Przebłyszczenie?
Witam Panie Sławku. Niekiedy w Pana wypowiedziach pojawia się słowo "przebłyszczenie". Mogę się tylko domyślać co to mniej więcej znaczy. Może Pan powiedzieć coś więcej na ten temat?
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Witam. To temat bardzo kontrowersyjny, przynajmniej w pewnych gronach. „Tam” także posiada tyle samo zwolenników, jak i przeciwników. Jeśli chodzi o mnie, to sprawa jest jasna, jak słońce i nie mam w tej kwestii żadnych, choćby najmniejszych, wątpliwości. Nigdy nie podpieram się w swoich rozważaniach i stwierdzeniach jakimiś autorytetami – czy to naukowymi, czy wędkarskimi…Wszystko, co mówię lub piszę jest moim prywatnym zdaniem i wynika z subiektywnych odczuć idących w parze z wieloma latami doświadczeń i obserwacji.
Zwierzęta pasjonują mnie od chwili, gdy otworzyłem oczy i ciągle wśród nich żyję, podziwiam je i szanuję. Nie potrafię normalnie funkcjonować, gdy nie mam w pobliżu jakiegoś „zwierzaka”, rozumiesz @Wobler129 ? Do zwierząt podchodzę jednak w sposób bardzo naturalny, trochę związany z filozofią indiańską tzn., że traktując je z szacunkiem nie zapominam, że są częścią Natury, w której każdy organizm ma swoje miejsce i spełnia pewną rolę.
„Przebłyszczenie” to dłuższy temat i mam niedokończony art. pod tym tytułem. Ciągle brakuje czasu. Miała to być jedna z części „Mitologii”. Moim zdaniem, jednego możesz być @Wobler129 pewien – uznanie faktu „przebłyszczenia” nie jest na rękę producentom przynęt wędkarskich, ha, ha…
Zwierzęta pasjonują mnie od chwili, gdy otworzyłem oczy i ciągle wśród nich żyję, podziwiam je i szanuję. Nie potrafię normalnie funkcjonować, gdy nie mam w pobliżu jakiegoś „zwierzaka”, rozumiesz @Wobler129 ? Do zwierząt podchodzę jednak w sposób bardzo naturalny, trochę związany z filozofią indiańską tzn., że traktując je z szacunkiem nie zapominam, że są częścią Natury, w której każdy organizm ma swoje miejsce i spełnia pewną rolę.
„Przebłyszczenie” to dłuższy temat i mam niedokończony art. pod tym tytułem. Ciągle brakuje czasu. Miała to być jedna z części „Mitologii”. Moim zdaniem, jednego możesz być @Wobler129 pewien – uznanie faktu „przebłyszczenia” nie jest na rękę producentom przynęt wędkarskich, ha, ha…
No i nadal do końca nie rozumiem, ale oki spokojnie poczekam - rozumiem
A teraz jem obiad i zaraz pędzę oglądnąć łódkę - znalazłem nad wodą taką jedną w krzakach - chyba jakaś kłusówka, przyda się
A teraz jem obiad i zaraz pędzę oglądnąć łódkę - znalazłem nad wodą taką jedną w krzakach - chyba jakaś kłusówka, przyda się
ha ha ktoś mnie wyprzedził i łajby już nie było
A więc w Twoich okolicach do "przełódkowienia" raczej nie dojdzie...
O! W końcu zostałem dołączony do grupy forum "pytania do Cykadassa" ;-) (myślałem, że już w niej byłem, bo zawsze czytam ten dział). Pytanie niby nie do mnie, ale pozwolę sobie napisać co sądzę na temat przebłyszczenia. Fajnie by było poznać także opinie innych kolegów z forum, bo "przebłyszczenie" to temat stary jak świat, a zarazem bardzo ciekawy. Ja osobiście uważam, że jest "przebłyszczenie", "przegumienie" i "przewoblerzenie" (o "przecykadzeniu" nie piszę bo ja sam rzadko łowię na te przynęty, a na moich łowiskach nie widziałem NIGDY nikogo z tą przynętą). Każdy killer na każdym łowisku w końcu przestaje być killerem. Im większa presja wędkarska, tym szybciej to następuje. Dlatego ja sam ciągle eksperymentuje i kupuję kolejne wynalazki. Nie wiem tylko dlaczego wahadłówki są nadal najchętniej zażeraną przynętą przez szczupaki? Przecież polspingowe wynalazki produkowane są już tak długo, że szczupaki powinny mieć w genach zakodowane żeby ich nie gryźć ;-) Tutaj gdzie "ryba nie bierze", a gdzie stoi kilku "zawodników" ze sprzętem wartym fortunę, biczując wodę drogaśnymi jerkami, przychodzi stary dziadek z ruskim teleskopem i na zardzewiałego "gnoma" dobywa w pół godziny dwa szczupaki. Dziwne nieprawdaż?
Swoją drogą, gdy mam okazję czasem nad wodą porozmawiać z doświadczonym wędkarzem (a bywały lata, że spotykałem "u siebie" dość regularnie wędkarskie sławy), to zawsze pytam o zagadnienie "przebłyszczenia". W zasadzie to nie spotkałem się nigdy z opinią, że ono nie istnieje. Zeby to zweryfikować na 100% potrzeba by było wiele siana wyłożyć na specjalistyczne badania (a może już takowe zrobili, a nasi profesorowie ichtiolodzy przetłumaczą je do swoich opracowań za 20 lat?). Wniosek mój jest taki, że sprawdzone przynęty (bez względu na to jak są "opatrzone" rybom), są zawsze w moim pudełku. Ale jest też znaczna ilość nowości przeznaczonych do eksperymentów. Ale to chyba także kwestia tego, że nie zawsze jeżdżę nad wodę łowić, a częstokroć tylko poeksperymentować na łowisku, bez ciśnienia, że muszę koniecznie złowić rybę. Dzięki takim właśnie eksperymentom "dorobiłem się" kilku swoich killerów, które rażą skutecznością w pewnych sytuacjach. A na ich wygląd większość wędkarzy się albo śmieje, albo pyta "co to jest?". Do spania z pudełkiem przynęt i nie pokazywania nikomu jeszcze nie dorosłem ;-) Albo wierzę w to, że moje obśmiewane dziwolągi nie zagoszczą w pudełkach innych spinningistów, bo sami oni w nie po prostu nie wierzą.
Swoją drogą, gdy mam okazję czasem nad wodą porozmawiać z doświadczonym wędkarzem (a bywały lata, że spotykałem "u siebie" dość regularnie wędkarskie sławy), to zawsze pytam o zagadnienie "przebłyszczenia". W zasadzie to nie spotkałem się nigdy z opinią, że ono nie istnieje. Zeby to zweryfikować na 100% potrzeba by było wiele siana wyłożyć na specjalistyczne badania (a może już takowe zrobili, a nasi profesorowie ichtiolodzy przetłumaczą je do swoich opracowań za 20 lat?). Wniosek mój jest taki, że sprawdzone przynęty (bez względu na to jak są "opatrzone" rybom), są zawsze w moim pudełku. Ale jest też znaczna ilość nowości przeznaczonych do eksperymentów. Ale to chyba także kwestia tego, że nie zawsze jeżdżę nad wodę łowić, a częstokroć tylko poeksperymentować na łowisku, bez ciśnienia, że muszę koniecznie złowić rybę. Dzięki takim właśnie eksperymentom "dorobiłem się" kilku swoich killerów, które rażą skutecznością w pewnych sytuacjach. A na ich wygląd większość wędkarzy się albo śmieje, albo pyta "co to jest?". Do spania z pudełkiem przynęt i nie pokazywania nikomu jeszcze nie dorosłem ;-) Albo wierzę w to, że moje obśmiewane dziwolągi nie zagoszczą w pudełkach innych spinningistów, bo sami oni w nie po prostu nie wierzą.
Oo, ha..Na pewno nieraz szerzej wrócimy do tematu. W tej chwili, niestety, ale nie mogę się na ten wypowiadać, bo jestem totalnie pochłonięty inną robotą i tylko od czasu do czasu zaglądam na stronę. "Łapka" mi nie może nawet ciut drgnąć, a ten temat trochę mnie wnerwia.
No ciekawe Maniek. Tak samo dziś - kumpel łowił i łowił dobre 20 minut na danej miejscówce, ja tuż obok. Zacząłem obławiać miejscówkę od lewej strony - od krzaczków pod drugim brzegiem po korytko pod moim brzegiem. Złowiłem 70-taka, kumpel zrobił mi fotkę, poszliśmy na jego miejscówkę, ja reperowałem moją gumę zapalniczką, kumpel wykonał już kilka rzutów. Mój pierwszy rzut na Jego miejscówce i w rynnie pod krzakiem mam branie na opadzie - kolejny 70-tak rzut po rzucie hi hi hi a kolega mnie przeklinał, że ukradłem mu szczupaczka hihi