WARSZTAT SS
Dzisiaj kiełbaski dostały stery (starannie dobrane nad rzeką oczywiście) jutro 04:00 rano odjazd nad Bzurę i testy na ribonach :-) zobaczymy co to będzie :-)
Zamierzam robić zdjęcia każdej rybie :-)
Zamierzam robić zdjęcia każdej rybie :-)
No to sobie pogadalim... Aż mnie łapy od tego bolą... Teraz zajrzę, co tam słychać u przyjaciół za miedzą, ha, ha...
To mi się podoba... Małe ryzyko jest... Ale kto nie ryzykuje... Trzymam kciuki... Ale "pierwsze wodowanie" nie zawsze jest najlepsze... Zależy... Nieraz świeży lakier "im" śmierdzi, ha, ha...
Jedni mówią, że wędkarstwo to szajba... Inni mówią, że majsterkowanie to szajba... W takim razie wędkarstwo + majsterkowanie to zjawisko, które nie zna na razie definicji... Pozdrowionka.
Pora zająć się przynętami zimowymi. Gnaty mojego sąsiada wczoraj powiedziały, że zima będzie, że ho, ho i hej... Zobaczymy... Jak się przepowiednia nie sprawdzi, to gnaty połamane, ha, ha... Lubię zimę... I wiosnę... I lato... I jesień...
Co do wędkowania to na bank jest to obsesja i wariactwo,bo jak można nazwac wstawanie współczesnego nastolatka o 4.30?
Rzeczywiście jak na współczesnego nastolatka to coś nie tak z główką hahahahah:-)
Panie Sławku testy na rybie psu w d....:-(
Woda brudna ,płyną trawy i patyki ale to jeszcze nic bo do tego liście i to nie tylko na powierzchni ale i 1,5m pod wodą prawie nie dało się łowić.
Powinienem się upewnić przed wyjazdem jak rzeka wygląda.
Jeden szczupaczek z przelewu heheh się uwiesił i na koniec coś przy prowadzeniu po łuku na środku rzeki wzięło ,coś dużego nie mogłem od dna oderwać ale po minucie wobek wystrzelił z wody ,może brzana ,a może coś za plecki zaczepiłem :-) nie wiem.
Woblerki spisują się genialnie ,na prawdę sam jestem mile zaskoczony ,dzisiaj miałem filmik kręcić ale kolega nie mógł.Jednak większa rzeka z szybszym nurtem to nie mój Liwiec.
Tak pięknie drobniutko pracują ,no miód :-) a w silniejszym nurcie prowadzone po łuku tez czasem dziwne rzeczy wyczyniają :-) ,bardzo zadowolniony jestem :-).
Panie Sławku testy na rybie psu w d....:-(
Woda brudna ,płyną trawy i patyki ale to jeszcze nic bo do tego liście i to nie tylko na powierzchni ale i 1,5m pod wodą prawie nie dało się łowić.
Powinienem się upewnić przed wyjazdem jak rzeka wygląda.
Jeden szczupaczek z przelewu heheh się uwiesił i na koniec coś przy prowadzeniu po łuku na środku rzeki wzięło ,coś dużego nie mogłem od dna oderwać ale po minucie wobek wystrzelił z wody ,może brzana ,a może coś za plecki zaczepiłem :-) nie wiem.
Woblerki spisują się genialnie ,na prawdę sam jestem mile zaskoczony ,dzisiaj miałem filmik kręcić ale kolega nie mógł.Jednak większa rzeka z szybszym nurtem to nie mój Liwiec.
Tak pięknie drobniutko pracują ,no miód :-) a w silniejszym nurcie prowadzone po łuku tez czasem dziwne rzeczy wyczyniają :-) ,bardzo zadowolniony jestem :-).
Wszyscy mi to mówią , tylko nie ci najbardziej zwariowani wędkarze haha.Oni wiedzą o co chodzi...
@kielo. Październik jest bardzo niepewnym miesiącem do łowienia na spinning na małych i średnich rzekach… Właśnie m. in. przez te cholerne i… piękne liście… Szczególnie po pierwszych przymrozkach i w czasie wietrznej pogody. Zasuwają całą rzeką od powierzchni do dna… Technicznie to irytująca sprawa… Szczególnie, gdy chodzi o przynęty mocno uzbrojone… Makabra…
Nie mniej jednak, pierwsze koty za płoty… Złotym okresem drobno pracującego kiełbia (ze sterem) z mykami jest inny czas… Teraz, myślę, że dałby radę (jak jeszcze do tego dość głęboko potrafi nurkować) na dużych rzekach… Tam liście płyną daleko głównym nurtem i korytem… Poza tym jest ich stosunkowo o wiele mniej… Taki np. sandacz, boleń, lub kleń prawdopodobne z wielką ochotą by go łyknął, przegryzając… liściem wierzby, ha, ha… Szczególnie te leniwe, grube i ospałe, które ociągają się ze zejściem z szybko nurtowych opasek… W czasie “złotej polskiej jesieni” potrafią jeszcze pohasać w takich miejscach…
Ogólnie to ostateczne testowanie przynęt “świeżo” zrobionych nie zawsze wychodzi z zadowalającym efektem… Rzecz w tym, że nawet najlepsze teoretycznie przynęty pod Słońcem nie zawsze się sprawdzą… Na razie nikt jeszcze nie wymyślił ani uniwersalnego woblera, ani jakiejkolwiek innej przynęty, która byłaby łowna wszędzie i zawsze… I bardzo dobrze… Dzięki temu życie jest piękne… Bo życie to “niespodzianki”, a my mężczyźni ponoć jesteśmy zawsze dziećmi… A dzieci “ponoć” lubią niespodzianki ?, ha, ha…
Nie mniej jednak, pierwsze koty za płoty… Złotym okresem drobno pracującego kiełbia (ze sterem) z mykami jest inny czas… Teraz, myślę, że dałby radę (jak jeszcze do tego dość głęboko potrafi nurkować) na dużych rzekach… Tam liście płyną daleko głównym nurtem i korytem… Poza tym jest ich stosunkowo o wiele mniej… Taki np. sandacz, boleń, lub kleń prawdopodobne z wielką ochotą by go łyknął, przegryzając… liściem wierzby, ha, ha… Szczególnie te leniwe, grube i ospałe, które ociągają się ze zejściem z szybko nurtowych opasek… W czasie “złotej polskiej jesieni” potrafią jeszcze pohasać w takich miejscach…
Ogólnie to ostateczne testowanie przynęt “świeżo” zrobionych nie zawsze wychodzi z zadowalającym efektem… Rzecz w tym, że nawet najlepsze teoretycznie przynęty pod Słońcem nie zawsze się sprawdzą… Na razie nikt jeszcze nie wymyślił ani uniwersalnego woblera, ani jakiejkolwiek innej przynęty, która byłaby łowna wszędzie i zawsze… I bardzo dobrze… Dzięki temu życie jest piękne… Bo życie to “niespodzianki”, a my mężczyźni ponoć jesteśmy zawsze dziećmi… A dzieci “ponoć” lubią niespodzianki ?, ha, ha…
@wobler130. "Dzieci ponoć lubią niespodzianki"... Prawda to, czy fałsz?, ha, ha...
Najważniejsza w domu jest: świeża herbata...
Lubią lubią ale tylko te miłe haha.
Wszyscy lubią takie niespodzianki… Wczoraj syn sprawił mi bardzo miłą niespodziankę… Nie naćpał się, tylko nachlał… Dziś kolejna i równie miła… Zamiast jego, pomyłkowo pobito sąsiada, za którym nie przepadam… Życie ciągle zsyła różne miłe niespodzianki… Dlatego optymiści ratują się czarnym humorem, bo ileż można tych miłych niespodzianek unieść, ha, ha... Nie każdy człowiek jest św. Mikołajem...Nie ma lepszego lekarstwa od uśmiechu. Złagodzi każdy ból...
Człowiek jest swoim największym wrogiem
Szczypta cynizmu i humoru polepsza smak każdej wypowiedzi, ha, ha...
O właśnie... Zauważyłem, że już coraz więcej rękodzielników "przerzuca się" na składanie woblerów i jerków z dwóch połówek... Mój "rekord" na razie to korpus z ośmiu materiałów o różnych właściwościach...Efekty są nieraz zdumiewające, ha, ha... Szczególnie w kwestii wieloczęściowych łamańców i dużych jerków... Jerkiem rządzi na razie pewna utarta filozofia... Za dużo w niej filozofii woblera... Jest inna i powoli dochodzę do wniosku, że o wiele, wiele słuszniejsza...
Także coraz więcej ukazuje się filmików ukazujących pracę przynęt i "przy okazji" coraz częściej się o niej dyskutuje... To dobry i prawidłowy kierunek...
O właśnie... Zauważyłem, że już coraz więcej rękodzielników "przerzuca się" na składanie woblerów i jerków z dwóch połówek... Mój "rekord" na razie to korpus z ośmiu materiałów o różnych właściwościach...Efekty są nieraz zdumiewające, ha, ha... Szczególnie w kwestii wieloczęściowych łamańców i dużych jerków... Jerkiem rządzi na razie pewna utarta filozofia... Za dużo w niej filozofii woblera... Jest inna i powoli dochodzę do wniosku, że o wiele, wiele słuszniejsza...
Także coraz więcej ukazuje się filmików ukazujących pracę przynęt i "przy okazji" coraz częściej się o niej dyskutuje... To dobry i prawidłowy kierunek...
Ostatnio w świecie “sztuki” zapanowała przedziwna moda… Otóż autorzy wespół z producentami, dystrybutorami itd. oceniają swoje dzieła zanim one objawią się oczom, uszom i innym zmysłom szerszemu gremium odbiorców… Jakiś tam reżyser, aktor, czy muzyk w samych ochach i achach wypowiada się o swoich wypocinach… Próbuje w ten sposób narzucać osąd i ukształtować ogólny wizerunek swojego rzekomego arcydzieła… "Rzetelna i fachowa" wstępna ocena. No bo oczywiście, tępa szara masa nie wie na co wydać ma pieniądze, nie zna się na prawdziwej sztuce i trzeba ją popychać w kierunku kasy kinowej, lub do sklepu z płytami… Koniecznie muszą coś obejrzeć i koniecznie czegoś wysłuchać… Hmm, ta "moda" zatacza coraz szersze kręgi, ha, ha...
Od dawna nie lubię przynęt o prostej, mało skomplikowanej akcji. Wcale nie twierdzę, że przynęty “chodzące jak po sznurku”, “dobrze trzymające się nurtu” o rytmicznej, jednakowej pracy są zawsze nieskuteczne… Czasami są i mało tego, w pewnych łowiskach i warunkach mogą się sprawdzić o wiele lepiej od innych… Chodzi o to, żeby wszystkie “gatunki” przynęt odpowiednio “zaszufladkować”… Otóż, każda jedna przynęta, ze względu na swoje właściwości jest do czegoś przeznaczona… Każdy jeden gatunek i każde jedne łowisko znacznie się od siebie różnią… Trzeba wiedzieć po co “coś” jest i do czego służy… Dlaczego ma taki kształt… Dlaczego jest tak pomalowane… I dlaczego ma taką pracę… Kalosze zwykle należy nosić w czasie deszczu, a sandały w czasie ciepłej i słonecznej pogody… Jeśli ktoś robi odwrotnie i uszkodzi sobie stopy, nie jest to winą szewca… Dlatego nieraz z rozbawieniem czytam rewelacyjne opinie o niektórych przynętach, nota bene autorów i ich kumpli… Ciekawi mnie nieraz ile jest osób, nie w Polsce, ale na całym świecie, które w stopniu ponad przeciętnym wiedzą o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi… Znających z grubsza tajemnicę zachowań zwierząt i ich zmienne relacje w stosunku do przynęt…
Dlaczego nie lubię przynęt, o których napisałem na wstępie… Bo w przebłyszczonych polskich łowiskach są coraz bardziej w jednostkach czasu nieskuteczne… I są najłatwiejsze do zrobienia… A nie lubię rzeczy łatwych, ha, ha…
Dlaczego nie lubię przynęt, o których napisałem na wstępie… Bo w przebłyszczonych polskich łowiskach są coraz bardziej w jednostkach czasu nieskuteczne… I są najłatwiejsze do zrobienia… A nie lubię rzeczy łatwych, ha, ha…
Uff... Cykady prawie zrobione... Wszystkich oczekujących na moje przynęty proszę o "chwilę" cierpliwości... Ledwo skończyłem cykady... Teraz będę kończyć duże łamańce, a błystki podlodowe do końca listopada będą na pewno, no na 99%. Ani jerków, ani błystek wahadłowych i wirujących ogonków nie będzie, niestety...