Sandacz z wielkiej rzeki
Czerwiec to sandacz. Zatem o czy można innym pisać. Zapraszamy do dyskusji
Tak dla sandacza się wakacje skończyły 1szego ale wielka woda wyeliminowała wielkie rzeki w tym roku. Jutro po raz 1szy jadę na sandacze ale na zaporówkę szczerze wolałbym oderkę Muszę ci Remik powiedzieć że ja też kocham napływy i opaskowe właśnie takie łowienie , dlaczego wówczas są brania gdy w inaczej po sandaczowemu prowadzoną przynętę nie ma brań - sandacz to leniuch tak ja uważam a jak mu coś leniwie przepływa koło pyska to po prostu da się skusić . Fakt większość brań jest w takim łowieniu tak delikatna że przy większym wietrze ciężko jest je wyczuć i ja nie używam na napływach kogótów ani innych przynęt jak gumy , to strasznie czepliwe miejsca i właśnie dlatego tam odpoczywają sandacze , one lubią się chować po dziurach , za pniakami , kamieniami , trafiłeś Remik z tymi sandaczami w porę , niech no tylko wody spadną Jaco ta pierwsza fota zniewala i jeszcze ta ogromna leniwa wielka oderka , ale narobiliście Panowie ciśnienia
Cześć Remi Dawno Cię nie widziałem Art. żywcem wyciągnięty znad Odrzańskich rewirów Opisany sposób to dobra alternatywa na średnio lub prawie wcale żerujące ryby. W taką gumę piżnie wszystko.....Fraiter, ta pierwsza, to również moja ulubiona. Mało takich robię , bo bym musiał poświęcieć wieczór....a sam wiesz co się dzieje wieczorem nad Odrą po ciepłym dniu.... kija od ręki nie sposób odkleić Pozdrawiam
Czytam sobie to z drugi lub trzeci raz, nie dlatego żeby sobie wykuć to na pamięć, tylko za każdym słowem wkręcam sobie przebywanie nad rzeką, upał, wieczorne uspokojenie wody, czerwonawe niebo, cisza i gryzące pieski siedzące przy kamykach, chyba zaraz łezka mi poleci, zanim woda spadnie to sobię jeszcze pewnie z dziesięć razy przeczytam. Fajny tekst, tylko chyba go złośliwie napisałeś żeby wszystkim rzeczniakom zagrać na nerwach
Czekałem, aż @Dawidzie coś napiszesz ale od strony techniczno-praktycznej a nie sentymentalnej Kurcze sam bym teraz zapolował na takiego psiaka bo wiem gdzie są i to ładne, a nigdy mimo to ich nie drażniłem...
Hmm z technicznej powiadasz, to napiszę tylko tyle, wlek i łowienie gumą z "na grunt" to świetna sprawa przy ospałych stworkach i chyba najbardzej spisuje się w miesiącach zimnych, ja w okresie letnim dużo bardziej wolę trzęsienie ziemi i ciężkołowienie w sposób bardzo agresywny, ale nie powiem jak to zawodzi to też staram się zwolnić tempo i zmulić przynętę. A co do napływów są chyba po prostu lepsze ze względu na trudniejsze obłowienie i większą czepliwość a co za tym idzie mniej ludzi je odwiedza, rybek więcej a i warunki mają tam dobre, jedzonko samo wpływa do paszczu.
metoda jak metoda. Czasem skuteczna czasem nie. Bardzo polubiłem ten sposób łowienia bo jest nieco bardziej finezyjny od klasycznego cięzkiego opadu. Brania są jakby pewniejsze. W bardzo podobny sposób łowię czasem na stojącej wodzie. NAwet kilka dni temu właśnie na tak prowadzoną gumkę miałem pięknego sandałka. To fajny i bardzo skuteczny sposób. Polecam.
nie miałem na celu męczyć wszystkich polujących w wielkich, powodziowych rzekach.
nie miałem na celu męczyć wszystkich polujących w wielkich, powodziowych rzekach.