Sandaczowe otwarcie
Kolejny raz Maniek. Teraz o sandaczach na początku sezonu. Zapraszamy
No właśni. Jutro z Luka1981 atakujemy sandacze. Zobaczymy czy wskazówki Mańska poskutkują
Dzięki Mańek za kolejny tekst
Dzięki Mańek za kolejny tekst
Zachęcający artykuł do rozpoczęcia gonitwy za sandaczem. Widzę na fotkach że sandałki biorą na wahadłowe blachy całkiem przyzwoicie. Ja nigdy na wahadło sandacza nie złowiłem.
Straszna to choroba " stizostedion " i wiele nie przespanych nocy dla tych którzy na nią zachorowali. Chyba na nic tak nie czekam jak na ten dzień dziecka. Artykół mi się podobał , widać że napisany przez osobę która trochę tych najkrótszych nocy w roku spędziła na wodzie. Ale w jednym Maniek mnie zadziwił tymi spławami sandacza , ataki już widziałem na powiechrzni ale żęby się sandałki spławiały jak inne ryby tego jeszcze nie udało mi się zaobserwować , zresztą rzeczny sandał to ryba denna , podnosi się w toń ale nie za często , już woli przelewy , przykosy i łachy , te jeziorowe częściej polują przy powiechrzni od tych rzecznychi częściej zobaczymy jego ataki na drobnicę , fakt można go pomylić z innymi rybami ale jak już ktoś się nauczy rozpoznawać te ataki zobaczy że są charakterystyczne i tylko sandałki potrafią tak przywalić w drobnicę, i te polujące u góry przeważnie są mniejszymi osobnikami ze stada , te naj z reguły pływają głębiej. Taką ja mam teorię , na niektórych wodach zachowania tej ryby mogą się różnić ale sandałki w genach mają polowanie w mroku jak koty , w dzień spać w nocy jeść i tylko nadchodząca zmiana pogody burzy im tą równowagę.
Przyznam Wam się szczerze, że nie potrafię łowić sandaczy. Te które udało się przechytrzyć to jedynie wędkarski fuks. Bardzo chętnie czytam wszelkie informacje o tej cwanej rybie a tu juz kolejny tekst o sandaczu.
Coś podpatrzyłem u fachoców ciekawe czy będę potrafił to przełożyć na warunki wędkowania nad wodą a nie w Internecie.
Pozdrawiam
Coś podpatrzyłem u fachoców ciekawe czy będę potrafił to przełożyć na warunki wędkowania nad wodą a nie w Internecie.
Pozdrawiam
Straszna to choroba " stizostedion " - zgadza się! Jeśli chodzi o moje łowienie - to chyba najcięższa. Z boleniozy się już wyleczyłem, a raczej sama przeszła.
Co do tego, że ryby na rożnych zbiornikach mają różne zwyczaje... święta prawda. Chociaż wiele metod i technik sprawdza się na większości łowisk. Ja niektóre podpatruję od łowiących na zupełnie innych wodach (w tym za granicą). Niektóre techniki na bassy wielkogębowe wdrażam w praktyce na nasze okonie, szczupaki i właśnie sandacze.
A co do różnych zwyczajów. Dla mnie kolor "motor oil" mógłby nie istnieć na moim łowisku. Mimo usilnych starań, bardzo częstych o różnych porach roku/dnia/nocy nigdy na to nie złowiłem ryby. ŻADNEJ! Nawet okonia w okoniowych miejscówkach, kiedy biły prawie we wszystko, motora imać się nie chciały. Niedawno czytałem na innym portalu wywiad ze spinningowym mistrzem Polski, który stwierdził, że jakby miał wybrać 1 najskuteczniejszą przynętę i najbardziej uniwersalną, to byłby to właśnie twister w kolorze motor - oil...
I bądź tu mądry. Dzisiaj jadę pod wieczór i znów poprubuję z 15-20 minut motorem - tym razem w wersji worm. A nóż!
Co do tego, że ryby na rożnych zbiornikach mają różne zwyczaje... święta prawda. Chociaż wiele metod i technik sprawdza się na większości łowisk. Ja niektóre podpatruję od łowiących na zupełnie innych wodach (w tym za granicą). Niektóre techniki na bassy wielkogębowe wdrażam w praktyce na nasze okonie, szczupaki i właśnie sandacze.
A co do różnych zwyczajów. Dla mnie kolor "motor oil" mógłby nie istnieć na moim łowisku. Mimo usilnych starań, bardzo częstych o różnych porach roku/dnia/nocy nigdy na to nie złowiłem ryby. ŻADNEJ! Nawet okonia w okoniowych miejscówkach, kiedy biły prawie we wszystko, motora imać się nie chciały. Niedawno czytałem na innym portalu wywiad ze spinningowym mistrzem Polski, który stwierdził, że jakby miał wybrać 1 najskuteczniejszą przynętę i najbardziej uniwersalną, to byłby to właśnie twister w kolorze motor - oil...
I bądź tu mądry. Dzisiaj jadę pod wieczór i znów poprubuję z 15-20 minut motorem - tym razem w wersji worm. A nóż!
Dobre bo o sandałkach i wszystko napisane bardzo wkrętliwie zwłaszcza dla maniakalnych poławiaczy tegoż gatunku, co do spławów to na Oderce się też nigdy z tym nie spotkałem a może się tego po prostu nie bierze pod uwagę uważając że to każda inna ryba ale nie sandacz bo przecież on tak nie robi?
Oo, przepraszam bardzo, ale to ostatnie zdjęcie jest „nie na miejscu”…Poważnie : oczywiście @Maniek ma rację z tym spławianiem, może tylko nazwał to całe zjawisko zbyt delikatnie i komuś może to się skojarzyć ze zwykłym spławianiem białej ryby. Jest to normalne polowanie sandacza pod powierzchnią, trochę tylko inne od kuzyna okonia. Okoń goni ryby ku powierzchni, a sandacz jakby chciał je odwrotnie, pogonić w dół wody. Różnice tworzą różne preferencje wzrokowe obydwu gatunków. Tam, gdzie inne gatunki widzą słabiej, sandacz widzi doskonale. Widziałem wielokrotnie na rzekach i zbiornikach zaporowych polujące sandacze. Setki wyskakujących płoci, uklei i po kilkanaście wielokilogramowych sandaczy nie „spławiających się”, ale dosłownie fruwających w powietrzu z nastroszoną płetwą grzbietową. Wtedy są najłatwiejsze do złowienia, o ile ma się czym je dosięgnąć…Tak to jest, jedni w nocy moczą kija i drudzy także „moczą kija”…Maniek postępuje najracjonalniej, wieczorem na łowisku, a w nocy w domu. W międzyczasie walnął znów porządny artykuł. Jest w nim nawet podpowiedź na pojawiające się systematycznie pytania o sandaczowe wędki, linki, przynęty, itd. Mam np. kolegę, który bardzo skutecznie łowi sandacze w pewnych okresach bardzo miękkim kijem i żyłką…Rzecz tkwi w metodzie…Znów zjeżdżam z głównego tematu. Gratuluję @Maniek kolejnego świetnego artykułu!
Właśnie czekałem na komentarz @Cykadassa i myślałem, co też napisze. ;-)
Z kolei mam teraz pytanie. Pisałeś kiedyś (o ile mnie pamięc nie myli) o łowieniu sandaczy na jakieś swoje cykady przy powierzchni. Możesz dwa słowa napisać jakie to cykady (wielkość, gramatura, kolor itp.)? Ostatnio spadł mi potężny sandacz rano - z cykady 30 g właśnie. A konkretnie to zaraz po zacięciu i 2 sekundach holu wyprostował mi dwa groty w kotwiczce ( VMC) i tyle było z ryby, a już się cieszyłem, że pierwszego przyzwoitego w tym sezonie będę miał...
Z kolei mam teraz pytanie. Pisałeś kiedyś (o ile mnie pamięc nie myli) o łowieniu sandaczy na jakieś swoje cykady przy powierzchni. Możesz dwa słowa napisać jakie to cykady (wielkość, gramatura, kolor itp.)? Ostatnio spadł mi potężny sandacz rano - z cykady 30 g właśnie. A konkretnie to zaraz po zacięciu i 2 sekundach holu wyprostował mi dwa groty w kotwiczce ( VMC) i tyle było z ryby, a już się cieszyłem, że pierwszego przyzwoitego w tym sezonie będę miał...
Łowienie sandaczy na cykady to kawał pisaniny. Inaczej to się robi w rzece, inaczej w wodzie stojącej. Ogólnie to mogę powiedzieć, że bardzo ważna jest odpowiednia wielkość i odpowiedni kolor dobrane do aktualnych "zachcianek" ryby. No nie, a gdzie odpowiednia głębokość, tempo prowadzenia, technika itd. Normalka, jak przy wszystkich typach przynęt. Nie da się tego w kilku słowach opisać. Na zdj. przedstawiam Ci cykady, dzięki którym miałem już kilka przyjemnych wrażeń z sandaczami. Fot. 1 uatrakcyjnione do łowienia z opadu, zamiast piórek mogą być twisterki( koleżanki - wędkarki na pewno uważają, że "opadu" w żaden sposób nie da się "uatrakcyjnić"). Na fot. 2 i 3 przykładowe do łowienia blisko powierzchni, często tempem "boleniowym"