Pstrąg - podsumowanie sezonu
Sezon 2010 był dla mnie bardzo zróżnicowany. Jednak jak każdy jeden przyniósł wiele szkoły i nauki. Cieszę się z jednej strony, że już koniec, ale najgorsze jest to, że już zaczynam tęsknić za tymi okropnymi czerwonymi kropami.
Początek jak zwykle na tej swojej maleńkiej rzeczce. Smutek mnie ogarniał jak z roku na rok mniej w niej wody i ryby. Ale to takie polskie działanie. Co tam rzeka jakąś czy ryba... Są ważniejsze cele niż jakieś tam dzikie ryby. ŻAL!!! Potem przyszedł czas na tę najpiękniejszą, leśną i zimną rzekę. Tu jak zwykle udało się coś tam połowić jednak jak już od kilku ostatnich lat bez rewelacji. Nic wielkiego, rekordem były naciągane czterdziestaki. To też dziwne. Ogromne ilości drobnych pstrążków, które uwielbiają moje drżące woblerki jakoś znikają po przekroczeniu 35cm... Już dziś wiem, że przyszły sezon nad „Złotą wodą” zacznę znacznie inaczej. Podejść chyba należy znacznie inaczej. W głowie zrodziły się pomysły w pełni tajne Chodzi o przynęty. Ale czy rutyna pozwoli na obranie innego kierunku w doborze przynęty. Zobaczymy. Złota woda pokazała mi w tym roku tylko raz prawdziwego pstrąga. Tych z kufą już tam chyba bardzo mało...
Producent Papajek pokazał mi nowy kierunek wypraw pstrągowych. Inne łowienie i inne ryby. Dzikie i bardzo waleczne silne i większe niż te, które znam z moich rzeczek. Wydają się tez łatwiejsze. Fajne jest to jak naszym oczom ukazuje się pstrąg jako inna ryba. Inne jej przyzwyczajenia. Nieco inne przynęty. Inne kolory. Wszystko sprawdzimy jednak za kilka miesięcy.
Najbardziej jednak nęcące dla nie jest to, że na przyszły sezon mam 3 grube lorbasy, które wskazały mi swój dom. W 2011 muszę im zmierzyć kufę
Początek jak zwykle na tej swojej maleńkiej rzeczce. Smutek mnie ogarniał jak z roku na rok mniej w niej wody i ryby. Ale to takie polskie działanie. Co tam rzeka jakąś czy ryba... Są ważniejsze cele niż jakieś tam dzikie ryby. ŻAL!!! Potem przyszedł czas na tę najpiękniejszą, leśną i zimną rzekę. Tu jak zwykle udało się coś tam połowić jednak jak już od kilku ostatnich lat bez rewelacji. Nic wielkiego, rekordem były naciągane czterdziestaki. To też dziwne. Ogromne ilości drobnych pstrążków, które uwielbiają moje drżące woblerki jakoś znikają po przekroczeniu 35cm... Już dziś wiem, że przyszły sezon nad „Złotą wodą” zacznę znacznie inaczej. Podejść chyba należy znacznie inaczej. W głowie zrodziły się pomysły w pełni tajne Chodzi o przynęty. Ale czy rutyna pozwoli na obranie innego kierunku w doborze przynęty. Zobaczymy. Złota woda pokazała mi w tym roku tylko raz prawdziwego pstrąga. Tych z kufą już tam chyba bardzo mało...
Producent Papajek pokazał mi nowy kierunek wypraw pstrągowych. Inne łowienie i inne ryby. Dzikie i bardzo waleczne silne i większe niż te, które znam z moich rzeczek. Wydają się tez łatwiejsze. Fajne jest to jak naszym oczom ukazuje się pstrąg jako inna ryba. Inne jej przyzwyczajenia. Nieco inne przynęty. Inne kolory. Wszystko sprawdzimy jednak za kilka miesięcy.
Najbardziej jednak nęcące dla nie jest to, że na przyszły sezon mam 3 grube lorbasy, które wskazały mi swój dom. W 2011 muszę im zmierzyć kufę
W moim przypadku ciężko o podsumowanie...
Pojawiły się pewnie wnioski i przemyślenia, może w przyszłym roku trochę nauczę się pstrągowego kunsztu bo chęci we mnie ogromne, może uda mi się złowić rybę którą będę mógł się pochwalić na zacnym forum pstrągowych specjalistów.
Tak jak Remik napisał do najbliższego spotkania z kropami kilka miesięcy... ale przygotowania zaczynam już dzisiaj
Pojawiły się pewnie wnioski i przemyślenia, może w przyszłym roku trochę nauczę się pstrągowego kunsztu bo chęci we mnie ogromne, może uda mi się złowić rybę którą będę mógł się pochwalić na zacnym forum pstrągowych specjalistów.
Tak jak Remik napisał do najbliższego spotkania z kropami kilka miesięcy... ale przygotowania zaczynam już dzisiaj
Ja swojego sezonu pstrągowego lepiej nie podsumuje Pozdrowienia dla prawdziwych pstrągarzy
Dla mnie był to pierwszy sezon, w którym coś tam wyskubałem z tego co w mej duszy leży, mam nadzieję, że dobrze zaowocuje to na przyszłość, da mi wiele emocji i nie zapomnianych chwil podczas całodniowych maratonach w gęstych krzakach kryjących piękno dzikiej rzeki jak i tego co sama w sobie ona kryje. jednak już dzisiaj wiem, że nie każdy może zostać pstrągarzem ot tak, to trzeba mieć w sobie troszeczkę głębiej, gdzieś gdzie potrafimy dotrzeć tylko my sami nie mówiąc o tym nikomu.
Sezon się skończył.
Był dla mnie dobry. Zostałem obdarowany dwoma pięknymi pstrągami. Samicą 60 cm i samcem 57 cm z piękną kufą.
Wieloma 40+.
Dziękuję za to pstrągom.
Mam nadzieję w przyszłym sezonie zmierzyć się z podobnymi rybami.
Dużo pięknych przeżyć, nowi koledzy, nowe spojrzenia na łowienie pstrągów, godziny przegadane w prawdziwie męskim gronie facetów kochających tą samą rybę.
Dziękuję Remikowi za opowieści o pstrągach znad jego ukochanych rzek, i towarzystwo w połowach na moich.
Mam nadzieję , że zobaczę jego w przyszłym sezonie. W tym Matka Natura nie pozwoliła na to w tym.
Widocznie tak miało być.
W uszach pobrzmiewa mi wciąż takie powiedzenie, że „wszystko jest po coś”.
Już czuję smutek na myśl, że nie wstanę o 3 czy 4 rano i nie zobaczę świtu nad piękną pstrągową rzeczką, i tego podniecenia przed pierwszym rzutem w miejscówkę.
Będzie czy nie?
Teraz jest czas na wszystkie przemyślenia, weryfikację koncepcji, ulepszanie przynęt i tworzenie nowych .
Do zobaczenia pstrągi.
Był dla mnie dobry. Zostałem obdarowany dwoma pięknymi pstrągami. Samicą 60 cm i samcem 57 cm z piękną kufą.
Wieloma 40+.
Dziękuję za to pstrągom.
Mam nadzieję w przyszłym sezonie zmierzyć się z podobnymi rybami.
Dużo pięknych przeżyć, nowi koledzy, nowe spojrzenia na łowienie pstrągów, godziny przegadane w prawdziwie męskim gronie facetów kochających tą samą rybę.
Dziękuję Remikowi za opowieści o pstrągach znad jego ukochanych rzek, i towarzystwo w połowach na moich.
Mam nadzieję , że zobaczę jego w przyszłym sezonie. W tym Matka Natura nie pozwoliła na to w tym.
Widocznie tak miało być.
W uszach pobrzmiewa mi wciąż takie powiedzenie, że „wszystko jest po coś”.
Już czuję smutek na myśl, że nie wstanę o 3 czy 4 rano i nie zobaczę świtu nad piękną pstrągową rzeczką, i tego podniecenia przed pierwszym rzutem w miejscówkę.
Będzie czy nie?
Teraz jest czas na wszystkie przemyślenia, weryfikację koncepcji, ulepszanie przynęt i tworzenie nowych .
Do zobaczenia pstrągi.
Jeśli chodzi o mnie, to mój sezon pstrągowy nigdy się nie kończy. Nie pamiętam, kiedy się zaczął i na pewno nie zdążę zapamiętać chwili, gdy się skończy. Dla mnie sezon pstrągowy to nie tylko łowienie. Bez kontaktu z górską rzeką nie potrafię żyć. Do końca września są trocie, póżniej lipienie i głowacice…Lubię nawet chodzić brzegiem rzeki bez wędki, tylko po to, aby nacieszyć oczy jej widokiem, posłuchać szumu wody…Jestem tak zboczony, że celowo mieszkam nad samym wodospadem i mam nagrany jego szum po to, aby go słuchać, gdy nie mogę zasnąć, a z jakiegoś powodu otworzenie okna jest niemożliwe…Sezon pstrągowy trwa wiecznie – to także myśli tworzące się w wolnych chwilach odpoczynku i obrazy po zamknięciu powiek, nawet sny kolorowe i marzenia, ha, ha.
Ten „sezon”, jeśli chodzi o łowienie był najgorszy w mojej „karierze”. Powodzie i panika „zaporowych regulatorów” uniemożliwiły mi normalny kontakt z rzekami. Całe lato praktycznie była wysoka i brudna woda. Celowo trochę odpuściłem zimę i wiosnę, żeby nadrobić „straty” w pudełkach i sądziłem, że latem sobie z nawiązką odbiję, ale nic z tego…Deszcz, deszcz, deszcz…Są jednak i pozytywy takiego obrotu sprawy : pstrągi miały spokój z wędkarzami, wydrami i kormoranami, trochę podrosły, a ja mam odpowiedni zapas przynęt…Tak, że następny „sezon pstrągowy” może mieć nieco inny charakter…Bardziej fizyczny, mniej duchowy, ha, ha.
Ten „sezon”, jeśli chodzi o łowienie był najgorszy w mojej „karierze”. Powodzie i panika „zaporowych regulatorów” uniemożliwiły mi normalny kontakt z rzekami. Całe lato praktycznie była wysoka i brudna woda. Celowo trochę odpuściłem zimę i wiosnę, żeby nadrobić „straty” w pudełkach i sądziłem, że latem sobie z nawiązką odbiję, ale nic z tego…Deszcz, deszcz, deszcz…Są jednak i pozytywy takiego obrotu sprawy : pstrągi miały spokój z wędkarzami, wydrami i kormoranami, trochę podrosły, a ja mam odpowiedni zapas przynęt…Tak, że następny „sezon pstrągowy” może mieć nieco inny charakter…Bardziej fizyczny, mniej duchowy, ha, ha.