Zaśmiecone wody
Prawie zawsze będąc nad wodą coś zakłóca mój kontakt z przyrodą. Mówię "coś", lecz bynajmniej nie mam na myśli czegoś abstrakcyjnego czy nieokreślonego. W większości przypadków "tym czymś" jest leżąca w moim pobliżu butelka po piwie, opakowanie po chipsach, puszka po coli itd... Lista rzeczy, których miejsce jest w koszu na śmieci, a nie w jeziorze mogłaby być naprawdę długa.
Zastanawiam się czy dla ludzi zaśmiecających przyrodę większym problemem jest ich lenistwo... czy może własna głupota i niewiedza?
Zastanawiam się czy dla ludzi zaśmiecających przyrodę większym problemem jest ich lenistwo... czy może własna głupota i niewiedza?
Widzisz Karolino, niestety śmiecą i to bardzo dużo wędkarze. To jest bardzo wstydliwe dla mnie i dla wielu moich kolegów. Nad wodą lub te w niej jest wszystko i nigdy nie mogę zrozumieć skąd bierze się taka ignorancja naszych kolegów „po kiju”.
Na jeziorku nad którym często łowię zrobiłem wiosną kilka fotek – widok tragiczny. Takie fotografie przesłałem wraz z listem do Urzędu Miasta do kilku organizacji społecznych dbających (przynajmniej w statucie) o ochronę środowiska. I wiesz co.... nikt mi nawet nie odpisał. Wstyd.
W tym roku będę chciał wspólnie z kilkoma wędkarzami zorganizować sprzątanie kilku warszawskich jeziorek. Specjalnie na przekór „poważnym instytucjom” poprosimy ich jedynie o wywózkę śmieci. Spodziewam się jednak, że wywozić nieczystości tez będziemy sami.
Może nawet pod ich siedziby
Na jeziorku nad którym często łowię zrobiłem wiosną kilka fotek – widok tragiczny. Takie fotografie przesłałem wraz z listem do Urzędu Miasta do kilku organizacji społecznych dbających (przynajmniej w statucie) o ochronę środowiska. I wiesz co.... nikt mi nawet nie odpisał. Wstyd.
W tym roku będę chciał wspólnie z kilkoma wędkarzami zorganizować sprzątanie kilku warszawskich jeziorek. Specjalnie na przekór „poważnym instytucjom” poprosimy ich jedynie o wywózkę śmieci. Spodziewam się jednak, że wywozić nieczystości tez będziemy sami.
Może nawet pod ich siedziby
"Sprzątanie świata" się kręci, więc czemu nie spróbować sprzątania naszych codziennych łowisk?
Mówiąc bardzo ostatnio popularnym sloganem, JESTEM NA TAK!
Mówiąc bardzo ostatnio popularnym sloganem, JESTEM NA TAK!
Z tzw. "śmieciarzami" nad wodą walczę już parę ładnych lat. Muszę przyznać, że nie jest to wcale prosta sprawa. Często są to ludzie uparci i konsekwentni w swoim bezsensownym postępowaniu. Na kulturalne uwagi odpowiadają nierzadko wulgaryzmami, czasem nawet groźbami.
Myślę jednak, że ci, którym zależy na ochronie środowiska, nie powinni się łatwo poddawać i dalej upominać niszczycieli przyrody. Najważniejsza jest świadomość, reszta przyjdzie sama.
Myślę jednak, że ci, którym zależy na ochronie środowiska, nie powinni się łatwo poddawać i dalej upominać niszczycieli przyrody. Najważniejsza jest świadomość, reszta przyjdzie sama.
Z czystością u nas nie jest najlepiej. Myślę, że problem ten jest bardziej globalny niż nam się wydaje.
Niezwykle mocno utkwił mi w pamięci pewnien epizod przyczytany kiedyś w książce podróżniczej. Rzecz działa się w dżungli, w Ameryce Środkowej. Okazało się, że na tym terenie zagrożony wyginięciem jest jeden z endemitycznych ptaków. Zagrożenie to wynikło z prozaicznej na pozór rzeczy. Otóż turyści pijący coca-colę zostawiają setki porozrzucanych czerwonych nakrętek. Ptak lubuje się natomiast w pewnym owocu, który z daleka wygląda identycznie jak nakrętka od coca-coli... Przez pierwszych parę dni nic się nie dzieje. Jednak zwierzę nie jest w stanie strawić tak wielkiego kawałka plastiku. Dramaturgia polega na tym, że ptaki umierają po tym jak nakrętka rozerwie im wnętrzności i z powrotem wydostaje się na zewnątrz, gdzie staje się smakowitym kąskiem dla następnej ofiary.
Podobnych przykładów jest więcej.
Jak widać skutki bezmyślności i ignorancji mogą przekraczać wszelkie nasze domysły.
Niezwykle mocno utkwił mi w pamięci pewnien epizod przyczytany kiedyś w książce podróżniczej. Rzecz działa się w dżungli, w Ameryce Środkowej. Okazało się, że na tym terenie zagrożony wyginięciem jest jeden z endemitycznych ptaków. Zagrożenie to wynikło z prozaicznej na pozór rzeczy. Otóż turyści pijący coca-colę zostawiają setki porozrzucanych czerwonych nakrętek. Ptak lubuje się natomiast w pewnym owocu, który z daleka wygląda identycznie jak nakrętka od coca-coli... Przez pierwszych parę dni nic się nie dzieje. Jednak zwierzę nie jest w stanie strawić tak wielkiego kawałka plastiku. Dramaturgia polega na tym, że ptaki umierają po tym jak nakrętka rozerwie im wnętrzności i z powrotem wydostaje się na zewnątrz, gdzie staje się smakowitym kąskiem dla następnej ofiary.
Podobnych przykładów jest więcej.
Jak widać skutki bezmyślności i ignorancji mogą przekraczać wszelkie nasze domysły.