Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Grupy

WARSZTAT SS


offline
Sławomir S. 2018-01-20 19:29

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Coś mi się jeszcze przypomniało w sprawie ustawiania woblerów ze sterem w rzece. Ustawiam woblery rzeczne w rzece, ha, ha, już mnóstwo lat. Każdy jeden wobler podciągam pod prąd równolegle do brzegu i po skosie wielokrotnie (bo przecież inaczej się nie da, inna idea nie istnieje)… W świat idą woblery ustawione na prąd płynący od strony lewej do prawej (bo pomimo inicjałów nie przepadam za niemieckim brzegiem, ha, ha…), a więc Nysa Łużycka… Niektórzy podkreślają zawirowania, prądy wsteczne mogące burzyć obraz pracy przynęty… Ha, ha, tak, tak, rzeczywiście mogą mieć (i mają…) świętą rację, ale tylko w oczach tych, którzy tak naprawdę dobrze nie wiedzą o co chodzi… Bo przecież… Perfekcja jest wrogiem dobrego. Nie przepuszczam woblera dla swojego dobrego samopoczucia i nie są mi potrzebne idealne, wymarzone warunki… Bo po co… Czy jeśli ustawiłbym woblera w laboratorium, to nie dostrzegłbym tego, co chcę widzieć i wiem o wymogach, które musi on spełnić? Wręcz odwrotnie, to, co ujrzę w rzece – dokładne zbadanie w laboratorium jedynie potwierdzi… Niemniej jednak szanuję, doceniam i widzę sens perfekcyjnego uchwycenia każdego aspektu prac przynęt w idealnych warunkach – po to, aby takie badania przysłużyły się do zbadania szeregu zależności i ubraniu ich w fizyczne przekazy… Fizyk tłumaczy po swojemu, praktyk po swojemu, a jeszcze innym językiem posługuje się fizyk-praktyk, ha, ha, tak jest w ogóle nie tylko z woblerami, ale ze wszystkimi zjawiskami wokół… I tak ma być, każdy ma i powinien mieć swoje zdanie i… tego się trzymajmy… No, jeszcze coś dodam, bo przecież dupa zawsze mnie swędzi, ha, ha… Dziwnym trafem na woblery ściągane z bardzo szybkim prądem, gdzie uchwycić gołym okiem najmniejszy ruch związany z tzw. akcją i pracą woblera jest niezwykle trudno, ryby np. typu pstrąg i np. w lecie także doskonale często biorą… Mógłbym przejść nad tym faktem do porządku dziennego i uważać, że decyduje kształt i kolor, oraz ograniczona czasowo możliwość uchwycenia przez rybę innych szczegółów, a więc na zasadzie zaskoczenia – bierze ona instynktownie, bo pokarm zaraz umknie w siną dal… Nie zawsze tak jest… Często zdarza się, że woblery w cechach szczególne (o parametrach również znakomicie działających przy ściąganiu w odwrotnym kierunku), tylko i wyłącznie się sprawdzają i są o niebo łowniejsze od tych, które logika nakazywałaby stosować… A więc zmysły ryb są niewyobrażalnie dla nas doskonałe i ryby w kosmicznych ułamkach sekundy potrafią ocenić to, na co my musimy w laboratoriach gapić się godzinami, jak sroka w gnat… Ha, ha…
offline
Sławomir S. 2018-01-21 20:58

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
W szczenięcych latach, gdy zaczynałem łowić na woblery, w pierwszym, gdzieś dwuletnim okresie w ogóle nie kombinowałem z jakimś tam, ustawieniem woblera, nawet nie wiedziałem o istnieniu tej "sztuczki"… Oryginalne woblery Rapali, Heddona itp. były zwykle fabrycznie ustawione w sposób pośredni, albo wcale,tak, jak zresztą jest do obecnych czasów w większości woblerów seryjnie produkowanych... Dobrze się stało, że przypadkiem moim nauczycielem i pomocnikiem w stawianiu pierwszych kroków (także w rękodziele) stał się muszkarz i były spinningista, do tego rodem z Francji, a więc z kraju, gdzie istniały pewne tradycje, poparte rozwojem produkcji wielu przynęt… Nie oszukujmy się, u nas rozwój sztuki spinningowej nastąpił dopiero w latach osiemdziesiątych, do tego lawinowy i szybko staliśmy się potęgą w tych klockach, także paradoksalnie z powodów smutnych, a więc m.in. wymogu doskonalenia "przebiegłości" przynęt do stopnia przebłyszczenia i zasobności wód… Do tychże lat ogólnie rządziła blacha i flacha, ha, ha...

W każdym bądż razie oczko do mocowania agrafki jest ostatecznym i najważniejszym elementem woblera, w jego mocy leży bieg wydarzeń, ich kształt i przyszłość, ha, ha… Możemy zmienić kotwice, domalować co nieco (lub tego wcześniej domalowanego "co nieco" się pozbyć), wymienić linkę i wędzisko, czołgać się do stanowiska wyrzutu, ale jeśli nie ustawimy prawidłowo tego oczka w stosunku do istniejących aktualnie łowieckich wymogów, inne zabiegi będą daremne, zostaje wymiana woblera na taki, który być może fuksem samoistnie jest odpowiednio ustawiony… Wobler źle ustawiony, albo inaczej, nieodpowiednio ustawiony jest najczęściej ignorowany przez ryby… Jest to jeden z bardzo ważnych zabiegów strategii łowienia.
offline
Sławomir S. 2018-01-22 19:19

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Lodu nie ma, na pstrągi trochę za wcześnie, no to, jak dziadkowi przystało w Dniu Dziadka, trzeba odnowić pamięć i trochę, z kotem na kolanach (zamiast wnuczka, albo nie daj Boże wnuczki), powspominać przy kominku czar cieplejszych klimatów…

offline
Sławomir S. 2018-01-26 18:56

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Nowe łamańczyki 3d 6.5cm. Na razie w fazie testów w urzekających rzecznych warunkach, ha, ha… Z boku czai się przezroczysta połówka, ha, ha, krąpika… Flacha i zagrycha w jednym, rzekłby stary, gumofilcowy romantyk… Przepraszam na wszelaki wypadek wielu starych kumpli, ale oni znają moc moich durnowatych skojarzeń i wszystko hurtem mi wybaczają… Hmm, te filamenty tak mi we łbie się kotłują, że czacha dymi… Ile możliwości, ile możliwości, mózg staje…

offline
Sławomir S. 2018-01-27 11:27

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Dwie połówki pomalowane wewnętrznie fluo genderem...

offline
Sławomir S. 2018-01-29 10:02

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Ciekawe przynęty… To jedna z rozbudowanych form wirówki, poza oklepanym kształtem…



offline
Sławomir S. 2018-01-30 16:15

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Jedne z tych pierwotnych woblerów, które nadal działają... Po drodze uległy wielu przeróbkom, ale kształt tradycyjny nadal trzyma się mocno...



offline
Remigiusz K. 2018-01-31 09:18

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 3388
Ale mi zrobiłeś chwile na wspominki...

Pamiętam bardzo podobną przynętę, produkowanych bodaj przez Rosjan. Gdzieś jeszcze za moich młodych i pięknych lat, dorwałem taki wynalazek na bazarze w Lubsku. Łowiłem Tym Panie Sławku na naszej Nysie. Oj jak to klenie kochały... aż do obrzydzenia

Może być coś takiego zrobić?
offline
Sławomir S. 2018-01-31 16:33

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Pożyjemy, zobaczymy… Z tym, że wiesz, nie umiem tak robić, jak inni i nie mam najmniejszego zamiaru, ha, ha…
offline
Sławomir S. 2018-02-01 17:02

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Rzeknę szczerze, że tak naprawdę ze wszystkich przynęt, największą miłością darzę … wahadłówki… Złowiłem na nie najwięcej ryb, były jednymi z pierwszych przynęt sztucznych, z którymi rozpocząłem spinningową przygodę, opanowałem sztukę ekspresowego ich tworzenia, z dnia na dzień, ba z godziny na godzinę wyklepałem kilka i hajda na pstrągi… Szybkie w wykonaniu, tanie, bardzo łowne, czyli marzenie każdego niecierpliwie ambitnego spinningisty z dziurawymi kieszeniami, ha, ha…



offline
Sławomir S. 2018-02-03 18:51

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Dziś sprawdzanie „założeń”, ha, ha… Oczywiście w naturalnych warunkach, czyli w zgodzie z moim „głównym nurtem głoszonych tez”, a więc w nurcie górskiej rzeki, ha, ha… Wszystko gra, jak stara wyszarpana gitara. „Pasikonik” jest teraz „Pasikobyłą”, bo trochę go „ulepszyłem”, dodając „ciała gazowego”, przez co, zgrubiał ździebełko i wali na razie ixem, jak stara, wspomniana wcześniej kobyła… Łamańczyki hulają, jak rzadko kiedy Hula… Kolorowe krąpiki chodzą, jak zwykle, ale „kolorowo inaczej”… No i tak ma być… Musi się dziać, musi, jak mówiła ś.p. Prababcia, robiąc na drutach dzianą serwetę… A ja mówiłem : Dziać się babciu dopiero będzie, jak postawię na tej serwecie butlę wina i zacznę ją z kumplami i kumpelami opróżniać… No i dostawałem po łbie inną, "udzianą" już szmatą...

offline
Sławomir S. 2018-02-04 15:37

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Szkoda, bo na razie druk 3d ma pewne wady… Spodziewałem się większej transparentności przy zastosowaniu filamentu przezroczystego… Jednak jest to niemożliwe przy takiej strukturze. Chcę po prostu „obejść” w kółeczko formy wtryskowe, bo to wielkie koszty i trzymanie się „jednej dziury”… Dobre dla dużych firm, a nie dla rękodzielnika, który co ranek, co zmierzch i środek nocy ma nowe pomysły i chciałby jak najszybciej sprawdzać ich efekty… Wyobrażcie sobie kolorowe płyny poruszające się w odpowiednio usytuowanych wewnętrznych komorach poruszające się rytmicznie w taktach ruchu woblera, albo kolorowe kuleczki pieszczotliwie przy tym dzwoniące, albo złoty szkielet ryby zanurzony w szklisto srebrnej cieczy, albo, albo, ha, ha…
offline
Sławomir S. 2018-02-07 16:06

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Z wielkiej rodziny wirówek...



offline
Sławomir S. 2018-02-08 12:39

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
A tu już "prawdziwa" wirówka... Z kółkiem łączącym korpus z kotwiczką, czyli prawidłowo, ha, ha...



offline
Sławomir S. 2018-02-09 16:28

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Tu dwa przykłady wirówkowych przynęt wymyślone przez takich, co lubią się bawić drutem, ha, ha...



offline
Sławomir S. 2018-02-09 16:30

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
No i druga...



offline
Sławomir S. 2018-02-11 11:39

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Pierwsze woblery z połówek składałem bardzo nieporadnie, nie było silikonu… Męczyłem się z kawałkami zapałek, wykałaczek, pod które wywiercałem otwory leżące naprzeciw siebie w każdej z części… Potem był klej tzw. turoszowski i wpadłem na sposób formowania woblera na gotowo z dwóch, a potem większej ilości części, wcześniej sklejonych desek… Po rozklejeniu uzyskiwałem bardzo uporządkowany w sensie masy, a więc wstępnej wielkości, podział części wzdłuż osi symetrii… Można było robić wszystko, mieszać gatunki drewna w dowolny sposób, w łamańcu np. zastosować każdą część o innym ciężarze właściwym. Otwarcie woblera otworzyło pole do tworzenia niesamowitych rzeczy z punktu widzenia tamtego, a więc pierwotnego okresu… Dzięki swobodnemu wglądowi do wnętrza woblera, mogłem robić z obciążeniem i komorami powietrznymi, co tylko chciałem i nadawałem swoim woblerom dowolne rodzaje pracy. Strzegłem swoich tajemnic, jak oka w głowie, a o moim wędkowaniu, szczególnie pstrągowaniu, krążyły legendy… Jednak dopiero silikon usprawnił w sposób przełomowy mini produkcję na własne potrzeby, bo nie tylko doskonale się oddziela od drewna, ale także bardzo dobrze uszczelnia eksperymentalne wnętrza, przez co można wielokrotnie je zmieniać, poddając „próbom wodnym”, aż do zamierzonego skutku. Moje woblery z tych przysłowiowych połówek (bo przecież ilość części jest dowolna) nie powstały przypadkowo, a były efektem poszukiwania tzw. duszy i dążenia, aby w ramach tej przynęty tworzyć w pełni przewidywalne pod względem zachowania się, zróżnicowane egzemplarze... Najważniejsze, że można w tej metodzie burzyć symetrię szczegółów w sposób zamierzony, bardzo dokładnie obliczony, powtarzalnie i precyzyjnie, bez zrzucania winy i nadzieii na przypadek, w tym bardziej i mniej szczęśliwy…

Najpierw było tak… Pewnego pięknego dnia wziąłem do ręki kilka identycznych, pod względem kształtu, pływalności, kolorów, wielkości woblerów Rapali i z wielkim bólem serca, kawałek, po kawałku, kroiłem je, aby znależć choć jeden, jedyny szczegół, który da odpowiedź na pytanie, dlaczego ich praca się różni, bo tylko ona stanowiła wyłom w ich bliżniaczym podobieństwie… I to ona sprawiała, że dwa z tych woblerów były niesamowicie łowne, a reszta przeciętnie… W tamtych czasach mówiono o tak łownych woblerach, że mają duszę, choć ja, pstrągarz, widziałem to i nazywałem inaczej… I odkryłem ten szczegół… Póżniej i bardzo szybko poddałem sekcji następną partię woblerów, później następną… Okazało się, że powód jest ciągle podobny, wady montażowe sprawiały, że niby identyczne egzemplarze różnią się zasadniczo pracą… Od tej pory jedna, jedyna myśl zajęła mi głowę, co zrobić, aby takie przynęty tworzyć celowo… No i pewnego, i oczywiście pięknego poranka, urodziła się moja metoda połówkowa…

Od momentu stworzenia pierwszego woblera w wyżej wymieniony sposób, już nigdy więcej nie powróciłem do starej metody, polegającej na wzdłużnym przecinaniu dolnej części korpusu w celu montażu stelaża i obciążenia… Jest to, moim zdaniem bardzo prymitywny sposób, choć znacznie rozpowszechniony… Wynika to chyba z niewiedzy montujących woblery, przyzwyczajeń i nachalnej wręcz reklamy tej prastarej metody… Co z tego, że z dzielonego korpusu robi się ciut wolniej, skoro zalety są niepodważalne w żaden logiczny sposób… Obecnie składam woblery z części wytworzonych drukarką 3d… Powtarzalność jest niesamowita… A co najważniejsze, tak, jak przewidziałem dużo wcześniej – tylko metody dzielonego na części korpusu, zapewniają uzyskanie przynęt woblero - podobnych najwyższej jakości, nie tylko ze względu na ich pracę… Ho, ho, ho… Ha, ha…

offline
Sławomir S. 2018-02-12 11:21

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
A to już nie Heddon, tylko skromny JA, ha, ha… Mały przykładzik dla tych, którzy uważają, że w woblerach już nic się nie da wymyślić… Ślimok SS, ha, ha… Trochę ryb na toto w ciągu trzydziestu lat złowiłem… Te są wyciągnięte z tajnego pudełka i szybko odnowione lakierami do paznokci… Czekam na podróby i rzeżbiarsko - malarskie popisy… Bo jest się na czym wyżywać, oj jest, ha, ha…





offline
Sławomir S. 2018-02-12 11:27

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Ślimoki SS, które nie zdążyły uciec, ha, ha, przed glebogryzarką... Miałem dłuższe, trzy i czteroczęściowe, ale się zużyły w szczupaczych pyskach...





offline
Sławomir S. 2018-02-16 10:09

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Taki sobie wynalazek, sprawdzałem, m.in. sandacz na pewnym zbiorniku dobrze zagryzał bez względu na pogodę i czas… Ale na innym nie… Chodzi o łowienie podlodowe... Miałem kilka egzemplarzy, szybko pourywałem, tak że żadnej opinii nie wydaję... Przynęta pracochłonna, ale może warto byłoby się zastanowić nad adopcją...




15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.4 s