Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Grupy

Bloto zamiast wody! Wędkarskie ekstrema.


offline
ADMIN 2010-11-18 23:31

Użytkownik
Użytkownik
Posty:
wobler129:

Co za świat ktoś mi w przód wjechał cofając. Dobrze przynajmniej, że sprawiedliwy gość, sam się zgłosił.



Franek1985

To nie świat jest zły, tylko ludzie są ... . Samo życie. Ja dzisiaj miałem pływać flota po jeziorku na którym zawitał i @Smaczek z tego co mi wiadomo i dupa, praca uziemiła mnie na amen.



Franek1985

Pada, błoto, ale co tam nie omieszkałem zawitać na starowince z powodu poziomu Oderki. łowie dwie miarowe kaczki spinam trzecią , a na dowidzenia po paru sekundach holu tracę przyzwoity egzemplarz.



Wracam do auta cofam i stoje w miejscu mimo ze zaparkowałem prawie na płaskim terenie z minimalnym spadkiem, szybko myśle lekko w dół i z rozpędu, noooo to pies pogrzebany wkopałem sie na amen. biegam szukam szczescie ze nie byłem sam a akurat dzisiaj cieżarówka wysypała niedaleko grys żeby podsypać umocnienie na wale w elektrowni bierzemy koc i nosimy go na pagórek, staramy sie usypać pseudo chodnik , raz drugi no i jest coś wyszło zapinam jedyne łapie kamyczki i rura wskakuje na wał. Uffffff wysiadam z auta i niechcacy tracam łokciem guzik od zamykania drzwi a ze jest centralny zamek zamknełem sobie auto. Mówie ja pier...

szczęscie że ze 2 centymetry szybu uchylone, załatwiłem drut i po paru minutach włamałem sie do swojego auta.



I tak mi właśnie minoł dzień, nie ma jak to wędkarstwo człowiek się nie nudzi "haha".



pawelekk

To i ja coś napisze...

Niedziela, jedziemy na patrol Społecznej Straży Rybackiej. Zjeżdżamy z wału, mówie do kumpla - nie jedź tam, bo klapniemy" Usłyszałem - Nie klapniemy...

Kur.....siedliśmy....w tył, do przodu, pchamy, powoli wychodzi z glajska ale do czasu...

Ujeb....w błocie po pachy daje sobie spokój. telefon do znajomego. Przyjeżdża swoją terenówką. Jego też pchamy...Znowu błoto na pysku i w kieszeniach. Przyjeżdża ciągnik, jego już nie mam siły pchać. I na szczęście nie musze...



I żeby tego było mało, przeoczyłem "dwa oblicza survivalu" na discovery. Ale sie wtedy wkur.... Dobrze że wędki nie miałem bo pewnie był ją zdeptał przez przypadek



frajter

Nio to jest nie miłe nad wodą , ile to ja już przeżyłem takich eskapad kiedyś po ciemku jak utopiliśmy się z kolesiem jego maluszkiem w kałuży , to po prostu wynieśliśmy go powoli po trochę z tego błota , skóra na dłoniach aż mi popękała w tamtym roku lecimy z Henrym na bielinek , jesteśmy późnym wieczorem , robią drogę do nowej odkrywki, tak się zakopujemy jego polówką że wisimy na belkach , na niedomiar przychodzi potężna burza , zastaje nas noc i 2 burze , a my na tym wale jak antenka, zero drzew dopiero po niemieckim brzegu , z jednej strony odra z 2giej 1000 hektarowy zbiornik , trochę cykamy , ale jakoś żaden piorun nie przywala w nas , w nocy po burzach próbujemy podlewarować samochów pod spód kamienie i wydobywamy go o długość auta ale znów zawisa na belce przedniej. mamy dość lewarek od piachu robi kaput. , przychodzi ranek idziemy pomachać , a później idę do wioski po pomoc , ciągnik krzyczy sobie 100wkę , zlewam go idę pod sklep , zagaduję piwkujących chłopaków , za flaszkę idą nam na pomoc , wydobywamy auto w południe cofamy się , rozbijamy namiot i machamy łącznie z następnym dniem do bólu ramion a z takich wypraw podziwiam Dawida że w tym roku wbił się busem w jeden odcinek oderki , chłopaki wiedzą gdzie i kiedy, jak by w nocy popadało , już byśmy tam zostali



jaco

Ha skąd ja to znam. Na tej drodze też się wbiłem swoją maszyną w ten piach, tyle że 3 lata temu Noc się zbliża żona w ciąży....kur.... co robić??? Fadromę ze żwirowni załatwiłem Wał sobie przestawiła ,podczepili mnie do niej i co?? myślałem że już po samochodzie To bydle ma taką siłę prawie mi samochód na pół rozerwał, zaorał moim autem kawał terenu



kubamajorek

heheheh.dobre.

ja kiedyś siedzę na rybach i słyszę jak jęczy silnik.wyje okrutnie.idę zobaczyć.koleś z laską na amorki przyjechali i się zakopali.no to sobie myślę pomogę a co no i go wypchnąłem a jak załapał grunt to dostałem taką bryłą błota w ryj że się mało nie wywróciłem koleś po prostu odjechał nic nie mówiąc bo nawet nie wysiadł.a ja stałem taki cały w glucie jak ten kołek.hehehe.



invader96

Słuchajcie panowie pytanie do wszystkich. Czy ktoś oglądał na Discovery Chanel we wtorek ( 9 listopada) drugi odcinek Rzecznych Potworów? Akurat miałem włączone na tym kanale i przykimałem trochę i oczywiście nie obejrzałem tego odcinka. Mam pytanko takie , o jakiej rybce tym razem było?





frajter

Remik przenieś tych parę postów do nowego wątku - np wędkarska ekstrema czy opowieści , już wiem że coś wymyślisz , będzie co powspominać , wywrotki na łajbach , walki błotne i inne przeżycia efektów specjalnych



Franek1985

My, Ryby , Woda , Pasja ... Kocham ten sport
offline
Dawid P. 2010-11-19 10:47

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 786
No to i ja napiszę parę zabawnych-mało histerii:

1. Wyjazd na Bielinek w tamtym roku impreza zapięta na ostatni guzik ja Fajter i Słodki wyjazd na 3 dni bus łajba na przyczepie tona piwa i piknie jak ta lala, piątek godzina 19, 20 km do Bielinka i jep piznął blok w silniku w czasie jazdy wszystko umarło samochód ryby imprezka, i do tego jak to na Bielinku wielka burza i nawałnica, laweta i do domu, ale piwo wyczochraliśmy dla zabicia bulu.

2. Na obczyźnie Fajter ja i Remik, piekne jezioro na mapie przedstawia niesłychane perspektywy na ciężkie lochy, idziemy a jeziora nie ma lasy krzaki bagna wilki jakieś tubylcy się z nas śmieją, wyprawa jak na discowery szkoła przetrwania po chyba 2 godzinach wyłania się w lesie "jezioro", ku....skie bagno z wodą na 20 cm nawet żab tam nie było nazywało się hiujarwi czyli ...jezioro łosia.

Wiele by opowiadać mniejszych czy większych wpadek, ale to chyba jeden z elementów tego co robimy dający potem mnóstwo wspomnień z których się potem śmiejemy.
offline
Łukasz C. 2010-11-19 11:21

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 271
Jakiś miesiąc temu wybraliśmy się z Derem na Odre ( Pomorsko) . Bylo to jakies 2 dni po zejściu dużej wody. Do Odry trzeba przejechać przez Łąkę. Błota full - wszystko nasiąknięte jak gąbka, ale co jedziemy . Jeep, napęd na 4 koła - damy rade. Przejechaliśmy jakies 50 m i stoimy w błotku. Dero wysiadł i jakoś przepchał aż do Odry. Kilka godzin łowienia - oczywiście bez ryby . Mówie wracamy bo już 16 a z przejazem może być rożnie. Wybieram inną drogę ( chciałem być sprytny) ale się nie udało . Była jeszcze gorsza od tamtej. Ale co rozpęd do 60km/h. i przez te dziury z błotem . Jedna dziura, druga ,trzecia ( auto coraz wolniej) ale ja pełny gaz czwarta dzura i STOP. SIedzimy dobrze tylną osią. Próbujemy pod kołą jakies cegły podstawiac, krzaki kołki - ale nic to nie daje. Dobra decyzja zapadła idziemy po traktor jakiś na wioske. Najpierw u pobliskiego gospodarza ale co- poszedł po krowy a żona nie pojedzie traktorem. 2 opcja idziemy po leśniczego jakiies 1,5 km - ale co leśniczy lekko na bani .3 opcja do wioski 4 km z buta cali w błocie w woderach itd. 1 gospodarz gdzie oczywiście ....???? - poszedł po krowy. Spotykamy kolesia który wie kto ma ciągnik . Poszedł po kolesia ale koleś nawalony jak stodoła - ale pojedzie ! no to dawaj odpalił ursusa z 45 roku i we trzech na łąke po auto. Gościu leci środkiem ulicy ale co tam damy rade. Jakoś dojechaliśmy choć myśleliśmy ze ursus się rozsypie. Podjechał podczepił i udało się. Zaczyna się robić ciemno , wracamy do domu. Auto waży jakieś 5 kg więcej od błota. Żona mało nie kończy zawałem jak zobaczyła. Na myjni szorowali pełna godzinę!!
offline
Paweł 2010-11-19 13:27

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 290
hehehehehe, to dobre
offline
Adam D. 2010-11-19 19:01

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1750
Nio Hiunjarvi pozostanie już w mojej pamięci na zawsze nawet cierniki nie miały szansy tam przezimować

Jak już mamy takie opowieści do dodam znów coś od siebie , będą już z 4 lata październik , po pracy siadam na motorek i gnam na Pomorsko , motorek zostawiam na swoim brzegu i ładuję się na prom i na 2gą stronę , Znajomy dziadek na promie pytam się do której pływacie do ciemka ??? pada odpowiedź do ciemka ( określenie względne )i jeszcze dziadek mnie prosi że jak bym złowił jakiegoś szczupaka to żeby mu wziąść dla wnuka, jednego , znam go kupę lat sympatyczny jest , więc i mam rybę dla niego idę pod prąd w tak zwane chabazie a że sandałków tam nie spotykam ładuję aż za kolejówkę to gdzieś 4 km od promu po bagnach piachu i dzikich krzaczorach , gdy wracam już na prom z daleka słyszę zgrzyty jego , nawet ktoś bardzo głośno krzyczy " wędkarz " !!!!!! nawet się nie domyśliłem że to do mnie że prom już zapięty łańcuchami na noc a dziadek specjalnie został żeby mnie przewieź łódką , czekał chwilę i sobie pomyślał że przeszedłem kolejowym mostem więc się zawinął gdy odchodził i zapinał łódkę znów usłyszałem głos " wędkarz " ale nie skumałem i spokojnie idę sobie dalej przychodzę do promu patrzę, żywej duszy nie ma - krzyknąłem hej tam na promie , ale odpowiedziało mi tylko echo , nalałem sobie herbatki i dalej macham poczekałem z pół godziny i zawinąłem się na kolejówkę , , gdy byłem już daleko widziałem jak jakiś motorek podjechał do promu poczekał chwilkę i odjechał ,to dziadek wysłał syna żeby sprawdził i ewentualnie przewiózł mnie, jestem już na kolejówce idę na drugą stronę w miejscach gdzie nie ma blach świecę sobie telefonem bo panują już egipskie ciemności , gdy przechodzę na 2 gą stronę zschodzę z podkładów i idę ścieżką ale co chwila się potykam , telefon na wyczerpaniu idę znów na podkłady lepiej się idzie i to był mój pech włażę na jakąś dechę z gwoździem , po wyswobodzeniu idę dalej z każdym krokiem coraz gorzej , dzwonię do syna żeby przyjechał motorkiem po mnie ale nie ma paliwa po kolegę , wyjechał , po 2 go w pracy , miałem sobie skrócić drogę i iść łąkami ale w tej sytuacji wolę się doczłapać do drogi , gdy na nią wychodzę jedzie samochód macham jak kuśtyczka gość tylko zwalnia i daje długimi po oczach , za nim następny też się nie zatrzymuje na widok koślałego gościa ubranego jak komandos i z wędkami , dochodzę z wielkim trudem do lasek , dalej po wale do promu , przy promie jestem 23.30 , dopijam resztę herbaty , pakuję się i do domu , w domu już całkiem nie mogę chodzić , ale szybko się wykaraskałem z tego i za parę dni znów nad oderką jestem
offline
Dawid P. 2010-11-19 21:27

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 786
No to jak jesteśmy przy powrotach, w starych czasach gdy przemieszczałem się głównie pks i pkp pojechałem z kolesiem do pomorska z całym majdanem spławikowym (druga strona odry odemnie) wędkowanie strzeliło jak z bicza trzeba się zbierać ostatni pociąg coś koło godziny 17, ładujemy do stacji jakieś 3 kilosy wyjechani jak szmaciarze docieramy na miejsce i... pnadjeżdża pociąg daje po trąbce i niezatrzymując się pędzi radośnie dalej. No i co pozostało but do Zielonej Góry przez mosty tory lasy i pola, 5 bitych godzin marszu z całym majdanem spławikowym, dlatego już nie łowię na spławik
offline
Maciej J. 2010-11-19 21:31

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 3456
Ale akcja. Dziś widziałem bilbord tego, który wjechał mi w przód auta Startuje na radnego
offline
kubamajorek 2010-11-19 22:08

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1100
każdemu się może zdarzyć.nawet radnemu.

15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.18 s