Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Grupy

Wędkarstwo w Internecie


offline
Jacek K. 2010-06-24 12:30

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 604
Znam również przypadki ,że koleś jest zatwardziałym C&R, ale tylko do niektórych gat. ryb Jak się łatwo domyśleć są to gat. mało atrakcyjne kulinarnie....jaż , kleń , boleń natomiast np. Każdy sandacz dostaje w łeb .... szczupak też jest ciu ciu , a wędzony sum o matko palce lizać I głosi taki wszem i wobec że bolenia trzeba wypuszczać, a sandacza na agrafki..... bez sensu nie??? Można być no kill tylko w połowie??
offline
Dawid P. 2010-06-24 14:31

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 786
Ha Jaco to dobry patencik, z jednej strony ofszem kilym a z drugiej rączki czyste, to chyba typowy przykład robienia czegoś wyłącznie na pokaz i bycia trendy, nie wiem po co to, i jak to, sam się nigdy jescze nie zadeklarowałem jako zwolennik absolutnego c&r z różnych względów, ale stosuję zasadę im mniej zabieram tym lepiej i są to naprawdę nieliczne wypadki kiedy rybka idzie do zjedzenia, daje mi to zapełną satysfakcję z łowienia, wypuszczania i jedzenia, a to czy w czyimś mniemaniu jestem mordercą niedbającym o nic, to już jego prywatna sprawa, bo naprawdę można pogodzić wędkowanie i zabieranie ryb z dbaniem o rybność wód, kwestią jest przedewszystkim zdrowy rozsądek i umiar, którego często brakuje.
offline
Adam D. 2010-06-24 15:30

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1750
Ja też powiem szczerze jeśli mowa o C&R nigdy się nie deklarowałem że przestrzegam tą zasadę w 100 % ale pochwalę się że zeszły rok postanowiłem sobie że żaden szczupak z odry nie dostanie w łeb i nie dostał chodź niejednokrotnie miło by było zjeść jakąś rybkę przy wieczorno nocnym ognisku i wiecie co powiem to miłe uczucie mieć świadomość że ileś tam dzieci tego gatunku już pływa w tej rzece a do tego właśnie chodź tylko małą kropelką sam się przyczyniłem Decyzja moja była tylko z powodów że coraz trudniej w odrze o ładnego szczupaka Ale problem naszego wędkarstwa polega na czym innym , nas takich jest mała garstka a tych co biorą ryby jest dużo więcej , do tego trzeba dołożyć całą resztę nieetycznych wędkarzy którzy wszystko mają ..... dla nich jest ważne tylko białko. A w większości są to wędkarze którzy nie mają pojęcia o wędkarstwie internetowym , do neta nawet nie zaglądają z wiadomych powodów , nie kupują też prasy wędkarskiej ani nie uczestniczą w PZW , wiem co mówię a mówię to z doświadczenia nad wodą . Na przykład taka odra , malutkie jej odcinki są pilnowane ale reszta to bezprawie i tak jest nad wszystkimi wodami gdzie kontrole są sporadyczne. Chciałbym żeby właśnie to się zmieniło to też by poprawiło kondycję wody to moim zdaniem jest zło naszych wód , o kłusownictwie już nie mówię.
offline
Sławomir S. 2010-07-12 06:01

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168


Miałem napisać artykuł, ale szkoda czasu. Przedstawię Wam na swój sposób, jak widzę niektóre sprawy, które mają związek z Remika artykułem.

1. Odra – Malczyce. Wypuszczam złowione ryby. Wszystkie. Sandacze, miętusy, węgorze, klenie, leszcze…Na sąsiedniej główce siedzi miejscowy z 7 i 10 letnimi dzieciakami. Pokazuje mi palcem w stronę czoła, co o mnie myśli. Na drugi dzień rano woda robi się biała od płynących jej wierzchem martwych ryb. Setki sandaczy, leszczy, kleni itd. W wielu miejscach woda wyrzuca na piasek wyciągnięte w agonii węgorze. Miejscowy triumfuje i coś tłumaczy dzieciom. Jaki jestem czubek?

Kto zatruł? Rokita Brzeg Dolny. Nie ma nich bata…

2. Często spałem w stogach siana, pod mostami, w prowizorycznych szałasach itp. nad brzegami górskich rzek. Przeważnie wszystkie ryby wypuszczam bez zbędnego robienia zdjęć i tych wszystkich „zabiegów” z tym związanych. Czasem, gdy ryba się mieści w „moim” wymiarze i muszę ją zabrać, lub zjeść – to także czasem (już zabitej) robię zdjęcie. Nocami, przeważnie latem, górskie rzeki są opanowane przez kłusowników. Kłusują nieraz całe bandy wyposażone w siaty i agregaty. Do tego dochodzą „rzutki”, które są zakładane w dwie godziny po zachodzie Słońca, a ściągane dwie przed jego wschodem. Ryby wypuszczone w dzień przeze mnie – nocą wpadały w inne ręce.

3. Czerwona Woda i Miedzianka. Rzeki mojego dzieciństwa, o takim samym znaczeniu jak Kwisa. Tu poznawałem tajniki wędkowania i stawiałem pierwsze kroki. Tu nauczyłem się szanować ryby, jako zwierzęta i godnego przeciwnika, któremu należy się szacunek. Kiedy je meliorowali próbowałem z tym walczyć, ale nie miałem szans. Więzienie jest tym samym dla mnie, co mała klatka dla wilka. Jeden, jedyny raz w życiu płakałem. Wtedy, gdy z mostu między Sulikowem, a Studniskami D. patrzyłem na martwy, wykarczowany, wysypany tłuczniem brzeg mojej Miłości. Brutalnie odarta z naturalności woda zabrała moje pierwsze i ostatnie łzy, które z góry kapały w jej nowy nurt. Wtedy postanowiłem się „przystosować” do nowych czasów, być twardy.

4. Sulików. Glinianka. Upalne lato. Łowię w takich warunkach zwykle w nocy. Sandacz bierze w jej ciągu przeważnie dwa razy, zaraz po zachodzie i przed wschodem słońca. Złowiłem i wypuściłem ich około osiemnastu. Wszystkie delikatnie i szybko odhaczałem. Już w dzień, około godz. 8 – ej zrywa się wiatr, a ja jestem na nawietrznej. Około osiemnastu sandaczy do góry brzuchami podpływa do mojego stanowiska.

5. Łowiłem nieraz pstrągi w ciągu wielodniowych wypraw. Mam świetną pamięć wzrokową. Trzy dni z biegiem rzeki i trzy dni na powrót do miejsca wyjścia, a więc już pod prąd rzeki. Po drodze w dół rzeki łowiłem zwykle mniej ryb (lato i czysta woda). Nastawiałem się na „prawdziwe” łowienie w drodze powrotnej. Jednak w czasie pierwszego etapu łowiłem także wiele ryb i oczywiście „wielką” większość wypuszczałem. I co? Hmmm…W drodze powrotnej znajdowałem wiele „swoich” wypuszczonych pstrągów martwych lub ledwo pływających w spokojniejszych partiach wody, chociaż stosowałem wszystkie zasady zgodnych obecnie z „przepisami C&R”. Tylko w okolicach miejsc, w których ryba uwolniła się sama, jeszcze w wodzie, nie znajdowałem ich martwych. Strach pomyśleć o robieniu zdjęcia na dodatek.

6. Wydry i kormorany. To obecnie „normalny” widok. Trwa dokarmianie tych zwierząt z pieniędzy wędkarzy. Bobry nocami wypędzają ryby na płytsze i szybsze odcinki rzek, a tam już na nie czekają dzienni „wspólnicy”. Widziałem kormorana, który z wysokości około 200 m dostrzegł osłabionego pstrąga( którego nota bene przed chwilą wypuściłem), gonił go około 20 m pod wodą i dopadł wreszcie prawie przy moich nogach…

7. Tragedia z ubiegłego roku. Rzeka Bug, brak tlenu i masowe śnięcia ryb. Najpierw długotrwały okres obfitych opadów, a póżniej upały. Ile różnych „autorytetów” się wypowiadało…I co? Mam uzasadnione pretensje o trafność ocen. Po co państwo traci pieniądze na kształcenie niektórych ludzi. Żeby nie rozumieć tak prostej sprawy, jak zwykły drut…Jakie różne podejrzenia padały…Nawet na „Bugu” ducha winnych Ukraińców. A to takie dziecinnie proste, w ogóle nieskomplikowane, trzeba tylko w czasie wędkowania mieć chęć rozejrzenia się wkoło siebie, porozmawiania z ludżmi i tą małą odrobinę woli kruszącą dumę na tamie w stronę mądrości chłopskiego rozumu.

8. C. d. n. Proszę nie komentować. Podam jeszcze wiele innych przykładów, także o młodzieży, „widełkach”, drop - shocie ( aby @Mańka zadowolić), łowiskach specjalnych, „towarzystwach miłośników”, zawodniczych (zwodniczych) pucharach itp. i na końcu będą moje wnioski.

offline
Sławomir S. 2010-07-12 06:05

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Ad. 1. Czym skorupka za młodu...



offline
Sławomir S. 2010-07-12 06:10

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Ad. 2.

offline
Sławomir S. 2010-07-12 06:12

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Ad. 3. Wodospad na "mojej" rzeczce w latach 70 - ych i obecnie...



offline
Sławomir S. 2010-07-12 06:15

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Ad. 6.



offline
Sławomir S. 2010-07-12 06:23

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Ad. 7.





offline
Wojciech K. 2010-07-12 09:20

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 13
a ja z tego nic nie rozumiem hahahah
offline
Maniek 2010-07-12 16:54

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 158
Cykadass:


Miałem napisać artykuł, ale szkoda czasu. Przedstawię Wam na swój sposób, jak widzę niektóre sprawy, które mają związek z Remika artykułem.

1. Odra – Malczyce. Wypuszczam złowione ryby. Wszystkie. Sandacze, miętusy, węgorze, klenie, leszcze…Na sąsiedniej główce siedzi miejscowy z 7 i 10 letnimi dzieciakami. Pokazuje mi palcem w stronę czoła, co o mnie myśli. Na drugi dzień rano woda robi się biała od płynących jej wierzchem martwych ryb. Setki sandaczy, leszczy, kleni itd. W wielu miejscach woda wyrzuca na piasek wyciągnięte w agonii węgorze. Miejscowy triumfuje i coś tłumaczy dzieciom. Jaki jestem czubek?

Kto zatruł? Rokita Brzeg Dolny. Nie ma nich bata…

2. Często spałem w stogach siana, pod mostami, w prowizorycznych szałasach itp. nad brzegami górskich rzek. Przeważnie wszystkie ryby wypuszczam bez zbędnego robienia zdjęć i tych wszystkich „zabiegów” z tym związanych. Czasem, gdy ryba się mieści w „moim” wymiarze i muszę ją zabrać, lub zjeść – to także czasem (już zabitej) robię zdjęcie. Nocami, przeważnie latem, górskie rzeki są opanowane przez kłusowników. Kłusują nieraz całe bandy wyposażone w siaty i agregaty. Do tego dochodzą „rzutki”, które są zakładane w dwie godziny po zachodzie Słońca, a ściągane dwie przed jego wschodem. Ryby wypuszczone w dzień przeze mnie – nocą wpadały w inne ręce.

3. Czerwona Woda i Miedzianka. Rzeki mojego dzieciństwa, o takim samym znaczeniu jak Kwisa. Tu poznawałem tajniki wędkowania i stawiałem pierwsze kroki. Tu nauczyłem się szanować ryby, jako zwierzęta i godnego przeciwnika, któremu należy się szacunek. Kiedy je meliorowali próbowałem z tym walczyć, ale nie miałem szans. Więzienie jest tym samym dla mnie, co mała klatka dla wilka. Jeden, jedyny raz w życiu płakałem. Wtedy, gdy z mostu między Sulikowem, a Studniskami D. patrzyłem na martwy, wykarczowany, wysypany tłuczniem brzeg mojej Miłości. Brutalnie odarta z naturalności woda zabrała moje pierwsze i ostatnie łzy, które z góry kapały w jej nowy nurt. Wtedy postanowiłem się „przystosować” do nowych czasów, być twardy.

4. Sulików. Glinianka. Upalne lato. Łowię w takich warunkach zwykle w nocy. Sandacz bierze w jej ciągu przeważnie dwa razy, zaraz po zachodzie i przed wschodem słońca. Złowiłem i wypuściłem ich około osiemnastu. Wszystkie delikatnie i szybko odhaczałem. Już w dzień, około godz. 8 – ej zrywa się wiatr, a ja jestem na nawietrznej. Około osiemnastu sandaczy do góry brzuchami podpływa do mojego stanowiska.

5. Łowiłem nieraz pstrągi w ciągu wielodniowych wypraw. Mam świetną pamięć wzrokową. Trzy dni z biegiem rzeki i trzy dni na powrót do miejsca wyjścia, a więc już pod prąd rzeki. Po drodze w dół rzeki łowiłem zwykle mniej ryb (lato i czysta woda). Nastawiałem się na „prawdziwe” łowienie w drodze powrotnej. Jednak w czasie pierwszego etapu łowiłem także wiele ryb i oczywiście „wielką” większość wypuszczałem. I co? Hmmm…W drodze powrotnej znajdowałem wiele „swoich” wypuszczonych pstrągów martwych lub ledwo pływających w spokojniejszych partiach wody, chociaż stosowałem wszystkie zasady zgodnych obecnie z „przepisami C&R”. Tylko w okolicach miejsc, w których ryba uwolniła się sama, jeszcze w wodzie, nie znajdowałem ich martwych. Strach pomyśleć o robieniu zdjęcia na dodatek.

6. Wydry i kormorany. To obecnie „normalny” widok. Trwa dokarmianie tych zwierząt z pieniędzy wędkarzy. Bobry nocami wypędzają ryby na płytsze i szybsze odcinki rzek, a tam już na nie czekają dzienni „wspólnicy”. Widziałem kormorana, który z wysokości około 200 m dostrzegł osłabionego pstrąga( którego nota bene przed chwilą wypuściłem), gonił go około 20 m pod wodą i dopadł wreszcie prawie przy moich nogach…

7. Tragedia z ubiegłego roku. Rzeka Bug, brak tlenu i masowe śnięcia ryb. Najpierw długotrwały okres obfitych opadów, a póżniej upały. Ile różnych „autorytetów” się wypowiadało…I co? Mam uzasadnione pretensje o trafność ocen. Po co państwo traci pieniądze na kształcenie niektórych ludzi. Żeby nie rozumieć tak prostej sprawy, jak zwykły drut…Jakie różne podejrzenia padały…Nawet na „Bugu” ducha winnych Ukraińców. A to takie dziecinnie proste, w ogóle nieskomplikowane, trzeba tylko w czasie wędkowania mieć chęć rozejrzenia się wkoło siebie, porozmawiania z ludżmi i tą małą odrobinę woli kruszącą dumę na tamie w stronę mądrości chłopskiego rozumu.

8. C. d. n. Proszę nie komentować. Podam jeszcze wiele innych przykładów, także o młodzieży, „widełkach”, drop - shocie ( aby @Mańka zadowolić), łowiskach specjalnych, „towarzystwach miłośników”, zawodniczych (zwodniczych) pucharach itp. i na końcu będą moje wnioski.


Z tym zadowoleniem Mańka może być ciężko - jestem hetero ;-)
offline
Sławomir S. 2010-08-15 18:23

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Uważam, że młodzież jest traktowana, jak zło konieczne. Co ciekawe „młody” może być tylko wędkarz stażem, a nie wiekiem. Z tego powodu dochodzi do wielu nieporozumień, bo ci niby „starzy” zachowują się jak dzieci, a „młodzi” dysponują nieraz sporym doświadczeniem. Jednak w naszej tradycji „dzieci i ryby głosu nie mają”, a więc wędkarze „starsi” odganiają się od gówniarzy, jak tylko potrafią, często inni przychodzą im z pomocą, gdy sami nie dają sobie rady. Młodzi nie wiedzą jednego – świat „starych”, to z reguły świat układów, brzydki świat, w którym zamiast wody leje się gęsto albo wóda, albo wazelina. Tu przeważnie słabszy nie „fiknie” do silniejszego, choćby miał tysiąckrotnie większą rację. W ten sposób życie portalu jest mało szczere i biegnie w zgniłej atmosferze. „Siłę” każdego użytkownika zwykle ustala się odgórnie i decyduje o tym układ : właściciel + moderatorzy. Wielu bardzo wartościowych wędkarzy zostało zbanowanych i wyrzuconych na zbity łeb, tylko dlatego, że wyskoczyli przed orkiestrę i śmieli zakwestionować ustalone tabu. Ta sztuczna i śmierdząca zgniłą rybą atmosfera ogranicza merytorycznie portale, bo tworzy się zawiść i żal. W układzie „lepsi i gorsi” zanikają prawdziwe autorytety i zaczynają dominować przeciętniacy. Znika zaufanie i ważne wiadomości zostają szufladkowane i reglamentowane. Zaczyna przeważać wymuszona grzeczność i gadanie o niczym, czyli „nocne rozmowy Polaków”. Od czasu do czasu frustracja nakazuje zgraji silnych pochwycić słabszego i „jechać na nim, jak na kocie”…Ofiarą padają przeważnie właśnie młodzi i niedoświadczeni wędkarze, bo ci starsi i niedoświadczeni wędkarsko - są jednak doświadczeni życiowo i potrafią w porę się wycofać, albo umiejętnie konflikt załagodzić.

Z mojej strony ludzie młodzi, a więc w sumie dzieci, to dla mnie świętość. Są nietykalni, jak przyszłość. Nie podaję ręki ludziom, którzy krzywdzą dzieci i zwierzęta. Wiem, że sami często w przeszłości byli krzywdzeni i im szczerze współczuję, ale niestety, w jakiś sposób muszę okazać swój protest. Wielu to zmieniło i są na dobrej drodze.

Przeważnie próbuję pisać o rzeczach trudniejszych i inaczej niż „cała reszta”. Nie chcę „rozprawiać” o szczegółach technicznych wędki i kołowrotka, bo od tego są inni i nie to jest w wędkarstwie najważniejsze. Kierowcy F1 nie przygotowują swoich samochodów do jazdy. Oni muszą zaufać obsłudze i skupić się na prawdziwym zadaniu – dotarciu do mety przed innymi.

Wędkarstwo ma wiele twarzy i każdy wybiera sobie to, co mu odpowiada. Nie można jednak na siłę forsować swoich poglądów i uważać ich za jedynie słuszne. Młodzi muszą mieć wiele wyborów, ale niestety, nie mogą iść tą drogą, którą kroczyły do tej pory cale pokolenia polskich wędkarzy. Bo to droga donikąd. Chociaż właściwie, prawdopodobnie u jej kresu leży Sahara, ha, ha.

offline
Błażej S. 2010-08-15 21:10

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 132
Święte słowa. Pan Sławek (i zapewne parę innych osób) jest nielicznym wędkarzem i człowiekiem , szanującym nasze młode pokolenie. Ja sam jeżeli tylko mogę pomagam że się tak wyrażę "żółtodziobom". Wiem , jestem bardzo młodym wędkarzem , bo wędkuję niecałe cztery lata, ale pokochałem wędkarstwo. Jest dla mnie nie tylko hobby , ale i pasją bez której nie mogę wytrzymać. Jeżeli tylko mam okazję iść pomoczyć kija , to zawsze korzystam. Ale wróćmy do meritum rzeczy. Wielu starszych stażem wędkarzy , nie docenia nas. Znam to na swoim przykładzie. Kiedy zaczynałem wędkarstwo , wielu starych wyjadaczy było zapewne zdania "a , pewnie niedługo to rzuci i znowu będzie spokój nad wodą". Ale ja dopiąłem swego. Teraz większość wędkarzy z moich okolic zna mnie i szanują moją osobę. Doszedłem do wprawy. Ze spinningiem w ręku przemierzyłem połowę swojej rzeki. Różnie bywało. To raz szczupak , to pstrążek , albo mała troć. Zawsze u boku mego taty , który pocieszał mnie jeżeli rybka się wypięła lub przynęta została na zaczepie. Teraz się usamodzielniłem. Razem ze znajomymi wędkarzami umawiamy się na ryby , by wspólnie moczyć kija i wymieniać poglądy na temat naszego hobby- a właściwie pasji. Zmienili swoją opinię na temat naszych osób. Docenili nas , gdy pokazaliśmy im , że młody też potrafi. Może wiele osób będzie przeciwnych mojej wypowiedzi , ale ja mam takie mniemanie. Pozdrawiam Błażej.
offline
Marek T. 2010-09-10 20:22

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 94
wracając do tematu C&R



przypuszczam, ze o tym tu niektórzy pisali w świetle chwytania ryby przez bibułkę.

Jestem ku............a załamany.



http://kontakt24.tvn.pl/temat,ropa-wyciekla-do-narwi,21322.html

offline
Sławomir S. 2010-09-11 22:42

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
O, o, powolutku zbliżamy się do sedna sprawy, do PRAWDZIWYCH rzezi ryb, do właściwych skali.
offline
kubamajorek 2010-09-11 23:19

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1100
widziałem to w telewizorni 2 dni temu.miazga.
offline
Remigiusz K. 2010-09-14 22:08

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 3388
Jakoś temat ucichł... w pamiętny piątek powiedziano nam, ze plam ropy ma 60 kilometrów. Narew na tamtym odcinku płynie około 3,5 kilometra na godzinę. Hmmmm... Ciekawe prawda.
offline
Andrzej H. 2010-09-14 22:44

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
Remik: temat ucichł, i jak nie wiadomo dlaczego, to ja zawsze wiem dlaczego.

W zeszłym roku Bug i Zalew Zegrzyński też przeżyły zamach i starano się nam wmówić, że to z chłopskich łąk spłynęła gnojowica.

Sam słyszałem( i to jest niepotwierdzona pogłoska), że podobno ktoś za naszą wschodnią granicą się przyznał, że rzeczywiście coś im tam z elektrowni atomowej się wyśliznęło. Ale czy to prawda?

Natomiast wiem z pewnego źródła, że w badanej wtedy w ZZ wodzie wykryto rozpuszczalniki.

A to już raczej z chłopskich pól nie spływa.





offline
Adam D. 2010-09-15 09:59

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1750
Wiele jest zła w naszym świecie wędkarskim , przyduchy zimowe i letnie to można powiedzieć naturalne sprawy i wówczas wędkarze z tym walczą żeby ochronić ryby ale na takie armagedony to nawet jak się interweniuje i tak nie ma się wpływu , gdzieś to mają władze , przykład z zimy na jeziorze słupeckim koło Konina . jak mietków został w ostatnich latach sponiewierany , a przecież tam wszędzie poszły nasze pieniądze , społeczna praca wędkarzy podczas zarybień itd. Z roku na rok akweny wodne są dewastowane , przybywa działek nad wodami , małe cieki są eksploatowane poprzez Mewy ( małe elektrownie wodne ) co je w niektórych przypadkach zabija całkowicie , mam tu świetny przykład u siebie na miejscu czy to aż tak czysta energia bez szkody dla środowiska - ale nie dla ryb i organizmów tam żyjących czas pokazał że wyginęły całkowicie, w tym prawnie chronione. W większości zapór na tych ciekach jest całkowity brak przepławek, a jak są to i tak nie spełniają swojej roli . Do tego hodowle pstrąga , mało kto jest świadomy ile ton ryb na takiej hodowli robi do tej wody kupę i siku , a która hodowla ma własną oczyszczalnię ścieków , zazwyczaj tylko się uzdatnia wodę w tlen przed wpłynięciem do basenów hodowlanych a co wypływa z basenów kogo to obchodzi , gołym okiem tego nie widać i każdy powie że przecież czysta woda.
offline
Sławomir S. 2010-09-15 16:40

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Wątek trochę zamarł, ale odżyje…Już ja się o to postaram. Na razie pełno roboty fizycznej, niech to szlag. Jeszcze do tego te powodzie, muszę pomagać niektórym z rodziny w sprzątaniu (a tu znów leje). Niektórzy z tych ludzi dotkniętych powodzią nie wiadomo w jakim celu patrzą w niebo : czy ze strachu, czy błagalnie do Boga…

15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.21 s