Wzdręga - spinningowa zagadka
W literackim debicie @Forum_perch opisał dla nas swój sposób na wzdręgę.
Jakoś nikt nie chce zaczynać to może ja podniosę rękę. Dla mnie ogółem zagadką jest łowienie białorybu na przynęty sztuczne, począwszy od właśnie krasnopiórek po klenie, jazie i bolenie, jakoś mi to nie pasuje, choć są czasem drapieżne i co poniektóre niesamowicie waleczne to wzdręgi stanowią raczej ten dolny element łańcucha pokarmowego a do tego nie dorastają do tych rozmiarów co pozostali, to trochę jak łowienie setek mini okonków na paprochy bez większych nadzei na coś grubszego, łowienie tego typu jest moim zdaniem lekkią wichracją wykraczającyą poza zdrowy rozsądek, przyrównuję to do karminia krowy mięsem ale to tylko moje zdanie. Sam tekst jast mimo wszystko ciekawy ze względu na odminność prawie wszystkiego co robi się w "standardowym" łowieniu ryb z zębami a do tego pewnie niejednego zaciekawi ze względów praktycznych bo znam trochę osób zapalczywie podchodzących do łowienia wzdręg. Tylko zawsze sobię zadaje po co oni to robią, co w tym tkwi, czy taką frajdę może to dać ażeby się na tym skupiać, czy może jest to alternatywna droga na zawodach spiningowych gdzie na bezrybiu i rak ryba, przeniesiona do łowienia codziennego, może autor odpisze jaszcze i opowie więcej na ten temat nie tylko ze strony technicznej.
ja to widze tak:każdy z nas łowi na ciężko.wszyscy.ale nie wielu łowi w ten sposób.mało tego wielu z nas po prostu tak nie umie łapac.każdy kto widział w życiu wzdręgi pływające w stadkach wie jak płochliwe są to ryby.moim zdaniem samo podejście stada i położenie zestawu do wody tak żeby ich nie spłoszyć jest wielka sztuką samą w sobie.ja łapię białoryb ponieważ te ryby tez potrafią pięknie walczyć i same w sobie są piękne (z wyglądu) a co do wzdręg to kilka w zyciu złapałem na spinning :-) był to bardziej przypadek niestety.dobrze jednak mieć w zanadrzu alternatywę w jak to powiedział autor te upalne letnie dni, kiedy nie ma co liczyć ja jakikolwiek kontakt z rybą i podejść do tematu w odmienny niż zazwyczaj sposób.wzdręgi jako alternatywa? ja w to wchodzę:-)
Mi już zdażyło się łowic wzdręgi na spinna na zawodach. Kiedys mielismy zawody na lowisku gdzie zawsze wygrywaly okonie, ale zdazaly sie dni ze okon nie zerowal i wtedy tylko wzdręgi dawały szanse na dobry wynik. Mój sposób malutki haczyk na bocznym troku, bardzo lekki cięzarek 0,5 gr i na haku kuleczka zrobiona z twisterka.
Tak na zawodach wzdręga jest zaliczana do ryb spinningowych od ładnych paru lat i tak jak wspomniał Czarny pozostaje niekiedy na niektórych łowiskach jedyną rybą którą można łowić gdy inne zawiodą. Dla autora dodam że małe obrotówki i woblerki owadzie są skuteczne też na krasnopiórki ale na te większych rozmiarów po 30 /40 cm długości , a jak potrafią walczyć - szukam ich w dużych jeziorach na granicy litoralu tam gdzie nie będzie roślinności krasnopiórki nie dorastają do dużych rozmiarów , bynajmniej taką regułę zauważyłem
Sposób na 'krasnopiórkę', który opisałem jest sprawdzony i przyznam szczerze, że aby osiągnąć to co jest teraz musiałem ze 2 sezony letnie kombinować Głównie nie polega to na tym, żeby łowić mikro-ryby jak to napisał Dawid, lecz aby znaleźć stado wzdręg około 30 centymetrowych. Te ryby dają największą satysfakcje. Są tak okrutnie silne i waleczne, że nie raz miałem ryby, które tą żyłkę 0.10mm rwały. Były to ryby około 40cm, których moc była dla mnie takim szokiem, że nie dałem sobie rady z holem ani razu! Mam nadzieje, że wszystko przede mną, jak na razie największe ryby na moim koncie nie przekraczały 35cm.
Co do zawodów - tak jest to alternatywa. Zawody odgrywają się również w letnie miesiące i czasem na prawdę złapanie okonia czy szczupaka graniczy z cudem. Wtedy to właśnie robię przechadzkę za wzdręgami i nagle okazuje się, że woda nie jest martwa, a kręgi na wodzie, które wyglądały jak oczkowanie drobnicy okazują się ponad 20cm wzdręgami. To daje punkty.
Jeśli chodzi o sam sposób łowienia - nie ma w nim nic trudnego. Najtrudniejsza była przynęta, bo musiała spełnić kilka parametrów, których standardowe dostępne na rynku wabiki nie spełniają. Kombinacji było wiele, dobrze sprawdzały mi się też przynęty w stylu: śrucina 0,2g na haku + kawałek balsy + kępka piór marabuta, ale były za lekkie i większość stad płoszyłem podchodząc za blisko. Nawet nie wiecie jaką daje frajdę złapanie w 15 rzutach 15 ryb Jednak jeśli użyje się sztywnego kija można o tym zapomnieć - jedno chlapnięcie na powierzchni i mamy po stadzie.. No chyba, że akurat żrą jak głupie i od dawna nie widziały człowieka, ale to rzadko się zdarza
W razie niejasności - proszę pytać, chętnie odpowiem
Co do zawodów - tak jest to alternatywa. Zawody odgrywają się również w letnie miesiące i czasem na prawdę złapanie okonia czy szczupaka graniczy z cudem. Wtedy to właśnie robię przechadzkę za wzdręgami i nagle okazuje się, że woda nie jest martwa, a kręgi na wodzie, które wyglądały jak oczkowanie drobnicy okazują się ponad 20cm wzdręgami. To daje punkty.
Jeśli chodzi o sam sposób łowienia - nie ma w nim nic trudnego. Najtrudniejsza była przynęta, bo musiała spełnić kilka parametrów, których standardowe dostępne na rynku wabiki nie spełniają. Kombinacji było wiele, dobrze sprawdzały mi się też przynęty w stylu: śrucina 0,2g na haku + kawałek balsy + kępka piór marabuta, ale były za lekkie i większość stad płoszyłem podchodząc za blisko. Nawet nie wiecie jaką daje frajdę złapanie w 15 rzutach 15 ryb Jednak jeśli użyje się sztywnego kija można o tym zapomnieć - jedno chlapnięcie na powierzchni i mamy po stadzie.. No chyba, że akurat żrą jak głupie i od dawna nie widziały człowieka, ale to rzadko się zdarza
W razie niejasności - proszę pytać, chętnie odpowiem
tu sie zgodze z @frajterem co do obrotówek .spotkania z wzdrędami miałem właśnie na mini obrotóweczki prowadzone pod powierzchnią wody.tak jak wspomniałem krasnopióra potrafi zawalczyc.te większe łapałem kiedy sporadycznie wędkowałem na spławikówke.taka 30 potrafi narozrabiac :-)na spinning dużych nie miałem.oj ale mi zapachniało latem.oj mocno.ten skwar i zapach łąk,świerszcze i piękne krwistoczerwone płetwy ryb:-)a tu za oknem zawieje i zamiecie.ile jeszcze ?? !!!!!!!!
Nio Kuba zerkając za okno szczęka aż zgrzyta - ale co do wzdręg dodam jeszcze że idzie je łowić nawet jak nie żerują nawet podczas zwyczajnego ich wygrzewania się , jak odprowadzają przynętę i nie atakują jej tylko skubią najlepiej jest założyć jeszcze mniejszą właśnie dla tego te malutkie wabiki są takie na nie skuteczne ale stosując większy wabik mamy dodatkową adrenalinkę podczas holu przeważnie największych sztuk ze stada
W warunkach jakie panują na moim lubelskim bezrybiu duże wabiki są niestety całkowicie nie skuteczne :/ Jeden z moich kolegów z Wrocławia nazwał to co się u nas dzieje 'powszechną miniaturyzacją przynęt', która niestety jest jedynym skutecznym sposobem aby łowić więcej ryb. Ciężko nawet powiedzieć o jakiejkolwiek selekcji, gdyż ryby z różnego wieku łowi się przeważnie na tak samo małe wabiki. Po zwiększeniu nagle okazuje się, że ryby mają nas gdzieś i nawet nie podskubują :/ Stąd obrotówka, wobler itd. niestety odpada.
Co do łowienia podczas nieaktywności - da się. Miałem nawet kilka incydentów, kiedy pogoda diametralnie z dnia na dzień się zmieniała. Jednego dnia nałowiłem się okrutnie, ale tradycyjnie spod powierzchni. Długo nie łowiłem bo ukrop był taki, że już o 8 rano nie dało się wystać po pas w wodzie bez koszulki. Następnego dnia w tym samym miejscu - zimno, pochmurno i wieje. Co robić? Gdzie szukać? Wtedy to właśnie obławiam głębsze partie, ale dalej musi to być przy gęstej roślinności. Przynęta ta sama tylko po zarzuceniu dajemy jej opaść praktycznie do dna, a następnie podnosimy i prowadzimy jakieś 20cm nad nim. Brania są nie tak agresywne jak przy łowieniu podpowierzchniowym, ale za to przynęta częściej znajduje się głęboko w pysku. W powolnym opadzie rybka ma więcej czasu aby małą przynętę połknąć.
Co do łowienia podczas nieaktywności - da się. Miałem nawet kilka incydentów, kiedy pogoda diametralnie z dnia na dzień się zmieniała. Jednego dnia nałowiłem się okrutnie, ale tradycyjnie spod powierzchni. Długo nie łowiłem bo ukrop był taki, że już o 8 rano nie dało się wystać po pas w wodzie bez koszulki. Następnego dnia w tym samym miejscu - zimno, pochmurno i wieje. Co robić? Gdzie szukać? Wtedy to właśnie obławiam głębsze partie, ale dalej musi to być przy gęstej roślinności. Przynęta ta sama tylko po zarzuceniu dajemy jej opaść praktycznie do dna, a następnie podnosimy i prowadzimy jakieś 20cm nad nim. Brania są nie tak agresywne jak przy łowieniu podpowierzchniowym, ale za to przynęta częściej znajduje się głęboko w pysku. W powolnym opadzie rybka ma więcej czasu aby małą przynętę połknąć.
Dodam jeszcze małe cykady - są extra!
Bardzo lubię łowić wzdręgi na spinning. Najwięcej radości daje mi posługiwanie się drobniutkimi obotówkami i maleńkimi woblerkami. Cieniutka żyłka i kopnięcie wzdręgi, jej agresywna walka. Super sprawa polecam.
Zasadniczo, to chyba (może oprócz minogów, ha,ha) wszystkie gatunki można z określoną skutecznością łowić na spinning. Ta skuteczność i zasadność jest płynna i zależy od okoliczności związanych z charakterystyką pobieranego pokarmu i aktywnością. O ile w łowieniu łososiowatych sztuczne przynęty są prawnym wymogiem, to np. jeśli chodzi o załóżmy suma, szczupaka, sandacza, okonia itd. nikt mi nie powie, że „najlepszą” metodą łowienia okazów tych ryb jest spinning. Spinning jest naszą zabawą i poprzeczką, którą sami sobie założyliśmy, aby łowienie ryb „uszlachetnić”. Łowienie ryb na sztuczne przynęty jest wyższą formą wędkarstwa, sztuką w sztuce i wyżej nad nią jest gołe i puste niebo. Jeszcze nic bardziej zrównującego szanse dwóch stron nie wymyślono…Podoba mi się ten artykuł, bo autor, oprócz „zawodniczych” spostrzeżeń jest skłonny do refleksji i „czuje” ten nieodparty czar zerwanych czterdziestek, żal po nich i szczerze się nad tym zastanawia…To pierwszy krok ku weryfikacji podejścia i poglądów, ha, ha. Skoro tak, to „mała” moja uwaga…Ludziom i rybom trzeba patrzeć na pysk. W pysku często zawarta jest prawda. W konstruowaniu przynęt wzdręgowych nie wolno zapominać o dominującej czesze w sposobie pobierania pokarmu przez te ryby i idącym w ślad za tym kształcie „facjaty”. Dlatego przygięcie haczyka w jigach do kąta 45 stopni przy założeniu wolnego horyzontalnego opadu czyni cuda w skuteczności zacięć…Poza tym sprawa barw fluo w tym konkretnym przypadku jest banalnie prosta i nic się nie wychyla poza ramy psychologii zwierząt. To zupełnie normalne.