WARSZTAT SS
I wcale to nie jest już tak łatwe, jak się może z pozoru wydawać... Malarze będą malować pod lampami UV? Ha, ha, a gdzie styl natural, tak pieczołowicie polecany, gdzie woblery, jak rybki żywcem wyciągnięte z wody... Wreszcie mam swoje następne pięć minut ubawu...
Część krąpików małych i tych większych, ha, ha, podpisana... Jeszcze trochę brokatu, lakier, wklejenie steru, ustawienie na rzece i ... gotowe.
Z Tomkiem mam bardzo dobre relacje, ustalamy szczegóły z aptekarską dokładnością, ha, ha... Wydawać by się mogło, że odległość jest przeszkodą nie do przebrnięcia... Owszem, jest przeszkodą, ale nie dla nas, ha, ha...
Z Tomkiem mam bardzo dobre relacje, ustalamy szczegóły z aptekarską dokładnością, ha, ha... Wydawać by się mogło, że odległość jest przeszkodą nie do przebrnięcia... Owszem, jest przeszkodą, ale nie dla nas, ha, ha...
No, widzę, że malowanko, zgodnie z naszą i CF opcją, ha, ha, będzie super... Szkoda, że to tylko Twoje łapki... Ale na pocieszenie informuję Cię, że rozwijam się malarsko i prawdopodobnie, podobnie, jak Babcia Moses zaskoczę wszystkich w wieku 80 lat... Co prawdopodobnie i podobnie jest nie możliwe z powodu szlugów i kleszczy, a co niektórzy wymieniają jeszcze alkohol, co jest oczywiście nieprawdą wyssaną przez abstynentów z brudnych paluchów...
A mój stryj mawia-"mądra żona dla męża, ładna dla ludzi" hahaha
Łączymy w tej całej naszej robocie różne modele użytkowego malowanka w konkretne i wyznaczone kierunki do zastosowania. O tym będzie póżniej, bo sprawa nie jest tak prosta, jak to niektórzy próbują do celów marketingowych forsować… Trele morele… Tu jedna z opcji w fazie jeszcze wypoczynkowej… Jak to będzie ostatecznie wyglądać, pokaże Słońce w pełni dnia i w blasku lakieru… Na razie bardzo mi się podoba (a jak mi się podoba, to i musi rybom!) i widzę, że Tomek opanował już aerograf do stopnia perfekcji… No, ale jedna dysza się zużyła, ha, ha… Ja także ledwo dyszę, ale mojej nie da się wymienić… Pozdrówka wprost z warsztatu pachnącego, jak zwykle o wczesnym poranku kocią kupką, wymieszaną z aromatem schnącego lakieru i parującej kawy marki.., a .., dość reklam, ha, ha…
W/w Strzygi będą się kolorystycznie różnić znacznie od moich wcześniejszych, co nie znaczy, że są jakieś przeszkody, aby wracać do pierwotnych rozwiązań… Gra kolorami jest równie ważna, jak wpływanie innymi i zmiennymi czynnikami cech przynęt na instynkt samozachowawczy ryb… To dość skomplikowana materia w sensie poznawczym, dowodowym i w drodze docierania do przekonań i na razie nie mam czasu, aby próbować uzasadniać niektóre z moich posunięć… Moim motto jest „ciągłe mieszanie”, ha, ha i tego się trzymam nie tylko w wędkarstwie… Czas nie znosi próżni i kocha nie czasowe rozwiązania, bo to one właśnie pchają go do przodu… Nie zatrzymamy czasu i nigdy ryby nie będą brać ciągle na te same przynęty, bo one nam się akurat podobają, są nieskomplikowane w budowie, obsłudze i do tego robi je nam zaprzyjaźniony rękodzielnik za dosłowny grosz…
Panie Sławku potrzebuję 2 woblery o długości 9-10cm pływające i schodzące do 1,5m na sandacza , proszę wykonać je dla mnie. Bardzo chciałbym mieć takie cacka które posiadają myki, nieregularną pracę, zakupiłem od pana Remka parę krąpików ale potrzebuję rasowego woblera na sandacza.