wielka woda
Cześć,
w tym roku mam wielkiego pecha nie połowiełem jeszcze na Wiśle bo ciągle płynie wielka woda. Czy macie jakieś sposoby jak spinningować w takich warunkach. Co radzicie.
w tym roku mam wielkiego pecha nie połowiełem jeszcze na Wiśle bo ciągle płynie wielka woda. Czy macie jakieś sposoby jak spinningować w takich warunkach. Co radzicie.
Moja rada - spinninguj gdzie indziej.
U mnie jest to samo, więc nad Wisłę się nawet nie wybieram póki co.
U mnie jest to samo, więc nad Wisłę się nawet nie wybieram póki co.
Też tak uważam - na wielkiej wodzie owszem idzie połowić , zwłaszcza bolenie lubią jak idzie do góry , klenie też uwielbiają jak wymywa robactwo i inne przysmaki. Ale jak każda wielka woda na wielkiej rzece jest nieczytelna i ryba przeważnie jest pod brzegiem ale to męczarnia ją łowić , rwie się na maxa a i ryby mają wówczas chimery mogą brać ale nie muszą . Ja też umykam wówczas gdzie indziej na jakieś mniejsze ciurki , a wielka woda zapowiada się jeszcze długo , bynajmniej u mnie
mam nadzieję że na zlot woda będzie ok a i później będzie można stosownie przyłożyć się do naszej Wisły - avid aż się telepie w szafie żeby dać w mordę jakiemuś sandokanowi
U mnie wielka woda i duże ryby. Latem ciężej znaleźć większą sztukę na mojej rzece - chociaż w tym roku popróbuję, znam głębokie rynny.
Teraz w zasadzie wszystkie brania mam na spokojnej wodzie - nie koniecznie wzdłuż brzegów, niekiedy tworzą się takie spokojne obszary na 1/3 długości rzeki i tam także ryby stoją.
A gdy choć trochę poznamy się na miejscówce to wiemy +/- kiedy ryby zaczynają żerować - nie boją się wtedy nawet najszybszego nurtu. Ostatnio złowiłem 3ryby pod wieczór (szczupaki każdy >70cm) - około 18:00 albo i po i 2 z bardzo szybkiego nurtu na gumy na główkach 8g. Jeden wziął na 5g cykadę na granicy szybkiego i wolnego nurtu. Zdecydowanie bardziej wolę łowić pod prąd, opad jest przesadnie długi nawet na główce 8g w 7cm smukłym ripperze (dziś jeden szczupak rozgiął mi Mustada na takim 7cm ripperku). Takim zachowaniem naśladuję rybkę, którą coś wypłoszyło z kryjówki i walczy z nurtem. Nawet stojąc nią w miejscu ogonek pracuje, korpus lusterkuje. Opad trwa około 6sekund na 2-2,5m wodzie. W czasie tak długiego opadu dobrze jest lekko zagrać przynętą w miejscu, błysnąć itp. - nawet gumą się da. Brania bardzo agresywne (wiadomo napięty zestaw i nagły mocny, zdecydowany atak). Ale to wszystko w sytuacji żerowania ryb.
Gdy łowię w "dziwnych" godzinach to staram się obławiać wolniejsze miejscówki. Dziś eksperymentowałem, sprawdzałem czy ryby stoją w szybkich rynnach i chociaż podskubują - niestety nie, jedyne brania miałem na granicy szybkiego nurtu i spokojnej wody - w tym brania dzisiejszych 2 ładnych szczupaków.
ps najlepiej i najpewniej samemu wypracować swoją technikę. Łódź znacznie ułatwia rozpoznanie wody i ogólne łowienie. Pozdrawiam
Teraz w zasadzie wszystkie brania mam na spokojnej wodzie - nie koniecznie wzdłuż brzegów, niekiedy tworzą się takie spokojne obszary na 1/3 długości rzeki i tam także ryby stoją.
A gdy choć trochę poznamy się na miejscówce to wiemy +/- kiedy ryby zaczynają żerować - nie boją się wtedy nawet najszybszego nurtu. Ostatnio złowiłem 3ryby pod wieczór (szczupaki każdy >70cm) - około 18:00 albo i po i 2 z bardzo szybkiego nurtu na gumy na główkach 8g. Jeden wziął na 5g cykadę na granicy szybkiego i wolnego nurtu. Zdecydowanie bardziej wolę łowić pod prąd, opad jest przesadnie długi nawet na główce 8g w 7cm smukłym ripperze (dziś jeden szczupak rozgiął mi Mustada na takim 7cm ripperku). Takim zachowaniem naśladuję rybkę, którą coś wypłoszyło z kryjówki i walczy z nurtem. Nawet stojąc nią w miejscu ogonek pracuje, korpus lusterkuje. Opad trwa około 6sekund na 2-2,5m wodzie. W czasie tak długiego opadu dobrze jest lekko zagrać przynętą w miejscu, błysnąć itp. - nawet gumą się da. Brania bardzo agresywne (wiadomo napięty zestaw i nagły mocny, zdecydowany atak). Ale to wszystko w sytuacji żerowania ryb.
Gdy łowię w "dziwnych" godzinach to staram się obławiać wolniejsze miejscówki. Dziś eksperymentowałem, sprawdzałem czy ryby stoją w szybkich rynnach i chociaż podskubują - niestety nie, jedyne brania miałem na granicy szybkiego nurtu i spokojnej wody - w tym brania dzisiejszych 2 ładnych szczupaków.
ps najlepiej i najpewniej samemu wypracować swoją technikę. Łódź znacznie ułatwia rozpoznanie wody i ogólne łowienie. Pozdrawiam
Maciek - fajnie że napisałeś swoje przemyślenia co do wielkiej wody - ale z tego co się orientuję to na tej twojej rzeczce woda dopiero zaczyna płynąć jak jest trochę wyższa, nie ma to zupełnie porównania do wielkich rzek nizinnych. Spróbuj zakotwiczyć tą swoją łódkę teraz między główkami na odrze a o płynięciu pod prąd to teraz silnik musi być z 10 koników mocy dla porównania w Cigacicach przepływ wody jest trzy razy szybszy od stanów średnich. Fakt na wszystkich ciekach są różne stany wody ale na każdej rzece woda płynie z inną szybkością a duże rzeki będą jeszcze bardziej zróżnicowane , właśnie na wysokiej wodzie radziłbym łowić po takich ciekach jak ta twoja rzeczka , chodź i ona im dalej od Ciebie zbiera dopływy i robi się bardziej większa i z większym przepływem wody . No jasne można kombinować i szukać ryby na dużej wodzie na dużych rzekach ale jak chcemy coś połowić - to na innych wodach
No pewnie, nie kwestionuję, że tak jest na Odrze, Wiśle Pozdrowienia
Dziś załamanie sięgnęło juz granic mojej wytrzymałości. Idzie woda powodziowa, leje deszcz a ja nie mam gdzie łowić.
Byłem dzisiaj na bezwędkowym zwiadzie nad Odrą. Kolejny raz rzeka mnie zszokowała. Chyba zapomnę o czerwcowycyh sandaczach w tym roku
ja jeszcze tylko czekam aż niemieccy obywatele otworzą tamy, pozamiata mi kolejna rzekę i zostaną tylko dwie trzy opcje na wedkowanie.
Z tą wodą jest tak, wg mnie. Na dużych rzekach przed samym przyborem ryby zaczynają intensywnie żerować(o ile nie popsują im apetytu niespodzianki w postaci np. gwałtownych skoków ciśnienia, albo raptownego ochłodzenia…). Trwa to dwa, nieraz trzy dni. W momencie, gdy woda zaczyna wyrażnie iść w górę ( widać to np. po powoli zwiększającej się ilości płynącego syfu na powierzchni itp.) kończy się spinningowe eldorado. Ryby w tym czasie zmieniają stanowiska i szykują się do przetrwania trudnych chwil, a w czasie przemieszczania się nie żerują(to moja hipoteza). Skąd ryby wiedzą wcześniej o powodzi? Następna moja hipoteza. Prąd rzeki to mokry wiatr. On niesie wskazówki. Tak jak wilk zwietrzy krew z kilkunastu kilometrów, tak i ryby czują swoimi nosami zmieniającą się biochemię wody. A węgorz np. ma „czulszy’ nos od wilka kilkaset razy…My tego nie widzimy i nie czujemy, co zwierzęta, a one reagują na zmiany zawsze ze sporym wyprzedzeniem. Okres dużej wody to przeważnie „bezrybie”, ale i tutaj są wyjątki…Wszystko zależy od czasu. W przedłużającej się dużej wodzie zdarza się żerowanie. Jednak z wędkarskiego punktu patrzenia to beznadziejna i „niebezpieczna” okoliczność. Najlepsze wyniki są w okresie, gdy wyrażnie zaznacza się główny nurt rzeki i powróciła ona już do swego koryta, nowego, lub pierwotnego. Woda powoli opada, klaruje się…Najpierw zaczynają ostro żerować ryby „węchowce”(węgorze, sumy, leszcze itd.), a dopiero, gdy woda osiągnie odpowiedni stopień klarowności, do ataku ruszają wygłodniałe „wzrokowce”. Szczupak jest w tej kolejce zwykle ostatni i ma największą korzyść, bo „pożera nażarte” już ryby (dwa w jednym). Chociaż i on lubi ciasteczko w postaci dżdżownicy – taki „podwieczorek” przed kolacją. W tym czasie najlepszymi są przynęty imitujące to, co niesie jeszcze woda, albo to, co zalega na dnie, albo zostało z niego wypłukane.
Jeśli chodzi o rzeki średnie i małe, to wszystko tak samo wygląda, różni je tylko skala…I wielkości, i czasu. Wszystkie procesy zachodzą w krótszym czasie, bo jest mniej wody – mniejsza rzeka i mniejsze dorzecze, a więc i przybór i opad następuje szybciej. Kiedy ja już łowię sobie w najlepsze np. na Kwisie, to nad Odrą ludzie dopiero co zeszli z kominów…
Jeśli chodzi o rzeki średnie i małe, to wszystko tak samo wygląda, różni je tylko skala…I wielkości, i czasu. Wszystkie procesy zachodzą w krótszym czasie, bo jest mniej wody – mniejsza rzeka i mniejsze dorzecze, a więc i przybór i opad następuje szybciej. Kiedy ja już łowię sobie w najlepsze np. na Kwisie, to nad Odrą ludzie dopiero co zeszli z kominów…
fakt.sam doświadczyłem w zeszłym sezonie coś takiego.festiwal szczupaka.wspaniała ilość brań.właściwie na każdej główce i w każdym miejscu.nie mogłem sobie tego wytłumaczyć.co się stało że ryby miały taką chcice odpowiedź przyszła za dwa dni.nastąpił ogromny przyrost wody.było to we wrześniu.a teraz jak patrzę na Odrę to się boję.i nie boję się o to że nie będę mógł na niej wędkować tylko o to że może być kolejna niebezpieczna powódź.i znowu straty.
Katastrofa na całego. Miałem polować na klenie była wielka woda, potem miały być bolenia - zalało mi ostrogi. Teraz sam nie wiem czy sandacze tez nie przekreśli powodziówka.
Zgadza się. Puszka kukurydzy = dwa karpie. Taki był przelicznik w sierpniu i wrześniu 97 na Odrze. Jednak, gdy przypomnę sobie te KOMARY, to zaraz kończę wspomnienia, bo ciarki mnie przechodzą...