WARSZTAT SS
Jednak „motyw z daszkiem” nie obronił się… Jak na razie. Może uda się coś poprawić. Teraz będą próby z gumami… Ale tak naprawdę, to mam jakąś nieodpowiedniej konstrukcji bryłę czachy, co założę, to albo spada, albo się zsuwa, albo się obraca… Może wkręty do blachy, ha, ha… Ale to na koniec, gdy już nie będzie wyjścia, na razie gumy, bez wkrętów… Złośliwcy powiedzą „załóż sobie hełm esesmański…”, ha, ha… Tak się trzeba wkręcić, aby nie dać się wykręcić… Jedno z podstawowych mott wędkarstwa, ha, ha… I nie tylko. Lada chwila, lada dzień ruszam na ryby… Dość tego. Zostawiam mamusię, synusia, babę, koty, warsztat i spier… Uciec jak najdalej… To także jest mottem… Takim samym, jak „ha, ha…”…
A w tych łamańcach jest pewien dobry pomysł...
A w tych łamańcach jest pewien dobry pomysł...
Posiedziałem sobie przy gruntówce nockę, ale żaden węgorz się nie połakomił na moje paluszkami wypieszczone, wymasowane i namaszczone tajemnymi balsamami rosówki… Sępy „krumpie”, owszem i owszem… Ale krąp, to nie ryba, ha, ha… Sęp.
W beznadziejnym czekaniu na odwiedziny węgorza, podsunął mi się pewien pomysł na nową przynętę i już jest realizowany… Będzie to przynęta składająca się z bardzo wielu elementów i z wielu, wielu różnych materiałów - stal, cyna, mosiądz, dwa gatunki drewna, plastik… Chodzi o to, że robiłem już takie przynęty, ale nie mogłem przełamać bariery pracochłonności… Teraz już „prosty trick” sprawił, że nie muszę brać co rusz i chwili moment głębokich oddechów, ha, ha, ciach, ciach i gotowe… Jak to Kielo mówi „Psik, psik i pomalowane…”…
W beznadziejnym czekaniu na odwiedziny węgorza, podsunął mi się pewien pomysł na nową przynętę i już jest realizowany… Będzie to przynęta składająca się z bardzo wielu elementów i z wielu, wielu różnych materiałów - stal, cyna, mosiądz, dwa gatunki drewna, plastik… Chodzi o to, że robiłem już takie przynęty, ale nie mogłem przełamać bariery pracochłonności… Teraz już „prosty trick” sprawił, że nie muszę brać co rusz i chwili moment głębokich oddechów, ha, ha, ciach, ciach i gotowe… Jak to Kielo mówi „Psik, psik i pomalowane…”…
Kaniec filma. Dozwolone od lat osiemnastu (stażu w PZW...)... Ha, ha...
https://youtu.be/V3hB6dku5HU
https://youtu.be/V3hB6dku5HU
Cykadass: |
Kaniec filma. Dozwolone od lat osiemnastu (stażu w PZW...)... Ha, ha... https://youtu.be/V3hB6dku5HU |
Mam parę razy po 18hahaha,ale gdzie początek i środek filmu?Jaka ryba jest aktorem w tej "produkcji", bo producent wiadomy hahaha.
A to tylko Zwiastun, czyli pilot, jak to mówią... Próby sprzętu, tzw. ćwiczenia, zakończone, ha, ha... U nas wody ciągle na razie skaczą, huśtawka normalnie... Maj bez jaj, ha, ha...
Pogoda tylko dla bogaczy, a więc biedny żuczek zrobi sobie dziś kilkanaście cykadek na „użytek własny”, ha, ha… Takich, ze skrzydełkiem z blachy aluminiowej 0.2mm, nie na sprzedaż.., no bo przecież, jakby, gdyby co, to wiadomo… W takie „wynalazki”, jak przywali konkretna ryba, to wyciąga się z wody jedynie (i czasami) tylko samą agrafkę… No, ale na okonie w zamurowanej wodzie się nada… Jest teraz dość dobry okres na małe i srebrzyste przynęty, w ferworze polowania i ogromu srebra w wodzie, nawet najcwańsze ryby z „rozpędu” czasem się nadziewają na to, co małe i non stop błyska się… A takie są, niestety, najmniejsze, Al cykadki…
No to teraz przyszła kolej na Heddona, starą i szanowaną firmę, przynajmniej przeze mnie, bo na ich przynęty trochę również „starych” ryb złowiłem… Moje cykadki zaczęły się przecież od podróbek Sonara, które zaczęli produkować nomen omen w 1959, a więc w pierwszych miesiącach mojego, skromnego życia… A więc cykada seryjnie i masowo produkowana ma tyle lat, co ja i… nadal łowi, i nadal „brzęczy”, z tym, że mojej osobie prawdopodobnie daleko do produktu o wcześniejszej, w pierwszej kolejności wymienionej charakterystyce, ha, ha…
Oczywiście, Sonara należało zmienić i zaadoptować do polskich warunków, tak, jak zresztą wiele innych „poza naszych” sztucznych przynęt… Produkty masowe są z reguły toporne i ociężałe, brak im (także z reguły) lekkości ruchów i tej ledwo uchwytnej frywolnej finezji, której uchwycić magię i znaczenie mogą jedynie bardziej zaawansowani wędkarze, także trudno o dobranie odpowiednich kolorów (choć oczywiście i rzecz jasna, są marginalne wyjątki, ale i tak krótkie, jak lot godowy jętki), zgodnych z aktualnymi wymaganiami… Stąd tylko i wyłącznie rękodzielnictwo może błyskawicznie reagować na także stosunkowo krótkie i okresowe zachciewajki ryb… Chodzi mi oczywiście o rękodzielnictwo z prawdziwego zdarzenia, o wyroby tworzone przez ludzi z wieloletnią wędkarską praktyką, stale kontrolujących swój warsztat czynną obecnością nad wodą… Ha, ha… Bo wiecie, drodzy wędkarze, każda ryba na haju, przywali prawie we wszystko, gorzej, gdy nie jest „na haju” i co wtedy… A my odpowiedniej przynęty „nie maju”… Mówi się wtedy, że ryb nie ma… Ale nie przynęty, broń Panie Boże i wszyscy święci, amen… Ha, ha…
Oczywiście, Sonara należało zmienić i zaadoptować do polskich warunków, tak, jak zresztą wiele innych „poza naszych” sztucznych przynęt… Produkty masowe są z reguły toporne i ociężałe, brak im (także z reguły) lekkości ruchów i tej ledwo uchwytnej frywolnej finezji, której uchwycić magię i znaczenie mogą jedynie bardziej zaawansowani wędkarze, także trudno o dobranie odpowiednich kolorów (choć oczywiście i rzecz jasna, są marginalne wyjątki, ale i tak krótkie, jak lot godowy jętki), zgodnych z aktualnymi wymaganiami… Stąd tylko i wyłącznie rękodzielnictwo może błyskawicznie reagować na także stosunkowo krótkie i okresowe zachciewajki ryb… Chodzi mi oczywiście o rękodzielnictwo z prawdziwego zdarzenia, o wyroby tworzone przez ludzi z wieloletnią wędkarską praktyką, stale kontrolujących swój warsztat czynną obecnością nad wodą… Ha, ha… Bo wiecie, drodzy wędkarze, każda ryba na haju, przywali prawie we wszystko, gorzej, gdy nie jest „na haju” i co wtedy… A my odpowiedniej przynęty „nie maju”… Mówi się wtedy, że ryb nie ma… Ale nie przynęty, broń Panie Boże i wszyscy święci, amen… Ha, ha…
Sławku, bardzo cieszę się, że pokazujesz stare konstrukcje woblerów, Widać, jak kreatywni są wędkarze wykorzystując dostępne materiały oraz wiedzę w okresie ich tworzenia.
Poniżej także wobler ze sterem metalowym, coś na wzór w Magnum Rapali.
Wobek pochodzi z innego kraju niż USA. Podpowiadając znany jest nam ten kraj. Ciekaw jest czy ktoś zgadnie skąd pochodzi ów wytwór :-)
Poniżej także wobler ze sterem metalowym, coś na wzór w Magnum Rapali.
Wobek pochodzi z innego kraju niż USA. Podpowiadając znany jest nam ten kraj. Ciekaw jest czy ktoś zgadnie skąd pochodzi ów wytwór :-)
Jako gospodarz, ha, ha, odezwę się najsamwpierw... Wygląda mi rodzimo... Ster trochę miesza obraz... Malowanie raczej "puszkowe', nie "opuszkowe'... Hmmm, na pewno nie mój i tyle wiem, ha, ha...
Tak, to wobek rodem z Polski, z Krakowa. Właśnie zainteresował mnie ten ster. Robione są w kilku wielkościach, zatem mają różnej wielkości stery, które wykonywane są za pomocą przyrządu. Woblery tak wykonywane są od roku 1984 aż po dzień dzisiejszy. W tym wobku wyważenie jest głową do dołu, jest tonący. Bardzo ładnie pracuje coś na pograniczu Y i V.
Lokalny solo rzemieślnik toto tworzy, czy firemka, bo pierwszy raz widzę?
Solo. Ma przyrząd do sterów, Kołki wkleja, stery nie są nitowane.
Rapala Magnum to zupełnie inna konstrukcja i koncepcja. To typowy wobler trollingowy na wielką wodę. Klasyczny model przechodził wiele zmian. Dziś pierwowzorów już nie ma. Pozostał Count Down jako bodaj jedyny z regulowanym sterem i to w niewielkim zakresie.
Woblerek z fotografii to dziwactwo ... zastanawia mnie po co ma przy tych gabarytach, budowie i kształcie regulowany ster. Rzecz jasna jako fan rękodzieła nie neguje przynęty ale zastanawia mnie tylko: po co?
Woblerek z fotografii to dziwactwo ... zastanawia mnie po co ma przy tych gabarytach, budowie i kształcie regulowany ster. Rzecz jasna jako fan rękodzieła nie neguje przynęty ale zastanawia mnie tylko: po co?
Ten wobler nie ma regulowanego steru. Kołeczki służą do zabezpieczenia dodatkowego przed wypadnięciem steru. Ster jest zamocowany na stałe. Prawdopodobnie w tym woblerze zostało to zastosowane, gdyż twórca tych woblerów robi także woblery do połowu głowacicy i w tym przypadku warto ster dodatkowo zabezpieczyć. Robiąc przyrząd pod stery zrobił do wszystkich swoich woblerów.
Banjo: |
Ten wobler nie ma regulowanego steru. Kołeczki służą do zabezpieczenia dodatkowego przed wypadnięciem steru. Ster jest zamocowany na stałe. Prawdopodobnie w tym woblerze zostało to zastosowane, gdyż twórca tych woblerów robi także woblery do połowu głowacicy i w tym przypadku warto ster dodatkowo zabezpieczyć. Robiąc przyrząd pod stery zrobił do wszystkich swoich woblerów. |
Teraz tu już całkiem mamy innowacje Ma być mocny? a kotwice z Cannelle 7230Z? drucik też mi wygląda na raczej nie głowacicowy. Ciekawy jestem z jakiego jest zrobiony drewna. Wiesz coś na ten temat?