Klenie nie czytają...
Tym razem o kleniach. Zapraszam do dyskusji.
No to będę pierwszy.
W końcu wiem jak się zabrać za dużego klenia Bardzo dobry artykuł.
Zdjęcia Jacka powalają...
W końcu wiem jak się zabrać za dużego klenia Bardzo dobry artykuł.
Zdjęcia Jacka powalają...
pawelekk: |
No to będę pierwszy. W końcu wiem jak się zabrać za dużego klenia Bardzo dobry artykuł. Zdjęcia Jacka powalają... |
tylko Jacka
lubię tę rybkę oj lubię :-) ale znowu pominięto obrotówki :-( to tez są doskonałe wabiki na klenia.bardzo wszechstronne w prowadzeniu.jak tak właśnie patrze przez okno i widze ile jest słońca dzisiaj to aż mi się micha cieszy:-) już coraz bliżej. bliżej do wielkiego żarcia:-)ach te spławy w upalne wieczory :-)
Remik, specjalnie Cię nie chwalę Widze, że poziom twoich ostatnio wykonanych zdjęć wzrasta w zastraszającym tempie A tak obrósł byś w piórka i stanął w miejscu Dobrze że mamy Jacka - jest kogo podglądać
pozwoloe sobie zacytować autora...
"Woblery najbardziej skuteczne to te, które pracują w bardzo „nierówny” sposób. Klenie kochają mocno migoczącą pracę, ale przepadają też za woblerkiem, który robi w wodzie wężyka. Jednak nic nie prowokuje dużego klenia do brania tak jak tzw. fikołek. Właśnie ten ostatni element jest najbardziej pożądany w naszych przynętach. Chodzi o to, aby wobler prowadzony w równomiernym tempie dostawał, co jakiś czas „kopniaka”, odskakiwał na bok i ponownie wracał do normalnej pracy."
Od pewnego czasu udało mi się zrobic kilka takich woblerow ktore, co kilkadziesiat cm wykonują uroczego fikołka, aczkolwiek na weźle lużnym (niektorzy mowia na to wezeł Rapali) czasami wobler ustaje w pozycji fikołka troszke dłużej niz powinien, po eksperymentach, i zmianie węzła wszystko wrociło do normy, dosc skuteczna przyneta, aczkolwiek odrzanskie jazie fantastycznie odprowadzaja woblerki pod ostatnia przelotke kija, widocznie coś z mojej winy
Swietny artykul
"Woblery najbardziej skuteczne to te, które pracują w bardzo „nierówny” sposób. Klenie kochają mocno migoczącą pracę, ale przepadają też za woblerkiem, który robi w wodzie wężyka. Jednak nic nie prowokuje dużego klenia do brania tak jak tzw. fikołek. Właśnie ten ostatni element jest najbardziej pożądany w naszych przynętach. Chodzi o to, aby wobler prowadzony w równomiernym tempie dostawał, co jakiś czas „kopniaka”, odskakiwał na bok i ponownie wracał do normalnej pracy."
Od pewnego czasu udało mi się zrobic kilka takich woblerow ktore, co kilkadziesiat cm wykonują uroczego fikołka, aczkolwiek na weźle lużnym (niektorzy mowia na to wezeł Rapali) czasami wobler ustaje w pozycji fikołka troszke dłużej niz powinien, po eksperymentach, i zmianie węzła wszystko wrociło do normy, dosc skuteczna przyneta, aczkolwiek odrzanskie jazie fantastycznie odprowadzaja woblerki pod ostatnia przelotke kija, widocznie coś z mojej winy
Swietny artykul
Tekst świetny - a fotki tak jak powiedział Pawelekk - dobrze że jest Jaco jest się od kogo uczyć , zgadzam się z tym. Idzie wiosna pora na klenio jaziole ale ja im odpuszczam dopóki się nie wytrą , tak już od paru sezonów. Dobrym łowiskiem ładnych kleni są zalane trawy , zwłaszcza gdy woda się podniosła , to wszystko żerna ryba a robactwo to jej chyba główny przysmak i małe rybki wśród traw. Jak nie ma zalanych traw to kleniska lubią właśnie takie spowolnienia koło szybszych prądów , po prostu czekają aż woda im sama przyniesie coś pod wielgaśną gębę a jak już podpłynie coś pod nią to naprawdę walą z bardzo dużą szybkością i siłą
A wiecie co jest smutne że trą się w bardzo widowiskowy sposób - jak łososie mówię o kleniach - kiedyś przesiedziałem cały dzień pilnując takiej główki tylu było amatorów po nie
Paweł - staram się jak najmocniej. Zwykle średnio mi to wychodzi jednak podpatruję Jacka i mam nadzieję że na 2015 coś mi się ciekawego uda pstryknąć.
Fajny temacik mimo tego że do łowienia kleni jestem daleki, aczkolwiek to piękna i waleczna rybaka, zawsze się zastanawiam nad miniaturyzacją przynęt kleniowych wiem że sprowadza się to często do podobieństwa z robactwem ale ryby te zajadają się też rybami i to nie małymi. Pamiętam w dawniejszych czasach gdy przesiadywałem po nocach nad Odrą to bardzo częstym gościem na gruntówce był właśnie kleń, wszystkie "normy" łowienia tej szły do piachu, bo ryba bardzo ostrożna, płochliwa i łowiona raczej na przynęty mniejsze, dawała się bardzo często łowić na ciężką gruntówkę z ukleją lub płotką 15-20 cm w roli głównej. Czy spiningując aż tak ciężko go złowić na bardziej wypasione modele, może meldowały by się dorodniejsze osobniki?
taki 9 cm glębiej schodzący cięższy wobek to już nie jest taka mała przynęta moim zdaniem.mając cos takiego spokojnie można spenetrowac głębsze miejsca w nurcie.a jak na coś takiego usiądzie kleń to to juz musi być ładna ryba:-) pewnie i na większego by sie skusił.
Ciesze ze tekst się Wam podoba. Zawsze jak jestem tuuż przed publikacją zastanawiam się co powiedzą na temat moich wypocin nasi najbardziej doświadczeni koledzy ze strony.
Dawid - kiedyś łoiłem klenie tak jak wszyscy czuli obrotówki i małe woblerki. Z biegiem czasu stwierdziłem, że klenie bez problemu łykaja smukłe wobki długie nawet na 12 cm. Wcale im to nie przeszkadza. W okolicach kwietnia/ maja szczególnie gustują w większych kąskach.
Ma dziś wykonany przez siebie wobler (imitacja niczego) długi na 7,5cm łowiłem nim klenie aż miło. Piękna sprawa
Kuba- Twoje samoróbki najłatwiej będzie sprawdzić właśnie na kleniach podczas odrzańskich łowów. Będą łowne zapewniam.
Dawid - kiedyś łoiłem klenie tak jak wszyscy czuli obrotówki i małe woblerki. Z biegiem czasu stwierdziłem, że klenie bez problemu łykaja smukłe wobki długie nawet na 12 cm. Wcale im to nie przeszkadza. W okolicach kwietnia/ maja szczególnie gustują w większych kąskach.
Ma dziś wykonany przez siebie wobler (imitacja niczego) długi na 7,5cm łowiłem nim klenie aż miło. Piękna sprawa
Kuba- Twoje samoróbki najłatwiej będzie sprawdzić właśnie na kleniach podczas odrzańskich łowów. Będą łowne zapewniam.
Klenie na spinning w nocy - to jest to. Oczywiście nawet jak nie są celem nocnych wypraw, to potrafią przywalić w obrotówkę rozmiar 5 :-D Albo w woba o którym pisze Remik. W ub sezonie złowiłem w nocy klenia na slidera 10 :-D Plecionka 30 LB też mu nie przeszkadzała.
PS. w czym tkwi tajemnica "kopniaka" który ma wobler? Chodzi mi o techniczne aspekty budowy takiej przynety? Ja kiedyś znalazłem (brodząc) salmo horneta - bodajże 4-5 cm. Miał uszczerbiony trochę ster. I pracował własnie z takimi kopnięciami to w lewo to w prawo. Musiał być w wodzie jakis czas, bo kotwice i kółka miał zgnite (Przy okazji - Wędkarze łowiący w Wiśle pozdrawiają producenta Salmo i jego zbrojenie, które rdzewieje czasem po 1 kontakcie z wodą). Wobek ten nie był przerabiany - to chyba przypadek, że ster się zużył w taki sposób od orania dna, ale efekt pracy był naprawdę piękny. szkoda że już go nie mam, bo wkleiłbym zdjęcie. Chciałbym miec tak pracujące cudo o dł 7-9 cm, o wadze od 35 do 50 g, które nurkuje do 7 metrów.
PS. w czym tkwi tajemnica "kopniaka" który ma wobler? Chodzi mi o techniczne aspekty budowy takiej przynety? Ja kiedyś znalazłem (brodząc) salmo horneta - bodajże 4-5 cm. Miał uszczerbiony trochę ster. I pracował własnie z takimi kopnięciami to w lewo to w prawo. Musiał być w wodzie jakis czas, bo kotwice i kółka miał zgnite (Przy okazji - Wędkarze łowiący w Wiśle pozdrawiają producenta Salmo i jego zbrojenie, które rdzewieje czasem po 1 kontakcie z wodą). Wobek ten nie był przerabiany - to chyba przypadek, że ster się zużył w taki sposób od orania dna, ale efekt pracy był naprawdę piękny. szkoda że już go nie mam, bo wkleiłbym zdjęcie. Chciałbym miec tak pracujące cudo o dł 7-9 cm, o wadze od 35 do 50 g, które nurkuje do 7 metrów.
Ale Maniek masz wymagania
Przez moje ręce przechodzi masa wodlerów. Czasem mam już ich serdecznie dość.
Mogę Ci podpowiedzieć, ze szukanie czegoś takiego w sieci czy w sklepach to karkołomna praca. Są producenci, którzy potrafią zaplanować tego typu akcję z premedytacją.
Tego rodzaju akcja jest uzależniona od kilku lub może nawet kilkunastu czynników. Ja nazywam tego rodzaju woblery ze są to wobki celowo zepsute. To kwestia ołowiu szpachli pęcherzyków powietrza nierówności steru oj.... i jeszce wielu innych.
Zobacz sobie naszego łamanego Zgara - to właśnie wobek który skacze jak chcesz. Podobna sprawa wygląda z foxiunusem, gobio i kasperem. Wiele modeli tych wobków posiada w swoim arsenale cech wabiących właśnie kopniaka.
Z dużym wobkiem o jakim piszesz będzie większy problem. Ale postaram się specjalnie coś dla Ciebie wyszukać.
Przez moje ręce przechodzi masa wodlerów. Czasem mam już ich serdecznie dość.
Mogę Ci podpowiedzieć, ze szukanie czegoś takiego w sieci czy w sklepach to karkołomna praca. Są producenci, którzy potrafią zaplanować tego typu akcję z premedytacją.
Tego rodzaju akcja jest uzależniona od kilku lub może nawet kilkunastu czynników. Ja nazywam tego rodzaju woblery ze są to wobki celowo zepsute. To kwestia ołowiu szpachli pęcherzyków powietrza nierówności steru oj.... i jeszce wielu innych.
Zobacz sobie naszego łamanego Zgara - to właśnie wobek który skacze jak chcesz. Podobna sprawa wygląda z foxiunusem, gobio i kasperem. Wiele modeli tych wobków posiada w swoim arsenale cech wabiących właśnie kopniaka.
Z dużym wobkiem o jakim piszesz będzie większy problem. Ale postaram się specjalnie coś dla Ciebie wyszukać.
Tak dużego woba nurkującego ciężko zmusić do przeskoków bocznych, ale gdy pomaga nurt to często się to udaje
Dawid - Frajter takiego miał w tamtym sezonie, totalny odjazd!
Super artykuł Remi. Ja dopiero w tamtym roku zajarzyłem co to znaczy "zepsuty" wobler I to dzięki Tobie......pozdrawiam ps. faktycznie niezłe te fotki
David - dla mnie jest problemem znaleźc wobler, który nurkuje na taką głębokość, a o "kopniakach" w jego pracy, to tylko marzę ;-) Sam nie przetestuję wszystkich woblerów jakie są na rynku, razem z wami - też nie, ale zapytać warto, a nóż - widelec ktoś z was miał takiego.
znam parę modeli które w trolingu nurkują do 10-12m czyli w spinie powinny osiągać 7-8m. ale to duże sztuki takie jak jawiększy model dorado invadera oraz dorado alaska, do tego abu tormentor z dużym sterem też największy model, do tego amerykańskie strike pro mają stery jak policyjny lizak ale to wszystko duże przynajmniej kilkunastocentymetrowe modele o akcji nerwowej i agresywnej poza abiakiem który przemieszcza się wężowato, ate tak czy siak sprowadzenie woba na takie głębokości przy spinie wymaga po pierwsze głębokiego łowiska a po drugie bardzo dalekich rzutów bo zanim wob zejdzie, to już w zasadzie zaczyna drogę ku górze, ale jest jeszcze jeden wobek który zachowuje się jak sterowiec schodzi w zasadzie na dowolną głębokość i można nim naprawdę się świetnie pobawić to rapala ratlin.