WARSZTAT SS
Ale obrodziło filmikami… Sytuacja wreszcie zaczyną stawać się normalną… Tak powinno być i tak trzymać… Kilka lat cierpliwie przeprowadzanych zabiegów powoli przynosi efekty… Żeby łowić okazy trzeba nieraz długo i systematycznie nęcić…. Pierwsze “brania” już mamy… Ale mi chodzi o coś jeszcze… I cichutko nie przerywam nęcenia… Polskie hand made stanie się najlepsze i jedyne w swoim rodzaju… Pokaże swą niezniszczalną moc i udowodni, że w ludzkich łapkach leży prawda, którą rzeźbi, maluje i tworzy mózg, a nie bezmyślny automat…
Nawet Ci, którzy bardzo sceptycznie i z oporami podchodzili do tematu (z wiadomych względów) kręcą już filmiki, że aż “klisze trzeszczą”, ha, ha… Prawda zawsze zwycięża… Nieraz prędzej, nieraz póżniej…
Nawet Ci, którzy bardzo sceptycznie i z oporami podchodzili do tematu (z wiadomych względów) kręcą już filmiki, że aż “klisze trzeszczą”, ha, ha… Prawda zawsze zwycięża… Nieraz prędzej, nieraz póżniej…
No cóż… Pooglądałem sobie ostatnio co nieco… Kilka refleksji… Coraz więcej osób robi woblery z dwóch połówek… Moja metoda nie polega tylko i wyłącznie na sklejaniu dwóch części i dobrowolnym rozmieszczaniu obciążenia i komór powietrznych… To coś więcej… Można improwizować i tych części może być o wiele, wiele więcej i sklejanych w różnym stylu… Ja, oczywiście pokazałem do "celów dydaktycznych” i szybszego zrozumienia istoty tego innowacyjnego pomysłu, najprostszy z możliwych sposób… Wiele osób to w lot pojęło i są przykłady, bardzo mnie krzepiące, nadawania woblerom, jerkom, znamion z góry założonej pracy… Bardzo się cieszyłem, gdy Maciek Wobler129 aż piszczał z zachwytu, gdy jego woblery “dostały jazdy”, o której wcześniej mógł tylko marzyć, albo utworzyła się przypadkiem… Bardzo się cieszę i “raduje się moje serce”, gdy przyjeżdża do mnie pewien bardzo młody wędkarz z worka turoszowskiego i z wypiekami na twarzy pokazuje mi pracę swoich nowych wobków w rzeczce płynącej bardzo blisko mojego warsztatu… Także bardzo się cieszę, że Pan Tomek @kielo zrozumiał szybko sens “całego przedsięwzięcia” i w lot stworzył coś, co miałem na myśli - unikaty w skali światowej… Jednak, żeby tworzyć rzeczy nowe, potrzeba się przełamać i wyjść poza nawyki, stereotypy… To trudne… Młodzi wędkarze są bardziej otwarci na nowości i szybciej rozumieją o co tak naprawdę w nich chodzi…
Praca woblerów to margines. Liczy się plan, ha, ha…
Praca woblerów to margines. Liczy się plan, ha, ha…
Chorobcia ale Pan napisał Panie Sławku :-)
Najważniejsza jest moim skromnym zdaniem ostatnia linijka Pana wypowiedzi a w zasadzie jeden wyraz :-) PLAN :-)
Mając PLAN ,dążąc do z góry założonego celu możemy osiągnąć wszystko :-)
Najważniejsza jest moim skromnym zdaniem ostatnia linijka Pana wypowiedzi a w zasadzie jeden wyraz :-) PLAN :-)
Mając PLAN ,dążąc do z góry założonego celu możemy osiągnąć wszystko :-)
Oczywiście Pana, Panie Tomku "zaliczam" do wędkarzy "młodych", ha, ha...
Okonie na północy kraju latoś w niektórych jeziorach słabiej żerowały... Ponoć przyczyną tego bezczelnego typu zachowania były koszmarne zimowe przeżycia, związane z doświadczeniami z pewnym typem "essesmańskich" (jak co niektórzy pozwalają już sobie nazywać, ha, ha...)przynęt...
Czego to ludzie nie wymyślą...
Grzechotniki i oczliki (SS).
Czego to ludzie nie wymyślą...
Grzechotniki i oczliki (SS).
Zakończyłem wreszcie “prace” związane z nowym pomysłem “na lusterkowanie” i zaczep w łamańcach. Wymusiłem wyrażne (!) lusterkowanie w woblerach o okrągłym przekroju.
Czy już nadszedł czas?Panie Sławku?
Czy już nadszedł czas?Panie Sławku?
Odpowiedni czas ma znaczenie, ha, ha… Ja na razie trochę przybastuję z pokazywaniem zbyt wielu moich rozwiązań, bo za dużo niewdzięcznych sępów krąży w okolicy… W każdym bądż razie łamaniec (dobry łamaniec) powinien wyróżniać się tłumie połamanych wyrobów… Musi mieć w sobie to “coś”… A co to jest to “coś”, to coś nie wszyscy wiedzą, ha, ha… Jak już kiedyś wspominałem : “każda potwora znajdzie swojego amatora”, ale z praktyki wiem, jakie woblery są “zwykle” lepsze od innych… Dobry łamaniec powinien płynąć torem węża. Lusterkowanie wskazane, ale lepsze jest niespodziewane, niż cykliczne… Podobnie myki, bardzo łamańcowi się przydadzą, aby nie płynął, jak samotny, biały żagiel… Najważniejszą, męską sprawą łamańca jest jego ogonek, czyli ostatni segment, wstydliwie w ogóle nie brany pod uwagę… Hmm, rozumiem niektórych, że unikają tej kwestii, ale niestety, ha, ha, w ogonie siła… Oczywiście mam łamańca na myśli… A więc ogonek powinien pracować, jak szalony… Wibrować i miotać się… Jak głodnemu kundelkowi, który cieszy się na widok wchodzącego do domu gospodarza… Tak, tak, chodzi tu o to, że pewne typy łamańców bardzo łatwo jest zrobić… One czasami także łowią… Ale “pewne typy” zrobić jest trudniej… No i pewne typy muszą się tego nauczyć, ha, ha… Bo pewne rybie typy lubią tylko pewne typy… Łamańców…
Panie Tomku, jest Pan jednym z tych twórców woblerów, którzy “prawidłowo” podeszli do tematu, w lot zrozumieli “wagę przedsięwzięcia”… Tu przecież nie chodzi o “połówki”, tylko i jedynie… Chodzi o wstępne sklejenie pewnej liczby kawałków, uformowanie kształtu woblera, rozłożenie go na dwie, równe części, “operacje” wewnątrz itd. Tu nie chodzi o technikę, tylko o filozofię, trend… To, czy wobler będzie sklejony takim, a takim klejem, pokryty taką, a taką powłoką, tyle i tyle razy to przecież banały… W pokonywaniu nieznanej drogi warto zatrzymać się na chwilę, rozglądnąć się, odsapnąć i skorygować spokojnie dalszy kierunek… Przynęty robi się na określone ryby… Można robić delikatne, finezyjne woblery… Można robić także odporne na zęby i “szczękościski” potiomkiny… Najważniejsza jest idea….” Cel uświęca środki…”. “Coś za coś…”. Prawdy znane od lat. Moja metoda otworzyła “zbiór możliwości” w sferze pracy przynęt, najważniejszym z czynników je charakteryzujących… Różne ryby “lubią” różne rzeczy… Zależy to od gatunku, wielkości, pory roku, wędkarskiej presji itp. Różni wędkarze także lubią różne rzeczy… I to także zależy od “gatunku”, “wielkości” “pory roku”, …"wedkarskiej presji” itp. (ha, ha...)… Klient, nasz PAN…
Dziękuję :-) staram się :-).
Łaa... Aż szkoda go łamać, ha, ha...
Świat przynęt sztucznych jest fascynujący prawie w równym stopniu co natura. To bardzo niezwykły i piękny świat o wielkiej różnorodności. Ciągle ewoluuje, zmienia się w rytmie przyrody i ludzkich oczekiwań. Przynęty sztuczne stają naprzeciwko ryb, zwierząt należących do kręgowców, z bardzo rozbudowanym systemem instynktów i zachowań.
Jak to jest z tymi przynętami, dlaczego tak nieraz dokładnie, pieczołowicie, wręcz detalistycznie należy je dobierać do ciągle zmieniających się “zachciewajek i kaprysów” ryb… Jak to jest, że często malutki szczególik decyduje o łowności…
Kto zna chociaż częściową odpowiedż na te pytania, ten może śmiało powiedzieć, że jest dobrym wędkarzem… Taki wędkarz “da sobie radę” w każdych warunkach… Będzie potrafił łowić ryby w fińskim potoku, gdzie pstrągi potokowe ponoć “pływają w ławicach”, ha, ha, jak i będzie potrafił złowić potokowca 50+ w polskiej rzeczce, gdzie ponoć tylko wodne duchy straszą…
Jak to jest z tymi przynętami, dlaczego tak nieraz dokładnie, pieczołowicie, wręcz detalistycznie należy je dobierać do ciągle zmieniających się “zachciewajek i kaprysów” ryb… Jak to jest, że często malutki szczególik decyduje o łowności…
Kto zna chociaż częściową odpowiedż na te pytania, ten może śmiało powiedzieć, że jest dobrym wędkarzem… Taki wędkarz “da sobie radę” w każdych warunkach… Będzie potrafił łowić ryby w fińskim potoku, gdzie pstrągi potokowe ponoć “pływają w ławicach”, ha, ha, jak i będzie potrafił złowić potokowca 50+ w polskiej rzeczce, gdzie ponoć tylko wodne duchy straszą…
Ależ zapierdziela i jak odjeżdża :-)
A tak pracuje, będący jeszcze w stadium poczwarki jeden ze stosunkowo spokojnych moich łamańców dwuczęściowych. Jest prawidłowo ustawiony na pracę pod prąd z prawego brzegu.
http://www.youtube.com/watch?v=tb-dLKXEcO4
http://www.youtube.com/watch?v=tb-dLKXEcO4
Widzę ogonek :-).
Spokojny wężyk z mikro mykami, no i lusterkujący ogonek... Po jesiennych orgiach, pierwszą myślą pstrągów jest z reguły taki właśnie obiekt, ha, ha...