WARSZTAT SS
Sławku, zrobiłem ten podział bazując na mojej własnej filozofii łowienia woblerami… Był problem. Bo nazewnictwo weszło w krew wędkarzom. Musiałem „coś” z tym zrobić. „Musnąłem” tylko dwa te słówka (akcja, praca), jak kot ogonem moje kolana; wiadomo, że coś chce, o coś mu chodzi… Wcale nie twierdzę, że nie jest trudno. Patrząc z góry na poruszający się (!) wobler, chcąc, nie chcąc, kojarzą się nam literki X, Y i V… W trakcie tego stałego i właściwego ruchu (!) dla danego woblera, występują jeszcze dodatkowo inne „mikro” ruchy, które są cykliczne, albo nieskoordynowane… To np. lusterkowanie i tzw. myki… Poza tym istnieje niezależny i bardzo ważny, charakterystyczny dla każdej przynęty tor, jaki ona kreśli podczas dłuższej wędrówki np. pod prąd.
Dlatego pierwsze i stałe cechy nazwałem akcją, elementy i atrybuty tej akcji – pracą, a szlak wędrówki woblera – torem.
No i jeszcze jedno, co trochę utrudniało mi nazewnictwo… Chodziło mi o takie nazywanie rzeczy po imieniu, ha, ha, aby każda cecha zaczynała się na inną literkę, ha, ha…
Dlatego pierwsze i stałe cechy nazwałem akcją, elementy i atrybuty tej akcji – pracą, a szlak wędrówki woblera – torem.
No i jeszcze jedno, co trochę utrudniało mi nazewnictwo… Chodziło mi o takie nazywanie rzeczy po imieniu, ha, ha, aby każda cecha zaczynała się na inną literkę, ha, ha…
Od jakiegoś czasu obserwuję taki trend, że większość producentów sztucznych przynęt, za wszelką cenę próbuje stworzyć wabik przypominający wyglądem i poruszaniem się żywą rybę. Wykorzystują do tego najnowsze osiągnięcia techniki - laserowe skanery 3D i inne cuda na kiju. Rzeczywiste, niektóre gumy wyglądają jak ryby żywcem wyjęte z wody. Ale czy o to w tym wszystkim chodzi? Czy idealna przynęta to taka, która wiernie imituje pokarm? Czy może taka która, potrafi wygenerować swoją pracą pewne bodźce, które sprowokują drapieżnika do ataku, a wygląd będzie sprawą drugorzędną?
Wszystko może się przydać. Absolutnie wszystko… Oczywiście wg pewnej miary, której podziałki nikt nie zna. Nigdy np. nie stwierdziłem, że np. woblery o szerokiej akcji X i torze czysto sznurkowym, bez atrakcji po drodze, ha, ha, nie będą się sprawdzać w jakichś tam, określonych warunkach i pewnych metodach łowienia… Podobnie jest z zewnętrznym wyglądem… Pewne wody, pewne warunki, pewne metody są okresowo przyklejone do pewnych przynęt, mających pewien wygląd, pewien ruch itd. Chodzi mi tylko o zrozumienie mechanizmów i szybką reakcję rękodzielników na „zapotrzebowanie”, ha, ha… Polskich rękodzielników, ha, ha… Nie ma u mnie opcji w rękodzielnictwie multi-kulti, ha, ha…
kuba.horecki@gmail.com: |
Od jakiegoś czasu obserwuję taki trend, że większość producentów sztucznych przynęt, za wszelką cenę próbuje stworzyć wabik przypominający wyglądem i poruszaniem się żywą rybę. Wykorzystują do tego najnowsze osiągnięcia techniki - laserowe skanery 3D i inne cuda na kiju. Rzeczywiste, niektóre gumy wyglądają jak ryby żywcem wyjęte z wody. Ale czy o to w tym wszystkim chodzi? Czy idealna przynęta to taka, która wiernie imituje pokarm? Czy może taka która, potrafi wygenerować swoją pracą pewne bodźce, które sprowokują drapieżnika do ataku, a wygląd będzie sprawą drugorzędną? |
Moim skromnym zdaniem, to, co wygląda atrakcyjnie, osiąga lepszą cenę i szybciej się sprzedaje w większych ilościach. Jeśli jeszcze do tego takie śliczne obrazy ubrane są w propagandowo reklamowe ramy, no to sprzedaż idzie ula, la… O tym wiem nie tylko ja, ha, ha…
Cykadass: |
Sławku, zrobiłem ten podział bazując na mojej własnej filozofii łowienia woblerami… Był problem. Bo nazewnictwo weszło w krew wędkarzom. Musiałem „coś” z tym zrobić. „Musnąłem” tylko dwa te słówka (akcja, praca), jak kot ogonem moje kolana; wiadomo, że coś chce, o coś mu chodzi… Wcale nie twierdzę, że nie jest trudno. Patrząc z góry na poruszający się (!) wobler, chcąc, nie chcąc, kojarzą się nam literki X, Y i V… W trakcie tego stałego i właściwego ruchu (!) dla danego woblera, występują jeszcze dodatkowo inne „mikro” ruchy, które są cykliczne, albo nieskoordynowane… To np. lusterkowanie i tzw. myki… Poza tym istnieje niezależny i bardzo ważny, charakterystyczny dla każdej przynęty tor, jaki ona kreśli podczas dłuższej wędrówki np. pod prąd. Dlatego pierwsze i stałe cechy nazwałem akcją, elementy i atrybuty tej akcji – pracą, a szlak wędrówki woblera – torem. No i jeszcze jedno, co trochę utrudniało mi nazewnictwo… Chodziło mi o takie nazywanie rzeczy po imieniu, ha, ha, aby każda cecha zaczynała się na inną literkę, ha, ha… |
W swojej książce trochę to inaczej rozróżniam.
O akcji mówimy, kiedy wobler drga (typu X, V, Y), ale bez przemieszczania się do przodu lub tyłu.
Z kolei praca to przemieszczanie się po torze drgającego, czyli mającego akcję, woblera.
Zarówno praca jak i akcja mogą być regularne lub nieregularne.
Regularna praca, akcja to jest wtedy, gdy wobler drga z tą samą amplitudą i częstotliwością.
Nieregularna praca, akcja jest wtedy, gdy praca, akcja regularna jest zaburzona, choćby przez myki, dodatkowe, sporadyczne zalusterkowania.
Zapominamy często jeszcze o jednej cesze woblera. A mianowicie o głębokości nurkowania. Ma ona kolosalne znaczenie podczas trollingowania. Łowiąc w rzekach, które zwykle nie są głębokie, ten parametr może być po części zaniedbany, gdyż większość średniej wielkości woblerów dochodzi w pobliże dna. problem pojawia się przy małych woblerach oraz podczas łowienia w zbiornikach z wodą stojącą.
No dobrze, Sławku… Ale mi nie chodziło o skok w dziejach… Chciałem zrobić malutki kroczek i go zrobiłem. Wszystko poukładało mi się w głowie, zanim napisałeś książkę… Nigdy nic nie małpuję, idę swoim tokiem myślenia, nazywania, postępowania, tak już mam… Pewnie, gdy przeczytałem Twoją książkę, to sobie pomyślałem, że to i owo można było nazwać inaczej, albo inaczej tłumaczyć zasady… Ty jednak jesteś fizykiem, a ja tylko fizycznym pracownikiem, ha, ha… Oczywiście, znasz mnie trochę i chyba wiesz, że bez przerwy żartuję sobie ze wszystkiego, ale nigdy złośliwie, ha, ha… … Zostanę przy swoim… Choć wiem, że Ty masz rację… Ale ja mam swoją… I w nią wierzę. Musiałbym uzasadniać wszystko krok, po kroku i tłumaczyć dlaczego tak zrobiłem… W każdym bądż razie oddzielam ciężar przynęty i zdolności głębinowe, ha, ha, od ruchu… To moim zdaniem inne pole. W opisie można zamieszczać wspomniane dane, jako dodatkowe, no i oczywiście, są to bardzo ważne informacje… Chcę dotrzeć do wyobrażni kupującego wobler ze sterem i dysponującego chociażby „jako takim” doświadczeniem… Zamyka oczy i widzi prowadzony wobler… Czy naprawdę jest to takie trudne, oczyma wyobrażni nie widzieć różnicy między woblerem o akcji X i torze sznurkowym, a woblerem o akcji Y i torze zakosowym? Ha, ha… Do tego nie potrzebne są fizyczne okulary, a mi właśnie chodzi o to, ażeby przekaz opisu, razem z legendą był bardzo jasny i przejrzysty dla „zwykłego” wędkarza… I on taki jest… Tylko co niektórzy (jak zwykle) w stylu „rozhisteryzowanej opozycji”, ha, ha, próbują blokować „moje reformy”, ha, ha…
Przecież rzecz dotyczy Woblerów ze sterem SS... Każdy inny niech tam sobie opisuje, jak chce i niech po swojemu tłumaczy pracę, czy akcję, jego wola. Ja akurat robię to w ten sposób...
Przecież rzecz dotyczy Woblerów ze sterem SS... Każdy inny niech tam sobie opisuje, jak chce i niech po swojemu tłumaczy pracę, czy akcję, jego wola. Ja akurat robię to w ten sposób...
Panie Sławku, jak dla mnie to otworzył Pan przede mną nowy świat sztucznych przynęt. A może to tylko moje spojrzenie się zmieniło... Zanim jeszcze zacząłem czytać ten wątek myślałem mniej więcej tak o sztucznych przynętach: "blacha jak to blacha, ta droższa pewnie lepsza od tej tańszej, wobler no to taka sztuczna rybka, ta za 20 zeta musi być lepsza od tej za 10 zł itp. - o żadnych tam iksach czy igrekach nawet mi się nie śniło, o innych bajerach nie wspominając". Teraz, gdy powoli łapię o co w tym wszystkim chodzi zaczęło się nowe łowienie - o dziwo pomimo że ryb coraz mniej!
Kiedy wymyśliłem CF długo rozmawiałem z różnymi producentami przynęt. Celem było przedstawienie najlepszych produktów w kraju. Z Panem Sławkiem dyskutowaliśmy godzinami o iksach i ygrekach. Wówczas czyli jakieś 8 może 9 lat temu Internet śmiał się z opisu X lub Y. Pamiętam dokładnie reakcję na to jak SS pokazał swój tajny kolor samca strzebli... Od tego czasu wiele się zmieniło.
Dziś możemy powiedzieć, że w ogromnej mierze dzięki Panu Szuszkiewiczowi został wyznaczony w rękodzielnictwie "system drogowskazów" dla pracy woblerów. Teraz już większość producentów woblerów pisze o mykach, odskokach, pracy ogonowej. To wielka dla nas sprawa!
Dziś możemy powiedzieć, że w ogromnej mierze dzięki Panu Szuszkiewiczowi został wyznaczony w rękodzielnictwie "system drogowskazów" dla pracy woblerów. Teraz już większość producentów woblerów pisze o mykach, odskokach, pracy ogonowej. To wielka dla nas sprawa!
wedkarzkamil: |
Panie Sławku, jak dla mnie to otworzył Pan przede mną nowy świat sztucznych przynęt. A może to tylko moje spojrzenie się zmieniło... Zanim jeszcze zacząłem czytać ten wątek myślałem mniej więcej tak o sztucznych przynętach: "blacha jak to blacha, ta droższa pewnie lepsza od tej tańszej, wobler no to taka sztuczna rybka, ta za 20 zeta musi być lepsza od tej za 10 zł itp. - o żadnych tam iksach czy igrekach nawet mi się nie śniło, o innych bajerach nie wspominając". Teraz, gdy powoli łapię o co w tym wszystkim chodzi zaczęło się nowe łowienie - o dziwo pomimo że ryb coraz mniej! |
No i bardzo dobrze. O to mi chodzi... Po to jest ten Warsztat... Czytajcie i jeśli czegoś nie rozumiecie, bo mój "przekaz" nie zawsze musi być jasny, to się pytajcie... Stosuję tu wiele trików i prowokacji, bo sam chcę wyciągnąć co nieco w pewnych sprawach, w których chciałbym wiedzieć więcej... Ha, ha...
Remik: |
Kiedy wymyśliłem CF długo rozmawiałem z różnymi producentami przynęt. Celem było przedstawienie najlepszych produktów w kraju. Z Panem Sławkiem dyskutowaliśmy godzinami o iksach i ygrekach. Wówczas czyli jakieś 8 może 9 lat temu Internet śmiał się z opisu X lub Y. Pamiętam dokładnie reakcję na to jak SS pokazał swój tajny kolor samca strzebli... Od tego czasu wiele się zmieniło. Dziś możemy powiedzieć, że w ogromnej mierze dzięki Panu Szuszkiewiczowi został wyznaczony w rękodzielnictwie "system drogowskazów" dla pracy woblerów. Teraz już większość producentów woblerów pisze o mykach, odskokach, pracy ogonowej. To wielka dla nas sprawa! |
Dzięki Remik za docenianie mojej pracy... Ogonowej, ha, ha... Ja się dopiero rozkręcam, ha, ha... A tak na poważnie, to wiem, że ciężko jest płynąć pod prąd w naszej Wiśle, choć w biednej Czerwonej Wodzie nigdy nie pływałem... Po prostu to czułem i się sprawdziło... Nigdy nie pójdę na żadne układy i zawsze będę pisać to, co po prostu czuję... Tak mi dopomóż Manitou i cała reszta... Ha, ha...
Tak w ogóle to mam inne metody we WSZYSTKIM... Ha, ha... Będą tam buzi dawać rybkom, a melioranci szaleją... Bużka. Oczywiście, chodzi mi o Wędkarki... Co niektóre, ha, ha..
https://youtu.be/Xvg4LEQH1iY
https://youtu.be/Xvg4LEQH1iY
Witam panie Sławku. Jaki jest mechanizm sterowania pracą ogona woblera, chodzi mi co ma zasadnicze znaczenie w zwiększaniu lub zmniejszaniu częstotliwości merdania ogona woblera. Konkretnie jak uzyskać drobną pracę ogonową o dużej częstotliwością. Byłoby super jakby pan wrzucił jakiś przykładowe foto przekroju woblerka z rozłożonym odpowiednio dociążeniem aby uzyskać taką pracę.
Bardzo wiele zależności mających wpływ bezpośredni i pośredni na określony ruch woblerów podał i wyjaśnił mój imiennik Sławek Bednarczyk @Banjo w świetnej książce „Odkrywanie tajemnic woblera. Podstawy.”. To są delikatne sprawy. Sposób poruszania się sztucznej przynęty ma wielki wpływ na decyzję ryby o jej zaatakowaniu. Bo przecież taka decyzja musi wpierw zapaść, ha, ha, i to nie zawsze w instynktownym ułamku sekundy, jak to niektórzy wędkarze chcieliby widzieć i sądzić… Ta drobna i delikatna praca, czyli skromna amplituda wychyleń na boki, połączona z dużą częstotliwością drgań całego korpusu jest ogólnie i w tych czasach bardzo dobra na wszystkie drapieżniki, a więc rozumiem Twoją potrzebę rozszyfrowania tego schematu tworzenia przynęty. Wobler to jednak materiał, kształt, długość, szerokość, wysokość, waga, pływalność itp. Robię woblery po swojemu i każdemu, z obojętnie jakiego jest materiału i jaki ma kształt, mogę nadać dowolny typ ruchu… To wszystko osiągam dzięki mojej metodzie, którą stworzyłem, zanim komukolwiek innemu przyśniły się „myki”, ha, ha… Właśnie po to ta metoda powstała, aby tworzyć w pełni powtarzalne woblery o różnych możliwościach ruchowych. Nieprawdą jest, że nie możliwe jest tworzenie powtarzalnych 100% woblerów, struganych z drewna. Wszystko zależy od rękodzielnika, jego umiejętności i wkładu pracy. Udowodnię to niebawem, co już udowodniłem, ale bardziej spektakularnie. 100, 200, identycznych np. N-Y – DLaMaZ ?, no problem. I tyle na tym obszarze.
Proszę Cię, postaraj się o tą, wyżej wspomnianą książkę, albo spróbuj wyciągnąć wnioski z opisywanej przeze mnie metody i inną metodą, prób i błędów, dąż do celu…
Proszę Cię, postaraj się o tą, wyżej wspomnianą książkę, albo spróbuj wyciągnąć wnioski z opisywanej przeze mnie metody i inną metodą, prób i błędów, dąż do celu…
Witam panie Sławku, drąże temat ponieważ próbowałem nabyć książke i prawda jest taka, że jest nie osiągalna. Kontaktowałem się z panem Sławomirem Bednarczykiem w sprawie książki otrzymałem odopwiedź że się sprzedały i nowego wydania nie było. Może ktoś by mi odsprzedał albo na jakiś udostępnił, tak abym się troche dokształcił.
No to trzeba poczekać na II wydanie, ha, ha…
Jutro, lub pojutrze na bazie przypadkowego korpusu i przypadkowego materiału co nieco opiszę, jak toto się robi. Muszą być zdjęcia, a siadł mi aparat...
Jutro, lub pojutrze na bazie przypadkowego korpusu i przypadkowego materiału co nieco opiszę, jak toto się robi. Muszą być zdjęcia, a siadł mi aparat...
To panie Sławku czekam z niecierpliwością na uchylenie rąbka wiedzy tajemnej.
Dziękuję Sławku za ciepłe słowa o mojej książce :-). Rozmowy z Tobą i jeszcze kilkoma kolegami pozwoliły mi ją napisać. Słuchając Was także układałem sobie opisy zachowań woblera i zrobiłem to troszkę inaczej, jak sam wiesz. Nie są to jakieś grube odstępstwa. Trochę to inaczej usystematyzowałem.
Książka była wydana w niewielkiej ilości, tylko 100 szt., to została sprzedana. Pracuję nad jej rozbudową i może ukaże się kiedyś. Muszę znaleźć wydawnictwo. Chcę do wakacji ją zakończyć. A jak będzie to się okaże.
Książka była wydana w niewielkiej ilości, tylko 100 szt., to została sprzedana. Pracuję nad jej rozbudową i może ukaże się kiedyś. Muszę znaleźć wydawnictwo. Chcę do wakacji ją zakończyć. A jak będzie to się okaże.
TYKRYSEK1: |
To panie Sławku czekam z niecierpliwością na uchylenie rąbka wiedzy tajemnej. |
Proszę… Zawsze, gdy czytam o „wiedzy tajemnej”, to czuję unoszący się w powietrzu aromat ironii. A ja się tylko skromnie zastanawiam, obserwując brzeg, czy woda rośnie, czy maleje, bo wiem, że przed nami był potop i po nas też będzie… I wiedza tajemna pójdzie wpsizdu, ha, ha…