WARSZTAT SS
Trza podzielić prezenty… Pierwszy jest tajnym, nigdzie nie opisywanym (na pewno!) przepisem z medycyny ludowej Szoszonów. Lek na alergię… W trakcie wiekowych stosowań, okazał się także rewelacyjnym środkiem na usuwanie wszelakich zaburzeń natury psychicznej, depresje, lęki, fobie, manie, w tym prześladowczą, oraz kompleksy, w tym kompleks niższości i małego członka PZW…
Drugi prezent jest dla ludzi idących z postępem, kreatywnych, kochających życie i przyrodę… Z uśmiechem przyjmujących stojące przed nimi wyzwania… Z szacunkiem słuchających szamanów i wodzów, ale i z dystansem godnym ich własnej dumy… Nieraz, z przymrużaniem oka z dwóch stron rozpatruje się wędkarskie problemy… Jedno oko jest do przymrużania, ale drugie do obiektywnych spojrzeń…
Bo przecież życie jest piękne… Ciągle słyszałem i czytałem o “podnoszeniu poprzeczek” wynalazczości, kreatywności… Mój prezent powstawał w ciągu bardzo wielu lat pracy wędkarskiej… To jeden z moich herbów rodowych, totemów i sztandarów… Rzeżbiłem go, malowałem, ustawiałem i testowałem latami… Nad wodą i w warsztacie… SS - WW.
Drugi prezent po południu… Gdy św. Mikołaj uda się na krótki odpoczynek i będzie się relaksować…
Drugi prezent jest dla ludzi idących z postępem, kreatywnych, kochających życie i przyrodę… Z uśmiechem przyjmujących stojące przed nimi wyzwania… Z szacunkiem słuchających szamanów i wodzów, ale i z dystansem godnym ich własnej dumy… Nieraz, z przymrużaniem oka z dwóch stron rozpatruje się wędkarskie problemy… Jedno oko jest do przymrużania, ale drugie do obiektywnych spojrzeń…
Bo przecież życie jest piękne… Ciągle słyszałem i czytałem o “podnoszeniu poprzeczek” wynalazczości, kreatywności… Mój prezent powstawał w ciągu bardzo wielu lat pracy wędkarskiej… To jeden z moich herbów rodowych, totemów i sztandarów… Rzeżbiłem go, malowałem, ustawiałem i testowałem latami… Nad wodą i w warsztacie… SS - WW.
Drugi prezent po południu… Gdy św. Mikołaj uda się na krótki odpoczynek i będzie się relaksować…
Świetny pomysł z tym zapisywaniem pracy na przynęcie - mniej do pamiętania dla głowy i nie trzeba już po notatkach szukać
Alwaro tu raczej chodzi nie o wytwórcę tylko o odbiorcę :-):-0:-)
No właśnie... Gdybym tylko i wyłącznie o sobie myślał i swoich korzyściach, to jak mówiła moja ś. p. Prababcia, która już nie żyje od wielu lat: "Gdybyś się uczył, słuchał mnie i nie latał ciągle za babami i rybami, to ho, ho, ho, co najmniej już biskupem byś był...".., ha, ha...
Alwaro: |
Świetny pomysł z tym zapisywaniem pracy na przynęcie - mniej do pamiętania dla głowy i nie trzeba już po notatkach szukać |
Tak ale to od twórcy się musi chyba zacząć Nie widzę inaczej.
Tak. Na początku było Big Bang i chyba będzie powtórka...
Mikołaj akurat przygotowuje fajkę pokoju i korzystając ze sposobności dałem sobie w duchu przyrzeczenie, że to ostatni mój "głupi wygłup" i kończę... To taka "historyjka obrazkowa" pod zakończenie tego ciężkiego roku. Bez wycieczek personalnych, aluzji i innych "bezeceństw"... U każdego atakowanego człowieka włącza się instynkt samozachowawczy i różnie się objawia, ha, ha...
Proszę, aby w czasie tej "Odprawy posłów" żaden SKR Sulików nie władowywał się na widownię.
Mikołaj akurat przygotowuje fajkę pokoju i korzystając ze sposobności dałem sobie w duchu przyrzeczenie, że to ostatni mój "głupi wygłup" i kończę... To taka "historyjka obrazkowa" pod zakończenie tego ciężkiego roku. Bez wycieczek personalnych, aluzji i innych "bezeceństw"... U każdego atakowanego człowieka włącza się instynkt samozachowawczy i różnie się objawia, ha, ha...
Proszę, aby w czasie tej "Odprawy posłów" żaden SKR Sulików nie władowywał się na widownię.
Koniec bajery, przedstawienia i rozdawania prezentów. Trza brać się do roboty...
ale walnąłeś krechę
ZATKAŁO I długo mnie nie odetka
Pokazałem całość Ewelinie a ona na to:
trzeba z tym Panem Sławkiem jakąś imprezę zrobić ale z nim to musi być zabawa
ZATKAŁO I długo mnie nie odetka
Pokazałem całość Ewelinie a ona na to:
trzeba z tym Panem Sławkiem jakąś imprezę zrobić ale z nim to musi być zabawa
Remik: |
ale walnąłeś krechę ZATKAŁO I długo mnie nie odetka Pokazałem całość Ewelinie a ona na to: trzeba z tym Panem Sławkiem jakąś imprezę zrobić ale z nim to musi być zabawa |
!5 luty 1997. Więzienny szpital, Mokotów, Racławicka 37. Godzina 12.00, słyszę hejnał w radiu… Pielęgniarka uratowała mi życie… Mokrym ręcznikiem wyciera krew, która się sączy z ran… Widzę jej falujące piersi pochylające się nade mną. Proszę, aby mnie przytuliła… Lituje się i cały jej biały fartuch zmienia kolory z przodu… Póżniej łapią mnie i jak worek kartofli, rzucają z powrotem do celi… Po kilkunastu minutach biorę do ręki trzeci tom “Nędzników” W. Hugo i czytam… Godz. 12.37. Potężny wybuch rozsadza gdzieś powietrze w oddali i czuję, jak zadrżało całe więzienie… Chwila niepewności, nie wiadomo co się dzieje… Po kilku minutach czytam nadal, bo nigdy nie wiadomo, czy nie zabiorą książki… Na drugi dzień pocztą szemraną, pukankami i jęzkiem migowym dowiaduję się, że wybuchła Rotunda PKO i zginęło 49 osób… Nikt nie mówi o trupach… Wszyscy zachwycają się zimowymi motylami, fruwającymi w powietrzu banknotami… Szkoda, że nas tam nie było… Takie jest życie… A ja, swoim zwyczajem, szepnąłem do Manitou : “Stary nie przesadzaj… Nie musisz tak okrutnie się mścić… Zbastuj trochę i wyluzuj… To niewinni ludzie… Kasa jest winna…”.
Może byliście nie raz, nie dwa na Mokotowie… Ja także tam byłem. Czytałem “Nędzników“…
Ha ha ale odjazdy