O kajakach na rzeczkach pstrągowych
Trochę manifest a trochę wspomnienia. Czyli jak małe strumienie nie potrafią walczyć z koparkami.
Dla mnie Bystrzyca kojarzyła się z rzeką w innej części kraju - zastanowił mnie też temat o którym napisał Remik , bo jak go znam to wiem że coś go zmusiło do napisania tego tekstu , zacząłem szukać i znalazłem coś takiego
http://www.flygrzes.fora.pl/rzeki,7/bystrzyca-piekna-rzeka-w-ookregu-lubelskim-byla,833.html
i chyba zrozumiałem dlaczego.
Ja też patrzę na rzeczkę która umiera , na której przybywa kajaków , gdzie są hodowle , brzegi usłane się zrobiły karpnikami i nikt nie zdaje sobie sprawy że masa ton ryb sika i robi kupkę gdzie z resztkami karmy to wszystko płynie pstrągom na zgubę aż zapłakać się chce nad jej nurtem. Bo kogo obchodzą pstrągi i parę innych gatunków zwierząt i roślin a że prawnie chronionych , kto tym się przejmuje oprócz paru wędkarzy którzy ją odwiedzają w wiadomych celach. Wydaje się pozwolenia , nawet wydzierżawia grunt wchodzący aż do koryta rzeczki , takich mamy urzędasów , którzy siedząc za biurkiem nie mają zielonego pojęcia że wydając takie pozwolenie podpisują wyrok śmierci nie tylko dla ryb ale też dla gatunków prawnie chronionych zwierząt i roślin.
Dlatego rozumiem oburzenie tych wszystkich co potrafią publicznie powiedzieć że to jest zbrodnia , bo to jest nic innego jak zamach dla zwierząt i roślin no i rzeczki.
Tyle się mówi o ochronie środowiska , dbaniu o naturę a wydaje mi się że rzeczywistość jest zupełnie inna , liczy się pieniądz i ile jeszcze można wygrabić kosztem przyrody.
http://www.flygrzes.fora.pl/rzeki,7/bystrzyca-piekna-rzeka-w-ookregu-lubelskim-byla,833.html
i chyba zrozumiałem dlaczego.
Ja też patrzę na rzeczkę która umiera , na której przybywa kajaków , gdzie są hodowle , brzegi usłane się zrobiły karpnikami i nikt nie zdaje sobie sprawy że masa ton ryb sika i robi kupkę gdzie z resztkami karmy to wszystko płynie pstrągom na zgubę aż zapłakać się chce nad jej nurtem. Bo kogo obchodzą pstrągi i parę innych gatunków zwierząt i roślin a że prawnie chronionych , kto tym się przejmuje oprócz paru wędkarzy którzy ją odwiedzają w wiadomych celach. Wydaje się pozwolenia , nawet wydzierżawia grunt wchodzący aż do koryta rzeczki , takich mamy urzędasów , którzy siedząc za biurkiem nie mają zielonego pojęcia że wydając takie pozwolenie podpisują wyrok śmierci nie tylko dla ryb ale też dla gatunków prawnie chronionych zwierząt i roślin.
Dlatego rozumiem oburzenie tych wszystkich co potrafią publicznie powiedzieć że to jest zbrodnia , bo to jest nic innego jak zamach dla zwierząt i roślin no i rzeczki.
Tyle się mówi o ochronie środowiska , dbaniu o naturę a wydaje mi się że rzeczywistość jest zupełnie inna , liczy się pieniądz i ile jeszcze można wygrabić kosztem przyrody.
zawsze przy tego typu sytuacjach nachodzi mnie jedyna sluszna mysl ....wykupic rzeke , strumien , jezioro ...nie dopuscic tych kanalii do wody , ziemi , powietrza ...niestety Panstwo o to nie dba , a pojedynczy ludzie nie maja na to pieniedzy .
Był taki polski film podobno kultowy, w którym to pływano w pijanym widzie łajbą po wodzie. I był tam monolog kończączy się adekwatnymi do tego tekstu słowami, "smutek i nostalgia". Rzeczki im mniejsze tym mniej ludzie się nimi przejmują, nikt nie zwraca uwagi na coś co większości ludzi jest obce. Praca którą trzeba włożyć w ratunek jest niewymierna i w pojedynkę nierealna, ale jak to mówią, kupą mości Panowie, kupy nikt nie ruszy i wtedy ma to sens.
Takie "rzeczy" często mają miejsce pod koniec wiosny i w lecie, gdy większość mniejszych gatunków ryb ma tarło w górskich rzeczkach Są to w większości gatunki niby "prawnie chronione"...Poziom wody zmienia się kilkukrotnie w ciągu dnia. Tarło zostaje brutalnie przerwane i ikra zniszczona. Padają często z ust wędkarzy bzdurne pytania, gdzie sie podziały strzeble, kiełbie, ślizy, głowacze...
Ostatnio częsty i zwykły obrazek. Rozbawione towarzystwo zrobiło sobie całodniowy spływ. W czasie rójki chruścika i tarła strzebli potokowej. Spłoszony pstrąg potokowy długo nie wychodzi ze swojej kryjówki. Im większy, tym dłużej. Zostaje zakłócony jego naturalny cykl pokarmowy i w jego diecie zabraknie ważnego składnika pokarmu.
Trudno jest mi wyrażać swoje zdanie w takich sprawach, bo łatwo mógłbym przeholować i bardzo, bardzo wielu ludzi obrazić, czyli nazwać po imieniu. Nie obeszłoby się bez polityki i poszukiwań winnych bezmyślnego i niczym nieuzasadnionego niszczenia naszej przyrody. Remik trochę niechcąco poszperał w mojej duszy i dotknął bolących jej części. Może lepiej będzie, jak skupię się na niektórych faktach i krótko co nieco do nich dorzucę. Chodzi tylko o sam „wątek górski”, dotyczący „znikomej” części naszych wód.
A więc nadal wycina się i niszczy połacie lasów leżących na stokach gór. Pod nartostrady, wyciągi, skocznie, hotele, motele, trasy turystyczne itp. Nadal zbiorniki zaporowe są pełne wody i buduje się nowe. Nadal melioruje się potoki, strumienie, rzeczki i rzeki. Nadal forsuje się MEW i zachęca do nowych inwestycji w tym kierunku. ITP…
Stosunki międzyludzkie są podobne do łowienia ryb. Tam, gdzie ciemnota i „liczne ludzkie pogłowie”(Afryka, Ameryka Płd.,Chiny, Indie itp.), łatwiej jest ludżmi manipulować i łatwiej ich zwodzić, oszukiwać, czyli po prostu „łowić”. Tam, gdzie lud bardziej cywilizowany i wyedukowany, czyli „przebłyszczony, ha, ha ( tzw. Zachód), trudniej jest mu wcisnąć ciemnotę i kit prostymi metodami. Używa się więc eleganckich i smakowitych zanęt, super nowoczesnych przynęt i do tego daje gwarancję, że jak się pomyli, to i tak nic nie straci (C&R, ha, ha). Wędkarzami są oczywiście politycy i biurokracja, a rybami my, zwykli ludzie, szara masa. Co tych WĘDKARZY tak pcha do łowienia? Hobby, czy głód…Jedno i drugie po trochu. Oni to lubią, bo zaspokajają głód władzy i pieniądza. Po nas choćby potop… Co ich obchodzą jakieś rzeczki, jakieś laski (no tu może się mylę, bo LASKI pewnego rodzaju obchodzą ich, i to bardzo…)…Co tam jakaś żaba, ryba czy inne obrzydlistwo…Liczy się POSTĘP ( czyli podstęp?). W imię tego, prostemu chłopu spod jakiejś wiochy na podgórskim zadupiu poukładali w łepetynie, ze dzięki wyprostowaniu koryta (aby ich KORYTA władzy powykręcało i szlag je trafił!) woda już nie zaleje jego chałupy…Snują ciemnemu narodowi wizję dobrobytu energetycznego i zezwalają na absurdalne budowy…Dają złudzenie zaspokajania potrzeb wypoczynku i nowobogackim proponują spływy kajakowe, szusowanie po górskich zboczach, albo np. z naszego wędkarskiego podwórka, trolling na jeziorkach itd., itd…
Nikt nie myśli o przyszłych pokoleniach i skutkach w przyszłości teraźniejszych błędnych decyzji…A co tam, po nas choćby potop…
A więc nadal wycina się i niszczy połacie lasów leżących na stokach gór. Pod nartostrady, wyciągi, skocznie, hotele, motele, trasy turystyczne itp. Nadal zbiorniki zaporowe są pełne wody i buduje się nowe. Nadal melioruje się potoki, strumienie, rzeczki i rzeki. Nadal forsuje się MEW i zachęca do nowych inwestycji w tym kierunku. ITP…
Stosunki międzyludzkie są podobne do łowienia ryb. Tam, gdzie ciemnota i „liczne ludzkie pogłowie”(Afryka, Ameryka Płd.,Chiny, Indie itp.), łatwiej jest ludżmi manipulować i łatwiej ich zwodzić, oszukiwać, czyli po prostu „łowić”. Tam, gdzie lud bardziej cywilizowany i wyedukowany, czyli „przebłyszczony, ha, ha ( tzw. Zachód), trudniej jest mu wcisnąć ciemnotę i kit prostymi metodami. Używa się więc eleganckich i smakowitych zanęt, super nowoczesnych przynęt i do tego daje gwarancję, że jak się pomyli, to i tak nic nie straci (C&R, ha, ha). Wędkarzami są oczywiście politycy i biurokracja, a rybami my, zwykli ludzie, szara masa. Co tych WĘDKARZY tak pcha do łowienia? Hobby, czy głód…Jedno i drugie po trochu. Oni to lubią, bo zaspokajają głód władzy i pieniądza. Po nas choćby potop… Co ich obchodzą jakieś rzeczki, jakieś laski (no tu może się mylę, bo LASKI pewnego rodzaju obchodzą ich, i to bardzo…)…Co tam jakaś żaba, ryba czy inne obrzydlistwo…Liczy się POSTĘP ( czyli podstęp?). W imię tego, prostemu chłopu spod jakiejś wiochy na podgórskim zadupiu poukładali w łepetynie, ze dzięki wyprostowaniu koryta (aby ich KORYTA władzy powykręcało i szlag je trafił!) woda już nie zaleje jego chałupy…Snują ciemnemu narodowi wizję dobrobytu energetycznego i zezwalają na absurdalne budowy…Dają złudzenie zaspokajania potrzeb wypoczynku i nowobogackim proponują spływy kajakowe, szusowanie po górskich zboczach, albo np. z naszego wędkarskiego podwórka, trolling na jeziorkach itd., itd…
Nikt nie myśli o przyszłych pokoleniach i skutkach w przyszłości teraźniejszych błędnych decyzji…A co tam, po nas choćby potop…
Kiedyś nie zwracałem zbytnio na takie rzeczy uwagi, ale aktualnie strasznie mnie to przeraża. Teraz po wysokiej wodzie jest makabra nad brzegami rzek i jezior. Moje jeziora i rzeki zarastają w bardzo szybkim tempie - następne pokolenie będzie miało już z tym problemy. Nikt nic nie wie - nikt nic nie widzi. Wszystko jest niby "ok".