WARSZTAT SS
Domine, lux tua eis luceat... Amen.
http://www.youtube.com/watch?v=pofUJ1Iibrs
2012.
Kiedyś napisałem, że Japończycy nie umieją robić woblerów, ha, ha… Bo nie umieją… ( osąd na podstawie tego, co widzę)… Ich kreatywność wynika ze zbiorowego działania, a wymogi jakie muszą posiadać ich przynęty zaniżają poziom i rozwój… Wyspiarski kraj, gdzie jest mnóstwo “nietkniętych” ryb… Przebłyszczone przynęty dostosowywane designem do kolorytu ryb mórz i oceanów… Praca przynęt bez “iskry”, monotonna w powtarzalności ruchu…
Gdyby jakiś “samuraj” pojawił się w Polsce, szybko i niechybnie popełniłby seppuku. Tu nie wystarczy napchać kulkami woblera i popsikać farbą aluminiową folię… Tu trzeba indywidualnie czuć o wiele więcej…
Dziwię się “autorom” takich i podobnych postów na niektórych portalach… Przecież chłopy, robicie mi reklamę i utwierdzacie mnie w przekonaniu własnej doskonałości i niezwykłej kreatywności… A pózniej macie żal, że mam megalomańskie zakusy i nie czytacie tego co piszę… Fe, obrażalscy… Nieładnie…
“Jak coś Cię przerasta - dorośnij”. Życzę następnych 50 lat poświęconych “dorastaniu” i dalszej owocnej pracy, aż do zasłużonej emerytury w wytwórni filmów dla dzieci w Bielsku - Białej..… Ale wpierw dziś trzeba łyknąć sobie śliwowicy łąckiej, naszej polskiej wspaniałej rękogardłodzielnej wódki, bo Japończycy nawet tak prostej rzeczy nie umieją robić. Wiem, bo jako stary alkoholik piłem również sake… Do dziś rzygam, ha, ha…
2012.
Kiedyś napisałem, że Japończycy nie umieją robić woblerów, ha, ha… Bo nie umieją… ( osąd na podstawie tego, co widzę)… Ich kreatywność wynika ze zbiorowego działania, a wymogi jakie muszą posiadać ich przynęty zaniżają poziom i rozwój… Wyspiarski kraj, gdzie jest mnóstwo “nietkniętych” ryb… Przebłyszczone przynęty dostosowywane designem do kolorytu ryb mórz i oceanów… Praca przynęt bez “iskry”, monotonna w powtarzalności ruchu…
Gdyby jakiś “samuraj” pojawił się w Polsce, szybko i niechybnie popełniłby seppuku. Tu nie wystarczy napchać kulkami woblera i popsikać farbą aluminiową folię… Tu trzeba indywidualnie czuć o wiele więcej…
Dziwię się “autorom” takich i podobnych postów na niektórych portalach… Przecież chłopy, robicie mi reklamę i utwierdzacie mnie w przekonaniu własnej doskonałości i niezwykłej kreatywności… A pózniej macie żal, że mam megalomańskie zakusy i nie czytacie tego co piszę… Fe, obrażalscy… Nieładnie…
“Jak coś Cię przerasta - dorośnij”. Życzę następnych 50 lat poświęconych “dorastaniu” i dalszej owocnej pracy, aż do zasłużonej emerytury w wytwórni filmów dla dzieci w Bielsku - Białej..… Ale wpierw dziś trzeba łyknąć sobie śliwowicy łąckiej, naszej polskiej wspaniałej rękogardłodzielnej wódki, bo Japończycy nawet tak prostej rzeczy nie umieją robić. Wiem, bo jako stary alkoholik piłem również sake… Do dziś rzygam, ha, ha…
Trochę spać mi się nie chciało... Nudząc się (woblerki schną) często układam sobie głupie wierszyki, albo piszę powalone nowelki... Z zapamiętanych słów, sytuacji, historyjek obyczajowych układam tylko sobie zrozumiałe teksty... Czasem takie "wierszyki" doprowadzam do porządku, czasem nie.., ale nie potrafię tkwić w bezczynności...
GDZIE JESTEŚ BOŻE BOGÓW?
ILE JEST SENSU W BRAKU SENSU…
ILE NIESZCZĘŚĆ POD SZCZĘŚLIWĄ GWIAZDĄ…
ILE KROPLI LICZY RZEKA…
A ILE ŁEZ MA DZIECKA PŁACZ…
CZY NIE PO TO TRZEBA ŻYĆ, ABY UMRZEĆ…
CZY PO TO IŚĆ, ABY NIGDY NIE DOJŚĆ…
CZY PO TO BIEC, ABY W MIEJSCU STAĆ…
CZY PO TO PISAĆ, ABY SPALIĆ KARTKĘ…
KIEDY KONIEC ZAKOŃCZY POCZĄTEK…
KIEDY POCZĄTEK ROZPOCZNIE KONIEC…
KIEDY BĘDZIE O WIELE ZA WIELE…
A NORMĄ BĘDZIE BRAK NORMY…
JAK NA IMIĘ MAJĄ BEZIMIENNI…
GDZIE SĄ NIEPRZECIĘTNIE PRZECIĘTNI…
JAK BEZNAMIĘTNIE TŁUMIĆ NAMIĘTNOŚĆ…
I LECZYĆ CHOREGO DUCHA W ZDROWYM CIELE…
JAK WZLECIEĆ KU GWIAZDOM BEZ GWIAZDY…
ILE WIEKÓW MA WIECZNA MIŁOŚĆ…
CZY BÓG MA TEŻ SWOJEGO BOGA…
ILE ZŁA W KULCIE JEDNOSTKI I JEDNOSTCE KULTU…
CZY WARTO ŚLEPYM MÓWIĆ O MOTYLACH?
CZY WARTO GŁUCHYM PRAWIĆ MORAŁY?
FIKCJA RODZI SIĘ W FAKTACH,
A FAKT UMIERA W FIKCJI.
WYDŁUBCIE MI OCZY, A MOŻE WRESZCIE COŚ UJRZĘ…
WYRWIJCIE MI JĘZYK, A WTEDY COŚ WAM POWIEM…
GDZIE JESTEM, GDY MNIE NIE MA…
GDZIE BYŁEM, GDY MNIE NIE BYŁO…
GDZIE BĘDĘ, GDY MNIE ZABRAKNIE…
GDZIE JESTEŚ BOŻE BOGÓW?
ILE JEST SENSU W BRAKU SENSU…
ILE NIESZCZĘŚĆ POD SZCZĘŚLIWĄ GWIAZDĄ…
ILE KROPLI LICZY RZEKA…
A ILE ŁEZ MA DZIECKA PŁACZ…
CZY NIE PO TO TRZEBA ŻYĆ, ABY UMRZEĆ…
CZY PO TO IŚĆ, ABY NIGDY NIE DOJŚĆ…
CZY PO TO BIEC, ABY W MIEJSCU STAĆ…
CZY PO TO PISAĆ, ABY SPALIĆ KARTKĘ…
KIEDY KONIEC ZAKOŃCZY POCZĄTEK…
KIEDY POCZĄTEK ROZPOCZNIE KONIEC…
KIEDY BĘDZIE O WIELE ZA WIELE…
A NORMĄ BĘDZIE BRAK NORMY…
JAK NA IMIĘ MAJĄ BEZIMIENNI…
GDZIE SĄ NIEPRZECIĘTNIE PRZECIĘTNI…
JAK BEZNAMIĘTNIE TŁUMIĆ NAMIĘTNOŚĆ…
I LECZYĆ CHOREGO DUCHA W ZDROWYM CIELE…
JAK WZLECIEĆ KU GWIAZDOM BEZ GWIAZDY…
ILE WIEKÓW MA WIECZNA MIŁOŚĆ…
CZY BÓG MA TEŻ SWOJEGO BOGA…
ILE ZŁA W KULCIE JEDNOSTKI I JEDNOSTCE KULTU…
CZY WARTO ŚLEPYM MÓWIĆ O MOTYLACH?
CZY WARTO GŁUCHYM PRAWIĆ MORAŁY?
FIKCJA RODZI SIĘ W FAKTACH,
A FAKT UMIERA W FIKCJI.
WYDŁUBCIE MI OCZY, A MOŻE WRESZCIE COŚ UJRZĘ…
WYRWIJCIE MI JĘZYK, A WTEDY COŚ WAM POWIEM…
GDZIE JESTEM, GDY MNIE NIE MA…
GDZIE BYŁEM, GDY MNIE NIE BYŁO…
GDZIE BĘDĘ, GDY MNIE ZABRAKNIE…
Eee, już mi się przestał podobać... Biorę się za poważniejsze rzeczy...
Fraktale.
Do tego troszkę filozofii np. Junga i niejako pewne obrazy same się tworzą w wyobrażni. Scalając w jedno, szerokim łukiem obchodząc utarte zwyczaje i przy odrobinie nadziei można wykreować kształt, albo obraz idealny, w sensie filozoficznym... Póżniej poddać obiekt próbom, jak zadziała w praktyce... Myląc się niejednokrotnie i potykając, powoli kroczy się z nieznanym, aby choć część prawdy poznać... O nim i o sobie samym...
http://www.youtube.com/watch?v=nTVSt4sgwtk&feature=youtu.be
Pamiętajcie młodzi myśliwi i wojownicy. Kluczy jest kilka, choć jeden zamek. To jeden z nich.
"Wrogie plemię Czarnych Stóp" już pisze dymem i puszcza lusterka... "Zadymić" chcą "coś", aby "rozbłyszczyć" swoje "niecoś", ha, ha...
Co to jest kreatywność? Co to jest asertywność? Zastanawialiście się kiedyś nad znaczeniem tych słów? Dlaczego w naszym kraju, już nieraz w zarodku odbiera się głos tym dwom cechom ludzkiej osobowości? Kto tego chce? Kto tym steruje? Komu na tym zależy? Pomyślcie, chociaż chwilkę maluteńką, jak wyjście pstrąga do przynęty…
Brzydzę się asertywnością, tym amerykańskim wynalazkiem. Być może jestem spaczonym, zahukanym od pacholęctwa wąsatym (w cudzysłowie, gdyż nie noszę oraz nie piję do noszących! hehe)mrukiem. Natomiast leniwa kreatywność, wyzuta z asertywności, dopracowywana niczym stalaktyt w najczarniejszej jaskini to jest to!
A dzisiaj ustawiałem wobki na takim strumyczku zasilającym jezioro. I po godzinie nie wiadomo skąd wyskoczył pstrążek, na szczęście zaraz się wyhaczył. Tym sposobem mam następny ciurek do obskoczenia na wiosnę.
A dzisiaj ustawiałem wobki na takim strumyczku zasilającym jezioro. I po godzinie nie wiadomo skąd wyskoczył pstrążek, na szczęście zaraz się wyhaczył. Tym sposobem mam następny ciurek do obskoczenia na wiosnę.
Ha, ha...Dobre... Brzydzić się czymś, z czego często się korzysta... Oby nie była to Jaskinia Lwa, ha, ha...
Ustawianie woblerków to dla mnie bardzo przyjemne zajęcie... Mam nadzieję, że już w niedługim czasie wszyscy będą je ustawiać tak, jak to jest napisane " w ustawie"... Każdy "po swojemu" i w/g potrzeb "obydwóch odbiorców", ha, ha...
Ustawianie woblerków to dla mnie bardzo przyjemne zajęcie... Mam nadzieję, że już w niedługim czasie wszyscy będą je ustawiać tak, jak to jest napisane " w ustawie"... Każdy "po swojemu" i w/g potrzeb "obydwóch odbiorców", ha, ha...