Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Grupy

WARSZTAT SS


offline
Chory na Lorbaski 2020-02-14 21:05

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 107
Ta szesnasteczka plus kanibal pójdzie u mnie na trolling, będzie ładnie lusterkować i głęboko jak lubię majtać....
offline
Sławomir S. 2020-02-15 08:45

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Remik:
juz nie mogę się doczekać tych ciężkich.

Ciekaw jestem jak to zadziała na grube pstrągi w dużej rzece

Zadziała na wszystkie ryby... Przed wirussem nikt i nic nie ucieknie, ani się nie skryje... To przecież szczyt myśli inżynieryjnej, ha, ha...
offline
Sławomir S. 2020-02-15 16:23

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Po białych i czarnych kropkach wirussy przejrzą na oczy... Potem kilka tatuaży, prysznic z ziołem, krawat, uzbrojenie i wynocha z warsztatu...

offline
Sławomir S. 2020-02-18 18:46

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Dziś nie mogę uwierzyć, że kiedyś robiłem 0.5 g cykadki... Aż przecieram oczy ze zdumienia, podpisując 2g, ha, ha... Najwyższy czas iść do okulisty...



offline
Chory na Lorbaski 2020-02-18 20:54

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 107
Mnie zastanawia od roku jakiego najmniejszego łamańca Pan stworzył ?
offline
Tomasz . 2020-02-19 19:36

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1138
Jak to Sławku było ,łamańców nie da się robić mniejszych niż 5,5cm? hahah
offline
Sławomir S. 2020-02-20 11:22

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Eee, miniaturyzacja przynęt jest tylko sztuką dla sztuki, nic więcej… Takie jest moje zdanie. Na pewno, dla pewnych kręgów kolekcjonerskich, zawodniczych, albo tych wędkarzy, którzy uważają, że wsio ryba, może mieć znaczenie… Jeśli chodzi o mnie, to był krótki okres, że robiłem także malutkie przynęty spinningowe, bo tu należy rozgraniczyć spinning i wędkarstwo podlodowe, bo w drugim wypadku malutkie przynęty są niezbędne i ich tworzenie ma sens… Jednak w spinningu klasycznym wg mnie to zabawa dla przedszkolaków i „łowców” drobnicy… Malutka przynęta to i reszta „malutka”, a więc nie ten poziom świadomości, niski i ograniczony… Robiłem te przynęty, aby „coś” szerzej sprawdzić, bo teorie, choćby wydawały się najjaśniejsze pod Słońcem, muszą mieć jednak odblask praktyki…
offline
Sławomir S. 2020-02-22 10:40

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Może przy okazji kilka zdań o małych przynętach… Podam jako przykład cykadkę 2 gramową… Najpierw napiszę co miałem na myśli ją tworząc… Jest to cykada przeznaczona głównie do łowienia okoni, sporadycznie jazi, kleni, lipieni… Taki był pierwotny zamysł… Nic na to nie poradzę, że można złowić także inne gatunki, w tym białoryb… Ale jest jedno „ale…” – ale o ile postępuje się z ową cykadą w sposób prawidłowy… A więc po kolei… Małe przynęty są bardzo wrażliwe technicznie… Każdy najmniejszy błąd w nieodpowiednim dobraniu reszty zestawu zwykle ma zawsze ten sam dalszy ciąg – brak reakcji ryb… Idąc ścieżką na odcinku między przynętą, a wędkarzem mamy wiele przystanków, godnych chwili zatrzymania się i zastanowienia, np. agrafka, linka, wędzisko, kołowrotek… Musimy bardzo precyzyjnie poszczególne części zestawu skompletować, aby całość grała tak, jak należy… No, wiecie, jak to jest… Miałem czasem zupełnie dziwne i stojące na granicy śmieszności pytania, np. dlaczego kotwiczka się rozgięła, dlaczego cykadka nie pracuje tak, jak trzeba, dlaczego nie leci, jak powinna… Wydawać by się mogło, że takie pytania zadawać mogą tylko i wyłącznie początkujący… Nic bardziej mylnego… Nie, nie, nie, zadawali je czasem wędkarze przedstawiający się, jako dysponujący sporym doświadczeniem, ha, ha… „Trafiali się” nawet tacy, co nie rozumieli, że z półmetrową stalką, plecionką 0,20 i wędziskiem do 40g (bo akurat „duże” szczupaki żerowały na wylęgu…) cykadką 2G łowić skutecznie to się raczej nie da, ha, ha… No cóż, jest to jeden z tych argumentów, które przesądzają o moim pociągu w stronę samotności, a dawno, dawno temu, także do moich okresowych ciągów chemicznych, bo nieraz się zdarzało, że tego Świata znieść nie mogłem… Za dużo ludzi na Ścieżce nic nie kumających, stanowczo za dużo… Dlatego zbaczałem czasami z kursu… Teraz już się przyzwyczaiłem… Jak stary kot do pcheł… Ha, ha…
offline
Chory na Lorbaski 2020-02-22 12:24

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 107
Mnie „przeraża” w spinningowniu liczba zmiennych. Pokonując dany odcinek rzeki zastanawiam się ciągle czy wszystko zrobiłem właściwie, zeby rybę złowić. Może zła wielkość, odcień, może znowu nie było Lorbaska, a może to ja spartoliłem podejście… Może powiniennem twisterka albo kopytko lub jiga… Takie czynniki spowodowały ze 95% mojego czasu spędzam na chodzeniu za Nimi… Wszak pstrąg to ryba dla samotników… Chyba tylko chodzący za głowacica wiedza, że wędkarz w naszym kraju to osoba mająca wędkę, niekoniecznie łowiąca ryby .

offline
Sławomir S. 2020-02-22 18:33

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Hmm, „spacerowicze” mnie przerażają… Czy nie lepiej byłoby w parku pochodzić czystymi alejkami z psem ubranym na tęczowo… Dlatego od wielu lat także z tego m. in. powodu odpuszczam zupełnie łowienie o tej porze roku… Już swoje wiem na ten temat i cierpliwie czekam, aż się wyganiają, ha, ha… Chociaż nie jest tak, że się nabijam z tych wędkarzy… Wielu po prostu nie ma wyjścia i po tygodniu ciężkiej pracy w te tzw. weekendy chce „odpocząć”… Wszystko byłoby normalne, gdyby kraj był normalny i normalne miał prawo… Niestety, szybko przybliża się czas, gdy na tzw. wodach górskich trzeba będzie wprowadzić limity „odwiedzin”…

Jeśli chodzi o „przerażającą liczbę zmiennych” w spinningu, to całe szczęście, że ona istnieje… Najmniejszy błąd i klapa, rybki nie ma i długo nie będzie, gdy się na podstawie praktyki nie odkryje przyczyny niepowodzeń… No, trochę przesadzam, w dniach konia i wodach przeraźliwie rybnych wiele błędów uchodzi na sucho, choć i tu powoli ponoć coś się zmienia…

offline
Sławomir S. 2020-02-22 18:40

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Coraz mniej mam miejsca na?, przy? stole...





offline
Sławomir S. 2020-02-23 12:52

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Następne (nie podaję które z kolei, bo sam się już pogubiłem, ha, ha…) rozwiązanie użycia Wirussa… Guzik. „Guzik prawda”, „Guzik z pętelką”, „Guzik w kieszeni”, „Guzik wart”, to główne użycia tego słowa, poza pasmanterią i krawiectwem, ha, ha… Dla nas wędkarskich rękodzielników guzik otwiera nowe możliwości zastosowań, nigdy nie jesteśmy w tyle i potrafimy wykorzystać dla naszych potrzeb każdy przedmiot, z wydawać by się mogło, ustalonym „odgórnie” spektrum użycia… Jak wszyscy wiedzą, guziki mają różne wielkości i kształty, oraz z reguły symetrycznie rozmieszczone otworki (dwa, lub cztery…) do przewlekania nitki… Te otworki, wielkość, grubość i kształt guzika mają podstawowe znaczenie w nadaniu pracy, oraz innych właściwości pracy wirussa… Guziki można samemu wytworzyć, można je kupić gotowe… Otworki można także pozbawić symetrii odnośnie całości rozwiązania… Przy odpowiedniej kompozycji dla miłośników kosmicznych pomysłów – ogon ciągnących się bąbelków powietrza za wirussem może skojarzyć się z kometą, ha, ha… Poza tym, że guzikowi można nadać wszelakie barwy, chyba przypominać nie muszę… No dobra, ale co na to boleń, co na to np. pstrąg… To już zostawiam Wam, drodzy wędkarze… Zapytajcie się ich niezwłocznie przy najbliższej, nadarzającej się okazji… Filmik nagrałem szybko, aby przybliżyć co nieco w tym, guzika wartym temacie… Ha, ha…

„Gdy zawiedzie Cię wirująca paletka, ripper, albo twistera czar,

Zajrzyj do babuni pudełka z guzików garstką, nitkami na ścieg…

Weż ich kilka, z drutu zrób omegi kształt (bo Ty tworzysz rybom koszmar)…

Alfa, omega, eureka, krzykniesz wnet, fale rozmyją wody brzeg…”…

https://www.youtube.com/watch?v=DXDPUDGc_ME

https://www.youtube.com/watch?v=jUZOARHzHcg
offline
Chory na Lorbaski 2020-02-23 18:16

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 107
Wirusek-Guziec pięknie pracuje, ja napewno będę próbował zespolić jeszcze tylną kotwiczkę,Szczerze nie spodziewałem się, aż takiego potenchału tej przynęty...Brawo
offline
Sławomir S. 2020-02-23 18:25

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Zgodnie ze 100% prawdą, to pomysł podsunął mi Remik, z tym, że guzik jest już moją interpretacją, ha, ha, bo wszystko lubię przekształcać, dostosowywać i maksymalnie upraszczać... Swoją drogą, Guziec to także proste skojarzenie, ale jakże zmysłowe, ha, ha...
offline
Sławomir S. 2020-02-26 09:00

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Nie ma co liczyć na zimę w tym roku i biel, niestety, oglądam tylko w warsztacie...

offline
Sławomir S. 2020-02-27 16:57

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
A więc przyszła pora, aby omówić szerzej „sprawę” wirussa, który nomen omen pojawił się chyba w najbardziej dziwnym momencie (Coronawirus…), ale dla mnie to nic nowego, zwykle wyskakuję, jak Filip z konopi właśnie w owych dziwnych i nieodpowiednich momentach, ha, ha… Ale przysięgam Wam, że to nie moja sprawka, podejrzewam, że Manitou macza w tym swoje boskie paluszki… Nazwa owej przynęty powstała, zanim Chińczycy wynaleźli proch, no i oczywiście „swojego” wirusa, ha, ha…

Zaczęło się od czegoś takiego, co jest na zdjęciu… Najpierw powstał pomysł, a póżniej szkic… Następnie ślusarze i frezerzy z miejsca pracy zrobili mi formę… Były to jeszcze rzeczywiście „boskie” czasy, gdy przynęty robiłem tylko i wyłącznie dla siebie i nikt!!!!! nie miał prawa ich ujrzeć… To jedenaste przykazanie pstrągarza, które przez kilkadziesiąt lat z ochotą i zrozumieniem przestrzegałem (w odróżnieniu do dziesięciu je poprzedzających, ha, ha…)… W końcu i je złamałem, bo prawdę mówiąc nie lubię nakazów i wreszcie diabelska dusza pękła na całej swej niewidzialnej długości, do dziś czuję ból…

Chociaż nie pokazuję wszystkiego, szczególnie tych najlepszych rzeczy, to jednak mam wyrzuty sumienia, nie do końca czuję, czy robię dobrze…

Projekt ze zdjęcia przeszedł szerokie testy i powoli go ulepszałem w stronę idea fix, jak na początku sądziłem… Jednak, udało się... Obecny Wiruss jest ukoronowaniem (a sio!) moich wstępnych zamierzeń - stworzenia korpusu wielozadaniowego... Formy kiedyś, to były bardzo drogie rzeczy (mam na myśli super formy…), nie ci fachowcy i nie te narzędzia, co obecnie… Taka robota to była tzw. fucha, robiona po cichu, okazyjnie, aby dozór nie wyczaił… Pod koniec lat dziewięćdziesiątych byłem w posiadaniu ponad trzydziestu form do odlewania z ołowiu różnych przynęt i nie tylko… Nowy wiek XXI zaczął się dla mnie fatalnie, bo dokładnie w dwutysięcznym roku „gang” złożony z kilku czternasto – szesnastoletnich ćpunków, ha, ha, obrabował warsztat w Sulikowie, który nie był nawet odpowiednio zabezpieczony, no i formy, razem z różnymi narzędziami zniknęły… Po latach, herszt owego przestępczego zgromadzenia w napadzie skruchy (po odwyku) wyjawił mi kulisy tego napadu na bank… Formy, razem z innymi gadżetami z kolorowych metali udały się na składnicę złomu i kolesie za wszystko zainkasowali 100 polskich złotych, akurat po jednej działce piko na każdy pusty łeb… Utrata form nieco mnie wnerwiła i przez około trzy lata pogniewałem się na ołów i działałem sobie wyłącznie na niwie woblerowo, wahadłowo – pierzastej… Ale nie ma nic złego, co by na dobre nie wyszło i dzięki temu wymyśliłem na pewno dodatkowo wiele różnych rzeczy, bo siłą właśnie rzeczy, nie miałem innego wyjścia… Jednak bez cykad, w.o., błystek podlodowych itp., ja i moje ryby nie mogliśmy żyć, a zły duch całymi nocami wpędzał mnie w przeróżne myśli, dotyczące tych rzadko używanych przez wędkarską gawiedż przynęt, no i aby uspokoić dziada, musiałem na nowo podjąć walkę z aluminium i stworzyć sobie nowe formy… W ciągu roku zrobiłem około dwudziestu prostych form aluminiowych trochę dziwną metodą, ale to nie ma znaczenia… Ważne, że woda otwierała się pod „nowymi” przynętami tak samo, jak pod starymi…

Przynęta ze zdjęcia była bardzo łowna, działała na przeróżne gatunki i być może powielę ją… Pokazuję to, od czego się zaczęła moja przygoda z wirującym ogonkiem, przynęcie, która przeszła piekło w moich rękach… Zresztą, nie tylko ona… Ha, ha…



offline
Sławomir S. 2020-02-29 11:54

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Wreszcie trzeba wyruszyć na ryby, bo jeszcze w tym roku nie byłem... Odejście Marka "trochę zupełnie" pokrzyżowało plany... W oczekiwaniu na zew krwi kilkanaście gorących cykadek sobie tworzę...



offline
Chory na Lorbaski 2020-02-29 14:37

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 107
Tak od kilku miesięcy noszę się z tym zamiarem, świadom ew.konsekwencji piszęanie Sławku niech Pan napisze książkę nawet w pdf-fie do szuflady.Jest merytoryka, życiorys, "małżeństwo" z rzeką plus parę innych,krowy plus kostuchy, poligony radzieckie... jest składnia i styl... tylko pisać nawet 1 rozdział na miesiąc
offline
Sławomir S. 2020-02-29 20:18

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Książka? Nie, chyba nieee… To już nie te czasy… Tylko filmik wchodzi w rachubę, biorąc także pod uwagę fakt, że nie chcę na tym nic finansowo zarobić… Zredaguję tylko i poprawię styl swojego Warsztatu, bo pisałem szybko, na żywo, z celową ironią, nieraz złośliwością, a więc w stylu ukierunkowanym na określoną pracę, akcję i tor, ha, ha… Usunę niepotrzebne posty, kłótnie, wizyty nieproszonych gości, ha, ha, czyli pozamiatam warsztacik, pozgarniam pajęczynki, uczeszę koty, siebie, popryskam jakimś Air Wickiem, tak żeby pachniał przyjemnie, lusterkował złoto w osi piękna i harmonii…
offline
Sławomir S. 2020-03-01 19:45

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Opiszę po kolei wszystkie najważniejsze warianty użycia Wirussa. Przynęta ta nie jest żadnym wirującym ogonkiem, jest to jedynie jedna z opcji… Pomysł powstał na bazie poszukiwań oryginalnej i niespotykanej przynęty na bolenie, bądż sandacze, z czasem nabierał więcej treści i został rozbudowany… W jednej z faz modyfikacji wpadłem na pomysł, że mogę stworzyć stały, centralny korpus, który posłuży do rozszerzenia oferty zastosowań.

Nr. 1. Wiruss jako wirujący ogonek.

Tutaj w zasadzie jest wszystko jasne, ale tylko z pozoru i podczas przelotnego spojrzenia z boku. Tak naprawdę, to wirujący ogonek, uzbrojony tradycyjnie, jak „reszta” tych przynęt, ale na tym wyjątkowym korpusie, to znaczny krok do przodu w rozwiązaniach tego typu… Korpus wirussa jest płaski i ma bardzo wiele możliwości innego punktu zamocowania linki, niż te tradycyjne… A to zmienia w zasadzie wszystko, całą strukturę jego pracy i możliwości… Wiruss nie zachowuje się tak, jak reszta wirujących ogonków… On jest inny… On nie jest „prostolinijny”, nie jest ciężką bryłą ołowiu, toporną i bez blasku lusterkującej iskry, z trudem jakby ciągnącą za sobą smugę wirującej paletki… Wiruss drga, miga i odskakuje na boki, gdy tylko nadarzy się okazja, ha, ha, bo jego budowa i każda dziurka na grzbiecie to motor do gracji i finezji ruchów… On sam z siebie może tańczyć bez muzyki, ale każdy prąd, zawirowanie mogą stać się melodią do rytmu jego kroków i ruchów… On żyje, ale inaczej, dla potrzeb zmylenia świadomości ryby – pozornie ledwo, z tendencją ucieczkową. Tak samo, jak szybko można wymienić otwór do zamocowania agrafki – tak samo szybko można wymienić paletkę… Wirująca paletka jest dodatkowym turbo doładowaniem korpusu w sensie wizualnym, akustycznym, oraz źródłem motywacji i sygnałów dla linii bocznej, od niej zależy także siła dodatkowego oporu, który musi pokonać nasz tancerz z plecakiem… Kształt paletki, jej wielkość, waga, częstotliwość i szerokość obrotów itp. są czynnikami, które mają określony wpływ na ekspresję i dynamikę ruchów korpusu… Im opór większy, tym spektrum wychyleń większe z tendencją wynoszenia i zakłócania toru… Paletki małe, cienkie i wydłużone nie ingerują w zakłócanie pierwotnej pracy, oraz nie wynoszą korpusu, a więc przy znacznych prędkościach prowadzenia pod powierzchnią, spełnią swe zadanie w sposób różniący się od rozwiązania odwrotnego… Ich „stopień idealizmu symetrii” także może stać się ukrytym bodźcem w kierunku innych zmian. Dlatego zastosowałem bardzo prosty i szybki sposób wymiany paletek, jednocześnie skracając drogę w kierunku korpusu, zapobiegając w ten sposób (w pewnym stopniu…) m. in. plątaniu się całości przy wyrzucie mniej kontrolowanym np. adepta sztuki spinningowej… W wieku dziecięcym m. i n. uwielbiałem bawić się skonstruowanymi przez siebie latawcami i niektóre z zasad przeniosłem na m. in. wirussa… Ha, ha…

P.s. Jeśli mi się jeszcze coś godnego wzmianki przypomni, to niezwłocznie napiszę w dalszych częściach opisu… Spokojnie, styl jest celowy. Dla jaj, chociaż prawdziwych, nie wydmuszek, ha, ha… Nigdy nic nie wiadomo… W wędkarstwie jest tak, że wszyscy gadają różnymi językami… To, czy zechcesz nauczyć się tego języka, aby sprawdzić prawdziwość słów, to już Twoja cierpliwy czytelniku sprawa… Praktycznie, rzadko jest tak, jak w teorii… Ale teoria i marzenia są jedynymi motorami, które każą chwycić nam wędkę w dłoń… Ponownie, ponownie, jeszcze raz i następny, następny, do końca, aż do braku czucia w palcach…








15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.33 s