Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Grupy

PRZEBŁYSZCZENIE


offline
ADMIN 2010-03-02 20:46

Użytkownik
Użytkownik
Posty:
Kolejny raz Maniek. Tym razem o przebłyszczeniu.
offline
Maciej J. 2010-03-02 23:09

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 3456
Aaaa... to o to chodzi... Dzięki
offline
kubamajorek 2010-03-03 09:30

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1100
cytat : "Bo owa wędkarska przeciętność to w moim rozumieniu właśnie „przebłyszczenie” – czyli zjawisko powodujące, że „ryby nie biorą”" i to jest sedno zjawiska moim zdaniem :-)zawsza trzeba mieć coś ukrytego na dnie torby :-) i dobrze jest wracac do przynęt z przeszłości :-) ci co maja dziadków wędkarzy mogą to wykorzystać :-) sam dokonałem kilku renowacji wobków i blach które maja chyba tyle lat co ja :-)

offline
Marek T. 2010-03-03 09:35

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 94
Jak ma wziąć to i weźmie. Tak mówi doświadczony grunciarz.

Ze spinningiem jest znacznie inaczej i wielokrotnie przekonałem się, ze przynęty dziwne, niestandardowe bywają bardzo ale to bardzo skuteczne.

Artykuł podoba mi się w całości. Świetnie, że takie się pojawiają.
offline
Dawid P. 2010-03-03 10:17

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 786
Ha ale odpowiedzi nie było ale tak naprawdę to moim zdaniem przebłyszczenie istnieje i zarazem też nie, wilokrotnie na przeciągniętej wodzie łowi się najzwklejszymi przynętami jakich wiele, a w wodzie gdzie ludzkiej nogi nie było od lat trzeba się strasznie nakombinować żeby trafić w sedno i wybrać tą jedyną skuteczną. To że rybki pamiętają to nie ulega wątpliwości ale cały patent na tym polega aby właśnie ją czymś zainteresować i zmusić do skosztowania naszego cudeńka bo przecież wiele brań to właśnie jest próbowanie przez rybę czy toto jest jadalne. Opisane kombinowanie z przynętą jest jak najbardziej wskazane i właśnie na "bezrybiu" okazuje się wyjątkowo skuteczne łowić właśnie dziwolągami i wynalazkami, ale zostaje jeszcze temat że jest trochę przynęt produkowanych niezmiennie od dziesięcioleci które będą prawie zawsze skuteczne i właśnie takim moim faworytem jest wahadłówka heintz która powoduje że szczupaki warjują gdy na nic innego ani rusz, i jak w tej sytuacji powiedzieć o przebłyszczeniu skoro to rodzaj przynęty na którą łowi się w naszych wodach dość czesto?
offline
Adam D. 2010-03-03 18:02

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1750
Ja tam też w przebłyszczenie do końca nie wierzę - no może w sklepach - nie jednokrotnie już udowadniałem sobie że jak jest ryba to i musi brać , a jak woda ma marną kondycję to można zwalać na wszystko , na plamy na słońcu , ruski wiatr , ciśnienie , załamanie frontów itd . Fakt te wszystkie czynniki mają wpływ na ryby też ale ryby biorą zawsze raz lepiej raz gorzej , to nieustanna walka o byt. A w przypadku braku równowagi gatunkowej w wodzie ciężko się będzie łowiło bo zawsze łatwiej będzie skusić wygłodniałego drapieżnika od tego co ma pełne brzusio i nie musi sobie zadawać zbyt wiele trudu żeby coś przekąsić. No penie ryby też mają swój intelekt i zmysły każdy gatunek inaczej ale mają , czytałem gdzieś o eksperymencie znęcania się nad szczupakiem i przegrodzenia mu 2 ej części akwarium z pożywieniem taflą szkła , nie pamiętam kiedy przestał atakować ale były to setki razy , sam kiedyś też złowiłem nie małego szczupaka w krótkim czasie 3 razy , co go wypuściłem na przelewie to za chwilę znów meldował mi się na kiju , fakt że za 3cim razem usiadł już na woblera , gumy już mu się odechciało. Dla tego do końca w przebłyszczenie nie wierzę , raczej winę staram się zwalić na kondycje wody.
offline
Remigiusz K. 2010-03-03 22:02

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 3388
Dla mnie przebłyszczenie to wielki temat. Jestem zagorzałym zwolennikiem teorii przebłyszczenia. Według moich obserwacji stosowanie przynęt, takich których inni nie mają w swoich pudełkach to najczęściej początek drogi do sukcesu. Od wielu sezonów stosuje wabiki, które są dla mnie prawdziwymi killerami i okazuje się, że są to przynęty raczej nie osiągalne lub najzwyczajniej w świecie zapomniane przez innych wędkarzy. Od wielu lat wielkim sentymentem darzę specyficzny rodzaj woblerów, którymi łowię klenie, pstrągi, bolenie a potem szczupaki czy okonie. Jestem już dziś przekonany, że pewna określona praca np. woblera (nie występująca w produktach sklepowych)wabik drapieżniki niemiłosiernie. Wielokrotnie przekonałem się o tym bardzo mocno. Kiedyś łowiliśmy na gumy wszystko i wszędzie. Dziś potrzeba wyjątkowych przynęt do kuszenia. Moje obserwacje płyną najczęściej z rzk górskich lub niewielkich nizinnych gdzie przeprowadzałem setki testów. Praca, wielkość , kolor, sposób prowadzenia to obszar, który odkrywam podczas każdej wyprawy nad wodę.



A teraz ciekawostka!

Przez sezon zimowy moje akwariowe ryby karmiłem praktycznie tylko ochotką. Pewnego dnia zrobiłem stop z łatwym jedzeniem. Jednocześnie do wody wpuściłem trzy kolory sztucznej ochotki wiązanej na żyłce 0,08. Wszystkie ryby ochoczo podpłynęły do sztucznego robaka. Ale tylko do...czerwonego. Przez kilka chwil największe sztuki obserwowały imitację ich naturalnego pokarmu. Po przerwie wrzucam kilka prawdziwych ochotek i chwile potem ponowie sztuczne (czerwona, biała i kremowa). Duże ryby odpływają i robaka czerwonego atakuje średnia ryba. Po sekundzie ucieka za skały. Wszystkie ryby pochowane między zakamarki nie reagowały na nic, nawet na żywe ochotki. Trwało to jakieś 5 minut. Potem powoli podpływały do sztucznej ochotki ale jedynie drgania je wabiły do bezpośredniego kontaktu z przynęta. Czerwona była omijana szerokim łukiem przez wszystkie ryby z akwarium. Kiedy kolejna zawiesiła się na białej ochotce i zaraz potem uciekła za korzenie inne nie wypływały przez dobra godzinę na wolna wodę. Pojawienie się ręki z przynętami nażyłce wywoływało panikę u rybek....

a to jeszcze nie koniec
offline
Dawid P. 2010-03-04 10:55

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 786
Sadysta, nawet kolorowym nie przepuści.
offline
Adam D. 2010-03-04 18:49

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1750
Remik:
Dla mnie przebłyszczenie to wielki temat. Jestem zagorzałym zwolennikiem teorii przebłyszczenia. Według moich obserwacji stosowanie przynęt, takich których inni nie mają w swoich pudełkach to najczęściej początek drogi do sukcesu. Od wielu sezonów stosuje wabiki, które są dla mnie prawdziwymi killerami i okazuje się, że są to przynęty raczej nie osiągalne lub najzwyczajniej w świecie zapomniane przez innych wędkarzy. Od wielu lat wielkim sentymentem darzę specyficzny rodzaj woblerów, którymi łowię klenie, pstrągi, bolenie a potem szczupaki czy okonie. Jestem już dziś przekonany, że pewna określona praca np. woblera (nie występująca w produktach sklepowych)wabik drapieżniki niemiłosiernie. Wielokrotnie przekonałem się o tym bardzo mocno. Kiedyś łowiliśmy na gumy wszystko i wszędzie. Dziś potrzeba wyjątkowych przynęt do kuszenia. Moje obserwacje płyną najczęściej z rzk górskich lub niewielkich nizinnych gdzie przeprowadzałem setki testów. Praca, wielkość , kolor, sposób prowadzenia to obszar, który odkrywam podczas każdej wyprawy nad wodę.



A teraz ciekawostka!

Przez sezon zimowy moje akwariowe ryby karmiłem praktycznie tylko ochotką. Pewnego dnia zrobiłem stop z łatwym jedzeniem. Jednocześnie do wody wpuściłem trzy kolory sztucznej ochotki wiązanej na żyłce 0,08. Wszystkie ryby ochoczo podpłynęły do sztucznego robaka. Ale tylko do...czerwonego. Przez kilka chwil największe sztuki obserwowały imitację ich naturalnego pokarmu. Po przerwie wrzucam kilka prawdziwych ochotek i chwile potem ponowie sztuczne (czerwona, biała i kremowa). Duże ryby odpływają i robaka czerwonego atakuje średnia ryba. Po sekundzie ucieka za skały. Wszystkie ryby pochowane między zakamarki nie reagowały na nic, nawet na żywe ochotki. Trwało to jakieś 5 minut. Potem powoli podpływały do sztucznej ochotki ale jedynie drgania je wabiły do bezpośredniego kontaktu z przynęta. Czerwona była omijana szerokim łukiem przez wszystkie ryby z akwarium. Kiedy kolejna zawiesiła się na białej ochotce i zaraz potem uciekła za korzenie inne nie wypływały przez dobra godzinę na wolna wodę. Pojawienie się ręki z przynętami nażyłce wywoływało panikę u rybek....

a to jeszcze nie koniec

Ja bym tego nie zkwalifikował jako przebłyszczenie tylko jako normalny odruch i zachowanie się ryb , tak już jest że niekiedy nasz wabik zamiast wabić to straszy, może nie tyle sam wabik tylko jego nie naturalne zachowanie , a ryby żyjące w ławicach mają swoje całkiem inne zachowania. No i wędkarz na brzegu to dla ryb też jest pewnego rodzaju straszydłem.
offline
Remigiusz K. 2010-03-04 18:50

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 3388
Moim zdaniem właśnie o to zachowanie ryb w stadzie chodzi. Myślę że to klucz do całości tematu.
offline
Sławomir S. 2010-05-19 09:31

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Nie odzywałem się @Maniek w tym temacie, bo czuję się trochę niezręcznie. To tak, jakbym miał opowiadać o swoim życiu, o swoich marzeniach. To najpiękniejszy wędkarski temat, jaki znam. W nim jest zawarte wszystko, co chcę wiedzieć o wędkarzu. Jego stosunek do zwierząt, do przyrody. Tu tworzy się filozofia łowieckiej strategii, także styl oceny przynęt. Wg mnie stosunek do „przebłyszczenia” nie ma wcale błahego znaczenia w naszym hobby, jak sądzą niektórzy. W takim razie złowienie ryby byłoby przypadkiem. Zwykły wędkarz zakłada blachę i łowi na nią rybę. Dla niego blacha, to nic nadzwyczajnego, ot, prosta przynęta. Ryba była głodna i chwyciła. Taki prymitywny styl myślenia zakorzenił się w wielu głowach, także niektórych środowiskach. Jest wyrazem pogardy do zwierząt, wysiłkiem skierowanym w stronę sprowadzenia ich do istot najniższej kategorii. Dla mnie nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czy ktoś wypuszcza wszystkie ryby, czy jakąś część ich zabiera (bo tu widzę także mnóstwo polskiej głupoty), czy robi rybom fotografie, czy ich nie robi( bo tu też nóż mógłby mi się otworzyć w kieszeni)…Małpiarstwo moich rodaków znam od dawna i tu nic mnie nie zdziwi…Wędkarz, jeśli przestrzega ustalonych praw i zasad, jest o’key. Mi wystarczy poznać jego stosunek do zwierząt, przebłyszczenia, jego spojrzenie na przynęty i już wszystko o nim wiem – w jakim stanie realizował i realizuje główną ideę naszego hobby tj. łowienie ryb. I po co mi chłopy Wasze fotografie, po co mi Wasze opowieści, co mnie interesują Wasze moralno-etyczne trendy…Każdy ma bardzo indywidualny do tych spraw stosunek i to jeszcze o niczym nie świadczy. Udajmy się razem na „zadeptaną” wodę, połówmy, a póżniej będziemy dyskutować, choćby do białego rana, ha, ha.

Był sobie taki parkowy staw w wielkim mieście, w którym miałem rodzinę. Codziennie odwiedzało go dziesiątki, albo setki wędkarzy. Większość wypuszczała złowione ryby, głównie okonie. Łowiono standardowymi przynętami, wiadomo – ripperki, twisterki, trok i wirówki. Łowione okonie były coraz mniejsze, aż wreszcie po kilku latach większość wędkarzy stwierdziła, że dużych okoni, szczupaków już nie ma, albo skarłowaciały. Bardzo typowe i znamienne zdanie. Ja wiedziałem coś zgoła innego, bo nie lubię tłumów i odwiedzałem stawik tylko w czasie bardzo paskudnej pogody. Poza tym umiem dzięki nawykom lodowo-pstrągarskim wyciągać ryby niepostrzeżenie. Póżniej wodę ze stawu spuszczono i co się okazało? Chyba można się domyślić…Setki okoni powyżej kilograma i kilkanaście szczupaków powyżej 10 – ciu…I co? Jakieś teorie? Jest jeszcze jedna sprawa, o której nie pisałem. Jestem tym „typem”, który tak ma.., i muszę wszystko, co mnie interesuje obczytać, dotknąć i powąchać..M. in. „korzystałem” ze stawu „ogólno-hodowlanego” swojego kolegi, gdzie zaznaczyłem „najgłupsze” spinningowe ryby szczupaki(jak wielu sądzi) i następnie łowiłem je, wypuszczałem, stosowałem różne przynęty i wszystkie spostrzeżenia notowałem… Poza tym jest tego tyle w moich życiowo praktyczno wędkarskich doświadczeniach, że szkoda gadać…I żałosne artykuły na temat przebłyszczenia niektórych „wielkich” wędkarzy (chyba wzrostem, albo tuszą) tylko mnie rozśmieszają. Moim zdaniem, kto nie wierzy w „przebłyszczenie” znajduje się na ślepej uliczce. Jako takie wędkarskie sukcesy może mieć tylko w wodach bardzo rybnych lub komercyjnych, gdzie nie trzeba myśleć…Bardzo dawno to przechodziłem, bo i u nas była kiedyś Szwecja, czy Irlandia…Wszystko wokół nas się zmienia i próbuje przystosować do nowych warunków. Zwierzęta giną, jeśli nie zdążą…Ale bardzo rzadko bezpośrednio widzimy ich tragedię. Za to widzimy ludzi, którzy konają powoli w rowach, na dworcach…Oni często także nie zdążyli dostosować się do nowych warunków, chcieli nadal żyć „naturalnie, po staremu”. Niestety, kto się nie przystosuje – ten ginie. Odwieczne PRAWO NATURY.

Dobrze @Maniek wszystko opisałeś i z wieloma argumentami się w pełni zgadzam, chociaż wyczuwam w pewnych „drobnych” sprawach nuty wahania. Jeszcze kilka lat…Jeśli w tym poście chodzi głównie o ocenę, to oceniam tekst i Twoje umiejętności wędkarskie bardzo wysoko. Naprawdę. O wiele wyżej od wielu tzw. autorytetów…Mógłbym przecież polemizować w wybranych Twoich spostrzeżeniach i udowadniać moje racje, ale po co. Liczy się całość, a ona świadczy, że nie jesteś w ślepej uliczce i obrałeś dobry kierunek.

offline
Remigiusz K. 2010-05-20 11:46

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 3388
Kolejnym dowodem na fakt przebłyszczenia niech będzie choćby skuteczność przynęt które trafiają na nasz rynek. Prze dobre dwa trzy sezony trzymałem w tajemnicy pewną gumkę, która przyniosła mi wiele sandaczy. Kiedyś rozamawiałm z @pytoonem i kiedy chwaliliśmy się wzajemnie sandałkami pokazał mi tajną gumkę. Byłem w szoku. Pokazał mi dokładnie to co ja skrywałem najgłębiej w pudełku. powiedział wtedy:

- tylko Remku nikomu o tej gumie nie mów bo to killer.



Kiedyś magia tej przynęty minie. Będziemy szukać następnej
offline
Sławomir S. 2010-05-23 09:29

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Oczywiście…Ryby zapamiętują nie tylko kształty. Zapamiętują wielkości, kolory, zapachy, zachowanie się przynęt, niebezpieczne miejsca itd., itp. Kiedyś Wobler129 zapytał się mnie, dlaczego oprócz spinningu lubię inne metody…Moja odpowiedź jest jedna. Bez gruntownej wiedzy w temacie innych metod nie byłoby skutecznego spinningu. Wędkarstwo jest różnorodną całością i przenikanie różnych spostrzeżeń i wiadomości z jednego pola na drugie służy rozwojowi każdej z metod. „Karpiarze” już od dawna wiedzą, jakie ma znaczenie zmienianie wielkości, koloru, zapachu itp. np. kulek proteinowych…Oni także, jako pierwsi zaczęli stosować „no kill”. Oni także, jako jedni z pierwszych nadawali „swoim” rybom imiona i zaczęli notować okoliczności połowu…Także byłem przez pewien czas „karpiarzem”, ha, ha, i wiem, jak trudno jest złowić dużego karpia drugi raz na tą samą przynętę…W Polsce coraz powszechniejsza staje się moda na wypuszczanie złowionych ryb i dlatego „radzę” wszystkim „niedowiarkom przebłyszczenia”, choć chwilę zastanowić się nad tym, co napisałem. Nie mam i nigdy nie miałem żadnego „interesu” w forsowaniu jakiejkolwiek opinii, bo mi to po prostu „zwisa”, kto chce, niech wierzy, kto nie wierzy, jeszcze lepiej, bo będzie więcej ryb „nieskłutych”, ha, ha.
offline
Marek T. 2010-05-25 10:24

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 94
UFF - GRUBO PANIE....

toż to wypowiedz na kolejny artykuł. Jestem w szoku.

15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.33 s