana. Któż jej nie zna? Mały żółty żuczek w czarne paski na grzbiecie ulożone wzdłużnie i pomarańczowa główka. Spotkać go można głównie w środku lata. Jak sama nazwa wskazuje owad ten jest utrapieniem dla rolników uprawiających ziemniaki. Owszem, większość pól uprawnych jest teraz spryskiwanych i tego typu paskudztwo trafia się tam rzadko, a jeśli nawet to w małej ilości. Łowiąc w pobliżu pól uprawnych w lecie mamy kolejną wskazówkę – stonka ziemniaczana jest tu stałym bywalcem, o czym wiedzą także ryby, którym takie danie trafia się wówczas często i nie budzi podejrzeń. Nie zawahajmy się wtedy przed użyciem wobka tego kształtu i barwy.
Biedronka Również wszystkim znana i często lubiana jako pocieszna maskotka w kropki. Niewiele osób wie, że na świecie występuje przeszło 5,2 tysiąca gatunków tego owada, w Polsce ok. 80. Z kolei ta sympatyczna pani nie jest szkodnikiem. Wręcz przeciwnie, żywi się owadami roślinożernymi (min. mszycami), stąd być może pozytywne skojarzenia dla tego owada. Występuje praktycznie wszędzie. Imitacja biedronki, to jeden z moich faworytów na pstrągi praktycznie o każdej porze roku.
Konik polny i pasikonik Wbrew pozorom to nie to samo. Są owadami roślinożernymi, ciepłolubnymi, lubią wygrzewać się na słońcu. Osiągają niekiedy słuszne rozmiary (do 10 cm). Barwy różne, tutaj nie zgłębiałem czy są to różne gatunki, czy „dostrajają się” do otoczenia. Gdy dotrzemy na łowisko przyjrzyjmy się gałęziom dokładnie i posłuchajmy „co w trawie piszczy” – bo być może to on. Jeśli go odnajdziemy to jako nagrodę otrzymamy informację w jakich barwach występuje w rejonie naszych łowów. Jako ciekawostkę dodam że konik polny wydaje oprócz dzwięków słyszalnych dla ucha ludzkiego, powstałych poprzez pocieranie o siebie nóg lub skrzydełek, ultradźwięki.
Osy, pszczoły, szerszenie Tych lepiej nie szukać, z wiadomych powodów. Jak trafimy na gniazdo, albo zauważymy, że w naszym pobliżu kręci się ich sporo, to lepiej zmienić miejsce o kilkadziesiąt metrów, a jako przynęty użyć właśnie ich imitacji.
Pływak żółtobrzeżek. Mój osobisty faworyt jeśli chodzi o wobki owadzie. To właśnie od niego rozpocząłem drążenie tematu owadów, ich zachowań, występowania i trybie życia. Od niego też rozpocząłem własnoręcznie wykonywać woblerki. Na wodach stojących bywa bezsprzecznie najskuteczniejszy z wszystkich owadzich wabików. Jak sama nazwa wskazuje ma żółte brzegi pancerza. Żółty jest także jego spód ciała Pływak ten ma pokrywy koloru ciemnego (czarny, brązowy, oliwkowy). Na wszystkich jaziowo – kleniowych łowiskach rozpoczynam właśnie od niego. Ryby go uwielbiają po prostu. Jak na owada jest dość spory – bywają osobniki mierzące po 5 cm długości. Potrafi przebywać długi czas pod wodą i występuje praktycznie wszędzie. Bardzo dobrze pływa i nurkuje. Stąd możliwość posiadania kilku wersji jeśli chodzi o głębokość zanurzenia. Dzięki jego właściwościom możemy też prowadzić go szybciej od pozostałych owadów. Potrafi też latać (ale na krótkie dystanse, dlatego nie bójmy się używać jego imitacji z łódki na środku jeziora gdy szczupaki nie biorą).
Wszystkim spinningistom, którzy nie mogą się doczekać 1 majowego święta po zimie polecam zarówno na wiosnę jak i w upalne południa zabawę z lekkimi zestawami, na końcu których dynda imitacja owada. Frajda wspaniała, a brania super widowiskowe. Zalecam też baczne obserwowanie przyrody i wszelkich owadów występujących w okolicach łowiska. Kto wie? Może się okazać, że z tą właściwą przynęta wasze łowisko zmieni się w eldorado?
Jeśli nie znacie tej metody koniecznie ją sprwadźcie.
Polecam @Maniek
foto. Jacek Karczmarczyk, CF
Przeczytaj więcej:
Połowy klenia i jazia
Sposób na klenia
Jak złowić jazia
Poradnik dla łowców kleni
Zobacz więcej:
Woblery owadopodobne
Wobler kleniowy
Woblerek na jazia i klenia
Cykada - kleń, jaź
Przynęty spinningowe