PSTRĄG
Aha... Linka + wędka = rozwiązanie problemu. Jutro odpowiem.
No i z 90% pewnością można założyć, że w tym „drobnym” szczególe leży rozwiązanie zagadki tych pechowych zacięć (samozacięć) 90% Twoich pstrągów… Ja jestem wędkarzem jeszcze tzw. „starej daty”… Łowię w bardzo trudnych technicznie łowiskach. Mój sprzęt to „gniotsa, nie łamiotsa”, tu nie ma ceregieli, każdy niezatrzymany w porę odjazd ryby kończy się „kocią mordą”, bo wykorzystuje ona mnóstwo możliwości, aby się uwolnić z haków… A jest tych „możliwości” bardzo, bardzo wiele… Głazy z ostrymi krawędziami, zatopione drzewa, faszyna, odporna na „udar” roślinność… Do tego, jeśli chodzi o pstrągi, to ryba ta nie potrzebuje nawet zewnętrznych „sprzymierzeńców”… Jej indywidualny i wynikający z temperamentu łososiowatych repertuar stylów walki o przetrwanie jest przebogaty… Młynki, wyskoki, potrząsanie łbem w tańcu na ogonie i gwałtowne odjazdy każdy zna i długo ma w pamięci… Najczęściej w pamięci „żałobnej”, ha, ha… Dlatego używam solidnego sprzętu i stosunkowo o wiele „przegrubionych” linek, niż nakazują to kanony prawidłowej proporcji… Ale „coś za coś”… Moje pstrągi do 45 cm fruną w powietrzu na brzeg… Nie mają czasu, aby cokolwiek „wykombinować”, ha, ha… No, ale i wędka i linka nawet nie piśnie, ha, ha… Kiedyś ryby uwalniałem wyłącznie w wodzie, ale tu trzeba bardzo uważać, bo właśnie wtedy dochodzi do najczęstszych samouszkodzeń z naszą bądż, co bądż pomocą… Obecnie wolę - szybko brzeg, odhaczenie i „paszoł, skąd priszoł…”… Zabieram tylko czasami i bardzo rzadko regulaminowych, rzecz jasna pechowców, którzy mają uszkodzone skrzela, lub oczy… Dlatego proszę wszystkich „pstrągarzy”, aby używali solidnego sprzętu… Dobrze wiem, że im delikatniej się łowi, tym więcej brań… Ale, czy o to głównie chodzi? Wolę jednego pięćdziesiątaka od setki trzydziestaków…
Remik: |
dlaczego stosujesz tak cieniutką żyłkę? |
Nigdy nie miałem potrzeby używania grubszej, jestem zdania, że im mniej "rzeczy" (oprócz przynęty) widać w wodzie, tym lepiej w dodatku są to małe rzeki pstrągowe o naprawdę czystej wodzie. Pomijając ten fakt jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się jej zerwać czy to na zaczepie czy podczas holu ryby (pstrągi nie większe niż 40cm)
Wystarczy opłacić kartę i można ruszać, choć na rozpoczęciu sezonu słyszałem o zabranych rybach z no killa. Po takich sytuacjach ciężko pozytywnie wejść w sezon.
Będe w lutym we Wrocławiu na 3 dni. Gdzie warto w okolicy 50 km wybrać się spiningowo za pstrągiem ?
Przy okazji... mam do Was pytanie.
Czy zdarzyło się komuś ze pstrąg przetarł, przegryzł Wam żyłkę?
Czy zdarzyło się komuś ze pstrąg przetarł, przegryzł Wam żyłkę?
Rana gleboka z ubytkiem tkanki nic nie wisialo, poprostu jakby ktos szpiczastyn nozem wycial glab w kapuscie.Lowisko bagna i zero typow z widlami i szpikulcami co to na wioskach kiedys buszowali.
Taka rana - kormorana...
Remik: |
Przy okazji... mam do Was pytanie. Czy zdarzyło się komuś ze pstrąg przetarł, przegryzł Wam żyłkę? |
A co tu się dzieje... Dlaczego nie ma odpowiedzi? Koniec świata...