WARSZTAT SS
romansidlo: |
Aaa, teraz jasne. Zbyt wczytuję się w treść, na gwałt szukając rozwiązania. |
Z czasem może Waść je znajdziesz... Ale nie wśród tych, którzy na Facebooku ogłaszają się POMYSŁODAWCAMI i chwalą się swoim IQ... Na pewno nie, ha, ha... A to takie proste... Wystarczy spojrzeć w okno...
jerryhzs: |
Slawku ...Ten Kot powinien poostac z Toba ..bardzo podobny do Ciebie jest....pozdrowienia od Pumy i Misuzu.... |
Dziękuję Twoim Pupilom za pozdrowienia. Mój Bezimienny siedzi w tej chwili na ramieniu i patrzy się, co piszę. Jak papuga pirata, ha, ha... Swoją drogą, to jeśli Bezimienny jest podobny do mnie - to i musi być także "trochę" podobny do Ciebie, Stary Kocie...
Panie Sławku, jest Pan na tym zdjęciu całkowicie nie do poznania!
No, bo koty to niezwykłe stworzenia i warto im poświęcić nieco czasu zawsze i wszędzie, ha, ha... Lubię przełamywać początkową nieufność i podejrzliwość starych, wiejskich cwaniaczków... To taka "rozrywka" w czasie warsztatowej monotonii... A zdobyć serce śmietnikowca, wcześniej krzywdzonego przez innych ludzi jest bardzo trudno...
No nic, kończę powoli cykady... W międzyczasie bawię się z Bezimiennym, zmieniam mu piasek i bacznie uważam, żeby nie władował się między otwarte słoiczki z farbami... Miałem już jednego kota, który był maści fluo niebiesko - zielono - pomarańczowej...Co prawda niedługo, ale zdążył prawie śmiertelnie wystraszyć sąsiadkę, ha, ha... Koty to jest to...
No nic, kończę powoli cykady... W międzyczasie bawię się z Bezimiennym, zmieniam mu piasek i bacznie uważam, żeby nie władował się między otwarte słoiczki z farbami... Miałem już jednego kota, który był maści fluo niebiesko - zielono - pomarańczowej...Co prawda niedługo, ale zdążył prawie śmiertelnie wystraszyć sąsiadkę, ha, ha... Koty to jest to...
Ja osobiście mam psa, zółwia, rybki , i kiedyś węża. Kota nie bo mama nie chce...
Składam wszystkim “wędkarskim dzieciakom” życzenia jak najdłuższego dzieciństwa. Nigdy w dorosłym życiu Wasza radość z każdej złowionej ryby nie będzie bardziej naturalna i szczera. Świat dorosłych to dziwna i nieudolna walka o przetrwanie… Trzymajcie się dzieciństwa, jak rzep psiego ogona, ha, ha… Kiedy widzę radość dzieci i zwierząt serce bije mi mocniej… Są to nieliczne chwile, gdy wierzę, że ludzie się zmienią… Nie tylko wszystkie dzieci są “nasze”… Ryby także… I one również mają głos, ha, ha… Połamania kija, adepci…
Wreszcie nadeszła najwyższa pora, aby Bezimiennemu zmienić imię robocze na bardziej oficjalne. Ale żeby nadać kotu imię - należało w pierwszej kolejności bezbłędnie określić płeć. Z powodu ciągłych i obfitych opadów deszczu nie udawało mi się zebrać dostatecznej ilości fachowców w tej materii. Jak powszechnie wiadomo, w naszym kraju roi się od ekspertów różnej maści… Biegli, konsultanci, rzeczoznawcy, specjaliści itd. okupują jak grzyby po deszczu każdą dziedzinę. Są nawet tacy, którzy wydają ekspertyzy ekspertyz… Ci za odpowiednią opłatą udzielą informacji w każdym temacie. Mi jednak potrzebni byli fachowcy mniejszej, wiejskiej klasy, tradycyjnie opłaceni “symbolicznym” gestem. Pomimo tego oczekiwałem trafnego i rzetelnego werdyktu… Wreszcie deszcz przestał padać, fachowcy powychodzili z melin i zebrali się pod sklepem. Zapewniłem, że odczynniki chemiczne chłodzą się w lodówce i lupa aż lśni… Nie było żadnych problemów… Siedmiu wspaniałych (ważna liczba nieparzysta w razie niezgodności poglądów) wkroczyło za progi warsztatu… Kotek wyczuł co się święci i kocim zwyczajem wygiął się w kabłąk i nastroszył strasznie… Niepotrzebnie tak szybko, bo najpierw trzeba było sprawdzić jakość odczynników, przygotować lupę, no i oczyścić wzrok, bo co niektórzy z szacownego grona mają już za sobą kilkadziesiąt lat pracy w swoim fachu i od ciągłego zaglądania w różne miejsca trochę im oczy zmętniały… Po sprawdzeniu kilku flaszek Żubrówki i spaleniu kilku trawek ( z tychże flaszek, ha, ha) przyszła wreszcie pora na badania… Kotek zdążył się oswoić (co fachowcy, to fachowcy!), potulnie położył się na pleckach i pokornie rozchylił nóżki… Lupa siedmiokrotnie poszła w ruch… Serce biło mi mocno… KOT, KOT, KOT, KOT, KOT, KOT zabrzmiało z zachrypniętych gardeł… Ale sześciokrotnie… Co jest grane, pytam się odszczepieńca… KOTKA, zabełkotał… “Nie wierz mu, dwa bełty rano wypił…”… Aha, w stanie nietrzeźwym przyszedł do roboty… Jutro sobie z nim pogadam… Z roboty wychodzi się w takim stanie, naruszył kodeks… I nie wolno mieszać odczynników… Naruszone do tego BHP…
Teraz kolej na imię… Godzinna kłótnia… Trzeba było wezwać następnych fachowców. Od spraw prawa. Do anatomów dołączyli prawnicy. Musiałem dokupić odczynników. W ogóle mi się ten interes nie opłacił… I jedni, i drudzy uznali, że jedyne prawo do nadania imienia ma …WŁAŚCICIEL… A właścicielem kotka jest syn, Kacper…
BAKS, krzyknął… Bugs, to przecież królik, miej litość… Baks i koniec gadki, oznajmił… Mój kot, bez twoich “ekspertów” czułem płeć, dodał… Chyba wiem, co miał na myśli… No i cóż począć, muszę się z tym pogodzić… Mam nadzieję, że marchewki nie będzie jadł…
Trochę było problemów z pozbyciem się komisji, która bardzo polubiła mnie i kotka, ale powoli i cierpliwie wytłumaczyłem wybitnym ekspertom, że nie potrzebuję określenia płci moich woblerów i cykad, bo nie zarobiłbym na same “odczynniki’, ha, ha…
Obrady komisji były tajne, a więc zdjęć nie będzie…
Teraz kolej na imię… Godzinna kłótnia… Trzeba było wezwać następnych fachowców. Od spraw prawa. Do anatomów dołączyli prawnicy. Musiałem dokupić odczynników. W ogóle mi się ten interes nie opłacił… I jedni, i drudzy uznali, że jedyne prawo do nadania imienia ma …WŁAŚCICIEL… A właścicielem kotka jest syn, Kacper…
BAKS, krzyknął… Bugs, to przecież królik, miej litość… Baks i koniec gadki, oznajmił… Mój kot, bez twoich “ekspertów” czułem płeć, dodał… Chyba wiem, co miał na myśli… No i cóż począć, muszę się z tym pogodzić… Mam nadzieję, że marchewki nie będzie jadł…
Trochę było problemów z pozbyciem się komisji, która bardzo polubiła mnie i kotka, ale powoli i cierpliwie wytłumaczyłem wybitnym ekspertom, że nie potrzebuję określenia płci moich woblerów i cykad, bo nie zarobiłbym na same “odczynniki’, ha, ha…
Obrady komisji były tajne, a więc zdjęć nie będzie…
Chrzciny zawsze wypadają drogo
W dodatku połączone z diagnozą płciową hahaha
Ale chyba Cię pocieszę Sławku, bo możesz używać jego imienia jako baks, czyli dolar.
Nomen Omen
W dodatku połączone z diagnozą płciową hahaha
Ale chyba Cię pocieszę Sławku, bo możesz używać jego imienia jako baks, czyli dolar.
Nomen Omen
O kurczę , będę śmiał odgapić i spróbować ha ha .
Spróbuj Adaśko, spróbuj... To jest właśnie jeden z tych wyjątków, który m. in. usprawiedliwia ster metalowy. Można bezpieczniej od poliwęglanu go wyginać. Były kiedyś w sprzedaży woblery TEX... One podsunęły mi pomysł.
To jest robione stelażem?
Tak, stelaż(!)em, ha, ha... Można "oczkować" do woli...
Aj ale skaleczyłem naszą piękną polszczyznę... edytowałem już ha ha .Ja już kombinuję , jutro na lekcji coś porysuję i być może osiągnę cel ha ha ..
Rzartofałem, ha, ha...
a ja porobiłem nie pokończyłem ale jeszcze jest czas. teraz kazdy wieczór bede spedzał nad wodą (dokonałem wyboru kobieta/ryby) niestety ale damy rade haha. pozdrówki panie Sławku