WARSZTAT SS
Witam panie Sławku tak te woblery ogólnie na lato i jesień, chodziło mi o takie z drobną praca ogonową, praca raczej V oraz lusterkowanie, myki oczywiscie mile widziane, głebokość schodzenia tak do 1,5m, kolorystyka raczej naturalna ukleja płoć może okonek.
Mam kilkanaście wzorów woblerów, które "dziwnym" trafem szczególnie "lubią" sandacze... Mają pewne wspólne cechy... I tak się to proszę Pana robi... Damy radę, ha, ha...
Dziś chcę zainaugurować niezwykłą historię, ha, ha… Cofniemy się prawie cały wiek do tyłu… Chcę Wam drodzy, młodzi rękodzielnicy coś przedstawić… Bo wielu z Was tego nie wie i nigdy nie widziało… To tylko wycinek z historii rękodzieła i nie tylko… To jeden z przykładów, jak dzieła ludzkich rąk przechodziły, albo zamieniały się w „łapy” maszyn… Zobaczycie bardzo wiele śmiesznych rzeczy… Może posłuży to niejednemu z Was do kreowania swoich pomysłów, może stanie się iskrą do ognia Waszej przedsiębiorczości i działania… Zobaczycie, jak wiele wiekowych dzieł jest dzisiaj powodem do kłótni typu „kto pierwszy stworzył, kto pierwszy wymyślił…”… Prastary „Twilos” śmieje się i rży, jak jego koń, na którym siedzi w sterze siodłowym Salmo i Rapali…Ale to będzie wiele, wiele odcinków póżniej...
40 lat temu ryb było mnóstwo, po prostu mnóstwo. Tyle, ile teraz nieraz widzę na filmikach z zachodu, czy północy Europy. Mój ojciec kiedyś na rodzinnej zbiórce powiedział „Nie ma ryb… Kiedyś, gdy byłem młodszy, to były ryby…” A dziadek na to „Co ty synu wiesz… Jeszcze z dwadzieścia lat wstecz, zanim się urodziłeś, to dopiero były ryby…”… A pradziadek wtedy, kłapiąc szczęką, ze aż echo niosło „Przestańcie obaj pier… głupoty, nie macie zielonego pojęcia o ilościach ryb…”… I stuknęli się kieliszkami… A póżniej zwykle się kłócili, kiedy to tych ryb tyle było, czy po jakiejś wojnie, czy przed jakąś wojną, bo wychodziło na to, że nigdy w naszym kraju nie było pokoju… Było tylko przed i po… A ja osmarkaniec, gryząc dropsa miętowego przypatrywałem im się z boku i słuchałem…
On ma na głowie 2 niwsymetryczne oczka do zaczepiania żyłki?
Ha, ha, inspiracja na talerzu, ha, ha... W naszym wędkarskim światku świat należy do spostrzegawczych i nie bojących się eksperymentować, a to znaczy mających czas, ha, ha... Na takie pierdoły szkoda czasu, jak mówią konformiści, ha, ha... Ale czy aby na pewno?
Miałem bardzo podobny wobler ale jeśli dobrze pamiętam był to wynalazek jeszcze ZSRR. Drewniany pomalowany tak jak ten w kolory osy. Bez lakierowania i właśnie z takim sterem (mój maiał gruby plastik).
Łowiło to to szczupaki wszędzie i zawsze. Oczko było jedno to dolne. Korpus jak cyharo a ster wydawał się zyt mały do przynęty. Woblerek pracował baaaaardzo atrakcyjnie choć przyznam że na początku go nie doceniałem. Bardzo leniwie lusterkował a może bardziej się kolebał i nie maił praktycznie akcji ogonowej. To co najfajniejsze to nieustanna praca S. Łowił do tego stopnia że po sozonie nie miał już farby. Mam do niego wielki sentyment bo złowiłem na niego całą masę szczupaków
Witam
fakt jest taki, że wobler ze sterem łamanym posiada dwie płaszczyzny natarcia w związku z tym jego praca jest trochę inna niż w tradycyjnych sterach czasami bardziej atrakcyjna dla ryb. Osobiście kiedyś bardzo dobre efekty miałem na salmo executor 5cm z łamanym sterem w kolorze płoci, w sumie łowił wszystko. Miałem na niego dużo ładnych kleni, trochę okoni takich 35cm i sporo szczupaków co prawda nie rekordowych zazwyczaj do 60-65 cm, więc można powiedzieć, że łowny jest.
fakt jest taki, że wobler ze sterem łamanym posiada dwie płaszczyzny natarcia w związku z tym jego praca jest trochę inna niż w tradycyjnych sterach czasami bardziej atrakcyjna dla ryb. Osobiście kiedyś bardzo dobre efekty miałem na salmo executor 5cm z łamanym sterem w kolorze płoci, w sumie łowił wszystko. Miałem na niego dużo ładnych kleni, trochę okoni takich 35cm i sporo szczupaków co prawda nie rekordowych zazwyczaj do 60-65 cm, więc można powiedzieć, że łowny jest.
No.., niepotrzebne są "dwie płaszczyzny natarcia", aby osiągnąć taką pracę... Ogólnie można przyjąć, że delikatna i drobna praca zwykle dobrze skutkuje... A jeśli jeszcze do tego o dużej częstotliwości i z lusterkowaniem... Szczególnie w cieplejszych porach roku...
Zwracajcie uwagę na design przynęt i rodzaje materiałów używanych do przyozdobień... To dopiero początek. Będą tu "początki" wielu znanych firm. Obecnie, kto ma kasę stosuje nieprawdopodobne stosunkowo rozwiązania i nadaje im rangę niezbędności, ha, ha... Ale przecież nie o to chodzi... Bo każdy chwali swoje i o tym wszyscy wiedzą... Chodzi tylko o to, co jest prawdą, a co bajerą... Ha, ha...
„Pasikonik” hula, jak ta lala, ale muszę mu trochę zwiększyć częstotliwość… Ma hulać, jak lala na dopingu, ha, ha… Dopiero wtedy nakręcimy filmik z „hulanki”…