Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Grupy

WARSZTAT SS


offline
Sławomir S. 2017-01-10 19:53

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Klasyczny popper to jedna z tych przynęt, którym "odpuściłem"...
offline
Sławomir S. 2017-01-13 17:21

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Wybierając materiał do druku zaufaliśmy producentowi i korzystaliśmy z firmowego opisu właściwości… Ale wiecie, jak to jest… Biodegradacja, to dość tajemnicze pojęcie… Zwykle wszyscy chwalą swoje produkty i jak zwykle, przeginają bardzo w tych swoich mowach pochwalnych… Nie ma to, jak „przezorny, zawsze ubezpieczony” i poza wiarą warto być niedowiarkiem, ha, ha… Margines wiary… A więc przeprowadziłem metodą chałupniczo-ogrodową swoje testy… Zakopaliśmy z Markiem dziewiczą i nagą połówkę w próchniczej warstwie gleby sulikowskiego pola uprawnego… W kwietniu… No i przedwczoraj odkopaliśmy… Bo odwilż przyszła… Nie jest żle… Połówka „pękła”, ha, ha, dopiero, jak Balon ją chwycił, bo ja po ostatnim wierceniu dziur w lodzie bardzo chromy i słaby jestem… Oryginalny materiał jest bardzo twardy i elastyczny i nie daje się złamać… Znaczy się, że po dziewięciu miesiącach trochę „skruszał”… „Zbiodegradował się” nieznacznie. Biorąc pod uwagę, że zostanie pokryty warstwami podkładów, farb i lakieru, czyli ubrany w pancerz ochronny – nie ma uzasadnienia obawa, że może rozpuścić się wodzie, zanim ryba go pochwyci, ha, ha…

offline
Adam R. 2017-01-14 17:40

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 597
U nas w szkole jest taki gośc, z pewnej słynnej miejscowości , i zawsze mówi "Chodoki, ale dajecie jaja" Hahaha.
offline
Sławomir S. 2017-01-15 19:19

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Zawsze sądziłem, że przeciętnie zaawansowany w spinningu wędkarz, potrafi na podstawie wyglądu, oraz filmiku z pracą i torem przynęty osądzić jej wartość i przydatność do realizacji swoich celów. Otóż nie, ha, ha… Dziś się dowiedziałem, że niektórzy z tych, uważających się za alfy i omegi w spinningu sądzą inaczej… Otóż, wg tej „garstki” (próbującej trzymać władzę, ha, ha…) prawdopodobieństwo „ataku” ryby na każdy jeden wobler jest jednakowe, zależy tylko i wyłącznie od umiejętności wędkarza i podania tej przynęty w odpowiednim miejscu i czasie… Ha, ha, większych bzdur nie czytałem… Ha, ha, „przedstawiciele pewnych kręgów” z marginalnych przypadków próbowali i próbują czynić kanony wiary… Nie uda to się, nie uda… Dlatego, że brakuje tu jednego, jedynego zdania wyjaśniającego… A jakiego? O to może spróbuje się ktoś zapytać z owej „garstki”, ha, ha… Czekam.
offline
Sławomir S. 2017-01-15 20:13

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
W tym roku wprowadzimy jeszcze jedną „nowoczesność”, ha, ha… Będą to filmiki „na żywo” z łowienia cykadami, woblerami i jak się uda, także błystkami podlodowymi… Z moim „komentarzem”, rzecz jasna… No bo to ja będę na razie kamerzystą, scenarzystą, reżyserem i narratorem… Próby „zbiorowe”, ha, ha, nie zdały egzaminu, bo OPERATOR KAMERY trochę za duży w stosunku do gęstości chaszczów nadrzeczkowych… W tej chwili powstaje filmik z warsztatu i przedstawiam moją metodę tworzenia woblerów od a do z.

https://www.youtube.com/watch?v=JvQMUgE12A0

O takie cuś chcemy wprowadzić... Dwa, trzy razy w miesiącu poleci się z przynętami i się nagra... Akurat rybki trochę podrosną, ha, ha...
offline
Sławomir S. 2017-01-15 21:03

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Aha... Dla bardzo wrażliwych chcę zwrócić uwagę na mój pośpiech... Jak najszybciej rybka z wody i do wody... Uważam, że to o niebo bardziej humanitarne postępowanie od niepotrzebnego przetrzymywania ryby poza wodą i sesji zdjęciowej... I tyle... No, może się poprawię i kupię sobie podbierak gumowy, ha, ha...
offline
Sławomir S. 2017-01-16 21:03

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
"Garstka ich została". Ha, ha...

https://youtu.be/KWRpbfobxxg
offline
Kamil 2017-01-19 16:48

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 15
Wow, ale się tu podziało od mojej ostatniej wizyty
offline
Sławomir S. 2017-01-19 19:43

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Panie, kiedyś to się działo... Jak pisałem naćpany oparami lakierów i dykty... To były czasy, ha, ha...
offline
maciej g. 2017-01-20 21:32

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 102
Panie Sławku..takie pytanko.woblery Warg doczekają się wersji 3D?
offline
Sławomir S. 2017-01-21 17:34

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
3d to na razie rodzaj zabawy, chciałem pokazać, że poza pianką i formami wtryskowymi istnieje możliwość tworzenia (poza także bezdyskusyjnym drewnem) bardzo dobrych woblerów. No, tak, czy siak, materiał taki, czy owaki, ale zawsze reguły są te same… Mógłbym robić woblery ze stali, albo wolframu… Tu nie ma reguł materiałowych, są za to innego rodzaju bariery… Teraz będzie powrót do drewna, podobny do powrotu cynicznego i wyrachowanego zdrajcy do żony, buziaczki i udawane przeprosiny, trochę się podkuruję, ciepłe obiadki, własna podomka, kot na kolana, itd., a póżniej znów wyruszę na „łowy”, ha, ha…

Jak Manitou da zdrowie, siły i czas, to będziemy wszystko robić… Na bardzo wysokim poziomie… Ale teraz buzi, buzi, wybacz moja sambo i topolko kochana… Och, niestałe uczucia to problem…Szczególnie w moim wieku, ha, ha...

offline
Sławomir S. 2017-01-23 17:53

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
No i Strzygi ładnie, pięknie, ślicznie, wprost bajecznie ustawione… Pracują rzecz jasna ładnie, pięknie, ślicznie, wprost bajecznie... Ładnie, pięknie, ślicznie, wprost bajecznie w jednakowy sposób… W ogóle byłoby ładnie, pięknie, ślicznie i wprost bajecznie, gdyby nie minus trzy urozmaicone kłującym wiaterkiem, ha, ha…





offline
Sławomir S. 2017-01-28 17:27

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Dziś wyprowadziłem adepta sztuki rękodzielniczej vel Balonesku z równowagi… Na jednym z modeli woblera próbowałem mu wytłumaczyć relacje między szczeliną na ster, rowkiem na stelaż i podwójnym wgłębieniem z boku na śruciny… Mówię mu tak „ Frezując, trzymaj się szablonu i pewnego schematu… Szpara musi być jak najbliżej rowka i musi być jeszcze miejsce na dwie śruciny i drut…”, ha, ha…
offline
lester 2017-01-28 20:02

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 195
Sławku, Ty to powinieneś piórem zarabiac na życie.Mnie starego nabrałeś hahaha
offline
Sławomir S. 2017-01-29 17:12

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Ha, ha…

Leszku, miałem kiedyś kolegę… Na imię miał Roger… Innym kolegą był kolega Rogera, ha, ha, Kazik. Roger nie miał nóg. W ogóle. Amputowano mu je po pachwiny… Pijany kierowca porysował nim mur za chodnikiem dla pieszych w czasie, gdy był jeszcze dzieckiem… Roger był elektronikiem i informatykiem, no bo co miał robić, uczył się w dziedzinie komputerów, to dla niego było zajęcie, jak znalazł… Rodzice wcześnie zmarli, był sam i musiał żyć… Dziewczyny, owszem, przewijały się w jego życiu, ale kierowały się raczej anatomiczno-seksualnym zaciekawieniem… Smutny, rozgoryczony i samotny… Topił swój żal do świata w alkoholu… Za zarobione pieniądze wyprawiał libacje, kupował drogie trunki, sprowadzał dziwki… Czasem kupił sprzęt wędkarski i … spodnie… Miał ich całą szafę… Był bardzo inteligentnym wariatem, żyjącym w swoim i oderwanym od realiów świecie natchnień, wizji, niespełnionych marzeń… Egoista, rozumiejący zaciekawienie i słabość innych, wykorzystujący kalectwo do realizacji swoich absurdalnych celów. Klął na wszystkich bogów, od Jezusa po Allacha, na wszystkie partie polityczne i wszystkie ustroje społeczne, obwiniając ich za swój ból… Próbowałem mu pomóc… Na rybach często wyluzowywał i się uspokajał, choć nie zawsze… Dostarczałem mu najlepsze, jakie mogłem przynęty, wprowadzałem w zrozumienie wielu istotnych i wędkarskich rzeczy… Ustawialiśmy go na skrawku bezpiecznego i płaskiego brzegu na jego wózku inwalidzkim, naprzeciwko jakiejś dobrej miejscówki, będącej w zasięgu rzutu… Często na szczytach odrzańskich ostróg. Tylko i wyłącznie spinningował… „Bo jestem prawdziwym mężczyzną od najważniejszego miejsca w górę, aż do końca…”… Polubił moje cykady… Bo „niosły daleko”, jak mawiał…

Pchaliśmy jego wózek przez śniegowo lodowe pustynie Rakowic i innych żwirowni, przez zalewy Witki i Czerwonej Wody… Wierciliśmy szeregi dziur, tylko dla niego i w dobrych, najlepszych miejscach… Aby coś złowił i był choć kilka chwil szczęśliwy… Gdy złowił dużego okonia, całował go i podnosił do nieba, i przepraszał bogów… Gdy go wypuszczał, prosił, aby pokłuł diabły, które sprawiają mu cierpienie… Wymachiwał jedną ręką z wędką, a drugą z gwinta doił za zdrowie wszystkich ryb… Kiedyś, pijany, nachylając się z okoniem nad przeręblem, wyleciał z wózka i zamiast ryby w lodowatym otworze wylądował jego wielki, czerwony, obwieszony glutami nos…

No i pewnego dnia ubzdurał sobie, że chce łowić pstrągi… Ironicznie zapytałem się, jakiej firmy planuje zakupić spodniobuty… Jednak się uparł i jak zwykle nie dawał nam spokoju… Cóż było zrobić… Uległem… Zataszczyliśmy tułów z jego full wypasionym wózkiem na skraj kwiskiej opaski… Celowo zabrałem go, gdy warunki do takiego „zboczonego” łowienia będą w miarę jak najlepsze, lekko podwyższona i trącona woda itp. W tamtych czasach tylko kiep nic nie złowił w takich warunkach… Umiejscowiony został za krzewem, chroniącym przed wzrokiem ryb, otrzymał kilka moich pływających woblerów, poinstruowałem go, co i jak, no i… zostawiliśmy go samego, jak zwykle, udając się każdy w swoją stronę… Wcześniej obiecał, że nie będzie się bujał, pił za dużo, itd., itp. „Tu łów, tułów…”, rzekłem, oddalając się… Dobrze, że to, co nastąpiło, nie nastąpiło ciut póżniej… Odeszliśmy z Kazkiem może po pięćdziesiąt, siedemdziesiąt metrów, spokojnie obławiając kilka miejscówek, gdy usłyszeliśmy potworny wrzask… „Mam, mam, kurwa, gdzie podbierak…”… Zanim podbiegliśmy, już było po wszystkim… Roger wpadł na główkę do nurtu, a za nim potoczył się inwalidzki wózek… Poniosło go aż do zakrętu i wyrzuciło na wewnętrzną, płytszą stronę rzeki, na przeciwległy brzeg … Widział ktoś inwalidę bez nóg „stojącego” na płyciżnie? Sprawiał wrażenie zakopanego w piachu indiańskiego skazańca na teksańskiej pustyni… Diametralną różnicę stanowił jakby, tylko wierzchni „materiał” użyty do tego celu i wyciągnięte w górę bezradne dłonie… Stał i na całe szczęście, żył, dychał, pluł mułem, kamykami i roślinnością… W pauzach plucia klął i krzyczał, żebyśmy szukali wędki, bo tam „siedzi” wielki pstrąg… Zanim ochłonęliśmy, pojawił się najpierw wózek, toczył się powoli, z przerwami, co chwilę błyskając w mętnej wodzie chromowymi kółkami… Wyłowiłem go kawałem haczykowatej gałęzi… Po czasie odnaleźliśmy wędkę z woblerem… Bez wielkiego pstrąga… Znależliśmy bród i przeprawiliśmy się z całym swoim i wyłowionym sprzętem do kolegi. Póżniej, wytargany, zamiast pstrąga na brzeg Roger, powoli dochodził do siebie i gdy należycie dosechł, znów, na nowo, darł się, chciał wracać i nadal łowić… Nie, nie mogliśmy ponownie na to pozwolić, przegiął pałę… Wcześniej, w bocznej kieszeni wózka w jakimś nowym jego schowku, Kazik odkrył wypróżnioną do połowy trój ćwiartkową Żubrówkę… Do drogi, gdzie stał samochód mieliśmy z trzysta metrów chaszczy, pnączy, łączek z kretowiskami, kompletne bezdroże… Spojrzeliśmy sobie z Kazikiem głęboko w oczy i natychmiastowa decyzja… On chwycił za jedną rękę, ja za drugą i targamy wrzeszczącego pijaka- pstrągarza- inwalidę w stronę samochodu… Boże, jak on piszczał, podskakując pośladkami na wybojach… Krzyczał „Palanty, czemu obaj za rączki? Może jeden z was chwyciłby z łaski swojej za drążek z tyłu… Byłoby wygodniej… Wolniej chamy, nie mam nóg, ale chcę mieć chociaż dupę…”… I tak się darł całą drogę… Dobrze, bo na przystankach dla odpoczynku, nie mógł nam uciec… Zostawiliśmy ten wrzeszczący półnagi tułów (bo „spodnie z zawiązanymi do kupy nogawkami gdzieś w drodze zgubiliśmy) w przydrożnym rowie za samochodem i udaliśmy się po zostawiony nad brzegiem sprzęt… Gdy wróciliśmy kilku młodocianych gapiów z otwartymi z wrażenia gębami wysłuchiwało jego opowieści, przeplatanej sążnistymi łykami z butelki, co to się wydarzyło i z jakiego powodu siedzi, leży, albo stoi w tym przydrożnym rowie… Nigdy nie miał sprecyzowanego określenia swojej pozycji w pionie… Za każdym razem biedak inaczej to definiował… No i tyle…

Aha… Czas minął i zapomnieliśmy… W następnym sezonie Roger złowił swojego wielkiego pstrąga… Na Bobrze… Ale był już przywiązany razem ze swoim wózkiem do sporego dębu… Linkami stalowymi na kłódkach… Ha, ha…

offline
lester 2017-01-29 18:34

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 195
No i niech ktoś powie że nie umiesz pisać.Coś czuję że takich wspomnień u Ciebie do oporu:-) Ja także mam swoje ale nie umiem tak pisać.
offline
Sławomir S. 2017-01-30 12:07

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Eee, ha, ha, siadam i piszę… Naturalnie, szybko i szczerze… Nie ma Panie czasu na pierdoły. A czy to się komuś podoba, czy nie… Hmm… Samemu mi się często nie podoba, ha, ha… Ale oryginalność jest już bardzo rzadką cechą, bo ludzie za wszelką cenę chcą się podobać innym ludziom… Stają się szarzy, jak mgła nad kwitnącą łąką… Tracą w tłumie wzajemnej adoracji swój charakter i grają zaprojektowaną przez innych komedię… Ja nie… Inaczej myślę. Jeszcze nikt mnie nie złamał, ani załamał, ha, ha… Mam mnóstwo wrogów i kilku przyjaciół… A więc jestem bardzo bogatym człowiekiem… I coraz bogatszym, bo i tych, i tych przybywa… Ha, ha…
offline
Sławomir S. 2017-01-30 13:19

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Powoli i spokojnie działam sobie następne "pasikoniki" do prób i testów. Zwykle jest tak, że zakładam sobie z góry jakąś pracę przynęty, a następnie ją po prostu stwarzam... Jednak prototypy mają wiele różnych prac, często zasadniczo różniących się od siebie, bo następnie sprawdzam, co można z danej przynęty i modelu "wyciągnąć", czyli jakie są jego możliwości w szerszym zakresie...

offline
JANUSZ J. 2017-01-30 20:42

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 20
Cykadass:
Powoli i spokojnie działam sobie następne "pasikoniki" do prób i testów. Zwykle jest tak, że zakładam sobie z góry jakąś pracę przynęty, a następnie ją po prostu stwarzam... Jednak prototypy mają wiele różnych prac, często zasadniczo różniących się od siebie, bo następnie sprawdzam, co można z danej przynęty i modelu "wyciągnąć", czyli jakie są jego możliwości w szerszym zakresie...


Panie Sławku odgrzewam temat woblerów pod sandacza na Odrę. Wiem że jest pan konkretnym facetem i nie owija pan w bawełne - i tu pewnie niezłą riposte dostane ha ha... ale nie o to chodzi. Wiem że u pana z czasem kruchu tu wobki 3D, myki, weże, łamańce, strzygi, nowe kolory wzory fluo i pewnie jeszcze ze 100 pomysłów koncepcji które się nam jeszcze nie śniły. No ale tak konkretnie jak wędkarz wędkarzowi podejmie się pan tych woblerków? - może to będzie jakaś odskocznia dla pana a dla mnie killerki na sandałki. Panie Sławku konkretnie bez ideologi itp.

Pozdrawiam
offline
Sławomir S. 2017-01-31 10:20

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
No dobra, dobra, bez zgryżliwości proszę, ha, ha... Styl tego Warsztatu i pisanina są wyrachowane w detalach... Komu się nie podoba - ten niech nie czyta i nie obserwuje.

Myślałem, że temat zamknięty z tymi "sandaczowymi" woblerami... Miały być na lato i w kolorystyce i pracy wyszczególnionej. ???? Zapraszam do p w.

15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.34 s