białoryb na cykadę
Kilka dni temu wyskoczyłem z cykadkami na okonki. Zamiast kilku okonków skubały płotki:
i teraz słynne: Luuuuuuudzie, o co tu chodzi... Panie Sławku proszę o wyjasnienie
i teraz słynne: Luuuuuuudzie, o co tu chodzi... Panie Sławku proszę o wyjasnienie
Dzisiejszy spinning – chodzi mi o czucie brania jest bardzo szybki i to też jest przyczyną że trafiają się takie przyłowy , a niekiedy nawet częściej w zimnych miesiącach niż typowe drapieżniki . Różnorodność przynęt powoduje że uda się coś tam podpasować w danej chwili rybką niby spokojnego żeru a teraz gdy naturalnego ich pokarmu jest mniej wolą właśnie dietę taką nie wegeteriańską a każdy gatunek ryb spokojnego żeru zwłaszcza okazałe sztuki są drapieżnikami . Do niedawna wzdręga nie była zaliczana do ryb typowo spinningowych a od paru lat jest traktowana jak drapieżnik . Leszcza przecież można łowić na paprochy prawie tak samo jak inne drapieżne . To chyba najczęstsza z białorybu ryba jaka się trafia teraz w zimowych miesiącach na spinning i to nie najechana za kapotę , płotki trochę rzadziej ale też udało mi się trafić na jesieni płotkę na spinning , syn złowił nawet dwie i to całkiem spore , a kiedyś po zlokalizowaniu dużego stada dużych płoci zaczęliśmy kombinować i próbować je łowić na spinning i co najciekawsze zaczęły brać na mikrokoguciki i nie były to sporadyczne brania . Co jest ciekawe że w miesiącach letnich nawet się czymś takim się chcą zainteresować – odprowadzą przynętę ale uderzyć nie chcą . Ja w swojej karierze spinningu trafiłem już trochę takich nietypów a zdecydowaną większość właśnie w chłodniejszych miesiącach . Może ktoś przedstawi jeszcze swoje zdanie na ten temat bo białoryb to rzadsze trofeum dla spinningisty jak np. dla muszkarza tam to się trafia jeszcze częściej a jak nie gryzą zębate to też jakaś alternatywa żeby się pobawić choćby z płotkami – zawsze to ryba .
Cykadas nie miej mi za złe że wtrąciłem się przed Ciebie ale wydaje mi się że twoje zdanie będzie jeszcze szersze na ten temat , patrząc na staż i godziny spędzone nad wodą .
Cykadas nie miej mi za złe że wtrąciłem się przed Ciebie ale wydaje mi się że twoje zdanie będzie jeszcze szersze na ten temat , patrząc na staż i godziny spędzone nad wodą .
Panie Remiku, jeśli uciąłby Pan sobie drzemkę, a KTOŚ "mniejszy" zacząłby Panu skakac po głowie - to jaka byłaby reakcja? Żeby nie byc podejrzany o antropomorfizację, muszę jednak inaczej odpowiedziec...Dzięki wędkarstwu podlodowemu dużo się nauczyłem, jeśli chodzi o pewne zachowania ryb. Tzw. biała ryba zimuje stadami dobieranymi w/g wielkości. I nie muszą to byc wielkie stada zebrane w jednym miejscu. Mogą to byc "stadka" porozrzucane na pewnym dogodnym dla danego gatunku obszarze i nawet prawie stykające się ze sobą. Zasada jest jedna - stadko tworzą osobniki mniej więcej jednakowej wielkości. Wierci się dziurę w pewnym miejscu - biorą płotki 10 cm., wierci sie dziurę 2m w bok - biorą tylko płotki 20 cm itd. Chodzi oczywiście o łowienie bez nęcenia i tzw. szybkie obłowienie dziury, bo po jakimś czasie sytuacja z pewnych powodów może się zmienic(dopływ światła, zaciekawienie lub ucieczka innych ryb itp.). Te płotki potraktowały cykadę jako intruza, albo (srebrny kolor) mniejszą płotkę i chciały ją po prostu przepędzic ze swojego zimowiska. W zasadzie ryby oprócz pyska do ataku i samoobrony nic nie mają - więc bokiem pyszczka nadziewały sie na kotwiczkę.
Trzy krótkie historyjki odnośnie białorybu:
1. Mój sąsiad – zapalony wędkarz uwielbiał łowić karpie. Robił to praktycznie przez cały rok. Najciekawszej jest to, że od listopada do końca grudnia łowił je na zestawy karpiowe gdzie jako przynętę stosował małe słonecznice i ukleje. Mocno mnie to swego czasu szokowało.
2. Kilka lat temu miałem lekka „bombkę” i postanowiłem celowo nastawiać się na mini rybki. Na delikatny kijek z uwieszonym streamerkiem, puchowczykiem na główce 1g łowiłem kiełbie, krąpie, płotki i leszczyki. Wtedy też wykonywałem moje woblerki „zapałkowce”, czyli wobki grubości około 3 zapałek i długości 3cm. Na takie woblerki łowiłem świnki, certy… i znowu kiełbie i jelce i leszcze.
3. Znalazłem kiedyś na Odrze dużą i głęboką klatkę. Było to prawdopodobnie zimowisko. Miałem ogromną frajdę, gdy na małe blaszki obrotowe dowiązane do bocznego troka wieszały mi się piękne leszcze. Najciekawsze jest jednak to ze nie chciały brać na swoje przysmaki letnie. Czyli robaki itp.
Dlaczego?
Co decyduje o tym, że w pewnych okresach ryby nie zwracają uwagi na swoje naturalne przyzwyczajenia? A może to właśnie jest naturalne. Może naturalne jest to, że w okresie braku „letniego” pokarmu nawet ukleje uganiają się za narybkiem?
Moje przekonanie jest takie, że wszystko jest uzależnione od gospodarki energetycznej organizmu i dostępności pokarmu. Widziałem na własne oczy jak płocie z impetem atakowały drobne rybki – działo się to w marcu na podgórskiej rzece. Znam człowieka, który z premedytacja łowił karpie na... kopyta.
Bardzo często jednak bywa tak, że białoryb (szczególnie zimą) konkuruje o pokarm i atakuje wszystko to, co może ewentualnie stać się konkurencja. Nawet cykada czy guma.
Co Wy na to?
1. Mój sąsiad – zapalony wędkarz uwielbiał łowić karpie. Robił to praktycznie przez cały rok. Najciekawszej jest to, że od listopada do końca grudnia łowił je na zestawy karpiowe gdzie jako przynętę stosował małe słonecznice i ukleje. Mocno mnie to swego czasu szokowało.
2. Kilka lat temu miałem lekka „bombkę” i postanowiłem celowo nastawiać się na mini rybki. Na delikatny kijek z uwieszonym streamerkiem, puchowczykiem na główce 1g łowiłem kiełbie, krąpie, płotki i leszczyki. Wtedy też wykonywałem moje woblerki „zapałkowce”, czyli wobki grubości około 3 zapałek i długości 3cm. Na takie woblerki łowiłem świnki, certy… i znowu kiełbie i jelce i leszcze.
3. Znalazłem kiedyś na Odrze dużą i głęboką klatkę. Było to prawdopodobnie zimowisko. Miałem ogromną frajdę, gdy na małe blaszki obrotowe dowiązane do bocznego troka wieszały mi się piękne leszcze. Najciekawsze jest jednak to ze nie chciały brać na swoje przysmaki letnie. Czyli robaki itp.
Dlaczego?
Co decyduje o tym, że w pewnych okresach ryby nie zwracają uwagi na swoje naturalne przyzwyczajenia? A może to właśnie jest naturalne. Może naturalne jest to, że w okresie braku „letniego” pokarmu nawet ukleje uganiają się za narybkiem?
Moje przekonanie jest takie, że wszystko jest uzależnione od gospodarki energetycznej organizmu i dostępności pokarmu. Widziałem na własne oczy jak płocie z impetem atakowały drobne rybki – działo się to w marcu na podgórskiej rzece. Znam człowieka, który z premedytacja łowił karpie na... kopyta.
Bardzo często jednak bywa tak, że białoryb (szczególnie zimą) konkuruje o pokarm i atakuje wszystko to, co może ewentualnie stać się konkurencja. Nawet cykada czy guma.
Co Wy na to?
Dobra zgadza się - spodziewałem się że płotka z fotki odpędzała cykadę.
A Frajterowski leszcz i wahadełko???
No Panie Cykadass....
A Frajterowski leszcz i wahadełko???
No Panie Cykadass....
Te "podpuchy" są obwieszone świątecznymi bombkami! Rzecz jasna, że @Frajter ma prawie w 100% rację. Nie mogę się tylko zgodzic z jednym : że jest problem z letnim łowieniem tzw. białorybu na spinning. Sądzę, że dlatego tak uważa, bo po prostu nigdy należycie się do tego nie przyłożył i nie poświęcił tej czynności dostatecznej ilości czasu ( ha, trzeba ten czas miec!).
I tu się chyba zgodzę - bo jakoś w cieplejszych miesiącach nie przyszło mi do głowy żeby bardziej się przyłożyć i spróbować tego białorybu , choć pamiętam rok chyba z 4 lata wstecz gdy z kolegą systematycznie ganialiśmy z 3 razy w tygodniu na odrę za sandałkami - przyjeżdżamy raz jeszcze po ciemku przed świtem , zaczynamy machać są jakieś pstryki ale zaciąć nic nie idzie - to nie nietoperze jakby po rybie plecionka się ślizła , zaczyna świtać dalej to samo zaczynamy już się denerwować co tak nas tu pstryka już przy świcie skoncentrowany jak komwboj przy pojedynku mam pstryka walę idealnie w tempo jest zdecydowany opór jeszcze w prawie ciemnościach przewija się coś ciemnego na powiechrzni - co to jest dociągam i oczom ukazuje się taki z 6parę cm leszcz o dziwo na kopyto 3 cale i 20 główkę - złowiliśmy wówczas w ciągu tygodnia sporo takich łopat , kolega raz miał 6 czy 7 sztuk i jedno co mi utkwiło z tych anomalji w pamięci to wówczas była cholernie niska woda - nie brały dla tych co siadali za leszczem tylko nam na spinning i to przynęty konkretnie w pysku. Sam zrozumieć nie mogę co im wówczas się zmieniło w diecie że były tak drapieżne
Wyobraz sobie Frajter "sandaczowca", który nagle ze swoim pudłem przynęt i wędkami zostaje przerzucony na brzeg pstrągowej rzeczki i żąda się od niego, żeby 'natychmiast" złowił pstrąga. Czy jest to niemożliwe? Nie, nie jest - ale jest możliwe, że jeśli będzie miał trochę szczęścia to złowi tą rybę. Nie twierdzę, że łowienie tzw. białorybu na spinning jest trudniejsze od łowienia "typowych" drapieżników. Jest to jednak zupełnie inna działka i wymagająca diametralnie innego podejścia - w każdym aspekcie. To zupełnie inny świat - począwszy od zwyczajów ryb i na technikach ich łowienia. Chodzi mi o łowienie z premedytacją, a nie od przypadku do przypadku...
Nie , nie wyobrażam sobie siebie ze sprzętem na sandacza nad pstrągową rzeczką , chyba bym się nawet nie skusił na machanie właśnie z wiary w to że szanse były by marne. Chodziło mi bardziej o to co się zmienia w zachowaniu ryb że tak się dzieje jak w przypadku tych leszczy, sam logicznie nie potrafię sobie tego wytłumaczyć co je skłania w danym momencie do takich a nie innych zachowań. Wiem że można łowić systematycznie na spinning nawet ukleiki i o dziwo jak się przygotuje zestaw pod nie to będą brały. Przyznam też że parę razy próbowałem też tych leszczy i jakoś brać nie chciały, zauważyłem że musi się coś stać - zapotrzebowanie energetyczne - o którym wspomniał Remik, czy jakieś inne powody żeby właśnie w tym czasie wyniki były zadowalające i chciałbym na tyle to zrozumieć choćby po to żeby żeby w momencie gdy zębate nie gryzą pobawić się choć z białorybem. Rozumiem na tyle zachowania ryb że wiem że to że się np. leszcze okresowo trafiają na spinning jest to bardziej anomalja, chyba że ktoś zrozumiał na tyle tą anomalję i potrafi je łowić systematycznie o czym słyszałem ale jeszcze nigdy nie widziałem
Witam..
Jestem dość podobnego zdania co Cykadass, ponieważ w 'dobie' dzisiejszego sprzętu gdy jesteśmy w pełni zdeterminowani mozemy poławiać kazdy gatunek ryb jaki dusza zapragnie.Mojim zdaniem problem lezy w naszej naturze... Bo jeśli ktoś poł życia uganiał sie za np. pstrągami , poznawał ich zwyczaje , stanowiska , rodzaj zachowania w danych sytuacjach to w ciagu tygodnia nie bedzie łowił z taka samą skutecznoscia leszcz czy płotek . Gdyż kazda ryba ma swoje zwyczaje i by ją regularnie łowić trzeba ją poznać... Na zakończenie 2 dwie płoteczki, jedna wiosenna z kanału, druga letnia z Odry...
Pozdrawiam Dero
Jestem dość podobnego zdania co Cykadass, ponieważ w 'dobie' dzisiejszego sprzętu gdy jesteśmy w pełni zdeterminowani mozemy poławiać kazdy gatunek ryb jaki dusza zapragnie.Mojim zdaniem problem lezy w naszej naturze... Bo jeśli ktoś poł życia uganiał sie za np. pstrągami , poznawał ich zwyczaje , stanowiska , rodzaj zachowania w danych sytuacjach to w ciagu tygodnia nie bedzie łowił z taka samą skutecznoscia leszcz czy płotek . Gdyż kazda ryba ma swoje zwyczaje i by ją regularnie łowić trzeba ją poznać... Na zakończenie 2 dwie płoteczki, jedna wiosenna z kanału, druga letnia z Odry...
Pozdrawiam Dero
Łowienie 20 lat temu bardzo wielu gat. ryb różniących się pyskiem i temperamentem ataku od np. szczupaka napotykało na pewne ograniczenia. Nie było na rynku odp. przynęt, wędek, żyłek itp. Sam robiłem wiele przynęt ( często mikroskopijnych )aby łowic nieprzypadkowo wzdręgi,płocie, leszcze, krąpie, certy itd. Była to jednak z wielu powodów męczarnia. Teraz mamy silikon, koncentraty zapachowe, super czułe wędki, cieniutkie żyłki o zadowalającej wytrzymałości, kotwiczki nr. 16 i 18...
Tak,jedno jest w tym pewne , tak myślę , dla czego nigdy do tej pory nie spróbowałem zakupić np. czerwonych robaków lub nawet ochotki sztucznej Barkleya i spróbować tym pomachać - na pewno w dalszym ciągu będzie to czysta metoda spinningowa i sztuczna przynęta. Tak dziś mamy ogromny wybór wszelkiego rodzaju bajerów do nich śmierdzieli a ryby przecież mają instynkt nas natura obdarzyła intelektem i to już tylko od nas zależy jak to zrozumiemy i jak do tego podejdziemy. Podwodny świat to przecież odwieczna walka o pokarm i przetrwanie gatunku i żeby nie zostać zjedzonym nawet przez karpia czy płotkę . I myślę że takie metody wciąż będą się rozwijały ale klasycznymi rybami metod spinningowych pozostaną ryby typowo drapieżne, ale obiecuję sobie spróbować trochę inaczej pomachać i trochę innych rybek - zawsze to przecież coś nowego i nowe doświadczenia oraz poszerzenie wszystkiego tego co się zrozumiało do tej pory
Jest tak, jak stwierdził @Dero - potrzebna jest specjalizacja, żeby miec wyniki w łowieniu każdego gatunku i kazdy gat. trzeba poznac od podszewki. Ale można powiedziec, że tak samo, jak opanowanie łaciny i greki pomaga w szybszej nauce innych języków - podobnie pstrągarze i okoniarze szybciej "wykumają" inne gatunki. Takie są moje spostrżeżenia. Żeby ciągle skutecznie łowic białoryb na spinning potrzebne są także pewne cechy psychomotoryczne. Bardzo duża dawka cierpliwosci, dobry wzrok i wysoki poziom zdolności manualnych. Obracanie się w mikroświecie także jest sztuką, a raczej wielkie chłopy z dłońmi jak bochny chleba nie powinny do tej krainy zaglądac....Ha, ha...
Pokażę Ci Frajter niektóre przynęty, które wygrzebałem z "zapomnianych" pudełek i na które łowiłem z efektami czasem spore ilości "srebrnej łuski". Łowisko przewaznie wcześniej lekko zanęcałem, lub szukałem "na sępa" zanęconego przez innych. Używałem różnych konc. zapachowych do przynęt - od swojej produkcji po mieszanki znanych firm. Tu kombinacje i mozliwosci sa niewyczerpalne. Cykadę 0.5 G stworzyłem przecież z myślą o białorybie...Poza tym ten ogonek powstał z 10 lat wcześniej i zanim w polskich sklepach pojawiły się twistery.
Cykadas zgodzę się z tobą i sam wiem jak to jest wystarczy tylko trochę pomyśleć poobserwować wodę i zrozumieć to po swojemu - Dero to mój syn i wiem że do takiego mikrospinningu ma talent - to on nam robił zawsze przynęty na mormyszkach i tym podobne na krasnopióry i to on nas uczył jak je łowić jak przed zawodami wskazywało na to że to właśnie wzdręgi będą rybą nr. 1 . Jak wspomniałem rozumiem życie w podwodnym świecie i też trochę tych srebrnych łusek już przyłowiłem ale nigdy mi nie przyszło do głowy żeby typowo na nie się nastawić ale teraz po tych wywodach myślę czemu nie. Już widzę miny innych jak im szczęki opadają po złowieniu paru ładnych leszczy i to właśnie na spinning i to mnie zaczyna w tym wszystkim kręcić lubię jak innych bierze zdziwienie - tak w ogóle to chyba większość nas wędkarzy lubi taki prestiż. Już nie mogę się doczekać tych prób co z tego wyjdzie a wydaje mi się że jak do tego się przyłożę to musi wyjść - nie ma rzeczy nie możliwych , chyba tylko w małych wyjątkach.
Ale cały czas nie daje mi spokoju co powoduje że ryby spokojnego żeru mają takie okresy i ich agresywność rośnie i powoduje że atakują swoich mniejszych pobratymców i właśnie wtedy stają się przyłowem na normalne przynęty na zębacze. W moim mniemaniu jest to na pewno po części częściowy brak pokarmu naturalnego, tak jak sobie przypominam ten okres gdy tak gryzły leszcze na Odrze i najlepszą wówczas przynętą było kopytko relaxa w naturalnych barwach i rozmiar od 5 do 7 cm. Woda wtedy była bardzo niska zabrała im masę naturalnych żerowisk i nie odważyły się też wypłynąć na metrową wodę gdzie dawniej były ich jadalnie co im pozostało w okresie ich dobrego wrześniowego żerowania naturalny pokarm w postaci małych rybek - to moja teoria. I tak samo jesienią gdy trzeba zebrać kalorii na zimę najprostszy sposób zostać kanibalem - parę metrów pościgu a kęs odpowiedni i kaloryczny
@Frajter + @Dero = @WĘDKARSKA RODZINA. Kiedyś moje marzenie...Jak dobrze pójdzie to pokażę Wam 7 - 8 mm wahadłówki i wirówki wielk. 0000. Albo koguciki na wolframowych mormyszkach całk. dł. 10 mmm. Jestem rozdarty między dwoma mieszkaniami i "trochę' rzeczy gdzieś mi się zawieruszyło. Zauważyłem ( a nie jest to żadna rewelacja), że najłatwiej tzw. białoryb złowic na spinning (używając typowych przynęt) przed i po tarle i na przedzimiu. Normalka - największe zapotrzebowanie na kalorie. W innych okresach należy już bardziej przynęty dobierac w zgodzie z naturalnymi i zmieniającymi się preferencjami. Poza tym należy także pamiętac, że nie zawsze ryby atakują nasze wabiki z powodu głodu. Ataki na przynęty w okolicach tarlisk mogą byc powodowane chęcią obrony terytorium, złożonej ikry lub narybku. Także na przedzimiu nie zawsze chodzi o to, o co mogłoby się wydawac. Nasza przynęta może byc traktowana jako intruz i niektóre ryby podejmują próbę wyrzucenia "budzika" z sypialni.
Zgadza się - też tak myślę że nie zawsze jest to próba zdobycia pokarmu - w naturalnym dzikim środowisku już tak jest że mniejszy ustępuje przeważnie większemu i pod woda tak samo. Nie jeden raz widziałem np. spokojnie płynącego karpia i wszystko malutkich rozmiarów czmychało mu z przed nosa, nie zawsze też spłoszona drobnica na powiechrzni jet dziełem drapieżnika spłoszy ją też każda większa ryba nie koniecznie drapieżna. Znów innym razem możemy obserwować maleńkie płotki w igraszkach przed nosem szczupaka, tak jak w każdym środowisku tak samo w wodnym świecie mieszkańcy wiedzą kiedy można a kiedy nie wolno pływać przed nosem szczubłego. Nawet drapieżnikom się zdarza że interesują się ofiara tylko jakby to powiedzieć dla zabawy czy przepędzenia jej z własnego podwórka np. sandacze niekiedy biorą zaczepione na zewnętrznej spodniej części pyska, hipotez jest parę a ja myślę że w takim przypadku jest to ewidentne odpędzanie intruza, tak karpiowate postępują też najczęściej jak wspomniałeś na zimowiskach, leszcze podczas tarła. Najgorsze jest w tym to wszystko że życia pod wodą z jej powiechrzni nie widać żeby je poobserwować trzeba spokojnie usiąść polaroidy i bacznie pooglądać co te rybki wyprawiają - lubię niekiedy tak zwłaszcza jak nic się nie dzieje