WARSZTAT SS
Piękny potok Panie Sławku pozdrawiam Piotr
Mam dziś bardzo dobry humor, no i w związku z tym faktem, pokażę Wam jedną z moich tajnych przynęt… Pokażę oczywiście stare, zachowane prototypy, bo ostatecznych oryginałów, wyrosłych z sumy i praktyki wieloletnich doświadczeń, ulepszeń, doprowadzających do ostatecznej formy, z przeznaczeniami na określone gatunki nie pokażę, bo nie ma tyle wódki, abym to zrobił, tym bardziej, że już kilka dobrych lat jakoś nic nie łykam i nie mam w ogóle takiej i absolutnej ochoty w tym specyficznej natury względzie, ha, ha…
No to, do rzeczy… Jest to wahadłówka łamana… Jedną z nich pokazałem kiedyś Woblerowi 129 i Kielowi. Produkuję dla siebie i łowię (czasem) takimi wahadłówkami już od bardzo dawna… Wszystkie możliwe gatunki… To dość trudna przynęta do własnoręcznego wykonania z kilku powodów… Przede wszystkim dlatego, bo aby spełniła pokładane w niej nadzieje, musi być spełnionych wiele kryteriów, ukrytych w budowie… Jakie są to współzależności, dowiecie się cierpliwie ją tworząc, testując i łowiąc… Podpowiem tylko filozoficznie… W każdej jednej przynęcie łączonej z elementów, trzeba mieć świadomość, że oddziałowują one na siebie i wpływają w efekcie końcowym na pracę całości… A więc chłopcy do dzieła… Nuda zabija.
No to, do rzeczy… Jest to wahadłówka łamana… Jedną z nich pokazałem kiedyś Woblerowi 129 i Kielowi. Produkuję dla siebie i łowię (czasem) takimi wahadłówkami już od bardzo dawna… Wszystkie możliwe gatunki… To dość trudna przynęta do własnoręcznego wykonania z kilku powodów… Przede wszystkim dlatego, bo aby spełniła pokładane w niej nadzieje, musi być spełnionych wiele kryteriów, ukrytych w budowie… Jakie są to współzależności, dowiecie się cierpliwie ją tworząc, testując i łowiąc… Podpowiem tylko filozoficznie… W każdej jednej przynęcie łączonej z elementów, trzeba mieć świadomość, że oddziałowują one na siebie i wpływają w efekcie końcowym na pracę całości… A więc chłopcy do dzieła… Nuda zabija.
To teraz pewnie wszyscy by chcieli zobaczyć na filmiku chociażby z jedną opcje pracy takie blaszki :-)
No, nie byłbym pewien, czy wszyscy chcieliby chociażby jeden wariant pracy zobaczyć… Jeszcze ran po pierwszej rewolucji nie zagoiłem, a wolę być bojowym wędkarzem, a nie wędkarskim bojownikiem, ha, ha…
Cykadass: |
Zawsze coś śmiesznego się trafi..."Dzik i kleń, czyli dziki kleń", ha, ha... Kamerka mi się przestawiła na ustawienia fabryczne i 3 min., stąd dwie części... https://youtu.be/peLB5kCXIlM https://youtu.be/TadpCD-9iNY |
super się to oglonda oby więcej
W ogóle, to ta kamerka wymagałaby osobnego sfilmowania, a szczególnie baterie, ha, ha…
Przykład pracy jednej z bardzo wielu rodzajów łamanej błystki wahadłowej SS... Robię je z różnych materiałów (także klejonych) i każda z części wymagałaby osobnych, długich opisów... Są także wieloczęściowe...
https://youtu.be/4oh384ZrRHw
https://youtu.be/4oh384ZrRHw
Z tego co wiem RH robił metalowe, łamane przynęty. Tyle ze jego śmigały bodajże po powierzchni
Każdemu, tworzącemu nową przynętę, w zasadzie różne przyświecają idee, choć może się zdarzyć, oczywiście, że przypadkiem będą zbieżne, bo ryby mają wiele cech wspólnych, a więc i w przynętach siłą rzeczy „wspólnota” pewnych cech występuje… Widziałem już bransoletki metalowe adoptowane dla wędkarskich potrzeb… Hmm, ja sobie tak zwyczajnie przynęty robię bez wpływu zewnętrznego, ot, łowię non stop i kombinuję… Robię je także z chęci poznania działania jakiejś nowości i gdy się uda w sensie pozytywnym, jestem szczęśliwy i rozpiera mnie duma (ale przed lustrem, ha, ha…)… Zabawa, po prostu zabawa…
Nagram jeszcze pracę tej samej wahadłówki z mniejszej odległości… Woda jest brudna na razie… Może z czasem podam szczegóły rozwiązań, rodzaje materiałów, sposoby wpływania na pracę poszczególnych części… W tej akurat wahadłówce praca ogonka jest regulowana i można poprzez prostą czynność zawężać ją, lub poszerzać, a także zmieniać obraz całości zachowania… Ogólnie nie chodzi o to, że aktualnie lubię wszystkie przynęty o raczej wąskiej pracy, z dużą częstotliwością drgań, arytmią i tzw. mykami itp., ale o sam fakt umiejętności tworzenia… Ryby to są ryby i o ich gustach nie warto, a wręcz nie wypada dyskutować w sensie ostatecznym… Zawsze znajdzie się jakiś osobnik (chory lub indywidualista, ha, ha... ), który postąpi wbrew woli pozostałych… Rękodzielnik musi nauczyć się możliwości szybkich reakcji na zapotrzebowanie…
Albo te mity związane z tzw. „czeburaszką”… Ponoć przywędrowała ze wschodu… Ha, ha, z d.., a nie ze wschodu… Stamtąd to może tylko dżuma, cholera i inna zaraza przywędrować, na czele z „nowym komunizmem i innym terroryzmem”, ha, ha… Pewnego, względnie pięknego dnia z pięć lat wstecz dowiaduję się, że łowię od dwudziestu lat na „czeburaszkę”… I ja cymbał nawet o tym nie wiem… Ha, ha, dobre…
Pokażę Wam pewien odosobniony sposób z wielu moich rozwiązań stosowanych szczególnie w takim czasie, gdy minogów i pijawek okresowo w wodzie pod dostatkiem… Są to niedobitki, które mi zostały… Największym hitem była mieszanina drewna z gumą, gdy pierwszą częścią był segment z drewna, po to, aby podnieść tą część do góry pod kątem 45 stopni i zaimitować minoga przyklejonego do dna z falującą resztą ciała… Różnie bywało, dwa, trzy, a nawet cztery segmenty… Także różne gumy i różne ogonki… Sprawdzało to się na wielu gatunkach ryb… Niestety, ha, ha…
Pokażę Wam pewien odosobniony sposób z wielu moich rozwiązań stosowanych szczególnie w takim czasie, gdy minogów i pijawek okresowo w wodzie pod dostatkiem… Są to niedobitki, które mi zostały… Największym hitem była mieszanina drewna z gumą, gdy pierwszą częścią był segment z drewna, po to, aby podnieść tą część do góry pod kątem 45 stopni i zaimitować minoga przyklejonego do dna z falującą resztą ciała… Różnie bywało, dwa, trzy, a nawet cztery segmenty… Także różne gumy i różne ogonki… Sprawdzało to się na wielu gatunkach ryb… Niestety, ha, ha…
Łuska odbija światło… Nie wiadomo, jaki jest cel ewolucji, aby tej ujemnej cechy nie likwidować… Chodzi o wiele, wiele gatunków, bo są przecież takie, które jej nie posiadają, albo mają już obecnie ukrytą pod warstwą skóry… Ale w sensie ogólnym natura zawsze ma rację, a więc na pewno są uzasadnione powody, ha, ha… Z jednej strony patrząc, białe ryby ławicowe, żyjące w górnych warstwach czystej wody, szczególnie w sytuacji znacznie zmarszczonej wiatrem jej powierzchni, w pełnym Słońcu, stają się mniej widoczne dla drapieżników w obserwacji od dołu, zlewając się kolorystycznie z górnym tłem… Z drugiej strony np. lin, głównie żyjący przy dnie zamulonych zbiorników i rzadko odwiedzający wyższe pietra, mógłby się jej zdecydowanie szybciej pozbyć… Myślę, że za milion lat lin będzie goły i raczej wesoły, bo większość mięsiarzy nie dożyje do tych chwil, gdy z procesu kulinarnego odpadnie uciążliwa czynność jego oskrobania…
Dzięki brokatom możemy imitować łuskę. Pierwsze kroki stawiałem w tej dziedzinie, ścierając różne metale pilnikami, od zdzieraków po gładziki, także w moździerzach rozdrabniałem cienkie szkło i bombki choinkowe… W ten sposób uzyskiwałem pył brokatowy, który następnie mieszałem z lakierami i pędzelkiem nanosiłem na przynęty, lub z pewnej wysokości sypałem na niespływający już tenże lakier z zanurzonej w nim wcześniej przynęcie… Teraz jedna z moich szaf jest zapełniona gotowymi brokatami, oraz lakierami z brokatem po same brzegi… Posiadam także wiele brokatów w spraju. Jednokolorowe, różnokolorowe, zwykle, fluo i UV, a więc pełny zestaw… Wierzę w migotliwą magię i jej czar w grupach specjalistycznych przynęt, tworzonych do konkretnych celów…
Dzięki brokatom możemy imitować łuskę. Pierwsze kroki stawiałem w tej dziedzinie, ścierając różne metale pilnikami, od zdzieraków po gładziki, także w moździerzach rozdrabniałem cienkie szkło i bombki choinkowe… W ten sposób uzyskiwałem pył brokatowy, który następnie mieszałem z lakierami i pędzelkiem nanosiłem na przynęty, lub z pewnej wysokości sypałem na niespływający już tenże lakier z zanurzonej w nim wcześniej przynęcie… Teraz jedna z moich szaf jest zapełniona gotowymi brokatami, oraz lakierami z brokatem po same brzegi… Posiadam także wiele brokatów w spraju. Jednokolorowe, różnokolorowe, zwykle, fluo i UV, a więc pełny zestaw… Wierzę w migotliwą magię i jej czar w grupach specjalistycznych przynęt, tworzonych do konkretnych celów…
Lubię śledzić Sławku drogi ten watek kulinarny, bo jest jak puszka pandory i nigdy nie wiadomo czego się można spodziewać. Ja ostatnio Też coś dłubie , maluje i chyc w Nysę po klenia czy innego gagatka bo tak mi się ostatnimi czasy spodobały te kopniaki w kija "haha" nei mam czasu na szczupaki i innne sandacze ehhh a zaraz dzidzia będzie to dopiero się zacznie .... przytuliłbym takie cykadki zawsze sie sprawdzały ale już wszystko powiesiłem na korzeniach
Franku, jeśli już uparłeś się z tą puszką Pandory, to niech Ci będzie… Ale z dozownikiem… Czyli puszka lakieru z gwoździem, ha, ha… Odór nieszczęść dla frajerów, a dla Bogów zawsze coś miłego, ukrytego w dnie, lub treści, nigdy nie kończącej się nadziei… Ha, ha…