El Trotto
Nieco inaczej o trociach. Ekipa podczas polowania na salmonidy,
Ale smaka narobiliście i "dupa"
wobler129: |
Ale smaka narobiliście i "dupa" |
Co dupa , ryby jakieś były z tego co słyszałem od chłopaków a że nie salmonidy dla mnie i tak to był zajeb.......... zlocik , takiej atmosfery chyba jeszcze nie było na żadnym na których byłem , no bywało wesoło ale na tym było naprawdę wesoło. Maciek takie są trocie i łososie , trzeba to wychodzić , poczuć w nogach i ramionach , zresztą nie tylko my żeśmy nic nie łowili , ja słyszałem tylko o jednej rybie która wyjechała gratki dla szczęściarza gdzieś tam w Polsce takie jest zimowe trociowanie , wiedzą to tylko ci którzy chodź parę razy byli już na tej rybie. bywa ryby nie dopisały pewnie się ruszą za jakiś czas
Wiem, wiem. Ale tak się skradaliście, aż myślałem, że było ostro (z rybami)
ale fota nr jeden dzieło sztuki masakra
Chłopaki ,ten wędzony ostrobok (na wydrę)
,sygnet don Sylwio w który będą go całował przy najbliższym spotkaniu, kiełbacha gratis z kawiorem i niezwykle łowny głowiec, który ustrzelił dwa żubry długo zostaną w mojej pamięci. Nie sposób nie wspomnieć o Fraiterowym sposobie na komary z "przyjaciółki" ,nisko latających pingwinach i poteflonie Dawida i Heńkowym wobku na którego będę walił klenie na Odrze..... Czarny nie rzucaj sąsiadowi psa na wycieraczkę Michał obiecał, że uszyje wszystkim stringi moro , a Przemo nakręci własnej kiełbasy Zajebiście było jak czymś zapomniałem ,to piszcie ku pamięci
,sygnet don Sylwio w który będą go całował przy najbliższym spotkaniu, kiełbacha gratis z kawiorem i niezwykle łowny głowiec, który ustrzelił dwa żubry długo zostaną w mojej pamięci. Nie sposób nie wspomnieć o Fraiterowym sposobie na komary z "przyjaciółki" ,nisko latających pingwinach i poteflonie Dawida i Heńkowym wobku na którego będę walił klenie na Odrze..... Czarny nie rzucaj sąsiadowi psa na wycieraczkę Michał obiecał, że uszyje wszystkim stringi moro , a Przemo nakręci własnej kiełbasy Zajebiście było jak czymś zapomniałem ,to piszcie ku pamięci
wobler129: |
Wiem, wiem. Ale tak się skradaliście, aż myślałem, że było ostro (z rybami) |
Wobler niektórzy jeszcze dochodzą do siebie, to były intensywne trzy dni ............a lata już nie te
heheheheheh
Było zajebiście śmiechu było co nie miara na długo zostaną mi te dni w pamięci dzięki chłopaki i do następnego spotkania
Zgadzam się z Jackiem
Wszyscy liczyliśmy chodź na jeden kontakt z trocią ale wieść że nikt nic nie łowił w tym czasie trochę usprawiedliwia i podbudowuje na przyszły raz , Ja z Czarnym i Heńkiem knujemy jak tam wrócić bo ryby przecież tam są.
Czarnemu nie pomogła nawet pozycja pokutna , na próżno machał w tym miejscu a ja je widziałem tam aż pachniało trociami w powietrzu w ostatni dzień mieliśmy we 2 ch taki ładny kawałek rzeki z takimi bankówami , cóż poczekamy aż podrosną
http://www.youtube.com/watch?v=EfbX3osjSQQ&feature=related
Wszyscy liczyliśmy chodź na jeden kontakt z trocią ale wieść że nikt nic nie łowił w tym czasie trochę usprawiedliwia i podbudowuje na przyszły raz , Ja z Czarnym i Heńkiem knujemy jak tam wrócić bo ryby przecież tam są.
Czarnemu nie pomogła nawet pozycja pokutna , na próżno machał w tym miejscu a ja je widziałem tam aż pachniało trociami w powietrzu w ostatni dzień mieliśmy we 2 ch taki ładny kawałek rzeki z takimi bankówami , cóż poczekamy aż podrosną
http://www.youtube.com/watch?v=EfbX3osjSQQ&feature=related
A mówiłem, że podoili...Lepiej Żubra wydoić, niż jakiegoś kufiastego kelta, ha, ha. A propos suto zastawionego stołu...Kiedyś zimą spotykam nad Parsętą dwóch gości(raczej gospodarzy). "Panie, daj pan zapalić". "Proszę bardzo", odpowiadam i częstuję ich ochoczo. Jedna wędka i z boku wór z trociami. Przy okazji wymiana zdań, wiecie jak to jest...Przechodzimy na "ty". Nagle jeden wyciąga z pod wora flachę i pyta, czy wypiję kielicha. Czemu nie...(Za mną idzie mój kolega i za pięć minut powinien się zjawić...).Częstuję ich jeszcze raz papierosem i biorę garść śniegu. "A to po co?", pytają. "Zagrycha" mówię. "Coś ty, Sasza chory?". Jeden z nich szpera jeszcze raz pod worem i się śmieje. "Wiesz czyj ten wór?" I zanim zdążyłem odpowiedzieć szyderczo wrzeszczy na całą okolicę "Świętego Mikołaja". I tak kilka razy...Potem pokazuje mi to, co wyciągnął. Słoik zagrychy. Blado pomarańczowe ziarenka ikry. No, ładnie, myślę sobie. "Chamy na stole mają to od święta, a my już bez gorzały tego świństwa przełknąć nie możemy, ha, ha".
hahahaha
skoro mowa o ikrze to mój teściu nawet ikrą płoci czy okonia nie pogardzi.zajada sobie z jajeczkiem.ja to spróbowałem ale nie specjalnie mnie urzekła
jaco: |
Chłopaki ,ten wędzony ostrobok (na wydrę) ,sygnet don Sylwio w który będą go całował przy najbliższym spotkaniu, kiełbacha gratis z kawiorem i niezwykle łowny głowiec, który ustrzelił dwa żubry długo zostaną w mojej pamięci. Nie sposób nie wspomnieć o Fraiterowym sposobie na komary z "przyjaciółki" ,nisko latających pingwinach i poteflonie Dawida i Heńkowym wobku na którego będę walił klenie na Odrze..... Czarny nie rzucaj sąsiadowi psa na wycieraczkę Michał obiecał, że uszyje wszystkim stringi moro , a Przemo nakręci własnej kiełbasy Zajebiście było jak czymś zapomniałem ,to piszcie ku pamięci |
No to masz jeszcze parę na dokładkę, niewyjaśniona sprawa płodu w dorszu, łucznicy na drzewach i 1000 ulotek do kolportażu, a na dokładkę pulpy wypchane proszkami.
Pewni ci co nie byli razem z nami nie do końca wiedzą o co chodzi w zamieszczonym tekście. Wyjaśnień nie będzieTo pamiątka dla wszystkich obecnych.
Przy okazji podziękowania dla wszystkich naszych wędkarskich kompanów. Fajnie było poznać nowych ludzi. Do następnego razu.
Przy okazji podziękowania dla wszystkich naszych wędkarskich kompanów. Fajnie było poznać nowych ludzi. Do następnego razu.
co niewiedzą ? czego tu nie wiedzieć? impreza zajebista była i tyle fajni ludzie, woda, wędki i klimaty a że rybki nie gryzły. przecież to się zdarza no nie? bo wędkarstwo to też ludzie.możesz z innymi drzeć koty a możesz też pić piwo i się bawić ja tam czekam na kolejny zlot na ziemi lubuskiej
Cykadass: |
A mówiłem, że podoili...Lepiej Żubra wydoić, niż jakiegoś kufiastego kelta, ha, ha. A propos suto zastawionego stołu...Kiedyś zimą spotykam nad Parsętą dwóch gości(raczej gospodarzy). "Panie, daj pan zapalić". "Proszę bardzo", odpowiadam i częstuję ich ochoczo. Jedna wędka i z boku wór z trociami. Przy okazji wymiana zdań, wiecie jak to jest...Przechodzimy na "ty". Nagle jeden wyciąga z pod wora flachę i pyta, czy wypiję kielicha. Czemu nie...(Za mną idzie mój kolega i za pięć minut powinien się zjawić...).Częstuję ich jeszcze raz papierosem i biorę garść śniegu. "A to po co?", pytają. "Zagrycha" mówię. "Coś ty, Sasza chory?". Jeden z nich szpera jeszcze raz pod worem i się śmieje. "Wiesz czyj ten wór?" I zanim zdążyłem odpowiedzieć szyderczo wrzeszczy na całą okolicę "Świętego Mikołaja". I tak kilka razy...Potem pokazuje mi to, co wyciągnął. Słoik zagrychy. Blado pomarańczowe ziarenka ikry. No, ładnie, myślę sobie. "Chamy na stole mają to od święta, a my już bez gorzały tego świństwa przełknąć nie możemy, ha, ha". |
Oj podoili podoili Ile żuberków poległo tego już się nie da zliczyć.....
Remik: |
Pewni ci co nie byli razem z nami nie do końca wiedzą o co chodzi w zamieszczonym tekście. Wyjaśnień nie będzieTo pamiątka dla wszystkich obecnych. Przy okazji podziękowania dla wszystkich naszych wędkarskich kompanów. Fajnie było poznać nowych ludzi. Do następnego razu. |
My to się znamy Remku co nie??pozdRowienia i do następnego.....Dawid specjale pozdrowionka od wujka Ryśka