Pstrąg 2011
Ja się do tych Naszych rzeczek już zraziłem. Te "żeczki pstrągowe" to nie rzeczki ha ha
Ruszamy od czwartku. Pozostało mi już tylko nową żyłkę nawinąć i czekać na pierwszego pstrąga w tym roku. Już nie mogę się doczekać
To kup se tęczaka w markecie...
Kilka tygodni widziałem pstrągi potokowe poukładane na ladzie sklepowej. Łukasz nawet mi fotę podesłał ostatnio jak to ładnie nasze kropkowańce się prezentują na lodzie ... w sklepie.
Remik z tego co wiem to potoki też hodują , ale chyba nie na handel w sklepach , za droga jest taka hodowla bo to dzikusy , hodowla musi być kryta , obowiązkowo tlen i masę innych wymogów których nie potrzebuje tęczak , nawet człowiek rzadko tam wchodzi żeby ich nie stresować , dlatego je się hoduje tylko sporadycznie. Zawsze można sprawdzić skąd pochodzi ryba w handlu , wiem to nie miłe patrzeć na takie rybki na ladzie sklepowej
Niestety w "naszym" hipermarkecie notorycznie na lodzie leżą wypatroszone pstrążki nie dłuższe niż 30 cm nie wyglądały na hodowlane!!
Dzisiaj wyszykowałem się na pierwsze w tym roku pstrągowanie... znowu wiele nauki przede mną, zwłaszcza że nie łowiłem ich jeszcze o tej porze roku. Moja woblerowa pierwsza liga która powstała po ostatnim wypadzie już przygotowana w podręcznym pudełku - mam nadzieje że sprawdzą się i teraz
Do "woblerowej ekipy" dołączyły woblery ss i żółty foxinus... będzie dobrze
Dzisiaj wyszykowałem się na pierwsze w tym roku pstrągowanie... znowu wiele nauki przede mną, zwłaszcza że nie łowiłem ich jeszcze o tej porze roku. Moja woblerowa pierwsza liga która powstała po ostatnim wypadzie już przygotowana w podręcznym pudełku - mam nadzieje że sprawdzą się i teraz
Do "woblerowej ekipy" dołączyły woblery ss i żółty foxinus... będzie dobrze
Za kilka godzin startujemy... Mam nadzieje że woda i śnieg nas nie oszukają.
Dobrze macie - co dopiero wróciłeś z nad Iny a już startujesz ponownie , chyba zmienię styl życia i pracy nie mówię powodzenia bo wszystko będzie albo na mnie albo prze czarnego kota
Frajter, Ty nie gadaj tak, bo mam dwa czarne koty i bez przerwy mi przebiegają drogę, a jakoś szlag mnie nie trafia...Chociaż w piątek 13 stycznia 1978 roku rano drogę przebiegł mi czarny kot, a o godz. 13 - ej zgarnęła mnie milicja i wróciłem do domu po czterech latach. Może czarny kot "działa" dopiero w mikście, razem z innymi tzw. zjawiskami przynoszącymi pecha, ha, ha.
Hi hi hi my jak żeśmy w niedzielę jechali na ryby jak nam czarny kot przebiegł drogę , to śmialiśmy się że jak nie będą skubać to będzie na co zwalić i na miejscu prawie było jeszcze jedno spotkanie z czarnym kotem A tak serio mamy XXI wiek , ludzie na marsa się wybierają a czarny kot wciąż działa
Tak, ale wyłącznie w piątek, trzynastego o godzinie trzynastej, ha, ha.
Ale piękny zakręciak, aż chce się kija zamoczyć ha ha
A tym czasem idę zamoczyć... wobki do lakieru
W latach osiemdziesiąych jeśli miało się odpowiednią przynętę,to od wyspy do końca tego półzatopionego drzewa można było mieć z dziesięć brań. W jakikolwiek dzień i jakąkolwiek pogodę. Tak wielka była konkurencja pokarmowa. Lubiłem spać w nocy nad tą skarpą, bo mogłem tu kończyć wędkowanie jednego dnia i rozpoczynać dnia następnego.