Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Grupy

Przynęty spinningowe. Jak wybrać.


offline
ADMIN 2010-07-27 14:11

Użytkownik
Użytkownik
Posty:
Kolejny łyk teorii spinningu. O dobieraniu przynęt względem łowiska, ryby i wszelkich innych okoliczności.

Zapraszam do dyskusji.
offline
jerzy k. 2010-07-28 20:35

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 399
Remik ...wybrac ta czy tamta ?...oto jest pytanie , odwieczne pytanie ludzkosci . Tak jest w sklepie ale tak jest tez nad woda . Doswiadczenie , lubienie-faworyzowanie , instynkt decyduja o tym co w koncu wybrac ...a czasami rosyjska ruletka i jakis oczojeb zostaje podany w lustro wody . Bywa roznie . Ci co dokonuja najtrafniejszych wyborow radza sobie w kazdych warunkach i lowia . Czesc wedkarzy jest w fazie poszukiwan i ja sie do nich zaliczam . Potrafie lowic uparcie jedna przyneta ale potrafie zmieniac co kilka rzutow i nawet jak zadziala zmieniam na inna ...bo chce przetestowac wszystko co zaplanowalem .
offline
karmazyn 2010-07-28 22:04

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 169
Fajnie się to czytało. Zawsze staram się nad wodą wykorzystać z tego co przeczytam w prasie czy w internecie. Zwykle bywa, że jak jestem nad wodą zapominam o wszystkim co miałem pamiętać.
offline
Paweł 2010-07-28 22:23

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 290
Podobnie jak ty @karmazyn, staram się nad wodą wykorzystać to o czym przeczytam lub usłyszę. Stosuję się do wskazówek lepszych ode mnie
offline
Remigiusz K. 2010-07-29 11:16

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 3388
Znam wędkarzy (sam chyba taki jestem), którzy mówią że przynęta to klucz do sukcesu. Cała masa pstrągarzy mówi ze dobór przynęty to 90% sukcesu.

To wielka magia i jedna z najpiękniejszych dziedzin wędkarstwa.



Dobór przynęty doskonałej.
offline
Dawid P. 2010-07-31 09:31

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 786
przynęta doskonała, pewnie jest dużo takich tylko kwestja gdzie, kiedy i jak ją podamy, bardziej mnie nurtuje co myślicie o temacie kolorów nie naturałnych i zbliżonych do środowiska, czyli wszelkich fluo od żólych zielonych pomarańczach i różach, to że działają wywołując agresję to po części rozumiem ale często jest tak że rybki są skore do współpracy na tkzw. normalne przynęty a mimo to chętnie zagryzają te nerwowe. Czy aż tak wzrok ryb się różni od naszego i pojmowanie kolorów jest zupełnie inne?
offline
Sławomir S. 2010-07-31 22:22

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Kiedyś łowienie ryb nie wymagało takiego „intelektualnego” zaangażowania, jak obecnie. No, może do łowienia naprawdę dużych okazów należało trochę się przyłożyć, chociaż i tutaj miara się zmieniła i te ryby, co kiedyś były nazywane średnimi, obecnie jakby trochę urosły. Chciałem złowić karpia…Nie było sprawy. Przez tydzień „podsypałem” po wiadrze dziennie ziemniaków i karp był jak w banku debet…Chciałem węgorza – zmiksowałem tego i owego, założyłem rosówę, lub filet i był węgorz…W spinningu było podobnie. Aby złowić ryby małe i średnie wystarczyło posiadać podstawowe wiadomości z tego zakresu i dysponować zestawem pewnych przynęt. Teraz nazwałbym taki „zestaw” bardzo prymitywnym. Osobiście trochę współczuję niektórym wędkarzom z rybnych jeszcze! wód. Często wyciągają mylne wnioski i nieprawidłowo oceniają rzeczywistość. Pamiętam wędkarza z lubuskiego, który jeszcze stosunkowo niedawno przyjechał do rodziny i na „mojej’, „skłutej’ Witce wsypał wiadro makaronu kolanek, po czym założywszy jedno takie kolanko na haczyk nr. 4 z żyłką 0.20 próbował złowić leszcza. O, nie, Panie Kolego, tu takie numery nie przejdą…To nie pańskie jezioro i nie ta kraina, tu trzeba wszystko „trochę” inaczej robić. Zawsze mówiłem, że w wędkarstwie najważniejsza jest przynęta. Reszta, to tylko dodatki. Cała ich suma ledwo równa się tej podstawowej. Choćbyśmy nie wiadomo jak kombinowali, jak się skradali i posiadali Bóg wie, jaki sprzęt – gdy mamy złą przynętę, nie złowimy ryby. A zła przynęta, to tak, jak baba – dziś zła, jutro dobra, ha, ha…Chociaż, jak coś jest złe już z natury, to nie wiadomo, czy kiedyś może się do czegoś przydać…

Rozmawiałem nieraz z Remikiem na te tematy i mamy w takich „aspektach” bardzo podobne zdania…

Cieszę się, że Remik porusza te sprawy, bo to moje m. in. ulubione tematy, ha, ha.

offline
Sławomir S. 2010-07-31 23:59

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Podam Wam najprostszy przykład, w jaki sposób dostosowuję praktykę do faktów. W gąszczu tej roślinności, pod falującymi warkoczami jaskra wodnego w lecie często przebywają pstrągi. I to jakie pstrągi. Bardzo trudno jest tu podać prawidłowo przynętę, bo każde zaczepienie jej o rośliny płoszy ryby. W niskiej i czystej wodzie można to zrobić jedynie rzucając pod prąd. Ale jak ściągać ją w wąskich, falujących korytarzach…Przesmyki mają nieraz tylko 10 cm i tyle samo jest wody nad roślinami. Na początku łowiłem w takich warunkach b. lekkimi i wąsko pracującymi wahadłówkami, obrotówkami, kogucikami itp. – takimi przynętami, które nie miały dwóch kotwic i dały się prowadzić, jak „po sznurku”. Woblery odpadały, bo te, które wtedy stosowałem, oczywiście nurkowały ostro i miały pracę z chronicznym wręcz zamiłowaniem do pijackich zachowań, ha, ha. I z dwadzieścia lat temu pewnego dnia przyszło wreszcie to „olśnienie”. Dlaczego nie podjąć próby dostosowania tzw. woblera boleniowego do łowienia potokowców…I tak, powoli, powstała strzebla chuda. Lekki, drobno drgający ogonkiem, lusterkujący, płytko schodzący i poruszający się w prostej linii wobler. I o takie właśnie rzeczy chodzi w tym całym naszym wędkarskim świecie. Aby dostosowywać rzeczy do faktów, a nie na odwrót. Nie ma woblerów pstrągowych, boleniowych, szczupakowych itd. Gatunki ryb tylko w ogólnym zarysie mają swoje „ulubione” akcje, kolory, wielkość itd. Jest to cecha pewnego czasu, okoliczności…Wszystko nieustannie się zmienia, kto nie zdąży, ten ginie...To, co wczoraj było przydatne, dziś na nic się nie przyda. Tak to jest…





offline
jerzy k. 2010-08-01 00:37

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 399
W moim pudelku na jutro sa same woblery , wielkosc minnow , kolory natural , plywajace i tonace ...
offline
Sławomir S. 2010-08-01 22:01

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
dawid_1976:
przynęta doskonała, pewnie jest dużo takich tylko kwestja gdzie, kiedy i jak ją podamy, bardziej mnie nurtuje co myślicie o temacie kolorów nie naturałnych i zbliżonych do środowiska, czyli wszelkich fluo od żólych zielonych pomarańczach i różach, to że działają wywołując agresję to po części rozumiem ale często jest tak że rybki są skore do współpracy na tkzw. normalne przynęty a mimo to chętnie zagryzają te nerwowe. Czy aż tak wzrok ryb się różni od naszego i pojmowanie kolorów jest zupełnie inne?

No i właśnie, ten temat jest bardzo ciekawy. Jest to jeden z tych tematów, które bardzo lubię. Tu jest dopiero pole do teoretycznych popisów. Kiedyś był taki rok, że pstrągi w całej północnej Polsce brały głównie na przynęty w kolorach żółto – pomarańczowych, dość często nawet fluo. Dlaczego? No, właśnie, dlaczego…Ja np. znam odpowiedź na to pytanie. Minął ten rok i „sytuacja” wróciła do normy. Są jednak tacy, którzy z uporem maniaka, nadal preferują takie przynęty, bo mają oczywiście w pamięci ten specyficzny rok. A specyficzny tzn. inny, odbiegający od średniej normy. W rozszyfrowaniu tej zagadki nie pomoże żadna lektura i wątpię, aby ktokolwiek pomógł. Bardzo się ucieszę, jeśli ktoś zniszczy moją pewność. Umiejętne dobieranie kolorów to jedna z najwyższych półek w wędkarstwie. Przez wiele lat prowadziłem tzw. pamiętnik wędkarza, ha, ha, w którym mam zapisane wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Każda jedna wyprawa jest opisana w detalach, włącznie z gatunkami fruwających owadów po kwitnące rośliny. Wszystko, cokolwiek wydało mi się istotne z wędkarskiego punktu widzenia zostało zanotowane, podkreślone, lub zaznaczone odpowiednim kolorem ze względu na rangę. Taki jestem fanatyk, jakby co…Jedni notują zyski i straty, a ja sobie notuję głupoty, jak to mówi moja mamusia. Żeby móc mówić o kolorach potrzebna jest wiedza z zakresu psychologii zwierząt i ogromne doświadczenie wędkarskie połączone z latami prób i eksperymentów. Tu nie pomoże optyka, bo ona złudnie pędzi w ślepą uliczkę. Jestem pewien, że ryby inaczej odbierają kolory i nie tak widzą, jak „widzi” to człowiek i do tego optyk. Aby rozpocząć rozmowę na temat kolorów należy zacząć od tzw. „efektu neonka” w akwarium i powoli, krok, po kroku dojść poprzez wszystkie barwy do fluo-pomarańczowego oszołoma, lub oczojeba, jak kto woli…Wiele rzeczy z pozoru wydaje się dziwnych, trudno wytłumaczalnych. Sprawa kolorów tak w istocie i naprawdę wcale do nich nie należy. To prosta rzecz, naturalnie związana z prawami natury. Jest elementem toczącej się gry na łonie przyrody, bardzo istotnym składnikiem przekazu informacji. Zwierzęta w sposób naturalny reagują na różne barwy, zależnie od gatunku i cyklu rozwojowego. Pewną i stałą prawidłowość zwykle można zaobserwować w warunkach dziewiczych, w które ingerencja człowieka nie sięgnęła jeszcze zbyt daleko. Pewne odchylenia „od normy” są ewidentnie zauważalne w łowiskach poddanych dużej presji i tu kolor stał się jednym ze składników tzw. przebłyszczenia…Podam tu przykład wzięty z podwórka mojej trzeciej „ulubionej”, po spinningistach i muszkarzach, grupy, karpiarzy…Co robi karpiarz w łowisku „No kill”, gdy mu karpie przestają brać? Oczywiście kombinuje ze zmianą łowiska lub miejsca, zestawu i jego elementów…Kiedy efekty są nadal marne, „bierze się” za przynętę. Można zamienić kulki proteinowe na inną, ale można także posłużyć się prostym trickiem – zmienić smak kulek, lub ich wielkość. Można także i to jest bardzo ważne dla spinningistów, najprościej na świecie – zmienić po prostu ich kolor. We Francji na słynnych z dużych jezior karpi, co dwa, trzy lata zmienia się kolory, smaki i wielkość przynęt. I brania wracają….Czego wszystkim życzę…Z całego serca, ha, ha. Szczególnie karpiarzowi No 1 CF - @Maximusowi.
offline
Marek T. 2010-08-03 17:37

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 94
Masa wiadomości. Kurcze abyśmy byli przekonani, ze ryby myślą podobnie jak my. Ostatnia fotografia zwala z nóg.
offline
Adam D. 2010-08-03 19:40

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1750
Tekst przeczytałem kiedyś w chwili wolnego czasu - fajny jak większość tu od siebie dodam że nie mam z tym problemu co gdzie i jak ale nie zawsze tak przecież było ale mam coś takiego że chodź zawsze mam ze sobą tego sporo to jak obrywam tą jedną ulubioną w tej chwili przynętę to mam dylemat co tu założyć Włąśnie dobranie przynęty w odpowiednim czasie odpowiedniej na dane warunki decyduje o sukcesie niekiedy są to szczegóły różniące jedną od drugiej w bardzo znikomy sposób i po prostu ryby to też widzą może ja mam shizę na tym punkcie ale jestem przekonany że tak jest i właśnie to na nie działa
offline
Dawid P. 2010-08-07 21:50

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 786
Cykadass:
dawid_1976:
przynęta doskonała, pewnie jest dużo takich tylko kwestja gdzie, kiedy i jak ją podamy, bardziej mnie nurtuje co myślicie o temacie kolorów nie naturałnych i zbliżonych do środowiska, czyli wszelkich fluo od żólych zielonych pomarańczach i różach, to że działają wywołując agresję to po części rozumiem ale często jest tak że rybki są skore do współpracy na tkzw. normalne przynęty a mimo to chętnie zagryzają te nerwowe. Czy aż tak wzrok ryb się różni od naszego i pojmowanie kolorów jest zupełnie inne?

No i właśnie, ten temat jest bardzo ciekawy. Jest to jeden z tych tematów, które bardzo lubię. Tu jest dopiero pole do teoretycznych popisów. Kiedyś był taki rok, że pstrągi w całej północnej Polsce brały głównie na przynęty w kolorach żółto – pomarańczowych, dość często nawet fluo. Dlaczego? No, właśnie, dlaczego…Ja np. znam odpowiedź na to pytanie. Minął ten rok i „sytuacja” wróciła do normy. Są jednak tacy, którzy z uporem maniaka, nadal preferują takie przynęty, bo mają oczywiście w pamięci ten specyficzny rok. A specyficzny tzn. inny, odbiegający od średniej normy. W rozszyfrowaniu tej zagadki nie pomoże żadna lektura i wątpię, aby ktokolwiek pomógł. Bardzo się ucieszę, jeśli ktoś zniszczy moją pewność. Umiejętne dobieranie kolorów to jedna z najwyższych półek w wędkarstwie. Przez wiele lat prowadziłem tzw. pamiętnik wędkarza, ha, ha, w którym mam zapisane wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Każda jedna wyprawa jest opisana w detalach, włącznie z gatunkami fruwających owadów po kwitnące rośliny. Wszystko, cokolwiek wydało mi się istotne z wędkarskiego punktu widzenia zostało zanotowane, podkreślone, lub zaznaczone odpowiednim kolorem ze względu na rangę. Taki jestem fanatyk, jakby co…Jedni notują zyski i straty, a ja sobie notuję głupoty, jak to mówi moja mamusia. Żeby móc mówić o kolorach potrzebna jest wiedza z zakresu psychologii zwierząt i ogromne doświadczenie wędkarskie połączone z latami prób i eksperymentów. Tu nie pomoże optyka, bo ona złudnie pędzi w ślepą uliczkę. Jestem pewien, że ryby inaczej odbierają kolory i nie tak widzą, jak „widzi” to człowiek i do tego optyk. Aby rozpocząć rozmowę na temat kolorów należy zacząć od tzw. „efektu neonka” w akwarium i powoli, krok, po kroku dojść poprzez wszystkie barwy do fluo-pomarańczowego oszołoma, lub oczojeba, jak kto woli…Wiele rzeczy z pozoru wydaje się dziwnych, trudno wytłumaczalnych. Sprawa kolorów tak w istocie i naprawdę wcale do nich nie należy. To prosta rzecz, naturalnie związana z prawami natury. Jest elementem toczącej się gry na łonie przyrody, bardzo istotnym składnikiem przekazu informacji. Zwierzęta w sposób naturalny reagują na różne barwy, zależnie od gatunku i cyklu rozwojowego. Pewną i stałą prawidłowość zwykle można zaobserwować w warunkach dziewiczych, w które ingerencja człowieka nie sięgnęła jeszcze zbyt daleko. Pewne odchylenia „od normy” są ewidentnie zauważalne w łowiskach poddanych dużej presji i tu kolor stał się jednym ze składników tzw. przebłyszczenia…Podam tu przykład wzięty z podwórka mojej trzeciej „ulubionej”, po spinningistach i muszkarzach, grupy, karpiarzy…Co robi karpiarz w łowisku „No kill”, gdy mu karpie przestają brać? Oczywiście kombinuje ze zmianą łowiska lub miejsca, zestawu i jego elementów…Kiedy efekty są nadal marne, „bierze się” za przynętę. Można zamienić kulki proteinowe na inną, ale można także posłużyć się prostym trickiem – zmienić smak kulek, lub ich wielkość. Można także i to jest bardzo ważne dla spinningistów, najprościej na świecie – zmienić po prostu ich kolor. We Francji na słynnych z dużych jezior karpi, co dwa, trzy lata zmienia się kolory, smaki i wielkość przynęt. I brania wracają….Czego wszystkim życzę…Z całego serca, ha, ha. Szczególnie karpiarzowi No 1 CF - @Maximusowi.

Jest jeszcze jeden temat, wiara w przynętę powodująca czasem irracjonalne postępowanie, łowimy na to co skuteczne, czyli na to co już raz zadziałało, a przynęty na które nie złapaliśmy nic omijamy szerokim łukiem w wzwiązku z tym ich nie używamy, czyli błędne koło się zamyka. Jest to coś co często ogranicza nas od eksperymentowania. Czasem sam przerabiałem takie łowienie i z uporem maniaka łowiłem na coś co nigdy nie przynosiło efektów, po jakimś czasie coś się tam złowiło i coraz częściej była to przynęta nr. 1, no i co? reszta przynęt była znowu tymi "niełowiącymi". Wybór i dopasowanie przynęty jest rzeczą pierwszorzędną, ale jest jesze dodatkowa sprawa jak wiara w to co się robi, i tchnięcie odrobiny siebie w przynętę i nadanie jej cech tej jedynej i niezastąpionej. Można się o tym przekonać tylko w jedyny sposób, łowiąc czymś zupełnie innym, i przekonując się na własnym kiju o skuteczności "wynalazków" i przynęt zupełnie obcych dla naszych krytriów.

15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.15 s