WARSZTAT SS
Cudne.Na zdjęciach nie widać tego wszystkiego co w rzeczywistości a ja widziałem i są po prostu jak cukiereczki ha ha.
Dobry wieczór Panie Sławku, oraz wszystkim na tym forum.
Przeczytałem ten temat "od deski do deski" jak to się mawia. Czasem nad jedną odpowiedzią zastanawiałem się kilkanaście minut, dopiero gdy zrozumiałem przechodziłem do dalszego czytania.
Przekonał mnie...hmm to złe określenie. Pokazał mi ten temat Tomek (Kielo-dzięki), polecił abym się z nim zapoznał, znając moje lenistwo do czytania samemu byłoby mi ciężko się za to zabrać, ale jednak. Zajęło mi to kilka godzin, których nie uważam w ogóle za stracone, wręcz przeciwnie.
Chciałem z miejsca podziękować Panu, że podzielił się tą wiedzą, nie zawsze zrozumiałą za pierwszym razem, te kruczki, domysły, nic nie podane na tacy, skłania do refleksji oraz zmusza do myślenia (co w tych czasach trudno przychodzi niektórym).
Woblery wykonuję ble starałem się wykonywać przez zaledwie 2 lata.
Jednak po zapoznaniu się z taką nowością o której nie słyszałem, oraz nie ukrywam widząc dwie połówki woblera na jakimś zdjęciu myślałem, po cholerę tak utrudniać, rozcinać, sklejać, myśleć aby bylo wszystko równo itd.
Nie będę się rozpisywał bo podejrzewam że mogłoby to zająć kilka stron.
Gdy przetrawiłem już to wszystko, przez kilka godziny rozmyślałem i trochę się załamałem. Załamałem się tym że przez 2 lata wobler mną rządził!, a nie ja nim. Nawet nie przypuszczałem, że można nim rządzić. Wszystko tu zrobiło na mnie ogromne pozytywne wrażenie. Postawa Pana, podejście do piękna przyrody, zrozumienia jej,pokochania (dużo nas łączy w tej dziedzinie) w sumie nie tylko w tej Tehawanke Pan na pewno kojarzy? Tak to ja mogę być właśnie Tehawanką Porwanym przez obce "plemię" wdrążone zostały mi pewne schematy... teraz już wiem że były to nie tyle bzdury co złe myślenie, złe podejście.
Postanowiłem zacząć, nowy etap w tworzeniu przynęt, porzucić dawne nawyki, schemaciki wszystko ląduje w koszu. Pozostaje wiedz praktyczna typu,lakiery,warstwy,gięcie,klejenie to wszystko mam opanowane, ale duszy/serca woblera nie (czy w ogóle da się ją opanować? - Pan jest tego przykładem, nie zamyka jej Pan bezmyślnie, pozwala jej żyć wewnątrz drewna, a mimo wszystko nad nią "panuje").
Jeszcze raz bardzo dziękuje Panu jak i Tomkowi.
Pozdrawiam.
Przeczytałem ten temat "od deski do deski" jak to się mawia. Czasem nad jedną odpowiedzią zastanawiałem się kilkanaście minut, dopiero gdy zrozumiałem przechodziłem do dalszego czytania.
Przekonał mnie...hmm to złe określenie. Pokazał mi ten temat Tomek (Kielo-dzięki), polecił abym się z nim zapoznał, znając moje lenistwo do czytania samemu byłoby mi ciężko się za to zabrać, ale jednak. Zajęło mi to kilka godzin, których nie uważam w ogóle za stracone, wręcz przeciwnie.
Chciałem z miejsca podziękować Panu, że podzielił się tą wiedzą, nie zawsze zrozumiałą za pierwszym razem, te kruczki, domysły, nic nie podane na tacy, skłania do refleksji oraz zmusza do myślenia (co w tych czasach trudno przychodzi niektórym).
Woblery wykonuję ble starałem się wykonywać przez zaledwie 2 lata.
Jednak po zapoznaniu się z taką nowością o której nie słyszałem, oraz nie ukrywam widząc dwie połówki woblera na jakimś zdjęciu myślałem, po cholerę tak utrudniać, rozcinać, sklejać, myśleć aby bylo wszystko równo itd.
Nie będę się rozpisywał bo podejrzewam że mogłoby to zająć kilka stron.
Gdy przetrawiłem już to wszystko, przez kilka godziny rozmyślałem i trochę się załamałem. Załamałem się tym że przez 2 lata wobler mną rządził!, a nie ja nim. Nawet nie przypuszczałem, że można nim rządzić. Wszystko tu zrobiło na mnie ogromne pozytywne wrażenie. Postawa Pana, podejście do piękna przyrody, zrozumienia jej,pokochania (dużo nas łączy w tej dziedzinie) w sumie nie tylko w tej Tehawanke Pan na pewno kojarzy? Tak to ja mogę być właśnie Tehawanką Porwanym przez obce "plemię" wdrążone zostały mi pewne schematy... teraz już wiem że były to nie tyle bzdury co złe myślenie, złe podejście.
Postanowiłem zacząć, nowy etap w tworzeniu przynęt, porzucić dawne nawyki, schemaciki wszystko ląduje w koszu. Pozostaje wiedz praktyczna typu,lakiery,warstwy,gięcie,klejenie to wszystko mam opanowane, ale duszy/serca woblera nie (czy w ogóle da się ją opanować? - Pan jest tego przykładem, nie zamyka jej Pan bezmyślnie, pozwala jej żyć wewnątrz drewna, a mimo wszystko nad nią "panuje").
Jeszcze raz bardzo dziękuje Panu jak i Tomkowi.
Pozdrawiam.
Podziękowania należą się również Maćkowi i Remikowi, którzy także mnie wspierali w trudnych chwilach i pomogli w realizacji tych moich, niby "zwariowanych" koncepcji... Tu chodzi o doświadczenie wędkarskie. Ci, którzy je mają, w lot pojęli jakie są różnice między tym, co oferuję, a tym, co istnieje w tej całej tzw. zbiorowej świadomości, ha, ha... No dobra, idą Święta i dam spokój... Podsumuję wszystko w jakimś dłuższym wywodzie, ha, ha... Tylko, że mi się nie chce... Lecę do apteki zapytać się, czy jest Viagra na erekcję chęci do pisania artykułów wędkarskich...
Ja od gapiłem też te liściaki, musze nad nimi popracować jeszcze. Jutro kolęda ...
Liścieje są w deche, u mnie troszke kaprawo z drewnem ale na sezon cos sobie skrobnę.
Póżniej pokażę jeszcze "trawkę" i pewną inną roślinkę... Na tym skończę, bo nie widzę już sensu w pokazywaniu czegokolwiek... Znów władowałem się w nie ten wagon... W tym kraju większości można i należałoby by pokazać gołą dupę...(ha, ha...).
A może w tym roku nie będzie lodu :-);-):-).
W tym roku to na pewno, ha, ha... Ale bardzo bym chciał, żeby mrozy przyszły już na początku stycznia... Wtedy pstrążki by ocalały... Ale nie wiem, jak na ten wariant zareaguje Manitou, a z nim nigdy do końca dogadać się nie można... Wiekowy już i ma różne odchyły... Teraz każe kończyć liściaki i nic nie planować... Cóż, trza słuchać starego wariata, ha, ha...
Piękny :-0 fajnie te drobne niteczki się wkomponowały w barwę farby :-).
Jakimi literkami można by go opisać?
Jakimi literkami można by go opisać?
Tych żółto - pomarańczowych mam kilka. Zrobiłem pół na pół, z wąską akcją X i drobną Y. Resztę się skoryguje na miejscu, przy ostatecznym ustawianiu i wyborze sterów. Rowek na ster jest niewidoczny, bo jest ukryty... I jak każdy 'rowek' czeka na swój ster, ha, ha...
Jadę jutro na Odrę... Takie małe zakończenie sezonu. Nawet się nie pakuję, nie chce mi się, co mam w plecaku, na to będę łowić... Jakieś woblerki i jakieś cykadki powinny jeszcze być... Już myślami jestem na lodzie i z pstrągami, ha, ha...
Jadę jutro na Odrę... Takie małe zakończenie sezonu. Nawet się nie pakuję, nie chce mi się, co mam w plecaku, na to będę łowić... Jakieś woblerki i jakieś cykadki powinny jeszcze być... Już myślami jestem na lodzie i z pstrągami, ha, ha...
podlodowe... mam nagranych parę miejscówek, teraz tylko czekam na lód.
mamy lod od trzech tygodni gruby minimum na stope ...wszyscy lowia ...ja czekam na marzec i czytam Basnie ...z North Dakoty nadciaga kolejna fala zimna ...indianie zbierali drzewo trzy lata ...wiedzieli co robia ...
Nioo każdy czeka aby zacząć sezon podlodowy.....na tą magię wędkowania.A tym czasem jutro ze Sławkiem i Pawłem zakończymy sezon na Odrze