WARSZTAT SS
Człeku wiary wielkiej! Czy li patyk lipowy nieociosan, ba!, bez kotwic, tchnięty ową potęgą wiary zakotwiczy niechybnie w czeluściach paszcz?
No właśnie wiara ja kupowałem woblery i po kolei wierzyłem w nie wszystkie ,nawet oglądałem z nimi telewizor ha ha .Gdy kupiłem woblera i miał on wadę mówiłem sobie aa co tam przecież jest taki piękny, moje woblery nie mają takiego szczęścia, zbyt piękne nie są i nie mają taryf ulgowych.Muszą łowić bo jak nie to do pieca. Po co mi wobler piękny skoro nie jest łowny? Żeby mi stroił pudeło , zeby mi zazrościli? Nie jestem tym typem człowieka i widze ze pan też. Chodz troche estetyki i ubarwienia nie zaszkodzi to najważniejsza moim zdaniej jest łowność.
Kocham zwierzęta. Ryby w szczególny sposób, bo związany z wędkowaniem. Nie uważam, że miłość do zwierząt polega na dokarmianiu ptaków i głaskaniu kota. Zwierzętami jestem zafascynowany od dziecka. Interesuję się ich życiem, zwyczajami… Nie przepuściłem żadnej wartościowej książki z zakresu psychologii zwierząt. Teoretyczne wiadomości podpieram własnymi obserwacjami i wnioskami. Bardzo dobrze wiem, kto rozsiewa pewne przeciwstawne do moich “teorie”… Świat sztucznych przynęt to nie tylko problem wędkującego, to także świat interesów innego rodzaju… Po co przynęta ma posiadać pewne specyficzne cechy, skoro wiara i umiejętności wędkującego są wg wielu producentów najważniejsze? Po co się trudzić, zmieniać formy, ustawiać, dopieszczać, jak i tak frajerzy kupią to, co się ładnie błyszczy? Jeśli nie łowisz, tzn., że jesteś niedoświadczonym wędkarzem, powiedzą… Żle grasz przynętą, więcej wiary, dodadzą…
Młodziutki, niedoświadczony Maciek Wobler129 stawiał pierwsze kroki na lodzie… Kupił sobie “trochę” różnych przynęt “uznanych” producentów… Święcie w nie wierzył i ich skuteczność… Kombinował i ruszał szczytówką na różne sposoby… I nic… Wreszcie się zlitowałem… Zostawiłem mu kilka przynęt… Błystek i żuczków… Na pierwszy rzut oka nic nadzwyczajnego… Podałem najprostszą instrukcję obsługi pasującą do prostych przynęt : podszarpnięcie do góry, obserwacja opadu… I nic więcej… Zapomniałem tylko o jednej rzeczy… Żeby zmienił żyłkę na dłuższą i grubszą… Hm… Hand made, ha, ha…
Młodziutki, niedoświadczony Maciek Wobler129 stawiał pierwsze kroki na lodzie… Kupił sobie “trochę” różnych przynęt “uznanych” producentów… Święcie w nie wierzył i ich skuteczność… Kombinował i ruszał szczytówką na różne sposoby… I nic… Wreszcie się zlitowałem… Zostawiłem mu kilka przynęt… Błystek i żuczków… Na pierwszy rzut oka nic nadzwyczajnego… Podałem najprostszą instrukcję obsługi pasującą do prostych przynęt : podszarpnięcie do góry, obserwacja opadu… I nic więcej… Zapomniałem tylko o jednej rzeczy… Żeby zmienił żyłkę na dłuższą i grubszą… Hm… Hand made, ha, ha…
Wiara na pewno pomaga w realizacji wielu celów… Wiara to optymizm, nadzieja i konsekwencja działań. Dodaje skrzydeł i nie pozwala się poddawać. Jednak z samą wiarą nie da się żyć. Musi od czasu do czasu się sprawdzić. W sposób nie budzący wątpliwości.
Polskie łowiska są przełowione. Mało w nich ryb, a presja duża. Ci, którzy odwiedzają łowiska w innych krajach, wiedzą o tym najlepiej. Łowiąc tam, wiary potrzeba jakby mniej… Ryby skłute, wielokrotnie holowane, tracą wiarę, ha, ha stają się nieufne i podejrzliwe… Mnie osobiście najbardziej interesuje wiara zwierząt… Ludzie niech sobie wierzą w co chcą… To ich sprawa…
Polskie łowiska są przełowione. Mało w nich ryb, a presja duża. Ci, którzy odwiedzają łowiska w innych krajach, wiedzą o tym najlepiej. Łowiąc tam, wiary potrzeba jakby mniej… Ryby skłute, wielokrotnie holowane, tracą wiarę, ha, ha stają się nieufne i podejrzliwe… Mnie osobiście najbardziej interesuje wiara zwierząt… Ludzie niech sobie wierzą w co chcą… To ich sprawa…
Amen.
Ha, ha... Dzięki... Bardzo trafna puenta, o której zapomniałem... Swoją drogą, to chyba Pan rozumie, dlaczego nie jest w moim stylu "uhahanie" i "grzecznościowe" zachwyty... Nie w tym rzecz, abyśmy sobie cukrowali... Polskie wędkarskie rzemiosło jest być może najlepsze na świecie... Nie musimy bezmyślnie małpować zagranicy, bo to oni powinni małpować nas... Swoim działaniem chcę zaakcentować inny sposób patrzenia... Chcę, aby wszyscy się coraz bardziej doskonalili i usiłuję wskazywać, co moim zdaniem jest w tym wszystkim najważniejsze... Taka moja rola i takie moje zdanie, ha, ha...
Japońskie rzemiosło też jest niczego sobie, ale jakby bezduszne. Polscy rzemieślnicy odprawiają istne misterium w swych skromnych warsztacikach.
panie Sławku co to za szpachla ,to co ja mam to "dziadostwo" i czasem pęka przy oczku :??
Przy oczkach nie daję szpachli. Szpachle zwykle są za twarde i się kruszą, co przy wielokrotnym przeginaniu oczek ma oczywiście duże znaczenie. Najlepsze są twarde i zarazem dość elastyczne kleje. Bardzo dobry jest Distal, albo Epoxil Mix. Może być Technicoll Epoxy Glue Universal. Wszystkie dwuskładnikowe, na bazie żywicy.
o podziękował ja mam distal myślę ,że da rade
Po rozrobieniu trzeba poczekać do mniej więcej godziny, aby należycie zgęstniał. Miejsca przy oczkach wygładzam palcami zmoczonymi wodą, ale mam paluszki opuszki delikatne i czułe, jak ginekolog, ha, ha...
Cykadass: |
Po rozrobieniu trzeba poczekać do mniej więcej godziny, aby należycie zgęstniał. Miejsca przy oczkach wygładzam palcami zmoczonymi wodą, ale mam paluszki opuszki delikatne i czułe, jak ginekolog, ha, ha... |
Jak artysta...
jak ginekolog heh
Dobry jesteś @Tomala... A właściwie niedobry...Zdaje się, że wiem, co miałeś na myśli, ha, ha...Rzeczywiście, to drugie zajęcie jest "nieco" lepsze od głaskania woblerów... I nie wymaga artyzmu, chociaż niektórzy mówią, że każdy czuje się artystą w swoim fachu... Lubię ludzi z poczuciem humoru... A już wędkarz bez humoru, to jak wędka bez przynęty...
Pieprzę woblery i wreszcie zaraz jadę na ryby... Pierwszy raz w tym roku, brrr, to chyba niedobry sen... Dobrze, że mija...Znajomy mówi, że pokaże mi swoją "tajną" rzeczkę... Już czuję, jaka ona tajna... Z tymi tajnymi rzeczkami to obecnie bywa tak, jak z puszczalską żoną w wiejskim środowisku... Wszyscy wiedzą, nawet sołtys i ksiądz, oprócz oczywiście najbardziej zainteresowanego, ha, ha...
Pieprzę woblery i wreszcie zaraz jadę na ryby... Pierwszy raz w tym roku, brrr, to chyba niedobry sen... Dobrze, że mija...Znajomy mówi, że pokaże mi swoją "tajną" rzeczkę... Już czuję, jaka ona tajna... Z tymi tajnymi rzeczkami to obecnie bywa tak, jak z puszczalską żoną w wiejskim środowisku... Wszyscy wiedzą, nawet sołtys i ksiądz, oprócz oczywiście najbardziej zainteresowanego, ha, ha...
no to połamania panie Sławku tylko nie steru w woblerze ;D
Ps jak się ma naturę przysłowiowego "drwala " a dłonie jak bochenki chleba to o takim fachu w tworzeniu woblerów i nie tylko jak i w malowaniu mogę tylko pomarzyć i zostaje tylko nieszczęsny aerograf :? ale co tam byle by łowiły .
Ps jak się ma naturę przysłowiowego "drwala " a dłonie jak bochenki chleba to o takim fachu w tworzeniu woblerów i nie tylko jak i w malowaniu mogę tylko pomarzyć i zostaje tylko nieszczęsny aerograf :? ale co tam byle by łowiły .
no to połamania panie Sławku tylko nie steru w woblerze ;D
Ps jak się ma naturę przysłowiowego "drwala " a dłonie jak bochenki chleba to o takim fachu w tworzeniu woblerów i nie tylko jak i w malowaniu mogę tylko pomarzyć i zostaje tylko nieszczęsny aerograf :? ale co tam byle by łowiły .
Ps jak się ma naturę przysłowiowego "drwala " a dłonie jak bochenki chleba to o takim fachu w tworzeniu woblerów i nie tylko jak i w malowaniu mogę tylko pomarzyć i zostaje tylko nieszczęsny aerograf :? ale co tam byle by łowiły .
Każda ryba płynąc pod prąd stara się, aby robić to najmniejszym nakładem “sił i środków”, bo oszczędność energetyczna w świecie zwierząt ma pierwszorzędne znaczenie. W warkoczu prądów wybiera te najcieńsze włosy. W grube wpływa wtedy, gdy jej się to opłaca, bo np. spływają nimi owady… Stan fizyczny ryb obrazuje ich ruch, sposób poruszania się. Inaczej zachowują się ryby żerujące, inaczej odpoczywające i inaczej wreszcie chore i osłabione. Rytmiczny ruch ławic, to trochę inne realia. Wszystkie te zachowania rejestruje baczne oko i linia boczna drapieżnika. Żadna odchyłka i anomalia nie ujdzie jego uwadze. On także i przede wszystkim ON, stojący wyżej w łańcuchu pokarmowym, musi zadbać o zapas energii i nie chybiać ataków…
Tylko jeden drapieżnik ze świata zwierząt o tej świętej zasadzie natury zapomniał… Człowiek… Nie szanowanie energii, marnotrawienie środków do życia zaowocowało kryzysem… A skutkiem KRYZYSU mogą być wojny, głód… A wojny i głód to ŚMIERĆ, HA, HA…
Tylko jeden drapieżnik ze świata zwierząt o tej świętej zasadzie natury zapomniał… Człowiek… Nie szanowanie energii, marnotrawienie środków do życia zaowocowało kryzysem… A skutkiem KRYZYSU mogą być wojny, głód… A wojny i głód to ŚMIERĆ, HA, HA…
Ta wykapslokowana końcówka zabrzmiała cokolwiek diabolicznie.
W piątek, gdy ustawiałem woblery trafił się m. in. szczupak… Póżniej zamierzałem połowić klenie, a więc zabrałem z sobą podbierak… Nad wodą nie było wędkarzy, ale grupka kibiców swoje widziała… W sobotę, w miejscu, w którym go wypuściłem kilku “spinningistów” gumami XXL czesało, bo ponoć trafiają się tam wielkie okonie… W niedzielę powtórka z ”małym” dodatkiem; do towarzystwa dołączył “żywczarz”…
Zamieszczam to zdjęcie wbrew swoim zwyczajom… Temu szczupakowi należy się to… Niech kilkadziesiąt tysięcy ludzi zobaczy, jak wyglądał przed śmiercią i jak niewiele mu brakowało “do metra” - szczupaczego “wieku średniego”… Jeśli dożyje do 6 maja, będzie to cud… Diaboliczny cud…
Panie Romanie, spróbowałem sobie wyeksplikować pojęcie “wykapslokowanej końcówki” i podążyłem w kierunku “wykorkowania” (kapsel - korek) i nie wiem, czy czasem nie uczyniłem tego tendencyjnie, omamiony widmem ŚMIERCI… “Wykorkowanie”, niestety, także mi się negatywnie kojarzy, ha, ha…
Zamieszczam to zdjęcie wbrew swoim zwyczajom… Temu szczupakowi należy się to… Niech kilkadziesiąt tysięcy ludzi zobaczy, jak wyglądał przed śmiercią i jak niewiele mu brakowało “do metra” - szczupaczego “wieku średniego”… Jeśli dożyje do 6 maja, będzie to cud… Diaboliczny cud…
Panie Romanie, spróbowałem sobie wyeksplikować pojęcie “wykapslokowanej końcówki” i podążyłem w kierunku “wykorkowania” (kapsel - korek) i nie wiem, czy czasem nie uczyniłem tego tendencyjnie, omamiony widmem ŚMIERCI… “Wykorkowanie”, niestety, także mi się negatywnie kojarzy, ha, ha…