WARSZTAT SS
A któż to taki napisał? Dla dodania tekstowi wagi, zwiększenia mocy uwagi, zaakcentowania merytorycznej przewagi użył anglosaskiej wagi, aby dopuścić się zniewagi... Ha, ha...
Obecny (od niedawna) Redaktor Naczelny Wiadomosci Wedkarskich Jacek K. bo RODO.
Młodość wszystko wie.
Wiek średni we wszystko wątpi.
Starość we wszystko wierzy.
Oscar Wilde
Młodość wszystko wie.
Wiek średni we wszystko wątpi.
Starość we wszystko wierzy.
Oscar Wilde
Coś mi się o uszy obiło... A jeśli chodzi o Pana Oscara, tzn., że hurrra, wg tej teorii, jestem ciągle młody, ha, ha...
Nie chcę w Warsztacie poruszać spraw i kwestii spoza świata sztucznych przynęt, oraz relacji człowiek – ryba… To byłaby już POLITYKA… W moim warsztacie od dłuższego czasu panuje błogi spokój, a o polityce czasami gadam wyłącznie i tylko z kotami… I bez żadnych kłótni, spokojnie… One zawsze odpowiadają na moje polityczne zagadki jednakowo : „miau, miau…”, co można przetłumaczyć na ludzki język jako „miał, miał…”, ha, ha… A więc np. „MIAŁeś chamie złoty róg…”… Albo : „MIAŁa ci ja, MIAŁa…”, „Gdybym MIAŁa, to bym dała…”, „Gdy MIAŁ, to mu stał…”, „Nie MIAŁ, ale ma…”, „Ma, ale nie MIAŁ…”, „MIAŁ, MIAŁ i zwiał…”, „Babcia byłaby dziadkiem, gdyby wąsy MIAŁa…” itd., itp. Raz tylko, jeden wielki, rudy kot, przywódca mojego stada, grzejąc zmarzniętą dupę przy piecu w środku wiosny, przetarł długie wąsiska łapą i na moje pytanie : „I co Ty kurka wodna na to?”, odpowiedział inaczej i jednym słowem : „Ustawka.”… Nic więcej od Niego nie wydobyłem, pomimo kilku dodatkowych szufelek węgla i plastrów norweskiego łososia… Ha, ha…
Kiedyś, w pewnym okresie, koniec maja, albo początek czerwca był dla mnie okresem niesamowitego podniecenia, bynajmniej nie seksualnego… Otóż zdarzało się, że w tym czasie rolnicy kosili już trawę i kupki siana porozrzucane po polach wzdłuż Kwisy, Bobru itd. umożliwiały mi nocleg… A więc był to początek wielodniowych nieraz wypraw na górskie rzeki… Był to czas realizacji zimowego marzenia i tęsknoty… Mogłem iść, iść przed siebie beztrosko i jedynym moim kompanem był wiatr we włosach… Stogi siana były moim domem i sypialnią, a ich widok dodawał mi otuchy, że nie spędzę nocy trzęsąc się z zimna pod jakimś mostem… Zapach siana w stogu zawsze kojarzy mi się z ciepłem i szumem rzeki nieopodal… Nie jest jednakowy, zależny jest od gatunków skoszonej roślinności i proporcji… Rozróżniałem te zapachy, ale jednakowo wszystkie kochałem, bo były cudowne… Kiedy ostatnie resztki światła zabrał mrok nocy, zasypiałem natychmiast zmęczony z obrazem ryb, przyrody w oczach, aby przed świtem o brzasku wyskoczyć szybko i natychmiast z tego pachnącego śpiwora, bo rzeka natarczywie i głośno, jak budzik wzywała mnie do pracy i dalszej wędrówki przed siebie, po przygodę… Na wcześniej nieznanych rzeczkach nie wiedziałem, co mnie spotka, co zastanę, każdy meander krył tajemnicę… Nie miałem map, GPS-u, a Internet był wtedy tym, kim jest obecnie zielony ludek z kosmosu… Miałem tylko serce bijące pragnieniem przygody i oczy łaknące piękna…
Kilka słów o łamańcach… Bo coś mi się przypomniało, ha, ha… Pod koniec ubiegłego roku gdzieś tam przeczytałem opinię jakiegoś rękodzielnika – wędkarza, że tworzenie łamańców jest zbyteczne, bo można zastąpić je „odpowiednimi” woblerami jednoczęściowymi… Można wiele bzdur przeczytać w Internecie i przejść koło nich bez reakcji mrużąc jedynie oko, ale zdziwiła mnie w tym wypadku zupełna cisza i brak stanowczego sprzeciwu pozostałej reszty wędkarzy… Bo przecież takie pojmowanie tematu pt. „Łamaniec” jest co najmniej śmieszne i świadczy o bardzo ograniczonej wiedzy spinningowej, braku logiki i praktyki… Łamaniec jest absolutnie inną przynętą i nie ma nic wspólnego z woblerem jednoczęściowym… Nie zastąpi się jego żadnym innym woblerem, bo między nim, a woblerem jednoczęściowym istnieje taka sama przepaść, jak między wirówką, a wahadłówką… Jest to po prostu zupełnie osobna przynęta, mająca swój charakter, przeznaczeniem której jest łowienie w sytuacjach specyficznych i ze zrozumieniem uwarunkowań, choć można także korzystać z przesłanek innych rodzajów, bardziej pierwotnych… Zadaniem przynęt jest skuteczne działanie wabiące rybę i skuszenie jej do ataku… Spektrum mechanizmów mających takie działania jest zupełnie inne u łamańców i inne u woblerów jednoczęściowych… I tyle w temacie…
No to chlop wyorbitowal. ja teraz juz wiem ze temat jest skomplikowany bo to rodzaj polaczenia, proporcje, asymetrie, ciasnota polaczenia i wszystko trzeba samemu sprawdzic. Ale wmawianie ludziom ze zabawa w remizie ze 140kg wasata kobieta jest tym samym czym szczuplutka balerina drobniutko stapajaca po scenie to naduzycie. Mam nadzieje ze koles takiego famazonu nie sprzedaje do wedkarskich pudelek za PLN-y.
Pracy i wyglądu zewnętrznego najpowszechniej produkowanego łamańca dwuczęściowego nie da się powielić w żadnym woblerze tradycyjnym, a gdybyśmy wzięli pod uwagę konstrukcje wieloczłonowe bardziej skomplikowane technicznie i w takiej wizji, jak ja je rozumiem, bo takie robiłem i łowiłem, a więc wiem – to tylko gęba z uśmieszkiem od ucha do ucha, byłaby moją jedyną odpowiedzią… No bo co innego mógłbym zrobić… Udowodnić, czyli zrobić, potem nakręcić film i pokazać? Ha, ha, już z tego wyrosłem na szczęście i nie dostrzegam obecnie głębszego sensu w kontynuowaniu dalszych prac społecznych, za które z rzadka otrzymuję jedynie od nielicznych proste słowa podziękowania, ha, ha… W wędkarstwie roi się od sępów, którzy przywłaszczają pomysły innych, potem szyjki obrastają im w piórka i udają pawie… Ha, ha…
Widac ze ekipa mocne zdeterminowana- maja krzeslo. Jak troche im sie przedluzy to tarliska popilnuja..... w czynie spolecznym
Ha, ha, proszę sobie nie robić hihów i hahów z najpoważniejszych wędkarzy pod Słońcem, którzy przemierzyli 2/3 Polski w poszukiwaniu w miarę czystej, głębokiej i wartkiej wody, ha, ha…
Napiszę dziś o pewnym niebezpiecznym zjawisku, które rozprzestrzenia się z zadziwiającą szybkością… Chodzi o „plagę kleszczy”… Do wieku około 57 lat miałem 1! (słownie jeden) kontakt z tym pajęczakiem, a skala mojego obcowania z przyrodą była przeogromna i wielokrotnie przewyższała obecne najśmielsze oczekiwania, albo marzenia… No i mniej więcej siedem lat temu się zaczęło… Wpierw dwa, trzy… Aż doszło do siedmiu – dziesięciu ukąszeń rocznie, aby w tym roku osiągnąć sumę (na razie!) 23… Rany się jątrzą i są bardzo trudne do wyleczenia… Do tego ten świąd… Człowiek mimowolnie się drapie, nawet podczas snu… Niedobrze, oj niedobrze, ha, ha… Pomimo sporadycznych i coraz rzadszych wypadów na łono natury prawie za każdym razem spotykam kleszcze na swojej drodze… Wiem, wiem, z wiekiem spada odporność i dochodzi jeszcze kilka innych czynników, które „wabią” kleszcze… Ale uważam, że jest ich także o wiele, wiele więcej niż było, załóżmy kilkanaście lat temu… W np. województwie dolnośląskim rzadko kosi się łąki okalające rzeki, zbiorniki… Z roku na rok trawy i zarośla gęstnieją, stwarzając idealne środowisko dla tych zwierząt… Nie ma już krówek i koników, owiec wypasanych nad brzegami… Nie ma już strażnic WOP-u, Straży Granicznej i żołnierzy usuwających roślinność utrudniającą obserwację granicy państwa… W wielu miejscach i na całych długich odcinkach dojście do prawego brzegu Nysy Łużyckiej w sezonie letnim jest bardzo trudne i bez maczety wręcz niemożliwe… Dla kleszczy jest to raj i rozmnażają się na potęgę, bo zawsze świeża krew się znajdzie – albo u dzika, czy sarny szukającej wodopoju, albo u równie dzikiego wędkarza pragnącego ryby…
O czym, siedząc w rozkroku, z plastrami nad maściami antybiotykowymi w tzw. kroczu i z wyprostowanymi nogami przed sobą oraz wyciągniętymi na maxa rękoma, ostrożnie stukając w klawisze Wam donoszę – nie w celu wyładowania żalów i oskarżeń, ale w celu delikatnego pouczenia i ostrzeżenia… Ha, ha…
O czym, siedząc w rozkroku, z plastrami nad maściami antybiotykowymi w tzw. kroczu i z wyprostowanymi nogami przed sobą oraz wyciągniętymi na maxa rękoma, ostrożnie stukając w klawisze Wam donoszę – nie w celu wyładowania żalów i oskarżeń, ale w celu delikatnego pouczenia i ostrzeżenia… Ha, ha…
Dzien dobry.Permetryna > roztwor> spryskiwacz> na ubrania> wysuszyc i mozna dalej łamane duszyczki moczyc....
Dziękuję bardzo za poradę, ale niestety, nic nie jest w stanie mi pomóc, bo stosowałem wszystko, co ponoć jest najlepsze na polskim rynku, a także czeskim i niemieckim… Tu chodzi o ilości… Podobna sytuacja jest z komarami… Stosowanie jakiegokolwiek środka chemicznego w 100% nie zapobiegnie ugryzieniom… Jednak miedzy ukąszeniem kleszcza, a komara jest wielka różnica, bo w tym pierwszym przypadku nawet jednostkowe zdarzenia są, albo mogą być zdecydowanie bardzo grożne dla zdrowia… Tylko i wyłącznie „odzieżowe” zabezpieczenia dają pozytywny skutek, ale w warunkach ponad 30 stopniowych temperatur powietrza jest to zabieg bardzo problematyczny, ha, ha, szczególnie u osób w pewnym wieku… No nic, muszę wpierw się wykurować, aby na nowo przemyśleć strategię wojny z tym wrednym krwiopijcą…
Też mialem 2 sztuki w pachwinach.Najpierw zszywalem skarpetki ze spodniami i na to wodery + cieniutki golf i ciasno pasek, próbowałem spodniobuty ale szklania była. Teraz kupię lycra Full body suit i opryskam permetryna, wytnie się rozpkrki i wstawi może drobna firanke:
https://pl.aliexpress.com/item/4000147394911.html?spm=a2g0o.productlist.0.0.6db74540mtlhqh&algo_pvid=538e5705-4c81-4f82-b4a4-363da135d3d2&algo_exp_id=538e5705-4c81-4f82-b4a4-363da135d3d2-0
Narzeczona mówi że jestem nienormalny o jaka....ja odpowiadam:
Bóg kocha szaleńców dlatego tyłu ich stworzył
https://pl.aliexpress.com/item/4000147394911.html?spm=a2g0o.productlist.0.0.6db74540mtlhqh&algo_pvid=538e5705-4c81-4f82-b4a4-363da135d3d2&algo_exp_id=538e5705-4c81-4f82-b4a4-363da135d3d2-0
Narzeczona mówi że jestem nienormalny o jaka....ja odpowiadam:
Bóg kocha szaleńców dlatego tyłu ich stworzył
Racja starsze osoby maja trudniej.Tu żadne deet-y nie pomagają ani inne perfumy z handlu. Permetryna jest wykorzystywana w armii amerykańskiej, kleszcz wchodzi, uśmiecha się i ląduje w Valhali.
Uważam, że „szaleńców i wariatów” ubywa w stosunku do całej populacji, ha, ha… Idee stały się marginesem, raczej przyświecają okresowo młodym ludziom, by z wiekiem szybko wygasnąć… Oczywiście zakładając, że pieniądz nie jest ideą, ha, ha… Ludzie stają się wyrachowani i z ostrożnością stąpają po ziemi…
Nie wierzę w żadne reklamy i super produkty, dopóki nie przekonam się na własnej skórze, a więc wpierw muszę dokonać subiektywnej oceny, co zresztą wymiernie kosztuje… Ogólnie uważam, że większość jakichkolwiek produktów ma przesadzoną reklamę i to znacznie… Oczywiście chodzi o te produkty z półki, do której sięgnie moja rączka, ha, ha…
Nie wierzę w żadne reklamy i super produkty, dopóki nie przekonam się na własnej skórze, a więc wpierw muszę dokonać subiektywnej oceny, co zresztą wymiernie kosztuje… Ogólnie uważam, że większość jakichkolwiek produktów ma przesadzoną reklamę i to znacznie… Oczywiście chodzi o te produkty z półki, do której sięgnie moja rączka, ha, ha…
Poniewaz problem KLESZCZOZY bedzie narastal jak twierdza znawcy tematu. To sobie bede robil beczke na pewne moje rejony. Pytalem czy +90 taka beczka udzwignie i podobno tak . Pomierzylem bagaznik przy zlozonych siedzeniach i chyba dam rade. Ahoj przygodo. Gdzie tak keja, a przy niej ten jacht... ....nawet bez patentu
https://www.youtube.com/watch?v=LUwNXekmVww&ab_channel=Sklepw%C4%99dkarskiPleciona
https://www.youtube.com/watch?v=LUwNXekmVww&ab_channel=Sklepw%C4%99dkarskiPleciona