Cykada Rattlin
Ta cykada rzeczywiście miała służyć głównie do połowu boleni, ale jak to zwykle bywa z przynętami - lepiej, bezpieczniej, rozsądniej jest nie “przyczepiać” do nich żadnego określonego gatunku ryby. Można tylko “zalecać” łowienie jakąś określoną przynętą w pewnych, określonych warunkach. Do tego dochodzi pewna metoda, pewne kolory, pewne pory itd. , no i robi się młyn… Jedynym lekarstwem na podobne dylematy jest praktyka i tylko ona podsuwa właściwe rozwiązania. Cykada Rattlin z “TŁUCZENIEM” ma wspólną jedną i wąską cechę - ryby w nią “TŁUKĄ”. Sandacze, okonie, sumy, no i bolenie… Bardziej wszechstronnie wędkarsko wyedukowani wiedzą o trociach, łososiach, głowacicach, belonach i zapewne itp. Waga ogranicza zakres, dobrze byłoby mieć cykady o takim kształcie i równie wielu otworach do podczepiania agrafki w różnych gramaturach i kolorach. Ja np. mam i wiem…
Jeśli chodzi o “grzechoczący” korpus, to także nie ma problemu. Wystarczy zatopić w nim metalową obustronnie zaślepioną rurkę z kulkami. Tu trzeba uważać, aby nie przesadzić z natężeniem różnych dźwięków. Korpus grzechocze, listek cykady szeleści, kotwice brzęczą… Środowisko wodne to nie dyskoteka, ha, ha… Wystraszone ryby mogą wiać, gdzie pieprz rośnie.
Jeśli chodzi o “grzechoczący” korpus, to także nie ma problemu. Wystarczy zatopić w nim metalową obustronnie zaślepioną rurkę z kulkami. Tu trzeba uważać, aby nie przesadzić z natężeniem różnych dźwięków. Korpus grzechocze, listek cykady szeleści, kotwice brzęczą… Środowisko wodne to nie dyskoteka, ha, ha… Wystraszone ryby mogą wiać, gdzie pieprz rośnie.