WARSZTAT SS
A teraz letni z dopalaczem... Każdemu, kto nauczy się robić takie powiem "szacun"... Żwawy "Poszukiwacz", "Intrygant" w jednym... Istny "szpiegu", jak u nas na wsi nazywano ormowców, ha, ha...
W "normalnych" warunkach "Grube ryby" nie lubią takich "jegomościów" i trach go "w pysk"...
http://www.youtube.com/watch?v=TS7XU3wVzIo
W "normalnych" warunkach "Grube ryby" nie lubią takich "jegomościów" i trach go "w pysk"...
http://www.youtube.com/watch?v=TS7XU3wVzIo
A tu przykładowy Fa-fik, ze spuszczonym łbem, żwawo merdający ogonkiem na widok Pana, który każe mówić sobie “na Ty”… Przeciętniak w mojej skali… Większość swojej życiowej drogi pokonuje “po sznurku”, przy nodze, prowadzony na fanatycznej smyczy przez Nienawiść… Bardzo rzadkie “rozbłyski”, brak wyrażnych “myków“, świadectw inteligencji… Niedaleko zajdzie… Nieunikniony “twardy zaczep” zakończy jego marne trwanie… Na posterunku “s(S)tarego)”… Bo przecież przyszło “Nowe”… Takich najczęściej używam do badania “poziomu i ukształtowania DNA”, ha, ha…
http://www.youtube.com/watch?v=h7XGF36kJfc
Słyszycie, jak szczekaniem chce zagłuszyć śpiew ptaków?
A tu "rzecz" o nienawiści...
http://www.youtube.com/watch?v=Jcev1ADOSf8
http://www.youtube.com/watch?v=h7XGF36kJfc
Słyszycie, jak szczekaniem chce zagłuszyć śpiew ptaków?
A tu "rzecz" o nienawiści...
http://www.youtube.com/watch?v=Jcev1ADOSf8
Żwawy poszukiwacz :-),wymiatacz :-)
Różnie nazywam swoje woblery... Ze względu na pracę np. j. w., ale także np. Jaz-ik, Janosik, czy Dziwka, albo Działacz, lub Polityk.., i.t.d. Ze względu na malowanie np. Ciotka, Narcyz, Uzurpator, U-bek i też i.t.d., ha, ha...
Oczywiście, wszystkie nazwy powstają na podstawie moich wesołych skojarzeń i wszelkie podobieństwo (w razie co...) jest zupełnie przypadkowe, ha, ha...
Teraz pracuję nad "Listkiem dla ukochanej"...
Jeśli poważnie myślę o pstrągach w przyszłym sezonie - to już powinienem dawno coś rzeźbić pod te cwaniaczki. Tylko kiedy....
Ty Maciuś lepiej odrzuć na ten "słotny" czas nożyk, dłuto i szlifierkę i gołymi dłońmi badaj struktury ciał bardziej przyjaznych "środowisku", jędrnych, ciepłych i pachnących... "Resztą" niech się zajmą ci, którzy już przeważnie nie mają wyboru w kwestii "wyboru"... "Materiału" do "obróbki"... N.p. ja.... Ha, ha...
O czym Wy tu gadacie... Jesień w pełni pachnące i jędrne to są teraz kosztele
Na J.pl "urzęduje" wielu wspaniałych rękodzielników i wędkarzy... Są jednak i "inni", wrogo nastawieni do rzeczywistości... Którzy próbują nieudolnie tworzyć nową historię wykorzystując kłamstwa i pomówienia... Dziwię się, że przy cichej aprobacie milczącej większości... Za tchórzostwo trzeba płacić, niestety... Za kilka czarnych baranów odpowie całe stado, pies i baca... Św. Mikołaj już pakuje prezenty... Mam jeden dla kłamców... Spójrzcie na tą bezczelną,pewną siebie i wredną gębę... Czy te oczy mogą kłamać, ha, ha...
Jadę dziś testować zupełnie nowy i nowatorski typ przynęty. Rzadko się z tym zdradzam, bo póżniej za dużo jest pytań i telefonów... Mam wielką grupę "fanów", ludzi przede wszystkich młodych, energicznych, z poczuciem humoru i kochających przyrodę i przygodę... Także i wielu starszych, bez kompleksów, których linia myślenia zbieżna jest z moją. Aby wypowiadać się na mój temat, trzeba mnie poznać trochę dokładniej, zobaczyć mój warsztat, moją "prawdziwą" pracę, naprawdę wykonane przeze mnie przynęty od A do Z i "prawdziwe" dokonania w kwestii łowienia ryb... Kiedy W. Dębicki w Toporowie podszedł do mnie pierwszy raz, ludzie idący przez las krzyczeli : "To Sławek Szuszkiewicz, legenda pstrągarstwa... O nim się ciągle gada..." Nie ja siebie nazwałem najlepszym pstragarzem. Nie ja siebie nazwałem najlepszym rękodzielnikiem. I nie ja będę się z tego tłumaczyć...Nikomu i nigdy... Na pewno jestem dość dobry... Jeśli ktoś nie wierzy, zapraszam... Do warsztatu i... na ryby, ha, ha...
Testy wypadły średnio - dobrze, ha, ha... Bardzo dobry wędkarz i kolega na łódce w jednym, łowił na tradycyjne przynęty i porównanie jest korzystne, ale muszę ją jeszcze nieco poprawić i wzbogacić kolory, bo akurat w najlepszych dzisiejszych nie było żadnego wyboru... Nigdy testując przynęty nie jeżdżę na bogate w rybostan wody, lub z nikłą presją, bo to byłoby bez sensu... Moje przynęty muszą się sprawdzać tam, gdzie mówią,że ryb już nie ma... Niestety, prawdopodobnie niedługo w Polsce wszędzie tak będzie się mówić, a w każdej plotce (jak to mówią) , część prawdy jest... Oczywiście tylko w tych, które nas nie dotyczą, ha, ha...
http://jerkbait.pl/topic/7850-znad-kwisy/
Dwa lata temu dowiedziałem się z internetu, że w Kwisie nie ma już pstrągów… O mało nie dostałem ataku serca… Nie mogłem spać… Boże, Boże, za co mnie ciągle tak karzesz, za co… Chodziłem z kąta w kąt, obgryzałem paznokcie… To był następny taki rok, że miałem bardzo mało czasu na ryby, kłopoty rodzinne, finansowe itd. Zaplanowany na koniec maja wyjazd w strony Maćka Woblera129 na dwa lata… Prawie pusto w pudełkach, bo wszystko rozprzedane… Ale najpierw muszę, muszę to sprawdzić… No… i pojechałem kilka razy… Zawsze nieodpowiednia pora, pogoda i skoki wody… Pamiętam ten pierwszy wyjazd, gdy siedząc w autobusie miałem łzy w oczach… I jakie myśli… Wydry? Kormorany? Kłusownicy? Zatrucie? Bo przecież bobry nie mogły zmienić kulinarnej orientacji, ha, ha… Szedłem w stronę rzeki na gumowych nogach i bałem się spojrzeć Jej w oczy… Miałem żal do siebie, że nie dopilnowałem, że nie wiedziałem… Pierwszy rzut wykonałem z uczuciem, jakbym wyrzucił przynętę w pole…
Dwa lata temu dowiedziałem się z internetu, że w Kwisie nie ma już pstrągów… O mało nie dostałem ataku serca… Nie mogłem spać… Boże, Boże, za co mnie ciągle tak karzesz, za co… Chodziłem z kąta w kąt, obgryzałem paznokcie… To był następny taki rok, że miałem bardzo mało czasu na ryby, kłopoty rodzinne, finansowe itd. Zaplanowany na koniec maja wyjazd w strony Maćka Woblera129 na dwa lata… Prawie pusto w pudełkach, bo wszystko rozprzedane… Ale najpierw muszę, muszę to sprawdzić… No… i pojechałem kilka razy… Zawsze nieodpowiednia pora, pogoda i skoki wody… Pamiętam ten pierwszy wyjazd, gdy siedząc w autobusie miałem łzy w oczach… I jakie myśli… Wydry? Kormorany? Kłusownicy? Zatrucie? Bo przecież bobry nie mogły zmienić kulinarnej orientacji, ha, ha… Szedłem w stronę rzeki na gumowych nogach i bałem się spojrzeć Jej w oczy… Miałem żal do siebie, że nie dopilnowałem, że nie wiedziałem… Pierwszy rzut wykonałem z uczuciem, jakbym wyrzucił przynętę w pole…
C d.
No i co dalej… Pojechałem jeszcze z dwa, trzy razy, bo nie ufam jednemu dniowi… Zrobiłem kilka zdjęć, tak jak zawsze, tylko wtedy, gdy warunki są odpowiednie, albo niestety, muszę rybę zabrać… I pomyślałem sobie o pstrążku 23 cm, złowionym przez “fachowca ds. ocen rybności wód“… Jaką niezwykłą precyzję trzeba mięć wzroku, jaki niezwykły dar oceniania proporcji, aby bez mierzenia wstrzelić się nie w “około”, a w “na pewno“… Wczoraj Jacek T., po złowieniu okonia zapytał się mnie “ile ma”? 28, zasapałem… Nie wytrzymał… Sprawdziliśmy… Co do milimetra… Skąd wiedziałeś? Złowiłem ich dość znaczne ilości, odpowiedziałem, ha, ha…
No i co dalej… Pojechałem jeszcze z dwa, trzy razy, bo nie ufam jednemu dniowi… Zrobiłem kilka zdjęć, tak jak zawsze, tylko wtedy, gdy warunki są odpowiednie, albo niestety, muszę rybę zabrać… I pomyślałem sobie o pstrążku 23 cm, złowionym przez “fachowca ds. ocen rybności wód“… Jaką niezwykłą precyzję trzeba mięć wzroku, jaki niezwykły dar oceniania proporcji, aby bez mierzenia wstrzelić się nie w “około”, a w “na pewno“… Wczoraj Jacek T., po złowieniu okonia zapytał się mnie “ile ma”? 28, zasapałem… Nie wytrzymał… Sprawdziliśmy… Co do milimetra… Skąd wiedziałeś? Złowiłem ich dość znaczne ilości, odpowiedziałem, ha, ha…
C d.Gdy byłem w tamtym roku 2011 ostatni raz na Kwisie i kończyłem łowienie, już nie robiłem zdjęć… Rzadko mi się chce tracić czas na te głupoty… Pocałowałem moją ukochaną w jej czyste, zimne usta, aż zabulgotało, ha, ha i wyszeptałem jej w ucho “trzymaj się Żabciu tak dzielnie, jak do tej pory, nie daj się, gdy mnie zabraknie, będę tęsknić, ale wrócę, obiecuję…”……
I mogłem jechać do Maćka bez balastu spalonego rodzinnego domu, ze świadomością, że mam gdzie wrócić…Bez wyrzutów sumienia, że zostawiam samotną i chorą Miłość mojego życia…
I mogłem jechać do Maćka bez balastu spalonego rodzinnego domu, ze świadomością, że mam gdzie wrócić…Bez wyrzutów sumienia, że zostawiam samotną i chorą Miłość mojego życia…
Pamiętajcie, młodzi wędkarze zawsze o jednej sprawie… Wędkarzy są miliony… Tak, jak okoni, jest ich jeszcze na razie pełno… Ale są Okonie i są Wędkarze… Te Pierwsze nie zawsze dają się złowić, a Ci drudzy nigdy nie pieprzą głupot…
Na wędkarskich portalach większość wędkarzy majaczy tak, że mózg się lasuje… Musicie nauczyć się, jak oddzielać ziarno od plew w nigdy nie kończących się jałowych dyskusjach i czytać tylko to, co może Was rozwijać, a nie trzymać w łapach komercji, układów, układzików, spisków, kłamstw i pomówień… “Specjaliści”, uzbrojeni w najlepsze forumowe przynęty stwierdzili, że w rzece nie ma ryb… Kto mi zwróci czas, pieniądze i nerwy… No kto?, ha, ha… Jak to dobrze, że kieruję się zawsze tylko i wyłącznie swoją wiedzą, sam muszę sprawdzić, aby wiedzieć, jaka jest prawda… Życiowe motto : „Nie ufać frajerom!”, ha, ha…
Ps. Moim skromnym zdaniem, każdy kto mierzy pstrąga do 50cm, to wędkarski analfabeta… A ten, który bije cieniutki rekord życiowy (52 cm) w listopadzie na tarlisku, to wędkarski renegat… Może ciut przesadziłem…“ Przecie żem” megaloman i król Julian, ha, ha…
Nie robię zdjęć pstrągom z innych rzek, bo nie chcę ich “psuć”…. Kwisa jest taka jak ja… Bita, kopana i poniżana… Mamy podobny los i dlatego tak się rozumiemy… Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni… Damy sobie radę, ha, ha…
Naturalna mowa jest przeciwieństwem naturalnej rzeki, bo jest prosta i bardzo czytelna, zmeliorowana kamolami doświadczenia życiowego… Wielu chce coś ukryć w bystrzu swego życia i meandruje potokiem szlifowanych wodolejstwem wodospadów słów… Rzeka powinna meandrować, bo tak chce natura, która zna wiele języków… Człowiek powinien wyrażać się jasno, bo inni ludzie pragną go zrozumieć…
I z dwa z następnych bezrybnych lat... Było zimno, mżył deszczyk, a więc 'wyjątkowo" zrobiłem zdjęcia.
Na wędkarskich portalach większość wędkarzy majaczy tak, że mózg się lasuje… Musicie nauczyć się, jak oddzielać ziarno od plew w nigdy nie kończących się jałowych dyskusjach i czytać tylko to, co może Was rozwijać, a nie trzymać w łapach komercji, układów, układzików, spisków, kłamstw i pomówień… “Specjaliści”, uzbrojeni w najlepsze forumowe przynęty stwierdzili, że w rzece nie ma ryb… Kto mi zwróci czas, pieniądze i nerwy… No kto?, ha, ha… Jak to dobrze, że kieruję się zawsze tylko i wyłącznie swoją wiedzą, sam muszę sprawdzić, aby wiedzieć, jaka jest prawda… Życiowe motto : „Nie ufać frajerom!”, ha, ha…
Ps. Moim skromnym zdaniem, każdy kto mierzy pstrąga do 50cm, to wędkarski analfabeta… A ten, który bije cieniutki rekord życiowy (52 cm) w listopadzie na tarlisku, to wędkarski renegat… Może ciut przesadziłem…“ Przecie żem” megaloman i król Julian, ha, ha…
Nie robię zdjęć pstrągom z innych rzek, bo nie chcę ich “psuć”…. Kwisa jest taka jak ja… Bita, kopana i poniżana… Mamy podobny los i dlatego tak się rozumiemy… Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni… Damy sobie radę, ha, ha…
Naturalna mowa jest przeciwieństwem naturalnej rzeki, bo jest prosta i bardzo czytelna, zmeliorowana kamolami doświadczenia życiowego… Wielu chce coś ukryć w bystrzu swego życia i meandruje potokiem szlifowanych wodolejstwem wodospadów słów… Rzeka powinna meandrować, bo tak chce natura, która zna wiele języków… Człowiek powinien wyrażać się jasno, bo inni ludzie pragną go zrozumieć…
I z dwa z następnych bezrybnych lat... Było zimno, mżył deszczyk, a więc 'wyjątkowo" zrobiłem zdjęcia.
Swoim kumplom pokazuję nieraz "różne sprawy" i w niektóre ich wtajemniczam... Np. Bogdanowi Szcz. ze Zgorzelca pokazałem jednego z tych powyżej 4 kG... Ale żeby pewne rzeczy widzieć i znać, to ho, ho, nie każdy na to zasługuje... Najpierw pokaż mi swoją gębę, opowiedz mi coś o sobie, póżniej kilka razy pojedziemy wspólnie na ryby, a może wtedy "pogadamy"...
Król Julian.
Król Julian.