Zwiększyć skuteczność
Wychodzi mi średnio 0,210-0,220 Więc jestem dość powolny hehe. Ale moim zdaniem nie oznacza to, że muszę brać kija o danej akcji podpasowanej danemu przedziałowi czasowemu Chociaż jest w tym sens!
Gratki @Maniek
Gratki @Maniek
ja mam w okolicach 0,16 ale coś ostatnio sandaczowych brań z opadu nie zacinam. heheh
Remik: |
ja mam w okolicach 0,16 ale coś ostatnio sandaczowych brań z opadu nie zacinam. heheh |
Wow to konkretnie. Ja za to często zacinam sandaczowe branka
Ogólnie to rzecz jasna zgadzam się z autorem tekstu w zdecydowanej większości poruszonych tematów. Można byłoby tu dodac jeszcze konfrontację z wędką pewne typy osobowości z psych. punktu widzenia - od choleryka po flegmatyka. Także uważam, że są niektóre metody i sytuacje, które wymuszają sposób dobrania sprzętu (także wędki) i nic tu nie pomoże ani brak refleksu, ani jego nadmiar...
Cykadass - chodziło mi bardziej o chłodną racjonalną analizę samego siebie jako wędkarza.
P.S. Ja mam 0.181 a łowię na lekko x-fastem - leży mi lepiej i celniej rzucam, podczas holu też lepiej mi siedzi. Ale mam też fasta (20-40g) i jestem na nim skuteczniejszy jednak ;-) Mniej pustych zacięć. Ciekawe co wymodze na kiju castingowym z multikiem?
P.S. Ja mam 0.181 a łowię na lekko x-fastem - leży mi lepiej i celniej rzucam, podczas holu też lepiej mi siedzi. Ale mam też fasta (20-40g) i jestem na nim skuteczniejszy jednak ;-) Mniej pustych zacięć. Ciekawe co wymodze na kiju castingowym z multikiem?
Jeszcze jedno: Remi jesteś naprawdę szybki!
mnie się wydaje ze aby zwiększyć skuteczność trzeba łowić w rybnej wodzie - takie jest moje zdanie na ten temat
Krótki kijek - plecionka i odpowiednio (jak najbardziej naturalnie) poprowadzić wabia - no oczywiście pozycja wędkującego i refleks - ale nie zawsze tak można niekiedy sprzęcik trzeba dobrać inny ale wówczas reszta pozostaje
I zapomniałbym - ja np nie zacinam w ogóle bolenia w bardzo szybkim prowadzeniu - okonia też gdy szybciej prowadzę wabik - klenia jak łupnie po kiju tak że chce wypaść z rąk , wiem że to trudne ale w takich momentach trzeba się opanować przeważnie nie wychodzi ( odruch ) ale jak już machnę kijem to tak leciutko. Sandacza staram się zaciąć najmocniej jak potrafię i wówczas staram się to zrobić jak najszybciej , najpierw tnę później myślę a i tak bywa szybszy - choć test myszką wyszedł mi poniżej 200 najlepszy 0.183
Odnośnie prowadzenia poszczególnych wabiów może kiedyś też skrobnę jakiś artykulik ;-) Bo tutaj jest bardzo wiele do powiedzenia.
P.S. Ja też nie zacinam okoni i bolków, a kleni na spinning... hmmm... chyba się nie da. Tzn. jak sam się nie zatnie to nic z tego. Ich pobicia są jak pstryknięca - dotykają przynęty i zanim \"odruch\" (zacinanie) zadziała, to klenia już dawno nie ma. Zacinanie klenia, to raczej docinanie i ma mieisce najczęściej jak kleń już \"siedzi\". No chyba że tylko \"moje\" klenie są takie szybkie, albo są tacy szybcy spinningiści.
P.S. Ja też nie zacinam okoni i bolków, a kleni na spinning... hmmm... chyba się nie da. Tzn. jak sam się nie zatnie to nic z tego. Ich pobicia są jak pstryknięca - dotykają przynęty i zanim \"odruch\" (zacinanie) zadziała, to klenia już dawno nie ma. Zacinanie klenia, to raczej docinanie i ma mieisce najczęściej jak kleń już \"siedzi\". No chyba że tylko \"moje\" klenie są takie szybkie, albo są tacy szybcy spinningiści.
Maniek właśnie coś takiego miałem na myśli może źle to ująłem - całkowicie masz rację - ta ryba potrafi takim ekspresem łupnąć że naprawdę nie da się zaciąć - Ja np do kleniowych wobków zakładam miękkie kotwiczki to przez Odrę i jej kamieniste przelewy , mniej tracę przynęt - i pamiętam świetnie lipcową niedzielę gdy trafiliśmy z synem na klonki waliły tak energicznie że w połowie woblerów miałem zdemolowane kotwiczki - gryzły wtedy same takie 50taczki i większe o żeśmy w ten dzień ich trochę przerzucili a ile naspadało zaraz po walnięciu , bynajmniej mi - na następny łykend miałem w połowie wobków już mocniejsze kotwiczki ale klenie już tak wtedy nie gryzły. Do tego dnia zdarzało mi się że niekiedy kleń odgiął mi kotwiczki ale w tamten dzień waliły takie kabanki i tak energicznie że mimo na luźno wyregulowanego hamulca i 18 żyłeczce z kotwiczek porobiły mi igły - wystarczyło im tylko snużka odpowiednio poprowadzić od napływu na szczycie główki i co najciekawsze nie było ich widać a były prawie na każdej główce syn wtedy miał chyba 12 ja pamiętam że przeżuciłem ich w tedy 8 ale za to moje były przeważnie większe - tyle wniosków co w ten dzień pozwoliły nam wyciągnąć to sam się nie spodziewałem że będę tą rybę poznawał właśnie od strony takiego temperamentu
Ja kiedyś miałem jedno przeciągnięcie wirkowego "black fury" kiedy uderzył kleń (a chyba raczej kilka po kolie) 6 (słownie sześć) razy i żaden się nei zapiał... Za jednym przeciągnięciem 6 brań. Uderzały od dołu i dopiero jak zacząłem rzucać wobkami, to się zaczęły zapinać.
Dziś zrobiłem sobie ponownie test 0,184