Drop Shot
Co jest - nikt nie czytał i nie ma coś do powiedzenia - ja pochwalę się że próbowałem tej metody , nie chcę tu o jej walorach - spodobał mi się sposób w jaki ją przedstawił Maciek , właśnie tak nie trzeba zaraz mieć odpowiedniego wędziska , kołowrotka , ciężarków , haków - wystarczy parę przynęt i umiejętność zmontowania z tego zestawu , a powiem że można się zdziwić skutecznością tej techniki. Ale to nie dla mnie - no może jak będę miał 80 lat i już nie będę ruchliwy jak teraz.Drop shot to nie jest na pewno technika dla spina cierpiącego na ADHD tylko leniwe kuszenie leniwych rybek - wypowiedziałem się co o tym sądzę i zaznaczę że tylko lizłem trochę tej metody
Można też agresywniej łowić, ale to mija się z celem Bo równie dobrze można to samo zrobić zwykłymi przynętami. Chyba, że chcemy obłowić dokładnie dołek po dołku - to odpowiednia metoda. Dzięki Frajter za wpis Pozdrawiam
No to i ja coś wpiszę
Drop Shota poznałem od wędkarzy z Niemiec. Podpatrywałem ich jak łoili w ten sposób klenie. Dziwiłem się o co to chodzi. Nie wiedziałem czym łowią, bylem przekonany że martwą rybka. Po długim czasie znalazłem taki cały zestaw gdzieś urwany na krzaku. To był mój pierwszy kontakt z DS
Od jakiegoś czasu w akcie desperacji stosuję to na własnej wędce. Przyznam że zestaw nico zmodyfikowałem. Zmiana polega na zamontowaniu haczyka na 5cm kawałku żyłki wiązanym do mocowanej na plecionce agrafce. Zaobserwowałem że sandacze łatwiej tak zbrojone przynęty łykają.
Dzięki Maciej za tekst i fotki
Drop Shota poznałem od wędkarzy z Niemiec. Podpatrywałem ich jak łoili w ten sposób klenie. Dziwiłem się o co to chodzi. Nie wiedziałem czym łowią, bylem przekonany że martwą rybka. Po długim czasie znalazłem taki cały zestaw gdzieś urwany na krzaku. To był mój pierwszy kontakt z DS
Od jakiegoś czasu w akcie desperacji stosuję to na własnej wędce. Przyznam że zestaw nico zmodyfikowałem. Zmiana polega na zamontowaniu haczyka na 5cm kawałku żyłki wiązanym do mocowanej na plecionce agrafce. Zaobserwowałem że sandacze łatwiej tak zbrojone przynęty łykają.
Dzięki Maciej za tekst i fotki
Chciałem próbować łowić szczupaki na DS, ale gdy przeglądnąłem info w sieci i zobaczyłem, że do takich połowów używa się fluocarbonu 0,30 i wyżej to mi się odechciało Miałem 2x fluocarbony 0,28 i miałem 2 szczupaki - obydwa popłynęły z przynętą, przecięły przypon jak chciały... Teraz węszę Drop Shotem tylko w okoniowych domkach Jak okonie będą śmielsze ( za kilka dni myślę, przy wyższej temperaturze ) i wyjdą w nurt rzeki, a nie będą czatowały na spowolnieniach itp. to użyję DS, wrzucę 5-7cm rybkę w sam nurt i tam się nią pobawię. Efekty miałem już w zeszłym sezonie, więc jestem pewny brań.
Nie opisałem jeszcze jednego sposobu - przedstawię go tutaj. Gdy okonie żerowały na powierzchni, a woda była płytka - np. 50cm to robiłem zestaw DS i przynętę montowałem 80cm nad ciężarkiem. Ciężarek dochodził do dna, cumował a ja spuszczałem z nurtem gumkę i co chwilę podjeżdżałem nią w okolice żerowania okoni, spuszczałem, podjeżdżałem i tak w kółko - piękne cmoki
Nie opisałem jeszcze jednego sposobu - przedstawię go tutaj. Gdy okonie żerowały na powierzchni, a woda była płytka - np. 50cm to robiłem zestaw DS i przynętę montowałem 80cm nad ciężarkiem. Ciężarek dochodził do dna, cumował a ja spuszczałem z nurtem gumkę i co chwilę podjeżdżałem nią w okolice żerowania okoni, spuszczałem, podjeżdżałem i tak w kółko - piękne cmoki
no to Fajteru ofszem czytałem ale trochę czekałem na pierwsze wypowiedzi, żeby nie było że od pierwszego komentarza zaczyna się biadolenie. Tekścik jako taki zwięzły i na temat fajnie poczytać, mimo wszystko, aleeee. I tu zaczyna się mój pónkt widzenia, po pierwsze łowienie tą metodą jest powszechne odkąd pamiętam tylko "sztuczną" przynętą był trupek, po drugie moda przyszła zza oceanu gdzie głównie łowi się łowi się z łodzi do tego jeszcze nawiążę, po trzecie mod to producenci którzy tak jak swego czasu sprzedali "X" wklejanek to swego czas zaczeli sprzedawać kije do DS-a czyli prawie zupełnie te same kijki których używamy (królestwo temu co mi napisze jakie są szczególne cechy wyróżniające te kije do tej "metody"). A teraz prosto do sedna zastanawiam się jak się ma regulamin nasz wędkarsi Polski do tej metody wynalezionej w usa i zachodniej ewropie głównie Holandii do łowienia w pionie z łodzi. Fakt u nas łowi się na ds-a z brzegu (nie każdy ma łajbę) więc niby nie w pionie aleee. No więc meritum czy można się u nas poświęcić czas temu łapaniu, bo nie do końca jestem pewien tej technice ze względów prawnych, a pozatym to do spinningu to się lekko nima. Teraz ostatnie zdanie Macieju do Ciebie, coby nie było że cię atakuję (zresztą myślę że tak tego nie czujesz) sądzę że to jest kolejna moda na "inne" łowienie takzwana nowinka i trzeba być kool, tak jak swego czasu wklejaniki, casting, itp. Czekam z niecierpliwością na wypowiedzi i z tej strony się cieszę że to napisałeś, bo ze mnie taki liberalny-konserwatysta, ufff, łapiki mnie bolą co gorsza nie od kijka .
ciekawe pewnie skuteczne, moze kiedyś sie skusze bo wyjełem już kilka zestawów od troka wiec moze cos zmontuje chodz i troka nigdy nie tykałem. artykół całkiem ok przemawia. a Ty widze Maciej Jesteś teraz marynarz ze cho cho piekna sprawa miec swoja łódkę gratuluję i sukcesów życzę.
To ta paranoja związana z dziadkami z PZW zakazuje nam stosować choćby takie łowienia jak opisany prze autora Drop Shot. Oczywiście mówię o tym pionowym.
Wobler widzę że ty ostro dajesz z tym łowieniem. Ja na drop szota nic nigdy nie złowilem.
Przeczytałem Twój artykuł raz jeszcze i zastanawiam nad kilkoma rozwiązaniami:
1. czy warto haczyk zawiązać do krótkiego odcinka żyłki - coś na podobieństwo bocznego troka. Zwróciłem uwagę, że na DS jest sporo pustych brań.
2. Czy warto stosować dłuższe haki niż te które pokazujesz?
4. Jakie przynęty uznajesz do drop shota za najskuteczniejsze.
Dzięki z góry za odpowiedź
1. czy warto haczyk zawiązać do krótkiego odcinka żyłki - coś na podobieństwo bocznego troka. Zwróciłem uwagę, że na DS jest sporo pustych brań.
2. Czy warto stosować dłuższe haki niż te które pokazujesz?
4. Jakie przynęty uznajesz do drop shota za najskuteczniejsze.
Dzięki z góry za odpowiedź
jurajura: |
Przeczytałem Twój artykuł raz jeszcze i zastanawiam nad kilkoma rozwiązaniami: 1. czy warto haczyk zawiązać do krótkiego odcinka żyłki - coś na podobieństwo bocznego troka. Zwróciłem uwagę, że na DS jest sporo pustych brań. 2. Czy warto stosować dłuższe haki niż te które pokazujesz? 4. Jakie przynęty uznajesz do drop shota za najskuteczniejsze. Dzięki z góry za odpowiedź |
1. Ja tego nigdy nie robiłem - w jakim celu? Jeśli biorą małe okonie to trzeba wyczekać moment z zacięciem. Duże przeważnie ładnie zasysają.
2. Oj to zależy od brań. Z reguły ryby bardzo agresywnie atakują takie przynęty i nie mają problemów z połknięciem - aczykolwiek można użyć dłuższych w razie słabszych brań - tylko nie wiadomo nigdy jak ryby na to zareagują.
3?4. Przynęty rybkopodobne o długości 4-6cm. Sam robiłem niekiedy przynęty i też skutkowały. Tu nie chodzi o pracujący ogon, bujający się korpus
Hmm…Chcę Ci zwrócić Maciek uwagę na pewne fakty. Na bardzo ważną rzecz w wędkarstwie. Na różnorodność wód i zachowań ryb. Zwierzęta uczą się na podstawie doświadczenia, ludzie zresztą też…Drop-shot powstał w USA i niech np. jerryhzs będzie przykładem, co tam się jeszcze dzieje. Ile jest dziewiczych wód i ile ryb…Pomimo nawet znikomej presji, wielu wędkarzy w prawidłowy sposób obchodzi się ze złowionymi rybami i je wypuszcza. Z tego powodu inny jest stopień konkurencji pokarmowej i ryby inaczej reagują na sztuczne przynęty. Rzekłbym, że bardziej „naturalnie”, ha, ha. W wodzie z prawidłową, a więc i dużą stosunkowo ilością drapieżników trwa między nimi walka o pokarm i wiele jeszcze innych spraw, są to przejawy tzw. rywalizacji wewnątrzgatunkowej. Objawia się to większą agresją w zdobywaniu pokarmu, wręcz nieraz determinacją. Były takie czasy w naszym kraju, były. Teraz dochodzi fakt, że u nas, oprócz tego, że bardzo brakuje drapieżników, to te, które zostały, są często już „życiowo” doświadczone, bo były wielokrotnie zerwane, lub po wypuszczeniu cudem przeżyły…Z powodu dużej ilości negatywnych bodźców stały się bardzo płochliwe i ostrożne w pobieraniu pokarmu. Dochodzi jeszcze jeden m. in. fakt – pomimo drastycznego uszczuplenia ilości ryb drapieżnych, ilość przydatnego dla nich pokarmu prawie wcale się nie zmniejsza. W ten sposób, prawidłowość jest taka – drapieżnik woli atakować tylko to, co nie budzi żadnych jego podejrzeń, albo to, czego nie zna, ale w dostateczny sposób rozbudzi jego zmysły.
Moim zdaniem jedyną zaletą drop-shota jest tylko i wyłącznie przynęta, bo sam system jest bardzo prymitywny i zbyt toporny, aby się sprawdził w wodach ustawicznie bombardowanych. Wywodzę się ze środowiska, a którym także trwa „ustawiczna rywalizacja wewnątrzgatunkowa” i trochę się pośmiałem z prób, co niektórych w łowieniu „nową metodą”. W Polsce już dwadzieścia lat temu pewni wędkarze łowili w ten sposób. Często nawet naginając regulamin . Podam tylko jeden przykład : czym jest pewnych rozmiarów mormyszka na końcu żyłki i umocowana nad nią na odpowiedniej wysokości druga, mniejsza? Kiedyś tak często łowiono, używając do mniejszej mormyszki różnych przynęt, z ochotką i ogonkiem twisterka na czele…Nie sprawdziło się to za bardzo i teraz widuję tylko wędkarzy, którzy „kłusują” i używają wyłącznie nad główną mormyszką lużnego przyponu z haczykiem.
Nie twierdzę, że drop-shot nie da jakichś tam wyników na pewnych wodach. Jest to możliwe, ale w stosunku do okazów mam pewne wątpliwości. Okaz rzadko ponawia atak, gdy coś jest „nie tak”. Główna żyłka działa jak struna trzymająca haczyk…
Moim zdaniem jedyną zaletą drop-shota jest tylko i wyłącznie przynęta, bo sam system jest bardzo prymitywny i zbyt toporny, aby się sprawdził w wodach ustawicznie bombardowanych. Wywodzę się ze środowiska, a którym także trwa „ustawiczna rywalizacja wewnątrzgatunkowa” i trochę się pośmiałem z prób, co niektórych w łowieniu „nową metodą”. W Polsce już dwadzieścia lat temu pewni wędkarze łowili w ten sposób. Często nawet naginając regulamin . Podam tylko jeden przykład : czym jest pewnych rozmiarów mormyszka na końcu żyłki i umocowana nad nią na odpowiedniej wysokości druga, mniejsza? Kiedyś tak często łowiono, używając do mniejszej mormyszki różnych przynęt, z ochotką i ogonkiem twisterka na czele…Nie sprawdziło się to za bardzo i teraz widuję tylko wędkarzy, którzy „kłusują” i używają wyłącznie nad główną mormyszką lużnego przyponu z haczykiem.
Nie twierdzę, że drop-shot nie da jakichś tam wyników na pewnych wodach. Jest to możliwe, ale w stosunku do okazów mam pewne wątpliwości. Okaz rzadko ponawia atak, gdy coś jest „nie tak”. Główna żyłka działa jak struna trzymająca haczyk…