Przyłowy
Wczoraj pogadalismy trochę z chłopakami o tzw. niespinningowych rybach łowionych na sztuczne przynęty. Ciekawy jestem jaka jest Wasza opinia na ten temat.
Dyskutowaliśmy o grubych leszczach łowionych na gumy, koguty, cykady. Znamy z chłopakami miejsce gdzie grube leszcze pizgają niemal jak sandacze. Jak to u Was wygląda?
Dyskutowaliśmy o grubych leszczach łowionych na gumy, koguty, cykady. Znamy z chłopakami miejsce gdzie grube leszcze pizgają niemal jak sandacze. Jak to u Was wygląda?
Nad Warszawską Wisłą miałem częste przyłowy przy kleniowaniu ale takich konkretnych ,wieczorem wstawię zdjątko jednego zmierzonego.
Wszystkie na woblery ale to pewnie z racji tego hahah że na nic innego nie łowiłem.
Wszystkie na woblery ale to pewnie z racji tego hahah że na nic innego nie łowiłem.
Ja wiosną tamtego roku miałem troche przyłowów karasi przy okoniach. I były to zazwyczaj fajne rybki. Wszystkie na gumowe przynęty. Myśle ze dawały sie łowić na spina bo było tarło , ale nie badałem tego jakoś specjalnie. Brania takie miękkie , nie raz na oczach , na płytkiej wodzie też brały. Na początku były to przyłowy, potem dało sie je łowić specjalnie, warunek to dobre polaroidy. Leszcze mi sie trafiały w Nysie w maju , i to na dośc spore woblery.
„Przyłowy” zawsze się trafiały i trafiać będą… Zawodnicy wymyślili, że „małą rybkę wszystko zeżre…”, a mięsiarzom „wsio rawno”… Wokół tych dwóch biegunów krążą nasze rodzime skłonności… Zresztą, o „przyłów” wcale nie jest trudno ; im woda bogatsza w różne gatunki ryb, tym łatwiej… Nawet używając ekstremalnie wielkich przynęt, przeznaczonych np. na suma, możemy trafić wcale nie potężnego szczupaka i odwrotnie, ha, ha… Okonek i leszcz raczej nie powinien na taką przynętę wziąć, choć nie jest to oczywiście wykluczone, bo ryby atakują przynęty sztuczne nie tylko z powodu głodu...
Utarły się pewne błędne schematy i przyzwyczajenia… W epoce „no kill” i „C&R” młodzi wędkarze wielu „rzeczy” nie ujrzą w rybich żołądkach… Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej strony zostaje im jedynie „wiara”…
Utarły się pewne błędne schematy i przyzwyczajenia… W epoce „no kill” i „C&R” młodzi wędkarze wielu „rzeczy” nie ujrzą w rybich żołądkach… Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej strony zostaje im jedynie „wiara”…