WARSZTAT SS
Łowiłem wieloma woblerami starej daty i z całego świata różnych firm... Kiedyś mało przejmowano się pracą, albo w ogóle... Ryb było od cholery i wystarczyło żeby wobler jako tako się kolebał... Ster w tych woblerach jest wygięty w V i jedno punktowo zastopowany wkręcanym oczkiem... Kolebie się wobler? Kolebie. No i gitara...
Ja to chetnie bym wsadził łeb do tajnego pudełka SS i zobaczył co tam ciekawego.Tylko żeby mi ktoś klapą nie trząsnął ...ps p. Remik kiedyś wspominał o "ołówku SS" ....pozdrawiam
Ołówki, ołówki… To już historia. Z woblerami wyprawiałem różne rzeczy i nadal wyprawiam, jednak nie lubię wracać do starych miejsc, bo są już nudne… Przy okazji niechcąco znalazłem kilka zdjęć wobków z lat 80 – ych… Wtedy jeszcze łowiłem wszystko, co w wodzie pływało… Drut z liny stalowej, brokat to rozdrobnione w moździerzu bombki choinkowe, kawałki lamety także z choinki, poliwęglan, farby i lakier z Niemiec… Wobki lakierowało się pędzlem, bo było go szkoda i każda kropla miała cenę złota…
Ho ho widzę , ze niektórzy doszli do pewnych rzeczy epoke wcześniej i "smużyli " wcześniej od Jaćwingów... Lameta i pozycja oczka mega ciekawa w tych maluszkach.
Nie, nie, nie… Z tych woblerków tylko jeden mógł przystać do miana smużaka (na zdj. górnym, leżący na wznak, ha, ha…)… Kiedyś nie robiłem woblerów i innych przynęt pod kątem szeroko współcześnie rozumianych definicji przeznaczeń… Robiłem je dla siebie, bez wpływów i nacisków z zewnątrz, bez naciągania charakterystyki pod zalążkujące powoli nazewnictwo kształtujących się poszczególnych typów i rodzajów… W moim nazewnictwie były podzielone bardzo prosto – „dobre na klenia”, „dobre na pstrąga”, „dobre na bolenia”, itd., itd., ha, ha… Albo „dobre na wszystko”, ha, ha…
Teraz rozumiem. Mnie intryguje jedna rybka- lipien, czy tu w kwesti woblerow tez jest jakas prawidlowosc?Pniewaz jestem zbyt nerwowy na uzywanie cykad
Wszystkie sztuczne przynęty, jakie wymyślono na tym świecie, mogą być zasadniczo (podkreślam : „zasadniczo!”, bo znikoma część z nich może wymagać pewnych drobnych modyfikacji…) z powodzeniem użyte do połowu większości gatunków… Jedynymi barierami do pokonania są ich cechy, będące poza główną konstrukcją, tj. wielkość i kolor, a czasem także ich praca, bo nie zawsze jest jednakowa w każdym modelu i może rzucać fałszywe oceny wartości ogółu… Zna mnie i czyta wielu wędkarzy, którzy wiedzą, albo widzieli moje plecaki i torby… Nie było w nich treści podstawowej pod postacią jadła i napitku, zapasowych ciuchów, ha, ha, ale tylko to, co niezbędne, a więc mnóstwo wszelakich przynęt… Wiedza wymaga wysiłku… A że moja wiedza i marzenia kręciły się tylko wokół wędkarstwa – stąd moje nieszablonowe zwyczaje… Jednak dzięki temu coś wiem i bardzo często więcej od innych… Zdarzało się i to dość często, kiedy tzw. „lipieniarze” bezskutecznie biczowali wodę, albo od czasu do czasu wyciągali malutkiego lipionka – ja targałem Kardynały na spina z użyciem woblerków (albo Woblerów…), cykadek (albo Cykad…), błysteczek wahadłowych (albo Błystek Wahadłowych…), wiróweczek (albo Wirów…), gumeczek (albo Gum…) itd. Bo wszystko leży w Praktyce, Otwartym Spojrzeniu, Uporze i Konsekwencji… Ryby należy poznać i ich zwyczaje… Nie można ulegać medialnej presji, trendom i poglądom innych… Dużo stereotypowych zachowań jest powielanych, a wiele kanonów odbiega od prawd rzeczywistych… Człowiek, który latami przebywał na rybach ponad 300 dni w sezonie potrafi wyłapywać nie tylko ryby, ha, ha… Bajerę i kit także… To są te „dwa gatunki”, które najtrudniej złowić, ha, ha…
"Taki sobie tam..." Przy okazji, zastanawiając się nad dopiskiem do tego i poprzedniego zdjęcia, przypomniała mi się dawna 'formuła ocenna" przedmiotów, stosowana przez wielu starszych ludzi... "Taki sobie." i "Taki sobie tam."... Kiedy pytałem się ówczesnych dziadków, jaka jest różnica pomiędzy tymi dwoma zwrotami, nie umieli odpowiedzieć, poza jednym... Powiedział.: "Bo matole, "taki sobie", to taki na miejscu... A "taki sobie tam", to "taki sobie", ale gdzieś daleko..."... Ha, ha...
Był kiedyś taki czas, gdy boczne zarysy kształtów woblerów uzyskiwałem przy pomocy takiego powiększającego lusterka... Puszczałem zajączka na arkusz papieru i mazakiem odrysowywałem jego kształt... Chodziło o zbudowanie alibi i wewnętrznego przekonania, że moje kształty są uzyskane w oryginalny i niepowtarzalny sposób... Ha, ha... Dziecinada.
Fo1 1 Salmo Perch
Fot 2 Yo-zuri
Fot 3 Dorado Lake
????
Z kształtami woblerow trochę jak z kształtami kobiet trzeba spróbować wszystkich, zeby wiedzieć co się lubi.... Taka pekata z agresywnym iksem -strach się bać...
Fot 2 Yo-zuri
Fot 3 Dorado Lake
????
Z kształtami woblerow trochę jak z kształtami kobiet trzeba spróbować wszystkich, zeby wiedzieć co się lubi.... Taka pekata z agresywnym iksem -strach się bać...
Kiedyś robiłem pewne ilości bardzo podobnych woblerów z ołówków i czułem się wynalazcą tej konstrukcji… Z reguły „ołówek robiony jest z połówek”, ha, ha… Trzeba było wpierw odnaleźć miejsce sklejenia dwóch jednakowych części i je rozdzielić, aby wyjąć z wnętrza pręcik grafitowy… Następnie po delikatnym oszlifowaniu znów złożyć, trzymając całość mocno w dłoni - jedną z końcówek zatemperować i odciąć odpowiedni odcinek… Potem już tylko zostawało odpowiednie wyfrezowanie dzióbka, komór na obciążenie, modyfikacja rowka, wepchanie śrucin ze stelażem, sklejenie, no i woblerek był gotowy do malowania… Używałem ołówków o 3 różnych przekrojach – okrągłych, sześciokątnych i owalnych… Ojciec kiedyś kupił mi z 20 ołówków stolarskich, abym nie podbierał z warsztatu… Zamiłowanie do sześciokątu zostało mi do dziś i nie wyobrażam sobie aby nie mieć w pudełku woblerów o przekroju „kółka graniastego, sześciokanciastego”… Maluję je zwykle w najprostszy z prostych sposobów – trzy kolory, po jednym na każdą z płaszczyzn, oczywiście dwustronnie, choć nie zawsze… Ten na zdjęciu jest przykładem odejścia od reguły…
U.S.A. to kraj wojowników i wędkarzy... Jedni walczą, drudzy łowią, kolejność dowolna... Whisky z reguły zawsze dodaje fantazji i poprawia morale... Na polu walki i łowiska to atrybut niezbędny w ekwipunku... Oto reklama "dwa w jednym", która kusi do wykorzystania słusznego rozwiązywania problemów i psychicznych dylematów...