O woblerach ze sterem
No chyba, że ster jest dzielony do pewnej granicy...
Nie kumawszy, prosiwszy o szerszą wypowiedź :-)
Chodzi mi o wymianę steru, w razie uszkodzenia. W rozwiązaniu stelaży z rysunku dolnego po prawej jest ok, bo jeśli chodzi o resztę, to może być problem. Nieraz dzielę ster do połowy, aby "wjechać" nim w drut stelaża. Ale to w woblerach dla siebie, wtedy nie daję kleju na końcówkę steru po to, aby można było go wydłubać w razie awarii i wymienić na nowy. Ważne jest, aby nie uszkodzić za bardzo rowka i aby osadzenie nowego steru pokrywało się z pierwotną pozycją.
Bardzo ładnie i postępowo hihihih
Są jakieś wieści ze stoiska nr. 20?, ha, ha...
Dawno nie pisałem tutaj, trzeba trochę odkurzyć (na jakiś czas :-)).
Umieszczam program, w którym możemy obejrzeć podstawowe prace woblera. Program został napisany przez mojego kolegę z pracy, a model widoczny w programie stworzył kolega z innego forum za co serdecznie obu kolegom dziękuję.
Program można pobrać tutaj:
https://drive.google.com/file/d/0B22MvORZlc4Xa0E2M3pHVlRMX1k/view?usp=sharing
Program nawiązuje trochę do artykułu: http://jerkbait.pl/t...lera-ze-sterem/
Zawiera w sobie kila przykładowych prac woblera.
Do czego można ten program wykorzystać? Pewnie zadajecie sobie pytanie.
Otóż:
- do poznania prac i od czego one zależą;
- do złożenia zamówienia u Twórcy z pokazaniem rodzaju pracy jakim miałby charakteryzować się wobler;
- do zabawy .
Ja obecnie bawię się nim :-)
Umieszczam program, w którym możemy obejrzeć podstawowe prace woblera. Program został napisany przez mojego kolegę z pracy, a model widoczny w programie stworzył kolega z innego forum za co serdecznie obu kolegom dziękuję.
Program można pobrać tutaj:
https://drive.google.com/file/d/0B22MvORZlc4Xa0E2M3pHVlRMX1k/view?usp=sharing
Program nawiązuje trochę do artykułu: http://jerkbait.pl/t...lera-ze-sterem/
Zawiera w sobie kila przykładowych prac woblera.
Do czego można ten program wykorzystać? Pewnie zadajecie sobie pytanie.
Otóż:
- do poznania prac i od czego one zależą;
- do złożenia zamówienia u Twórcy z pokazaniem rodzaju pracy jakim miałby charakteryzować się wobler;
- do zabawy .
Ja obecnie bawię się nim :-)
Dobre ,bardzo dobre ,pobieram i będę rozsyłał :-).
Dzięki, że podoba się. Tylko nie pozarażaj :-).
Fajna opcja dla ludzi jak chcą pokazać czego chcą :-)
Ładnie to wygląda i dla wielu na pewno się do czegoś przyda…
Coś mi się Sławku zdaje, że nie wskrzesisz dyskusyjnej iskry takimi artykułami… W zasadzie ogólnie rzecz biorąc to i dobrze, bo takie artykuły powinno się czytać, próbować zrozumieć jak najwięcej i na końcu podziękować autorowi za wkład i bezinteresowne poświęcanie czasu na szersze przybliżanie wielu fizycznych zależności jakim poddawana jest sztuczna przynęta (bo siły działające na inne przynęty są również podobne…)… Hmm, ciekawe, czy w światowej literaturze wędkarskiej istnieją podobne opracowania i potraktowanie tematu z takim rozmachem w czysto fizycznym punkcie widzenia… W polskim świecie rękodzielniczym musi dojść do zgody i powinien nas połączyć wspólny interes… Mówi się o woblerach japońskich, fińskich, jugolach itp. (stanowczo za dużo się mówi…)… Pora, aby rozpocząć proces rozsławiania naszych sztucznych przynęt i pora wyrobić im markę na jaką zasługują… Są na to sposoby, ale potrzebna przede wszystkim jest zgoda i więcej wzajemnej pomocy, a nie ciągłe kłótnie, kto kogo podrobił, ha, ha…
Szczerze mówiąc tak szeroko opisanych rzeczy za pomocą fizyki nie znalazłem, ale może nie przyłożyłem się do szukania.
Pojedyncze próby wyjaśnienia czegoś i owszem znalazłem na forach anglojęzycznych, po węgiersku oraz fajny artykuł pisany okiem fizyka na stronie rosyjskiej (link do tej strony podesłał mi kolega).
Mnie cały czas nurtuje jak wytłumaczyć, opisać przejście z opływu steru i korpusu na drgania woblera (akcja). A następnie jak wielkość i kształt steru, jego położenie oraz korpus wraz z obciążeniem mają wpływ na akcję woblera (częstotliwość i amplituda). Obecnie wiemy, że wpływają, ale jakby udało się to matematycznie, a następnie ilościowo opisać to byłoby super. Gdybym tym zajmował się zawodowo, to może udało by się odpowiedzieć na wiele pytań. Pewnie niektóre firmy produkujące woblery mają to rozpisane, ale trzymają w tajemnicy.
Pojedyncze próby wyjaśnienia czegoś i owszem znalazłem na forach anglojęzycznych, po węgiersku oraz fajny artykuł pisany okiem fizyka na stronie rosyjskiej (link do tej strony podesłał mi kolega).
Mnie cały czas nurtuje jak wytłumaczyć, opisać przejście z opływu steru i korpusu na drgania woblera (akcja). A następnie jak wielkość i kształt steru, jego położenie oraz korpus wraz z obciążeniem mają wpływ na akcję woblera (częstotliwość i amplituda). Obecnie wiemy, że wpływają, ale jakby udało się to matematycznie, a następnie ilościowo opisać to byłoby super. Gdybym tym zajmował się zawodowo, to może udało by się odpowiedzieć na wiele pytań. Pewnie niektóre firmy produkujące woblery mają to rozpisane, ale trzymają w tajemnicy.
Kiedyś tkwiła w zbiorowej mentalności bardzo destrukcyjna świadomość niemocy, ściśle związana z kompleksem niższości… Wszystkim się wydawało (wydaje się często do tej pory…), że tylko na szeroko rozumianym Zachodzie są odpowiedni ludzie, dysponujący najnowocześniejszymi możliwościami do poprawiania świata… W sporej części była to prawda… Ale wszystko się zmienia… Dobrobyt, wygoda i luksusy wypalają ludzi… Mózg nie lubi tłuszczu, ha, ha… Nie sądzę, aby jakiekolwiek wielkie firmy zachodnie prowadziły „tajne” badania, bo w dziedzinie sztucznych przynęt istnieje ciągle ten sam typ rozumowania i narracji, opierany głównie na wrażeniach wizualnych „odbiorców towaru”, ha, ha… Świat sztucznych przynęt obserwuję od dziecka, bo to mój jedyny świat… Należałoby się także zastanowić, czy „góra” nie traktuje pospolitej większości odbiorców, jako zgraji ograniczonych intelektualnie napalonych amatorów łowienia ryb.., ha, ha, której każdy kit można sprzedać, do tego za grube stosunkowo pieniążki i przy zastosowaniu prościutkich środków marketingowych… Uważam, że dopóki idealna symetria będzie jedynym i dominującym czynnikiem budowy przynęt, to po prostu nie mam z kim gadać, bo tzn., że intelektualnie i mentalnie w wędkarskim rzemiośle rękodzielniczym są za daleko w tyle, abym ich usłyszał… Coś mi się zdaje, że nadal wiodącym motywem produkcji jest człowiek, a nie ryba i to głównie jego psychikę badają wielcy producenci, bo widocznie uważają, że interesujące nas zwierzę jest już poznane dokładnie i sprawa stała się prosta, nie wymaga dalszego poznania… Sporo byłoby pytań, bo obserwując rozwój mam wątpliwości, czy postęp w dziedzinie sztucznych przynęt idzie równolegle z rozwojem nauk biologicznych i czy przypadkiem nie stanął w pewnym, wstecznym punkcie tej wiedzy… Stereotypy są potężną siłą hamującą, a przykładem jest np. koło… Tysiące lat człowiek nie wyobrażał sobie, że można je w wielu maszynach, urządzeniach zastąpić innym kształtem i bezmyślnie (na zasadzie przyzwyczajenia) stosował je tam, gdzie okazuje się, o wiele lepsze są inne rozwiązania (być może niedługo poruszać się będziemy samochodami, rowerami itp., z „kwadratowymi kołami”)… W wędkarstwie innowacyjność ma jeszcze jeden aspekt hamujący… To „nieopłacalność myślenia”… Nie ma bodżca finansowego do wdrożeń nowych pomysłów – wędkarze wolą swoje „wynalazki” jak najdłużej trzymać w tajemnicy i indywidualnie z nich korzystać, a jedyną satysfakcją są częściej łowione ryby, czyli część satysfakcji wynikającej z rywalizacji „wewnątrzgatunkowej” jest w pełni okresowo zaspokajana, ha, ha… Sądzę, że większość firm „wyłapuje” pomysły „zwykłych” wędkarzy i po nieznacznym retuszu nadaje im rangi wewnętrznych wynalazków… Wszystko to zostaje dodatkowo upstrzone odpowiednio barwną historią, do tego kilkaset pięknych zdjęć „firmowych” wędkarzy i pospólstwo łyka temat, jak pelikan drobne rybki…
Łoch, trochę przybufonowałem i przyjulianowałem, ale już tak mam, przeważnie wtedy, gdy oparzę się w paluszek przy odlewaniu, albo coś mi nie wyjdzie w jakimś prototypie, zgodnego z założeniem… Budzi się potrzeba prowokacji wtedy, ha, ha, agresywny człowiek się robi… Już jest dobrze… W tekstach o woblerach, które stworzyłeś Sławku brakuje mi kilku rzeczy… 1 np., co się dzieje z woblerem absolutnie celowo asymetrycznie zbudowanym wg praw fizyki… 2 np., czy jest możliwość uzyskania tzw. myków woblerem o idealnej symetrii w warunkach laboratoryjnych (nawet teoretycznie…)… 3 np. czy istnieje kształt steru, który zapewni owe myki (czyli nieregularne, delikatne odskoki w bok poza tor podstawowej pracy woblera…)… 4 np. mało jest o sterach rynienkowych, siodłowych, krzesełkowych itp.
Kiedyś przecież śmiano się ze mnie, że jakieś myki i inne fanaberie wymyślam… Teraz, zdaje się, że woblery bez „myków” to gorszy sort, o ile się nie mylę, ha, ha… Niektórzy piszą tak np. „W ciągu kilku lat wytężonej pracy, wielu eksperymentów i prób w wodnym środowisku stworzyliśmy serię unikalnych woblerów, charakteryzujących się niesłychanie rzadką, unikalną pracą… Nasze woblery nie zachowują się szablonowo – od czasu do czasu nieregularnie odskakują na boki, co bardzo prowokuje wszystkie bez wyjątku drapieżniki…”… Itd., itd., podobne bzdury… Bzdury dlatego, bo temat trzeba rozumieć, a nie wykorzystywać trend… Bo Szuszkiewicz temat gryzie nie kilka lat, a kilkadziesiąt… I po drugie - nie wszystkie… I po trzecie - nie zawsze… Ha, ha… Poza tym w „nieregularnym” nurcie rzeki wszystkie woblery mają „nieregularną” pracę… Zależy tylko, jaką moc ma owa „nieregularność”… Ha, ha…
Kiedyś przecież śmiano się ze mnie, że jakieś myki i inne fanaberie wymyślam… Teraz, zdaje się, że woblery bez „myków” to gorszy sort, o ile się nie mylę, ha, ha… Niektórzy piszą tak np. „W ciągu kilku lat wytężonej pracy, wielu eksperymentów i prób w wodnym środowisku stworzyliśmy serię unikalnych woblerów, charakteryzujących się niesłychanie rzadką, unikalną pracą… Nasze woblery nie zachowują się szablonowo – od czasu do czasu nieregularnie odskakują na boki, co bardzo prowokuje wszystkie bez wyjątku drapieżniki…”… Itd., itd., podobne bzdury… Bzdury dlatego, bo temat trzeba rozumieć, a nie wykorzystywać trend… Bo Szuszkiewicz temat gryzie nie kilka lat, a kilkadziesiąt… I po drugie - nie wszystkie… I po trzecie - nie zawsze… Ha, ha… Poza tym w „nieregularnym” nurcie rzeki wszystkie woblery mają „nieregularną” pracę… Zależy tylko, jaką moc ma owa „nieregularność”… Ha, ha…
Cykadass: |
Kiedyś tkwiła w zbiorowej mentalności bardzo destrukcyjna świadomość niemocy, ściśle związana z kompleksem niższości… Wszystkim się wydawało (wydaje się często do tej pory…), że tylko na szeroko rozumianym Zachodzie są odpowiedni ludzie, dysponujący najnowocześniejszymi możliwościami do poprawiania świata… W sporej części była to prawda… Ale wszystko się zmienia… Dobrobyt, wygoda i luksusy wypalają ludzi… Mózg nie lubi tłuszczu, ha, ha… Nie sądzę, aby jakiekolwiek wielkie firmy zachodnie prowadziły „tajne” badania, bo w dziedzinie sztucznych przynęt istnieje ciągle ten sam typ rozumowania i narracji, opierany głównie na wrażeniach wizualnych „odbiorców towaru”, ha, ha… Świat sztucznych przynęt obserwuję od dziecka, bo to mój jedyny świat… Należałoby się także zastanowić, czy „góra” nie traktuje pospolitej większości odbiorców, jako zgraji ograniczonych intelektualnie napalonych amatorów łowienia ryb.., ha, ha, której każdy kit można sprzedać, do tego za grube stosunkowo pieniążki i przy zastosowaniu prościutkich środków marketingowych… Uważam, że dopóki idealna symetria będzie jedynym i dominującym czynnikiem budowy przynęt, to po prostu nie mam z kim gadać, bo tzn., że intelektualnie i mentalnie w wędkarskim rzemiośle rękodzielniczym są za daleko w tyle, abym ich usłyszał… Coś mi się zdaje, że nadal wiodącym motywem produkcji jest człowiek, a nie ryba i to głównie jego psychikę badają wielcy producenci, bo widocznie uważają, że interesujące nas zwierzę jest już poznane dokładnie i sprawa stała się prosta, nie wymaga dalszego poznania… Sporo byłoby pytań, bo obserwując rozwój mam wątpliwości, czy postęp w dziedzinie sztucznych przynęt idzie równolegle z rozwojem nauk biologicznych i czy przypadkiem nie stanął w pewnym, wstecznym punkcie tej wiedzy… Stereotypy są potężną siłą hamującą, a przykładem jest np. koło… Tysiące lat człowiek nie wyobrażał sobie, że można je w wielu maszynach, urządzeniach zastąpić innym kształtem i bezmyślnie (na zasadzie przyzwyczajenia) stosował je tam, gdzie okazuje się, o wiele lepsze są inne rozwiązania (być może niedługo poruszać się będziemy samochodami, rowerami itp., z „kwadratowymi kołami”)… W wędkarstwie innowacyjność ma jeszcze jeden aspekt hamujący… To „nieopłacalność myślenia”… Nie ma bodżca finansowego do wdrożeń nowych pomysłów – wędkarze wolą swoje „wynalazki” jak najdłużej trzymać w tajemnicy i indywidualnie z nich korzystać, a jedyną satysfakcją są częściej łowione ryby, czyli część satysfakcji wynikającej z rywalizacji „wewnątrzgatunkowej” jest w pełni okresowo zaspokajana, ha, ha… Sądzę, że większość firm „wyłapuje” pomysły „zwykłych” wędkarzy i po nieznacznym retuszu nadaje im rangi wewnętrznych wynalazków… Wszystko to zostaje dodatkowo upstrzone odpowiednio barwną historią, do tego kilkaset pięknych zdjęć „firmowych” wędkarzy i pospólstwo łyka temat, jak pelikan drobne rybki… |
Sławku, trochę zasypałeś mnie swoimi spostrzeżeniami . Myślę, że rozwój każdego hobby należy połączyć z zamożnością kraju oraz ich zaawansowaniem technicznym, technologicznym, a tym samym i wędkarzy. Są oczywiście pewne nisze, w których pieniądz nie ma tak dużego znaczenia, choć wnika on już niemal w każdy zakamarek. Są kraje, w których wędkarze wydają duże pieniądze i nie zastanawiają się dlaczego tyle wobler kosztuje, skoro komponenty na niego użyte są kilkukrotnie niższe niż cena końcowa. To pozwala na mądre inwestycje w firmach produkujących np. woblery. Nie jest to regułą, ale niektóre firmy mają jakieś laboratoria choćby komputerowe, gdzie zatrudniają inżynierów nie tylko od projektowania form wtryskowych, ale także do symulacji komputerowych. To wymaga na początku dużego nakładu, gdyż sam opis zachowania się woblera wymaga znajomości: opływu ciał, drgań, dynamiki, kinematyki itd. Jeden człowiek, fizyk tego nie załatwi. Pewnie, że nie wszędzie tak jest. Np. w Polsce nie stać firm na to, choć w pewnej naszej firmie korzystają z oprogramowania do projektowania kształtów korpusów, sterów oraz form wtryskowych. Wiem to, bo byłem, widziałem . Ale np. w Japonii są takie laboratoria. Można się tego domyśleć po ich stronach www, katalogach, gdzie prezentują zdjęcia, rysunki wynikające z badań nad tym zagadnieniem. Wreszcie znalazłem też kilka artykułów, co prawda po japońsku napisanych, ale dotyczących woblerów. Po rysunkach oraz podpisach pod rysunkami w jęz. angielskim można paru rzeczy domyśleć się. W Stanach dużo osób patentowało swoje rozwiązania przynęt, być może jest tak nadal. Tam jest duża konkurencja i aby wejść z zewnątrz na ich rynek, to trzeba się mocno napracować. Jednym ze sposobów jest promocja swoich przynęt na zawodach zawodowych wędkarzy. Jeśli wygrywają zawody twoimi przynętami, to możesz być pewny, że posypią się zamówienia ze sklepów. Tam to odbywa się wszystko w sposób prawidłowy, logiczny. Jest konkurencja, są ryby. Masz kiepski produkt, to nie przebijesz się. Nie masz siły przebicia się, to często i dobry produkt nie sprzeda się. W Polsce mamy całkowicie inną sytuację pod każdym względem.
Innym problemem przed którym stoi każdy producent przynęt, to w jaki sposób ryby będą reagować na komputerowo zaprojektowane przynęty. Mogą one być naszym zdaniem idealne, ale ostatecznie weryfikują je ryby. Tutaj też przydałaby się większa wiedza od strony biologii. Ponieważ dla przeciętnego wędkarza (do których ja też zaliczam się) wiedza o biologii ryb jest wciąż niezbadaną, to trudniej jest nam zrozumieć dlaczego ryby biorą lepiej tego dnia na daną przynętę. Zmierzam do tego, że w pewnych warunkach praktycznie każda przynęta może być łowna. I na tym świadomie, bądź nieświadomie grają twórcy, producenci przynęt. Przebywanie często nad wodą, eksperymentowanie z przynętami, wyciąganie wniosków, analizowanie zawodów wędkarskich, których jesteśmy uczestnikami pod każdym kątem wzbogaca tą wiedze. Ale na to mogą pozwolić sobie nieliczni i wciąż jest to tylko wiedza na bazie doświadczeń, ale nie poparta naukowymi wywodami. Bo takowych nie ma i długo nie będzie, bo nie ma na to bodźca finansowego, ale o tym sam wspominałeś.
Tak, stereotypy zabijają rozwój. Tak było np. z samolotami. Za długo wpatrywaliśmy się w Ikara .
Cykadass: |
Łoch, trochę przybufonowałem i przyjulianowałem, ale już tak mam, przeważnie wtedy, gdy oparzę się w paluszek przy odlewaniu, albo coś mi nie wyjdzie w jakimś prototypie, zgodnego z założeniem… Budzi się potrzeba prowokacji wtedy, ha, ha, agresywny człowiek się robi… Już jest dobrze… W tekstach o woblerach, które stworzyłeś Sławku brakuje mi kilku rzeczy… 1 np., co się dzieje z woblerem absolutnie celowo asymetrycznie zbudowanym wg praw fizyki… 2 np., czy jest możliwość uzyskania tzw. myków woblerem o idealnej symetrii w warunkach laboratoryjnych (nawet teoretycznie…)… 3 np. czy istnieje kształt steru, który zapewni owe myki (czyli nieregularne, delikatne odskoki w bok poza tor podstawowej pracy woblera…)… 4 np. mało jest o sterach rynienkowych, siodłowych, krzesełkowych itp. Kiedyś przecież śmiano się ze mnie, że jakieś myki i inne fanaberie wymyślam… Teraz, zdaje się, że woblery bez „myków” to gorszy sort, o ile się nie mylę, ha, ha… Niektórzy piszą tak np. „W ciągu kilku lat wytężonej pracy, wielu eksperymentów i prób w wodnym środowisku stworzyliśmy serię unikalnych woblerów, charakteryzujących się niesłychanie rzadką, unikalną pracą… Nasze woblery nie zachowują się szablonowo – od czasu do czasu nieregularnie odskakują na boki, co bardzo prowokuje wszystkie bez wyjątku drapieżniki…”… Itd., itd., podobne bzdury… Bzdury dlatego, bo temat trzeba rozumieć, a nie wykorzystywać trend… Bo Szuszkiewicz temat gryzie nie kilka lat, a kilkadziesiąt… I po drugie - nie wszystkie… I po trzecie - nie zawsze… Ha, ha… Poza tym w „nieregularnym” nurcie rzeki wszystkie woblery mają „nieregularną” pracę… Zależy tylko, jaką moc ma owa „nieregularność”… Ha, ha… |
Ad.1. Zbyt mało wiem o budowie takich przynęt :-). Gdzieś coś dzwoni, ale w którym kościele to jest zagadka :-). Nie mam już tyle czasu, aby latać nad wodę i przesuwać obciążenie i spisywać spostrzeżenia. Potem trzeba to jeszcze wszystko przeanalizować i opisać. Za dużo jak na jedną osobę :-).
Ad.2. Myślę, że tak. Ale musiałbyś sprecyzować pojęcie co oznacza wg. Ciebie idealnie symetryczny wobler? Czy obciążenie też jest symetrycznie rozłożone?
Ad.3. Tak udało mi się. Zrobiłem to przypadkowo, w woblerze bez obciążenia, jedynym obciążeniem był stelaż wraz z kotwicami i kółkami. Ale trudno powiedzieć, czy wobler był idealnie symetryczny i czy stelaż był idealnie w osi symetrii korpusu. A także, czy ster był idealnie symetrycznie umieszczony. Był to wobler, w którym testowałem kształty sterów, Zatem nie był na stałe zamocowany ster. Przy innych kształtach sterów pracował prawidłowo (nie wykładał się) i nie zauważyłem myków.
Ad.4. Trochę w książce opisałem. Patrząc na wyroby twórców nie widzę u większości chęci robienia takich sterów.
Sławku, spisanie tego wszystkiego wymaga dużo pracy i przede wszystkim czasu. Gdyby jeszcze to rozłożyć na kilka osób, to można by było to spisać. To na nieszczęście w tym przypadku łowienie ryb i testowanie przynęt jest tylko naszym hobby :-)
Dzięki Sławku o przedstawienie swoich poglądów, czasem mam inne, ale to nie o to chodzi, bo dyskusja musi mieć rumieńce...
Ad. 1 i ad. 2 – Ha, ha, tak zbudowane woblery są „producentami myków”, te asymetryczne… Można założyć ze 100% pewnością, że wobler zbudowany idealnie symetrycznie (kształt, obciążenie, stelaż, komory, ster itp.) poddany próbom w idealnie martwej wodzie będzie się poruszał jednostajnie i monotonnie…
Ad 3 – istnieją takie stery, ale nie istnieją one na razie w zbiorowej świadomości, ha, ha, przyjdzie czas, że zaistnieją…
Ad 4 – Szkoda, bo np., sdr z oczkiem w sterze rynienkowym to dość ciekawe zjawisko…
Z punktu 1 i 2 można zatem wywnioskować, że każdy jeden wobler, który ma „myki” (gdy intencją twórcy była idealna symetria) jest po prostu bublem… Pójdę dalej… I co się stało… Nagle, wielu producentów „podkreśla” owe myki… Czyżby przyznawali się do błędów? Nie, nie, nie… Nie zdają sobie sprawy z problematyki zagadnienia… Myków nie tworzą zawirowania wody, tylko asymetria budowy przynęty… Jest to fakt, który znam od dziecka, od momentu, gdy rozprułem „bardziej łowne” i „mniej łowne” Rapale… Takie „myki” tworzyć można samemu, „na miejscu” czyli w trakcie wędkowania w woblerach „poprawnie” zbudowanych przez np. odginanie oczek, przycinanie, albo odpowiednie podginanie steru… Chodzi zawsze o wytrącanie woblera z równowagi, czyli destabilizację jego pierwotnej pracy… Na podstawie swego długoletniego doświadczenia nie uważam, aby destabilizacja pracy woblerów miała kluczowe znaczenie w osiąganych wynikach… Zależy kiedy i gdzie… Nie, z tymi mykami jest tak, jak z kolorami… Nigdy wyniki łowieckie nie będą ustabilizowane, ha, ha, gdy ktoś jest stabilny w swoich poglądach, przyzwyczajeniach, ha, ha… Tak, jak ortodoksyjni wyznawcy stylu natural w malowaniu często zejdą z wody o kiju – tak samo ortodoksyjni wyznawcy idealnie równo pracujących przynęt często będą schodzić w tym samym czasie, gdy ktoś inny zastosował opcję przeciwstawną i połowił… Chodzi o to, aby wiedzieć, być przygotowanym i mieć w torbie, albo pudełku alternatywy… Ha, ha…
Podsumowując – u mnie także z czasem krucho, miałem to zrobić, miałem tamto… Miały być filmiki z pracą woblerów z wyszczególnieniem różnic w budowie, które przekładają się na charakter tejże pracy, akcji… Jak jest trochę czasu, to woda brudna, albo kamerzysta nawalił i tak w kółko…
Ad. 1 i ad. 2 – Ha, ha, tak zbudowane woblery są „producentami myków”, te asymetryczne… Można założyć ze 100% pewnością, że wobler zbudowany idealnie symetrycznie (kształt, obciążenie, stelaż, komory, ster itp.) poddany próbom w idealnie martwej wodzie będzie się poruszał jednostajnie i monotonnie…
Ad 3 – istnieją takie stery, ale nie istnieją one na razie w zbiorowej świadomości, ha, ha, przyjdzie czas, że zaistnieją…
Ad 4 – Szkoda, bo np., sdr z oczkiem w sterze rynienkowym to dość ciekawe zjawisko…
Z punktu 1 i 2 można zatem wywnioskować, że każdy jeden wobler, który ma „myki” (gdy intencją twórcy była idealna symetria) jest po prostu bublem… Pójdę dalej… I co się stało… Nagle, wielu producentów „podkreśla” owe myki… Czyżby przyznawali się do błędów? Nie, nie, nie… Nie zdają sobie sprawy z problematyki zagadnienia… Myków nie tworzą zawirowania wody, tylko asymetria budowy przynęty… Jest to fakt, który znam od dziecka, od momentu, gdy rozprułem „bardziej łowne” i „mniej łowne” Rapale… Takie „myki” tworzyć można samemu, „na miejscu” czyli w trakcie wędkowania w woblerach „poprawnie” zbudowanych przez np. odginanie oczek, przycinanie, albo odpowiednie podginanie steru… Chodzi zawsze o wytrącanie woblera z równowagi, czyli destabilizację jego pierwotnej pracy… Na podstawie swego długoletniego doświadczenia nie uważam, aby destabilizacja pracy woblerów miała kluczowe znaczenie w osiąganych wynikach… Zależy kiedy i gdzie… Nie, z tymi mykami jest tak, jak z kolorami… Nigdy wyniki łowieckie nie będą ustabilizowane, ha, ha, gdy ktoś jest stabilny w swoich poglądach, przyzwyczajeniach, ha, ha… Tak, jak ortodoksyjni wyznawcy stylu natural w malowaniu często zejdą z wody o kiju – tak samo ortodoksyjni wyznawcy idealnie równo pracujących przynęt często będą schodzić w tym samym czasie, gdy ktoś inny zastosował opcję przeciwstawną i połowił… Chodzi o to, aby wiedzieć, być przygotowanym i mieć w torbie, albo pudełku alternatywy… Ha, ha…
Podsumowując – u mnie także z czasem krucho, miałem to zrobić, miałem tamto… Miały być filmiki z pracą woblerów z wyszczególnieniem różnic w budowie, które przekładają się na charakter tejże pracy, akcji… Jak jest trochę czasu, to woda brudna, albo kamerzysta nawalił i tak w kółko…
Ad.2. Chyba to jest możliwe. Podeślę rysunek wobka z rozłożonym obciążeniem, chyba było symetrycznie rozmieszczone. Był mało stabilny, chyba umiar w rozmieszczaniu ilości obciążenia dałby większą kontrolę nad nim :-).
Ad.3. Zapomniałem dodać, że ster był symetryczny, wycięty na ploterze.
Ad.4 A wiesz, że mam wydrukowane stery sdr , gdzie na końcu ster kształt steru siodłowego. Kształt steru po długości podobny do sdr w Hornetach, a na końcu siodełko. Zabrakło motywacji do testowania. Zaznaczam jednak, że wklęsłości są niewielkie.
Ad.3. Zapomniałem dodać, że ster był symetryczny, wycięty na ploterze.
Ad.4 A wiesz, że mam wydrukowane stery sdr , gdzie na końcu ster kształt steru siodłowego. Kształt steru po długości podobny do sdr w Hornetach, a na końcu siodełko. Zabrakło motywacji do testowania. Zaznaczam jednak, że wklęsłości są niewielkie.