WARSZTAT SS
Tak się zastanawiałem, zastanawiałem, a gdzieś chyba z pięć lat, który wi(b)rujący ogonek wybrać, ha, ha… No i wreszcie, poddany stanowczej presji środowiska wew i zew, przyspieszyć ruchy musiałem… Bo to musi być „ogonek” merdający wesoło w trudnych czasach, a więc stanowczo niewesołych… Nie byle jaki ogon, z tego wynika… Sądzę, na granicy przekonania, że wystarczy, jak będzie inny, odbiegający od norm, aby spełniał przez co najmniej kilka lat pokładane w nim nadzieje… Bo taka jest żelazna zasada i nie tylko w owym żelastwie tkwiąca… Dziś prototyp, ain moment forma i lecimy z tym koksem…
Ooo, bardzo ciekawa konstrukcja... Mógłbyś nagrać film, jak toto się zachowuje?
A tak na marginesie... Mógłbyś przekazać temu "normalnemu psychicznie" z Bielska-Białej, że lepiej niech nadał "wynajduje" gołe baby w sieci, a wędkarskie wynalazki niech zostawi bardziej psychicznie uzdolnionym, ha, ha...
A tak na marginesie... Mógłbyś przekazać temu "normalnemu psychicznie" z Bielska-Białej, że lepiej niech nadał "wynajduje" gołe baby w sieci, a wędkarskie wynalazki niech zostawi bardziej psychicznie uzdolnionym, ha, ha...
Zdjęcie tego wobka znalazłem w necie i sam jestem ciekaw jak pracuje i co daje ten ster na dole. Pokazałem jego, gdyż pomyślałem, że może to być ciekawe rozwiązanie. Może w Twoich materiałach znajduje się taki wobler? Byłoby wiadomo kto podjął się tego pomysłu i w jakich latach :-)
Już dowiedziałem się :-).
jest to wobler o długości niecałe 4 cale, firma to Keeling oraz został opatentowany w 1920 roku :-).
jest to wobler o długości niecałe 4 cale, firma to Keeling oraz został opatentowany w 1920 roku :-).
Banjo: |
Już dowiedziałem się :-). jest to wobler o długości niecałe 4 cale, firma to Keeling oraz został opatentowany w 1920 roku :-). |
No bo wiadomo, jest całe mnóstwo różnorakich pomysłów, które nie zdały egzaminu w stopniu, który gwarantowałby dalszą produkcję… Ale, nie znaczy to wcale, że po pewnych poprawkach nie można „wycisnąć” z pierwowzorów innego stopnia, podwyższającego łowność… Tu chodzi także o gatunek, bo miałem i mam woblery, które łowią wybiórczo, a przesądza o tym jeden z czynników ich właściwości. Można także rzec, że istnieją pewne i bezpieczne granice, wewnątrz których tworzy się dość uniwersalne przynęty – jest to kompozycja pracy, koloru, kształtu, wielkości… Reszta to woblery tworzone pod kątem konkretnych gatunków, pór roku, właściwości wody, pokarmu okresowego itd., tzw. woblery zadaniowe, które nieraz bardzo dobrze się sprawdzają, ale w ograniczonym czasie… I tu leży jeszcze wielkie i nie zaorane pole do popisów wynalazczych, ha, ha…
Szkoda, że nie można zarazem oceniać pracy tych przynęt, które pokazuję, a także powtarzalności tejże pracy… Wynalazek cyfrowej kamerki nastąpił zdecydowanie za póżno, ha, ha… No, na pewno są ludzie, którzy posiadają potężne zbiory przynęt, ale to są kolekcjonerzy, a nie oszołomy mojego (i nie tylko) typu, czepiające się „banalnych” szczegółów, tkwiących wewnątrz…
Gap się człowieczku, gap,
nie pchaj w dupę łap…
Gap się człowieczku, gap,
nie pchaj w dupę łap…
No, prace nad wirującym ogonkiem zakończone definitywnie… Jestem bardzo zadowolony, bo ustrojstwo zachowuje się zgodnie z oczekiwaniami… Jeszcze formy, części składowe, kompromisowe, ha, ha, uzgodnienie barw z Remikiem i Tomkiem… W sumie to nie będzie zwykły wirujący ogonek… Odbiega znacznie od przyjętego wzoru… Początkowo chciałem wypuścić pośrednie rozwiązanie, takie dwa w jednym… Ale lata lecą i trza było pójść na całość… To będzie pięć w jednym, a wnikliwiej rzecz ujmując, o wiele, wiele więcej… Trzaśniemy z tysiaka i dopiero pokażemy, oraz nakręcimy filmik z pracą… Chyba pojadę sobie wreszcie na poważne i normalne wędkowanie, aby prawidłowo uczcić sukces, gdzieś na Odrę, na dwa dni z nocką… Tak bardzo za tym tęsknię…