WARSZTAT SS
Te pierd... drukarki ciągle nawalają... Chińska myśl techniczno ekonomiczna... Trochę mnie to irytuje już... Mam pomysły na nowe rozwiązanie i blokada... Nienawidzę czekać, gdy myśl zaświta... Cóż, czekając na wyremontowany nowy sprzęt, ha, ha, chyba wezmę się za wprowadzenie do sprzedaży nowej przynęty, własnego pomysłu... Ostatni raz na nią systematycznie łowiłem z dwadzieścia lat temu, a w ubiegłym roku parę razy przeciągnąłem w Odrze... Trzeba dorobić kilkanaście sztuk w różnych kolorach i niech Remik sobie testuje...
Wobler neutralny… Ha, ha, to ci dopiero dziwoląg… Jedni powiedzą, że to ułuda, inni szukają, często nieświadomie, czegoś, do czego popycha ich instynkt… Tak, instynkt łowiecki posiada się, albo nie… Człowiek się z nim rodzi, lub wyrabia, kształtuje latami praktyki… I na nic się zdadzą prawa fizyczne i tzw. myślenie zdroworozsądkowe… Kiedy łowisz chłopie dzień w dzień i latami, tworzysz różne przynęty i jedyna myśl ci przyświeca, jak przechytrzyć dużą i cwaną rybę - to myślisz, wyciągasz i analizujesz wnioski, kombinujesz do bólu… To wszystko „stwarza wędkarza”, ha, ha, nawet samo się rymuje… Mało jest wędkarzy, którzy kumają temat „neutralka”, ha, ha… Bo to przecież nie o to chodzi, czy jest na 100% neutralny, bo idealnych warunków dla niego prawie nigdy nie znajdziemy w normalnych warunkach łowienia… Jest kameleonem pływalności... Chodzi raczej o to, czy ledwo pływa, albo czy wolno tonie… Okołobiegunowe rozwiązanie… Bo w tym jest pewien sens, dotyczący pewnej grupy… Mógłbym to wytłumaczyć… Ale musiałbym pisać o archetypach i przeciwstawnych szukając przykładów, np. o kleniu i o pstrągu potokowym… Jeśli tego nie wiecie, to róbcie wszystko, aby wiedzieć… To wstęp do świadomego tworzenia, mały kroczek… Pewnie, że niektórzy „piankowcy” w odruchach samo obrończych podejmują próby trywializowania niewygodnych tematów, pewnie… Dla nich ryba, to stworzenie boże, które zawsze wziąć może… Musi być tylko głodna, ha, ha… Najprostsze wytłumaczenia nie wszystkich zjawisk są trafne, niestety… Istnieją pewne idee, która stwarzają sposoby tworzenia… Budowy przynęt, ich malowania, nadawania kształtów, itd. Zawsze są idee… I zawsze przeciwstawne między tymi, które posiadają łowcy kasy, zaoszczędzonego czasu, a tymi którzy łowią i budują np. dla przygody i frajdy tworzenia… Kumacie? Musicie zawsze wpierw poznać intencje każdego twórcy, a dopiero póżniej poddać je ewentualnej krytyce… Choćby to był kawałek blachy niby niedbale wyklepany otoczakiem, nie macie odgórnego prawa do powierzchownych ocen… Ile lat musi człowiek łowić i tworzyć, aby to zrozumieć? No ile… Kiedy w końcówce lat osiemdziesiątych (lub na początku dziewięćdziesiątych) nabyłem pierwsze woblery neutral / suspending Rapali, chyba Husky to się nazywało, sam takie, jeśli chodzi o pływalność, tworzyłem od wielu lat… I sobie pomyślałem „Ciepło, ciepło…”, ha, ha… Bo „neutralek” jest pewną częścią szerszej ideei… Ale nie wiem, czy ONI o tym wiedzą…
Ha hahahah czyli że czytałeś Sławku śmieszną rozkminkę na innym forum :-)
kielo: |
Ha hahahah czyli że czytałeś Sławku śmieszną rozkminkę na innym forum :-) |
Tomku, rozkminka była jedna.
Pozostali mieli obiekcje, czy to na pewno jest wobler neutralny.
Ha, ha, zawsze, jak rasowy żeglarz, gdy znajdę choćby najmniejszy i korzystny powiew wiatru, staram się go wykorzystać, ha, ha… I pruję fale czerwonym dziobem swojej łajby w jedynie słusznym kierunku, w stronę Wysp Dziewiczych, ha, ha… Oczywiście, że czytałem… Wiecie, dla mnie, znajomość z Wami, to czysta przyjemność… Spokojni, opanowani, rozumiejący mnie, mój charakter i moje fanaberie… Ja także, gdy z którymś Was rozmawiałem, nie starałem się przecież niczego forsować, bo wiem, że istnieje wiele, co Wy znacie i wiecie, a ja o tym nie mam zielonego pojęcia… Nie mniej jednak, wędkarstwo mam we krwi i nic na to nie poradzę, a przecież dociekliwość jest integralną jego częścią, jakby grupą tej krwi… Jak to się mówi… „Kłóćmy się, ale i kochajmy…” ? Coś takiego, albo w tym stylu… Ha, ha…
Konkretny Sławku ,wiem jakiej wielkości masz podbierak :-) ,ale kurka widzę że tam u was już się zielono robi :-) ,pięknie.Ja całą niedzielę załaziłem i wielkie G.
Mogło być lepiej, ale jeszcze rączka niewygojona... Może we wtorek powtórka.
Kiedyś, tzn., stosunkowo niedawno, gdy pokazywały się pierwsze filmiki z pracą przynęt, słychać, ale przede wszystkim widać było wielkie zniechęcenie i larum w postaci „a po co to?”, „a jaka jest przynęta, każdy widzi…”, „a i tak nic nie widać…” itp. Obecnie, gdy wszyscy uczciwi rękodzielnicy wstawiają filmiki z pracą, choć jakość tych filmików jest „niejednokrotnie wielokrotnie” gorsza od tych sprzed lat, już nie widać zniechęcenia, wielu nalega wręcz, aby pokazywać… Tylko że… Ci sami, w totalnej opozycji tkwiący wstecz, ha, ha, obecnie pieją z zachwytu nad niektórymi pracami przynęt, szczególnie swoich kolesi… A skąd to wiedzą, na podstawie jakiego doświadczenia, skoro np. w tym roku nie byli jeszcze na rybach? Ha, ha…
Pokażę jeszcze jedną z moich cykad... Po głębokim namyśle... Logika nagłych potrzeb przy braku czasu... Jeżdziłem często sam na wiele, wiele dni... Szedłem brzegiem rzek znanych i poznawanych wprost przed siebie, jak najdalej... W plecaku miałem wszystko, potrzebne do życia... Często (czyli zawsze, ha, ha...) decyzja o wyprawie zapadała w ostatniej chwili... Wpadłem na pomysł, aby zastosować siatkę w cykadach, zaoszczędzę przez to czas, związany z wierceniem otworów, ha, ha... No i tak powstała moja cykada "siata na ryby", ha, ha...