Boleń w najstarszym wydaniu.
O woblerach łowionych na woblery...
Chyba o boleniach
Z drugiej strony artykuł o woblerach łowionych na woblery też byłby ciekawy ;-)
trochę gorzej wypadłby, o boleniach łowionych na bolenie
bolenia? to bym w śmietanie zjadł hehehhe
Nie jadłem ale słyszałem, że ma więcej ości niż mięsa więc smaczny to raczej on nie jest
Foty Jacka jak zwykle przykuwające wzrok nawet jak by te bolki były w śmietanie to fotki byłyby ekstra
jakoś nie mogę sobie wyobrazić tych boleni w śmietanie
Ale jaja... my tu o śmietanie i innych "frykasach" a ktoś może pomyśleć żeśmy nieźle powariowali. Hahaha
hehehe ja też.a tak na poważnie to jak zwykle pisane pięknie, z pasja i fantazją
i do tego super zdjęcia...ja tak szczerze to nie lubię czytać tych artykułów a dlaczego? dlatego ,że nie mogę w pięć minut po przeczytaniu, znaleźć się nad woda z wędką w ręku
i do tego super zdjęcia...ja tak szczerze to nie lubię czytać tych artykułów a dlaczego? dlatego ,że nie mogę w pięć minut po przeczytaniu, znaleźć się nad woda z wędką w ręku
Remik: |
Ale jaja... my tu o śmietanie i innych "frykasach" a ktoś może pomyśleć żeśmy nieźle powariowali. Hahaha |
No przecież to dla jaj ja też się już przekonałem że można go łowić wieloma sposobami , nawet ostatnio byłem fest zdziwiony jak mi przywalił w sporego jerka Tak że boleń mnie już niczym nie zaskoczy nawet w śmietanie z truskawkami
bolko nie są moimi ulubionymi rybcami, czasem zdarza mi się na wiosenkę parę razy połowić, raczej tak dla zasady, ale fakt że największe siadły mi na bardzo ciężkie koguty ciągnięte po dnie, jako przyłów w czasie pieskowania.
Kiedy na początku lat 90 uczyłem się spiningu na Bugu nikt w mojej okolicy nie łowił boleni ekspresowo podstawa to była wahadłówka Alga 2 zwijana w poprzeg nurtu. A średnia łowionych ryb przekraczała 70cm teraz tej wielkości ryby przeważnie trącają zamkniętą gębą przynęty i odpływają na środek rzeki.
w latach 90 boleni było dużo , bynajmniej na odrze , bo ryba waliła fenolem , dziś jest inaczej , bolków jest mniej chyba tylko dlatego że fenol znikł i częściej trafiają do śmietany To prawda kiedyś nie było tych wszystkich wynalazków co dziś na bolenie , chodź fachowcy byli że łowili je na szybko , tylko nie było dzisiejszego świata medialnego Remik dobrze napisał internet był szczerzonym wynalazkiem wówczas i korzystało z niego tylko wojsko i właśnie dzisiejszy świat medialny przyczynił się do tego że sposoby łowienia bardzo się rozwinęły. Sam pamiętam jak polowałem na bolenie i jak mnie to kręciło , dziś jakoś wyrosłem z bolków chodź co roku obiecuję sobie że na nie zapoluję i to trwa już parę latek , kto wie może jeszcze w tym roku poświęcę chodź jeden wypad tylko tej rybie dziś bardziej mnie kręci łowienie dużymi przynętami na dużej rzece a wówczas bolki bardzo rzadko się przyławiają
PiterS masz rację , nie jest tak żle dziś u Ciebie kula się wysoka woda i jest niższa trochę jak przypuszczałem , sprawdziłem też pogodę w Czechach i u nas , dziś im też się zmieniło i już nie ma tak dopompować z nieba tak że niedługo powinieneś poganiać za bolkami , ja też z utęsknieniem czekam i marzą mi się wąsiate , pogoda super ale co z tego jak połowić nie ma jak
Opowiem Wam krótko pewną historię. Koczuję z kumplem któryś tam dzień z rzędu przy ujściu Cybinki w Uradzie na Odrze. W piątek zjawia się kilku „gości” . Coś tam zagadują nas o boleniach, a gdy wyczuli, że nie jesteśmy skorzy do udzielania informacji, zaczynają robić „swoje”. Namierzam lunetą jednego, który łowi w górę kilka ostróg. Jest pewien, że nikt go nie widzi...Dwa ledwo wymiarowe bolki zapina na agrafkach i i chowa w wodzie w krzakach. Od razu wiem, co jest grane…Jutro zawody. I rzeczywiście. WP organizował na drugi dzień ogólnopolskie zawody tzw. Puchar WP. Rano w sobotę zaczynają „latać”. Jest upał jak cholera. 20 w cieniu z samego rana. Widzę jak „zawodnik” ściąga bolki z agrafek i wrzuca do foliowej, niebieskiej torby (takiej zwykłej, na śmieci). Do końca „zawodów” zostało około 6 godzin. Póżniej dowiedziałem się, że złowiono około 120 boleni i wszystkie zostały przekazane jakiemuś Domowi Dziecka…”Przedsiębiorczy zawodnik” zajął bardzo wysokie miejsce i zainkasował dość kosztowne nagrody…W pewnym czasie byłem „lubiany” przez pewnych ludzi. Do czasu, gdy zacząłem mówić o faktach…Trudno jest mnie lubić, gdy mówię organizatorowi, aby sam zeżarł te bolenie i jeszcze do tego udławił się ościami, ha, ha.
Cykadass: |
Opowiem Wam krótko pewną historię. Koczuję z kumplem któryś tam dzień z rzędu przy ujściu Cybinki w Uradzie na Odrze. W piątek zjawia się kilku „gości” . Coś tam zagadują nas o boleniach, a gdy wyczuli, że nie jesteśmy skorzy do udzielania informacji, zaczynają robić „swoje”. Namierzam lunetą jednego, który łowi w górę kilka ostróg. Jest pewien, że nikt go nie widzi...Dwa ledwo wymiarowe bolki zapina na agrafkach i i chowa w wodzie w krzakach. Od razu wiem, co jest grane…Jutro zawody. I rzeczywiście. WP organizował na drugi dzień ogólnopolskie zawody tzw. Puchar WP. Rano w sobotę zaczynają „latać”. Jest upał jak cholera. 20 w cieniu z samego rana. Widzę jak „zawodnik” ściąga bolki z agrafek i wrzuca do foliowej, niebieskiej torby (takiej zwykłej, na śmieci). Do końca „zawodów” zostało około 6 godzin. Póżniej dowiedziałem się, że złowiono około 120 boleni i wszystkie zostały przekazane jakiemuś Domowi Dziecka…”Przedsiębiorczy zawodnik” zajął bardzo wysokie miejsce i zainkasował dość kosztowne nagrody…W pewnym czasie byłem „lubiany” przez pewnych ludzi. Do czasu, gdy zacząłem mówić o faktach…Trudno jest mnie lubić, gdy mówię organizatorowi, aby sam zeżarł te bolenie i jeszcze do tego udławił się ościami, ha, ha. |
Smutne ale prawdziwe Sławku...
Teraz sporo organizatorów zawodów chwali że robi zawody na żywej rybie, ale przeważnie jest tak mało sędziów, że nim dojdzie do zawodnika to bolek jest już jedno nogą na tamtym świecie.